6/22/2015

AZN

- Nie. Niech pani powie to tu, w tym miejscu. - warknąłem. Nie zamierzałem ufać ani Yoko, ani tym bardziej Ithaniemu, a wszystko wydawało mi się podejrzane.
- I bardzo dobrze, że nam nie ufasz - powiedziała Eve Yoko, poprawiając okulary na swoim prostym nosie. - Jeśli nalegasz... Możemy ci zdradzić jedynie kilka szczegółów, dopóki nam nie zaufacie.
- Niby jak mamy zaufać? - krzyknęła GoGo. - Współpracuje pani z nim? - w ostatnie słowo włożyła tyle jadu, że sam zadrżałem, jednak pomimo to nie dziwiłem się, że tak reaguje na Ithaniego. Ja również go nienawidziłem.
   Yoko spojrzała niepewnie na chłopaka, po czym odparła ostrożnie:
- Ithani Evans jest naszym agentem. Cała wasza misja była podstawiona tak samo, jak wizyta Hiro w więzieniu. Miesiąc wcześniej przeniesiono Callaghana do innego więzienia, a osoba, z którą rozmawiałeś, była jedynie hologramem. Wszystko po to, by zbadać waszą reakcję i czas, w jakim zareagujecie na dany problem. Byliście jak dotąd na liście tych szczęśliwców, których braliśmy pod uwagę jako naszych agentów. Wiemy o waszej działalności i o schwytaniu profesora Callaghana, ale potrzebowaliśmy dowodów, że poradzicie sobie z każdym zadaniem, a to - spojrzała na Ithaniego z wahaniem. - Było wyjątkowo trudne.
- Moment - powiedziała Honey, mrugając - czyli, że badała nas jakaś instytucja i wszystko zmyśliła, żeby zobaczyć, czy damy sobie radę?
- Nie jakaś instytucja - prychnęła Yoko, poprawiając włosy spięte w kok. - Agenda Zabezpieczenia Narodowego. To nie jest byle jaka instytucja. Ale naprawdę nie możemy tu rozmawiać. Na zewnątrz czeka na was helikopter, który zawiezie was do naszej głównej kwatery.
   Spojrzeliśmy po sobie w zamyśleniu. Nie wiedziałem, co mam o tym myśleć. W końcu naprawdę uwierzyłem, że rozmawiałem z Callaghanem, a jak się okazało, myliłem się. Zastanawiałem się tylko, jakim cudem stworzyli tak doskonały hologram. Każdy ma jakieś wady.
   W dodatku Ithani jako agent? Najbardziej nie mógłbym pogodzić się z tym faktem, bo świadomość, że twój wróg jest po twojej stronie jest naprawdę trudna, zwłaszcza, gdy przeżywasz to po raz drugi, bo również Krei był na naszej liście podejrzanych.
   W końcu Yoko przeszła obok nas i ruszyła w dół po schodach, ku wyjściu. Ithani ruszył za nią. Widziałem na sobie spojrzenia przyjaciół i postanowiłem pójść za Yoko, choćby po to, by dowiedzieć się więcej. To naprawdę miało sens. Ta broszka, skrót, całą misja, dlaczego poszło nam tak łatwo i to, co się stało ze złą kartą Baymaxa, gdy włączyliśmy robota...
   Gdy szliśmy przez parter ku dalej otwartym drzwiom, GoGo nagle złapała mnie za ramię.
- Co ty robisz, Hiro? - spytała szeptem. Na jej twarzy malowało się zdumienie. - Zamierzasz im wierzyć? Po tym wszystkim?
- GoGo, przecież widzisz, że coś tu się nie zgadza. Chcę zobaczyć, co mają do powiedzenia.
- Tak - prychnęła dziewczyna - choćby to miała być ostatnia rzecz, jaką usłyszysz? Hiro, zastanów się, Yoko zawsze miała swoje sekrety, poza tym zawsze byłeś przeciwny Ithaniemu.
- I dalej jestem - zapewniałem ją. Chyba mi nie uwierzyła. - GoGo, musimy to sprawdzić.
- Sam pakujesz się w kolejne kłopoty - wysyczała, po czym przeszła obok mnie, zderzając się ze mną ramieniem.
   Poczułem się głupio, nawet miałem wyrzuty sumienia, chociaż to ona mnie tak potraktowała. Nie myśl tak, powtarzałem sobie. Ona też dużo przeszła, a sprawcą jej problemów był chłopak na zewnątrz, stojący u boku Yoko, jak gdyby nigdy nic.
