9/06/2016

Spostrzeżenia

   Spojrzałam ze zniechęceniem na wyświetlacz mojego telefonu, zastanawiając się, co stało się z Hiro. Prosił mnie, bym nie dzwoniła wieczorami, ale było przed południem, a w jego telefonie wciąż włączała się poczta. Stałam na tarasie naszego skromnego hotelu, w którym spędziłyśmy noc z Honey. Oczywiście, nasz pokój tu, w Tokyo, nawet nie przypominał Saint Palace, ale musiał wystarczyć do naszego dzisiejszego powrotu. Od rana myślałam o spotkaniu z Hiro. Co ja mu powiem? Fakt, że był zakochany we mnie tak długi czas, zdołał rozproszyć moje myśli jeszcze bardziej, przez co czułam się jak totalna idiotka. Bo jak można nie zauważyć, że twój najlepszy przyjaciel żywi do ciebie takie uczucia?
   Oparłam się o barierkę balkonu i spojrzałam w dół na dzielnicę Diego Kay, malującą się pode mną. Było to nowe osiedle, zbudowane niemal całkowicie z ekologicznych surowców. Najwyraźniej ekolodzy zdołali wywalczyć coś w naszej stolicy.
- Hiro dalej nie odbiera? - zapytała Honey, uchylając drzwi wychodzące na zewnątrz. Miała na głowie ręcznik zwinięty w węzeł, który łatwo wskazywał, że dopiero wyszła z kąpieli.
- Wejdź do środka, bo się przeziębisz - powiedziałam obojętnie, a Honey prychnęła.
- I kto to mówi - odparła rozważnie. - Masz na sobie tylko sweter. Właź, bo zaraz będę musiała szukać w tym mieście apteki.
   Posłuchałam jej rady i weszłam do pokoju, zamykając za sobą drzwi prowadzące na balkon. Miałyśmy dwa proste łóżka, położone równolegle do siebie, okryte jasnobeżową kołdrą i jedną, dużą szafę wielkości mojego regału na książki. Usiadłam na łóżku i rzuciłam telefon między dwie, rozrzucone poduszki.
- Mam złe przeczucia, Honey - wyznałam z żalem. Honey spojrzała na mnie z troską.
- Nie przesadzaj, skarbie. Przecież to nie koniec świata. Może pomaga cioci... - zaczęła, ale pokręciłam głową.
- Znam go. - odparłam stanowczo. - Dałby mi o tym znać, żebym się nie martwiła. Ja też bym tak zrobiła i on dobrze o tym wie.
   Honey przysiadła się obok mnie i westchnęła cicho.
- To co, chcesz wracać? - zapytała, gdy wtem zadzwonił mój telefon. Rzuciłam się po niego, jakbym była jakaś szurnięta i spojrzałam na wyświetlacz ze zdziwieniem.
- Tak? - zapytałam z lękiem.
- GoGo? - usłyszałam głos pani Cass. - Z tej strony Cass. Nie wiesz może, gdzie podziewa się Hiro? Wróciłam wczoraj późno z pracy i nie było go w domu. Baymax też nic nie wiedział. Pomyślałam, że może jest z tobą...
   Poczułam, że moje płuca zmniejszają się do takich rozmiarów, że wzięcie oddechu stało się niemożliwe. Honey, która słyszała tę rozmowę przez ustawioną głośność w moim telefonie, zamarła razem ze mną, podzielając już moje zaniepokojenie.
- Przykro mi, pani Cass - odparłam mechanicznie. - Jestem w Tokyo. Nie widziałam Hiro od dwóch dni...
- Nie wiesz może, czy nie spędził nocy u kogoś z waszych znajomych? - słyszałam troskę i strach w głosie kobiety, który jeszcze bardziej spotęgował moją panikę.
- Nie, nie kontaktował się ze mną od wczoraj - przyznałam wprost. Było to jednak zbyt mało, więc wkrótce dodałam: - Za dwie godziny powinnam być w San Fransokyo i od razu do pani przyjadę. Jeśli Hiro da o sobie znać do tego czasu, proszę się ze mną skontaktować - poprosiłam.
   Cass przytaknęła krótko.
- I ja proszę cię o to samo, GoGo - powiedziała łagodnie, po czym zakończyła rozmowę.
   Odłożyłam telefon i zadrżałam na myśl, co też mój przyjaciel mógł znowu wymyślić. Walki botów? Czy coś jeszcze bardziej nielegalnego? Coś, przez co nie potrafił pokazać się potem cioci na oczy...
