7/10/2015

Zgrzyty w zespole

   Naszym oczom ukazało się centrum Agendy Bezpieczeństwa Narodowego, czyli ogromna sala wielkości trzech stadionów futbolowych, złączonych ze sobą. Nie potrafiłem sięgnąć wzrokiem na sam koniec i zobaczyć, co robią tamtejsi, poznałem koniec miejsca po zakrzywieniu sufitu. Wszędzie widziałem świecące się kolorowe światła - czerwone, niebieskie, nawet też zielone. Część świateł pochodziła z hologramów w kształcie ogromnych ekranów, zawieszonych między sufitem a podłogą. Pozostałe światła pochodziły z małych biurek, przy których siedzieli pracownicy Agendy ze słuchawkami i mikrofonami, którzy pewnie zbierali informacje.
- Witajcie w Sekcji Pierwszej Agendy Bezpieczeństwa Narodowego - usłyszeliśmy przepełniony dumą głos Yoko, jakby przedstawiała nam swoje dziecko. Widziałem po minach pozostałych, że są równie zszokowani jak ja. - Sam!
   Naszym oczom ukazała się dziewczyna prawdopodobnie w moim wieku w spiętych, blond włosach i jasnych oczach, która niosąc ze sobą dokumenty, podeszła do Yoko z pośpiechem.
- Tak, pani dyrektor? - zapytała pewnym siebie głosem, jednocześnie obserwując nas ciekawie.
- Oprowadź naszych gości po naszym obiekcie - rozkazała Yoko, po czym odeszła do grubego mężczyzny w mundurze, który od razu zaczął z nią rozmawiać.
   Sam zostawiła papiery, która trzymała na biurku nieopodal i podeszła do nas. Miała na sobie biały, cienki sweter, spod którego wystawała czarna bluzka i schludną spódniczkę w pasy.
- Cześć - przywitała się z uśmiechem, wodząc po nas wzrokiem. Najpierw wyciągnęła rękę do Baymaxa, podając ją każdemu z osobna. - Więc to wy jesteście tą sławną Wielką Szóstką. - w jej głosie było tyle zachwytu, że zacząłem się zastanawiać, czy w San Fransokyo nie ma drugiej Wielkiej Szóstki. - A ty musisz być Hiro - powiedziała z uśmiechem, ściskając moją dłoń. Jej oczy zaświeciły z podekscytowania.
- Na to wygląda - odparłem, uśmiechając się. - Znasz resztę? - spytałem, patrząc na przyjaciół.
- Taak, zbierałam o was dane - Sam cały czas obserwowała nas z już większym spokojem. - Wiem o was prawie wszystko.
- Tak? - skrzyżowałem ręce z wyzwaniem. - To co takiego o nas wiesz?
   Sam chyba przyjęła wyzwanie, bo uśmiechnęła się trochę złowieszczo, patrząc mi w oczy.
- Urodziłeś się trzydziestego sierpnia w wschodniej dzielnicy San Fransokyo, Kamazu. Twoi rodzice zginęli w wypadku samochodowym, gdy miałeś trzy lata. Mieszkasz z ciocią, która ma kawiarnię Lucky Cat w centrum. Twój brat zginął rok temu w wypadku w Instytucie Robotyki, chcąc ocalić profesora Callaghana...
- Wow - Wasabi przerwał jej wywód. - Dobra, nie chcemy wiedzieć więcej. - powiedział, mrugając do mnie, jeszcze na wierzch mogłyby wyjść inne sprawy z mojego życia.
   GoGo wywróciła oczami, dalej się rozglądając po tym miejscu, Honey zaś podjęła temat.
- Od kiedy nas obserwujesz? - zapytała, ale w jej tonie nie było słychać niczego złowrogiego. Blondwłosa Sam zarumieniła się.
- Tak naprawdę to od waszej pierwszej misji. Pani dyrektor zleciła mi waszą sprawę.
- Nie jesteś trochę za młoda na agentkę? - zapytał ją Fred.
- Nie jestem agentką - Sam pokręciła głową. Jej jasne włosy, które dopiero teraz jak zauważyłem były farbowane, zafalowały, gdy to zrobiła. Poza niecodziennym kolorem włosów miała zwyczajną, azjatycką urodę. - Pracuję tylko w dokumentacji, nic więcej.
- A twoi rodzice o tym wiedzą? - mruknęła GoGo, żując gumę. Wszyscy spiorunowaliśmy ją wzrokiem. Sam wydawała się przyjaźnie nastawiona, więc przyjaciółka zachowywała się nie w porządku.
- Taak, wyrazili na to zgodę - najwyraźniej Sam nie wyczuła w jej tonie nic złowrogiego. - Pracuję na stypendium.