  Westchnąłem i ruszyłem za przyjaciółmi, którzy już stali przed blokiem. Choć ulica nadal była ciemna i nieprzyjemna, na jej środku stał helikopter, o którym mówiła dyrektorka. O ile nią była, dodałem w myślach. Czy objęcie przez nią tej funkji w Instytucie również było grą?
   Ostry wicher, który był wynikiem ruchu śmigieł helikoptera pruło o nasze przybite twarze, nie dając szansy uważniej przyjrzeć się maszynie. Widziałem jednak kolory helikoptera - niebieski i biały, jak na broszce Yoko. Nie zdołałem zobaczyć skrótu, o którym mówiła nam wcześniej, ale tylko kompletny kretyn zaprojektowałby helikopter z tajną nazwą organizacji.
- Wsiadajcie! - Yoko przekrzyczała hałas spowodowany działaniem silnika, gdy pokrywa helikoptera otworzyła się tuż przed nami.
   Poszedłem za nią i wspiąłem się po pokrywie, która okazała się być pokrytą miękką powłoką, by pomóc przemieszczać się po niej w górę, do helikoptera. Yoko również weszła z nami w tych swoich szpilach i to bez najmniejszego problemu. Ithani niestety też.
   Oboje poprowadzili nas przez krótki korytarzyk do luksusowego pokoju z widokiem na miasto, mijane przez nas. Choć z zewnątrz helikopter wyglądał zwyczajnie, to wewnątrz naprawdę nie mieliśmy na co narzekać.
   Yoko zajęła schludnie miejsce naprzeciw nas, Ithani stanął przy drzwiach, opierając się o ścianę. GoGo wpatrywała się w niego z nienawiścią, ale wiedziałem, że bardzo cierpi, będąc w jednym pomieszczeniu z tym chłopakiem.
- Tak, jak mówiłam, wszystko było zmyślone na potrzeby naszej próby. Wiem, że możecie się czuć oburzeni i urażeni naszym zachowaniem, ale musieliśmy mieć pewność, że jesteście gotowi, by służyć w naszej organizacji.
- A niby czemu mielibyśmy wam teraz służyć? - spytał Wasabi. Miał sporo racji, oszukano nas, a teraz chcieli od nas współpracy.
- Bo chcecie pomagać innym, a nie macie pomocy ze strony osób, które potrafią i mają środki, by was wspomóc. - odpowiedziała. - Nasza Agenda zajmuje się właśnie takimi przypadkami, ale tylko najlepszych zalicza do grona agentów.
   Obiecałam, że wytłumaczę wam całą sytuację, więc proszę was teraz o cierpliwość. Ithani wiedział o wszystkim i zgodził się na to, żeby posłużyć nam za agresora. Wszystko szło gładko, dopóki prawie nie spisałeś go na straty, Hiro - Yoko przeniosła na mnie swój wzrok pełen wyższości. Pomimo tylu nowych okoliczności, dalej za nią nie przepadałem. - Stąd twój wypadek.
   Postanowiliśmy kontynuować całą próbę, by zorientować się, ile jesteście w stanie przejść. Muszę przyznać, że bardzo pozytywnie nas zaskoczyliście. Nawet ja sama próbowałam wam utrudniać skupianie się na misji poprzez samą naukę i przez szantażowanie Hiro. - popatrzyła na mnie przez chwilę, po czym mruknęła tylko: - Przepraszam.
- A co z tą wizytówką? - spytała GoGo, wskazując na broszkę dyrektorki. - Kto w końcu miał rację, ja czy Hiro? Ten skrót naprawdę tam był, czy mu się zdawało?
- Mógł go widzieć tylko Hiro - odpowiedziała spokojnie Yoko. - Nigdy nie obiecywałam, że zadanie będzie łatwe.
- Nigdy pani nic nam nie obiecywała - zauważył Wasabi.
- Istotnie - dodała Yoko. - ale nikt by nie wpadł, że Hiro tak szybko wpadnie na właściwy trop, szukając hasła o systemu Instytutu. Nie myślcie sobie, że się wam upiekło - mruknęła, obserwując nas. - Hasło już zostało zmienione.
- A ten alarm? - spytałem. - My go nie włączyliśmy.