- GoGo, nie wpadaj w panikę. - zaczęła mnie uspokajać Honey, ale już jej nie słuchałam. Ruszyłam się z miejsca i zaczęłam pakować w popłochu moje rzeczy. - Pewnie po prostu...
- Co? - warknęłam, gdy nie doczekałam się odpowiedzi. - Po prostu znów zaczął brać udział w walkach botów? A może stało mu się coś gorszego?
- Tomago! - krzyknęła Honey, uciszając mnie na moment. - Nie wpadaj w paranoję. Ma prawie siedemnaście lat. Co robią chłopcy w jego wieku? Może poszedł do klubu, albo spotkał się ze znajomymi. Po co od razu wykładać na wierzch czarne scenariusze?
- Hiro uprzedził mnie przed wyjazdem, że wieczorami będzie zajęty. - warknęłam mocno poddenerwowana. - Myślisz, że szedł wtedy grać w kręgle, czy pracować w jakimś barze? Czemu nie powiedział mi czegoś więcej? Cholera, czemu ja o to nie spytałam? - mój głos przeszedł w krzyk. Nie potrafiłam uwierzyć w to, co przed chwilą usłyszałam przez telefon. Hiro, coś ty najlepszego zrobił.
   Zapięłam w pośpiechu torbę i rzuciłam ją na łóżko. Honey westchnęła ciężko, jakby podzielała porażkę z moim posłaniem.
- Pozwolisz tylko, że wysuszę sobie włosy, zanim polecimy na dworzec? - spytała zrezygnowana. Kiwnęłam obojętnie głową.
- Zgoda, pod warunkiem, że w tym czasie pozwolisz mi, żebym cię spakowała. Inaczej nigdy nie ruszymy w drogę. - powiedziałam zdeterminowanym głosem.



   Tak jak powiedziałam, w San Fransokyo byłam po dwóch godzinach. Miałyśmy farta i gdy przybyłyśmy na dworzec, okazało się, że następny kurs mamy za pięć minut. Zostawiłam bagaże w domu Honey, który był bliżej dworca i obie popędziłyśmy do Lucky Cat Cafe. To, co zobaczyłyśmy, wprawiło nas w oszołomienie.
   Cała szyba kawiarni była zbita w malutkie odłamki, jakby ktoś się włamał. To w połączeniu z zaginięciem Hiro sprawiało niepokojące wrażenie. Gdy tylko zobaczyłam splądrowaną kawiarnię, zaczęłam biec, pozostawiając Honey daleko w tyle.
   Pośrodku kawiarni siedziało mnóstwo osób. Kiedy przechodziłam przez otwarte drzwi, minęłam dwóch gliniarzy, którzy szli do zaparkowanego pod kawiarnią radiowozu. Nagle stanęłam jak wryta, widząc Yoko siedzącą obok płaczącej Cass przy jednym stoliku. Wasabi, Fred i Baymax stali nad kobietami ze skrzyżowanymi rękoma, jak pełnoprawni ochroniarze. Przy ladzie zobaczyłam także Sam bazgrzącą coś w swoim notatniku.
- Co tu się dzieje? - spytałam z chrypą w głosie. Świadomość, że Yoko i Cass są w jednym pomieszczeniu była dla mnie szokiem, ponieważ oznaczała, że ciocia Hiro dowiedziała się o Agendzie.
   Pani Cass wstała szybko i podbiegła do mnie, zarzucając mi ręce na szyję. Była tak roztrzęsiona, że kompletnie nie wiedziałam, jak mam się zachować. Poza tym pierwszy raz objęła mnie w taki sposób, jakby od tego zależało życie jej siostrzeńca.
- GoGo, jak dobrze, że tu jesteś - zaszlochała. Spojrzałam na Yoko. Na twarzy kobiety malowała się troska i niepokój, którego nigdy jeszcze u niej nie widziałam. Nawet, gdy rozsypała nam się cała misja złapania Wave'a. Nawet, kiedy Robb był ciężko ranny.
- Czy ktoś mi powie do cholery, co tu się właściwie stało? - wychrypiałam, czując, że moje oczy stają się szklane. Nie, to się nie dzieje naprawdę, pomyślałam w niemej modlitwie, by to, co widzę było jedynie kolejnym koszmarem.
   Yoko wstała od stołu i spojrzała na mnie ze współczuciem, co już zapowiadało się beznadziejnie. Jej szara spódnica wyprostowała się na jej chudym, eleganckim ciele, jakby wisiała na wieszaku.