- W takim wieku? - zapytała Honey, ale tym razem jednak z podziwem. - No, no, przypominasz nam naszego Hiro.
   Do tego czasu nie odzywałem się, ale teraz wszystkie oczy patrzyły na mnie. Sam uśmiechnęła się, a mi poczerwieniały uszy.
- W sumie można tak powiedzieć - odparła swobodnie. - Dobra, to ja was może już oprowadzę.
- Wreszcie - wyszeptała GoGo, a Honey posłała jej sójkę w bok. Całe szczęście, że miła Sam tego nie usłyszała.
   Ruszyliśmy wolno w stronę głównego przejścia między stanowiskami poszczególnych pracowników. Jedni pisali coś nerwowo na wąskich, nylonowych klawiaturach, inni szperali w dokumentach, jeszcze inni szukali czegoś w swoich komputerach.
- Tu są stanowiska namierzające, nie muszę wam chyba tłumaczyć, czym się zajmują - Sam posłała nam uśmiech, po czym wskazała na drugi rząd biurek. - Tak znajdują się pracownicy odbierający powiadomienia o wszystkich zagrożeniach San Fransokyo.
- Ciekawe, gdzie byli, gdy koło twojego domu ktoś podrzucił ładunki - warknęła do mnie GoGo, a po ciele przeszły mi ciarki. Miała sporo racji. A może była to część testów? Ale moim sąsiedzi wtedy zginęli...
- Tutaj znajduje się pracownia. - Sam wskazała na duże, czarne drzwi po prawej. - ale chyba nie powinna zadziwić studentów uniwersytetu technologii. Dalej są...
- Dobra, wszystko już wiemy - przerwała jej GoGo. - I tak nie będziemy tutaj plątać się przy pracy, więc nie jest nam to potrzebne. Może powiesz nam po prostu co mamy robić i gdzie mamy pójść?
- GoGo! - wykrzyknęła z urażeniem Honey, szczerze się dziwiąc reakcji dziewczyny.
   Sam nie odezwała się, a jeśli ją to uraziło, to nie dała tego po sobie znać.
- Dobra, ja mam pytanie - rozluźnił atmosferę Fred. - Gdzie tu - wskazał na cały ten obiekt - znajduje się toaleta. Bo to akurat jest potrzebne.
   Blondwłosa pracownica Agendy uśmiechnęła się lekko i powiedziała, że chętnie zaprowadzi Freda, jednocześnie prosząc nas, żebyśmy zostali tutaj, bo łatwo można się zgubić w labiryncie licznych biurek i stanowisk.
- GoGo, o co ci chodzi? - zapytałem z chłodem w głosie, gdy tylko Sam i Fred skręcili w boczny korytarz.
- O nic - warknęła. - Chcę mieć to już za sobą.
- Mogłabyś być milsza - powiedziała Honey smutnym głosem. GoGo popatrzyła na nią ze złością.
- Tego nie było w głosowaniu.
- Jesteś niemożliwa - wykrzyknąłem, ale i tak całe szczęście nikomu nie przerwałem pracy, bo statyści dalej robili to, co zaczęli robić, gdy tu przyszliśmy.
- Może, ale nie zgadzałam się na wycieczkę krajoznawczą - rzekła opryskliwie, odchodząc. Ręce zadrżały mi ze złości. Honey przygryzła wargę i ruszyła za przyjaciółką.
- GoGo, zaczekaj! - usłyszałem tylko, zanim obie zniknęły.
- No pięknie, zostaliśmy tylko my - powiedziałem, patrząc na Baymaxa i Wasabiego, który uśmiechał się dziwacznie, patrząc za GoGo. - A tobie co? - spytałem, nie rozumiejąc jego miny.
- Dziewczyny to jednak proste stworzenia, wiesz - zaśmiał się, przecierając twarz swoją wielką dłonią.
   Wywróciłem tylko oczami i oparłem się o mojego robota, który jako jedyny nie miał dzisiaj jakiś dziwnych zachowań. Całe szczęście, że na niego zawsze mogłem polegać.

2 komentarze:

  1. 1. Czy ta blondzia będzie podrywać Hiro i na odwrót??? (W sumie, to reakcja GoGo byłaby śmieszna)
    2. Jeśli dziewczyny to proste istoty, to Baymax powinien zostać update'owany :P
    3. WPROWADZAJ W KOŃCU WĄTA MIŁOSNEGO!!!! Mi już nie idzie wytrzymać *głupawka w tle*.
    Podpisano: Ten Troll Który Nie Umie Ale Próbuje Komentować

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam że dopiero teraz ale 1 nie będę tego zdradzać :D 2 Baymax chyba został update'owany skoro potrafi już ukrywać przed Hiro, jak świetnie rozumie sytuację 3 no jeszcze trochę :33

      Usuń