- Właśnie. Alarm włączyliśmy my. Jest przekierowany na system, który uruchamia służby bezpieczeństwa. Przyjechali dokładnie pięć minut po włączeniu alarmu, ale was już tam nie było. Dlatego uważam, że jesteście godni na stanowisko agentów. Poza tym, na pewno potrzebujecie wsparcia, wasze projekty są naprawdę dobre, ale nie macie wystarczająco czasu, by ich wyspecjalizować, ani tym bardziej środków. My je wam zapewnimy. Dodatkowo macie naszą ochronę i pełen zakres świadczeń. Wasze rodziny również mają zapewnioną ochronę Agendy. Poza tym, ta wpadka z telewizją - uśmiechnęła się na samo wspomnienie. - Była częścią gry. Nasi agenci nigdy nie są nagłaśniani przez media, bo nie pozwolilibyśmy na to. Chcieliśmy zbadać tylko reakcję Hiro, która okazała się być prawidłowa w tej sytuacji. Macie jeszcze jakieś pytania?
   Odpowiedziała jej cisza. Musieliśmy poważnie przedyskutować wstęp do Agendy, którą przedstawiła nam Yoko. Dostaliśmy zbyt dużo informacji, by móc je ogarnąć ot tak, w jeden wieczór. Poza tym, to nie ja decydowałem. Musiałem zapytać o zdanie resztę ekipy.
- Możemy zostać na chwilę sami? - spytałem, a Yoko kiwnęła głową, wychodząc.
- Macie trochę czasu na przemyślenie tej decyzji. Musicie tylko wiedzieć, że jeśli odmówicie, obie strony na tym stracą.
   Jej stukające buty już nie działały mi tak na nerwy, możliwe, że dlatego, że miałem głowę pełną wątpliwości i zapewnień. Strasznie ciężko było to ze sobą połączyć.
   Gdy Yoko opuściła pomieszczenie, a drzwi się zamknęły, zostawiając nas samych. Westchnąłem, wyobrażając sobie, jak będzie wyglądała ta rozmowa.
- Co myślicie? - spytała podekscytowana Honey. - Jak dla mnie bomba!
- Pogięło was do reszty? - warknęła GoGo. - Nie ma mowy, żebym pracowała dla tej wariatki. Mogła nas zabić przez te swoje badania.
- Tak, ale przyznaj, że to, co mówi ma sens - odrzekł Wasabi, trzymając się za głowę. Ostatnio bardzo często miewa migrenę, możliwe, że to przez stres.
- A co mnie interesuje sens?! - GoGo naprawdę nie miała humoru. - Nie zamierzam brać w tym udziału i jeżeli macie chociaż trochę oleju w tych mózgownicach zrobicie to samo.
- Go, uspokój się - próbowała ją uspokoić Lemon. - Jeszcze nie zdecydowaliśmy.
- Widzę po minie Hiro, że się zgadza. - odwarknęła. - Mnie oczywiście nikt nie spyta o zdanie.
   Już miałem coś powiedzieć, gdy przerwał nam Wasabi.
- Słuchajcie, nie ma sensu się kłócić. Zrobimy głosowanie a reszta po prostu się z tym pogodzi. Jesteśmy drużyną, powinniśmy współpracować, a nie się kłócić.
   Miał rację. Wszyscy spojrzeliśmy po sobie z namysłem, w końcu jednak kiwnęliśmy głowami ze znużeniem a ciszę przerwał głos Freddie'go, który dzisiaj chyba po raz pierwszy zabrał głos.
- Dobra, nie chcę nic mówić, ale im dłużej tu sterczymy, tym dalej jesteśmy od San Fransokyo, więc powiem pierwszy. Jestem za tym, żebyśmy weszli w spółkę z tą organizacją. Wiecie, że zawsze kręcili mnie superbohaterowie, a teraz mamy szansę naprawdę nimi być.
- Ja też jestem za - powiedziała Honey smutnym głosem. GoGo najwyraźniej ją zraniła swoim obcesowym zachowaniem, tak jak mnie.
- Wybaczcie, ale ja jestem przeciw - zwrócił się do nas Wasabi. - Nie ufam tym ludziom, ale jeśli postanowicie wstąpić do nich, to idę z wami.
   Wszystkie oczy zwróciły się w moim kierunku, bo każdy znał zdanie GoGo. Oparłem się łokciami o kolana i zamyśliłem się. Nie wiedziałem, czy dobrze robię, ale nie miałem zamiaru igrać z moim sumieniem.
- Jestem za - odpowiedziałem cicho, nie patrząc na GoGo.
- Świetnie - prychnęła. - Czyli twój głos liczy się podwójnie, czy Baymax ma coś jeszcze do dodania?
- Baymaxa tu nie ma - zauważył Wasabi.