- GoGo, zdaje się, że Hiro został porwany. - powiedziała bezceremonialnie. Cass puściła mnie, obserwując moją twarz, jakby chciała sprawdzić, jak zareaguję.
   Odsunęłam stojące nieopodal krzesło i usiadłam na nim, zanim nogi się pode mną załamały. Honey stała w progu, więc z pewnością usłyszała te słowa. Usłyszałam jej głośny i wymuszony wdech, po czym dziewczyna zakryła usta dłonią. Sam spojrzała to na mnie, to na stojącą za mną blondynkę i poruszyła się niespokojnie na swoim miejscu przy barze.
- Zaraz po telefonie do ciebie, wyszłam na komisariat, żeby zgłosić sprawę o zaginięcie, ale oczywiście jej nie przyjęli - powiedziała Cass. Jej oczy zdawały się być pogrążone w mroku, jakby wraz ze zniknięciem Hiro, ustąpiło z nich całe światło. - Kiedy wróciłam do domu, zastałam kawiarnię w takim stanie.
- Ktoś tu czegoś szukał - wtrąciła się pewnie Sam, patrząc na Yoko bez ani krzty pokory. Poczułam irytację. Co ta dziewczyna właściwie tutaj robi?
- Dobrze, że tu przyjechaliśmy - dopowiedział Wasabi, wskazując na stojącego obok Freda. - Pojawiliśmy się zaraz po tym, jak ktoś zdemolował kawiarnię. Pobiegliśmy na górę i zobaczyliśmy dwóch typów, którzy przeszukiwali pokój Hiro.
- To się nie dzieje naprawdę - wyszeptałam, patrząc na nich szeroko otwartymi oczyma. Honey podeszła do mnie i położyła dłoń na moim ramieniu. Gdyby nie to, całkiem bym się roztopiła pod tymi wszystkimi spojrzeniami.
- I co było potem? - zapytała moja przyjaciółka głosem detektywa. Poczułam, że na moment zamieniłyśmy się rolami - to ja byłam tą twardą, zachowującą spokój nawet w najtrudniejszych sytuacjach. Czułam, że wraz z Hiro porwano również cząstkę mnie.
- Zdołali nam uciec, ale przynajmniej pani Cass nic się jej nie stało. - odparł Fred. Cass uśmiechnęła się smutno w ich kierunku z podziękowaniem wypisanym na twarzy.
- Czy coś zaginęło? - zapytała Honey, a Sam pokręciła głową, wciąż patrząc na swoją szefową z sugestią.
- Nie - odpowiedziała Yoko, ignorując jej spojrzenie. - Ale przynajmniej mamy pewność, że ktoś czegoś szukał. Niestety, nie powinniśmy o tym rozmawiać tutaj, więc proponuję, żebyśmy przenieśli się do Agendy.


   Wszyscy opuściliśmy kawiarnię w ponurych nastrojach. Moje myśli ani na chwilę nie ustępowały, kotłując się w mojej głowie. Hiro został porwany? Dlaczego? Co takiego zrobił? Czy to przypadek, czy ktoś planował to już od dawna? A może miało to związek z Agendą?
   Yoko zabrała Cass do Agendy, pewnie dlatego, że kobieta nie była bezpieczna we własnym domu. Jeżeli ta dwójka zjawiła się w Lucky Cat Cafe raz, to może pojawić się i drugi. Cass miała spore szczęście, że się spóźniła, oraz że Fred i Wasabi znaleźli się wtedy w jej domu.
   W Agendzie czekał już psycholog, po którego zadzwoniła Yoko. Miał porozmawiać z Cass i uspokoić ją, by kobieta nie popadła w histerię. Tak naprawdę wcale jej się nie dziwiłam. Sama czułam, że tracę grunt pod nogami, jakby wszystko, na czym mi zależało, stało się w jednym momencie nieuchwytne.
   Usiedliśmy całą naszą piątką w gabinecie Yoko, mając nadzieję, że prezes Agendy wyjaśni nam dokładniej, co się stało z naszym przyjacielem. Wokół nas stale krążyła Sam, co sprawiało, że czułam się jeszcze bardziej podminowana. Miałam ochotę powiedzieć jej, że nie ma żadnego związku z tą sprawą i żeby się wynosiła, ale po prostu nie miałam na to siły.
- Nie chcemy powiedzieć o tym pani Cass - zaczęła Yoko, stając przed nami w swoim króciutkich szpilkach. - Ale mamy z Sam pewność, że Hiro doskonale wiedział o tym, że jest zagrożony.
   Spojrzeliśmy po sobie ze zdziwieniem.
- Co? - spytałam, czując, że moje wcześniejsze zaskoczenie to był tylko czubek góry lodowej, w którą zaraz mieliśmy wpłynąć.
- Hiro spotkał się ze mną wczoraj w nocy pod dworcem - wyjaśniła dziewczyna. - Był niespokojny i prosił mnie, abym do jego powrotu pozostała w Agendzie. Powiedział mi, że wpadł w jakieś kłopoty, ale gdy zasugerowałam pomoc, on ją odrzucił i poprosił, żebym zajęła się swoim bezpieczeństwem.
- Czemu spotkał się z tobą? - usłyszałam własny głos pełen kpiny. - Czemu nie zadzwonił do mnie?
   Może kierowała mną czysta zazdrość, ale coś mi tu nie pasowało. Hiro najpierw mówi mi, że ma zajęte wieczory i spotyka się z Sam, na dodatek wpada w jakieś kłopoty. Dlaczego nie powiedział o nich mnie? Myślałam, że jesteśmy przyjaciółmi...
   Wszyscy spojrzeli na mnie, jakbym powiedziała coś wulgarnego. Sam nie zareagowała, jedynie wyciągnęła z kieszeni małą karteczkę i podała mi ją.
- Hiro schował to do mojej torby razem z kieszonkową kamerą. - powiedziała dziewczyna, patrząc na mnie tak samo, jak Yoko i reszta. Najwyraźniej nie potrafiłam schować w sobie mojego przerażenia całą tą sytuacją. - Wtedy wszystko zaczęło mi się układać. Spotkał się ze mną, żeby mi to dać, a potem poprosił, żebym ukryła się w Agendzie, żeby nikt tego nie znalazł. Możliwe, że to właśnie tego, co było w kamerze chcieli ci dwaj, którzy przeszukiwali jego sypialnię.
- To daleko idące przypuszczenia - wtrąciła się Yoko, patrząc na Sam surowo. Dziewczyna jednak nieprzejęła się tym spojrzeniem, jakby była pewna swojej racji. W pewien sposób nawet mi to zaimponowało.
   Rozwinęłam kartkę i prawie się popłakałam, widząc, że to rachunek z restauracji Włocha Gancio, u którego byliśmy z Hiro zaledwie dwa dni temu. Zastanawiałam się, czy to przypadek, że Hiro napisał na nim wiadomość, czy po prostu była to jedyna kartka, jaką miał pod ręką.


Pytałaś, jak możesz mi pomóc - przekaż to nagranie Yoko. Powinna o tym wiedzieć. Powiedz jej, że moja ciocia może być teraz w niebezpieczeństwie i poproś za mnie o ochronę dla niej... i proszę cię jeszcze o jedno - przekaż GoGo, że nie złamałem mojej obietnicy. 
Hiro

   Wzięłam wdech, ale przy tej czynności mój głos wydał drżący odgłos, jakbym próbowała zaczerpnąć powietrza pod wodą. Nic już z tego nie rozumiałam. Wiedziałam tylko tyle, że osoba, którą kochałam, znalazła się w śmiertelnym niebezpieczeństwie, a nawet mogła już nie żyć.
   Honey wzięła ode mnie paragon i przeczytała go szybko, po czym podała dalej do Wasabiego. Zerknęłam jeszcze raz na kartkę i zauważyłam, że po stronie, na której wydrukowane zostały kwoty i adres restauracji znajduje się mały dopisek złożony z zaledwie dwóch liter. C.M.
- Carlos Mayson! - wykrzyknęłam nagle, uświadamiając sobie, czego właśnie odkryłam. Sam spojrzała na mnie i kiwnęła przytakująco głową. Ona wiedziała, pomyślałam sobie i nagle mój zapał uleciał. Miałam ochotę udusić ją za to, że nie powiedziała tego zaraz na początku.
- Kto to? - zapytał Freddie, marszcząc brwi, gdy Wasabi podał mu kartkę.
- Masz rację GoGo - odparła Yoko i przekrzywiła płaski monitor swojego służbowego komputera, byśmy mogli zobaczyć jego zawartość.
   Zobaczyliśmy urywek filmu, kręconego w niemalże zupełnej ciemności. Zrozumiałam, że nakręcił go Hiro. Musiał znajdować się w progu jakiegoś ciemnego pomieszczenia, oświetlanego jedną żarówką wiszącą nad dwójką związanych osób. Przed nimi w świetle stał wysoki mężczyzna o wydatnym brzuchu i ciemnych wąsach.