- I to oznacza, że nie ma prawa głosu?
- Przestań, GoGo, przecież wiesz, że by się zgodził. - powiedziała Honey.
- Ze względu na Hiro, czy naprawdę by sobie tego życzył?
   Zabolało o wiele bardziej niż jej wcześniejsze słowa. Już nie obchodziło mnie, czy zaboli ja moja odpowiedź, bo najwyraźniej zdawało mi się, że GoGo reaguje tak na obecność Ithaniego. Skoro potrafiła tak traktować przyjaciół, nie zamierzam nadstawiać drugiego policzka.
- Baymax chciałby pomagać ludziom - powiedziałem na głos, nie zwracając uwagi, czy mój wściekły ton kogoś zrani. - Zgodziłby się choćby dlatego, że współpraca z AZN-em sprzyja tej idei, ale jeśli naprawdę chcecie, możemy go spytać. Z przyjemnością usłyszę, co ma do powiedzenia - odpowiedziałem, obserwując przyjaciół.
   Honey, Wasabi i Fred zapewniali mnie, że mi wierzą i że też obstawiali by przy tej odpowiedzi Baymaxa. Robot był raczej przewidywalny w swoich racjach. GoGo nie mówiła nic, zaciskając zęby i wpatrując się w podłogę.
  Gdy przyjaciele podjęli dyskusję, której i tak nie słyszałem, przez tłoczące się w moim umyśle myśli, ja opuściłem pokój, tak jak to wcześniej zrobiła Yoko.
   Wyszedłem na ten sam mały korytarz, trzymając się za głową. Tyle się wydarzyło przez tą godzinę, że nie dziwiłem się Wasabiemu i jego bólom głowy. tak bardzo chciałbym już zapomnieć o tym dniu.
   Stałem przy barierce, biegnącej wzdłuż korytarza, pod oknem, z którego widziałem światła San Fransokyo. A więc nie oddaliliśmy się tak bardzo, pomyślałem z ulgą. Gdyby to ode mnie zależało, rzuciłbym to w diabły i wrócił do cichej kawiarenki cioci, ale widziałem, że moi przyjaciele chcieli współpracować, a mnie również ciągnęło do Agendy. Jedyny problem stanowiła GoGo. Nie chciałem jej zawieźć, ale wtedy zawiódłbym samego siebie.
- Potrzebujesz czegoś? - spytała uprzejmie Yoko, stojąca tuż obok. Wystraszyłem się, bo zawsze słyszałem, gdy chodziła. Pojawiła się koło mnie niemal jak duch.
- Pani profesor - wydukałem, oddychając z trudem. - wystraszyła mnie pani.
- Już nie - powiedziała z uśmiechem. - Jutro składam papiery, a Instytut obejmie bardziej kompetentna ode mnie osoba, jak już zdążyliście zauważyć - odrzekła smutno. - Uczyłam się w waszej szkole i to nawet dobrze, ale nigdy nie zasługiwałam na miano dyrektora Instytytu. Nie jestem zdumiona waszą obiekcją na mój temat.
   Zagryzłem wargę. Więc naprawdę wiedziała wszystko, nawet na temat moich rozmów z Wasabim.
- Proszę nam wybaczyć - mruknąłem tylko, rumieniąc się jak kto głupi.
- Nic nie szkodzi - odparła. - Dobrze, że jesteście podejrzliwi. Inaczej nie bylibyście dobrym materiałem. Chyba już zdołaliście podjąć decyzję?
- Tak - powiedziałem niezbyt wesoło. - Ale musimy mieć trochę czasu, żeby się z nią pogodzić - dodałem. Chyba zrozumiała, o co mi chodzi.
- Z kartą nic nie jest, Hiro. Nie bylibyśmy tak okrutni, by niszczyć dzieło życia twojego brata, Hiro. Macie jakiś czas dla siebie. - obróciła się na pięcie, chcąc odejść, ale nagle zawróciła. - Aha, powiedzmy, że projekt zakańczający macie zaliczony.
- Jak to? - spytałem z szokiem.
- Nie powiesz mi chyba, że wasze udoskonalone stroje, namierzacz GoGo i projekt Honey, który ma dla nas wysokie znaczenie, choć nie został jeszcze użyty nie ma znaczenia. Znamy wasze możliwości na tyle, by stwierdzić, że lepsi studenci nie stąpali po stopniach Instytutu - odparła z uśmiechem, po czym podreptała w swoich nieznośnych pantoflach ku kapitanowi, siedzącemu za sterami helikoptera.

10 komentarzy:

  1. WTF...??? Kocham to!!! Ale ciągle mi tu coś nie styka... Wytłumaczy mi ktoś?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wal śmiało ;) no to masz jakieś pytania? :33

      Usuń
    2. Czy to wszystko ma się skończyć wstąpieniem do psychicznej organizacji? Powiedz, nie skończysz tego bloga teraz, prawda? No i... Czy rozwiniesz jakiś wątek miłosny? Tyle pytań, 0 odpowiedzi...

      Usuń
    3. Jak bardzo GoGo będzie chciała rozerwać i wysadzić Ithaniego? Czy zmasakruje też Hiro? To może być ciekawe...

      Usuń
    4. Nie, to jest dopiero początek mojego bloga, a akcja się zacznie, gdy Wielka Szóstka zacznie współpracę z Agendą. A co do wątka miłosnego to nie znacie dnia ani godziny haha ^^ ale tak, mam to w planie. GoGo - myślęże może z czasem się przyzwyczai do Ithaniego, nawet jeśli dalej będzie go nienawidziła, a Hiro może być spokojny :pp

      Usuń
    5. Kto z kim??? I właśnie: dlaczego Agenda, nie Agencja??

      Usuń
    6. Nie powiem bo nie będzie niespodzianki :D bo jest to jeden z różnych oddziałów, zajmujący się akurat bezpieczeństwem

      Usuń
    7. Zresztą Agencja kojarzy mi się z domami publicznymi hahahahahah :D

      Usuń
  2. Noo takiego obrotu sprawy się nie spodziewalam. Super rozdział. Ciekawi mnie jak bedzie wyglądała współpraca wielkiej szóstki z Agendą :) No i czy Go Go z Ithanim nie skoczą sobie do gardeł. I czy Go Go strzeli focha na Hiro :P Już nie mogę się doczekać kontynuacji :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow, wow, wooow! C;
    Czekam na next

    OdpowiedzUsuń