- Adam doskonale wiedział, co robił, Samantho. Szkoda tylko, że zadarł nie z tym człowiekiem, co trzeba. - usłyszeliśmy głos tego mężczyzny. 
- Co to do cholery jest? - spytał Fred, ale go uciszyliśmy.
   Dalszą część filmu oglądałam jak przez sen, nie rozumiejąc nic z tego dialogu. Nigdy nie widziałam tych osób i nie wiedziałam, o czym rozmawiają. Jednak w momencie, w którym usłyszałam strzał i zobaczyłam, jak jedna ze związanych osób staje się wiotka niczym Baymax, gdy uchodzi z niego powietrze, poczułam zimny dreszcz na skórze.
- Nie... - wyszeptała Honey, zakrywając usta.
   Dziewczyna na filmie zaczęła krzyczeć i wiercić się jak ludzie spędzający czas w pokoju bez klamek dla własnego i cudzego bezpieczeństwa. Wśród tych wrzasków usłyszeliśmy jeden, dziwny odgłos, który nie pochodził ze sceny, na która patrzyliśmy. Brzmiał tak, jakby ktoś dotknął mokrą ręką naelektryzowanego obwodu. Nagle Samantha spojrzała wprost na kamerę, dostrzegając ją w mroku i w progu stanął mężczyzna. Wtedy film się urwał, pozostawiając nas w totalnym ogłupieniu.
- Co to było? - zapytał Wasabi, wskazując na ekran z gniewem. - Hiro wplątał się w morderstwo.
- Był świadkiem - odpowiedziała spokojnie Yoko, obracając ponownie monitor. - Mało tego, przyłapano go na tym, jak zdołaliście zauważyć. Musiał jednak się wymknąć, skoro godzinę po nakręceniu tego filmu spotkał się z Sam.
- Wszystko pasuje - powiedział Fred, niczym detektyw z prawdziwego zdarzenia.
- Po co to zrobił? - zapytał Wasabi.
- Bo jego rodzice mieli długi u Carlosa Maysona - odpowiedziałam głosem wypranym z emocji. Kolejny raz wszyscy spojrzeli na mnie z szokiem malującym się na ich twarzach, jakby nie przyzwyczaili się, że wiem więcej od nich na temat naszego przyjaciela. - Hiro powiązał ich śmierć z jego osobą i chciał zbadać całą sprawę na własną rękę. To dzięki mnie dowiedział się o tych zobowiązaniach, bo mój ojciec także był w to zamieszany, pomagał Hamadom, zanim jeszcze urodził się Hiro...
- Nie tylko ty - usłyszałam cienki głos, który sprawił, że straciłam wątek. Spojrzeliśmy na Sam, która wyglądała, jakby okazało się, że to ona strzelała z tej broni na filmie. Dziewczyna skrzywiła się i potarła swoje ramię, jakby chciała zetrzeć z siebie ślady tego, w co była zamieszana. - Znalazłam w archiwach kilka informacji na temat Carlosa Maysona i dałam je Hiro. Myślałam, że jeżeli zobaczy, że ten człowiek nie ma nic w aktach, to zrezygnuje z dalszych poszukiwań.
- Najwyraźniej nas obie zrobił w konia - mruknęłam pod nosem, a Sam kiwnęła głową. Chyba pierwszy raz w czymkolwiek się zgadzałyśmy.
- Czyli, że Hiro wszedł w gniazdo żmij tylko po to, by poszukać informacji o rodzicach? - spytał Fred. Nikt mu nie odpowiedział, bo odpowiedź nasuwała się sama. Cass nie wiedziała nic na temat Carlosa Maysona z wyjątkiem tego, że jej siostra miała długi u jakiegoś podejrzanego typa. Nic dziwnego, że Hiro sam zapragnął zmierzyć się z prawdą.
- Przepraszam - rzuciłam, po czym wstałam i wyszłam z gabinetu Yoko, starając się nie przewrócić o licznie rozstawione fotele. Baymax wyglądał, jakby chciał iść za mną, ale wystarczyło jedno moje spojrzenie, by porzucił ten pomysł.
   Przeszłam szybko przez korytarz i weszłam do naszego apartamentu. Miałam nadzieję, że to nie tam zabrali Cass z tego prostego, egoistycznego względu, że potrzebowałam miejsca dla siebie. Okazało się, że nasz apartament stoi pusty tak, jak go zostawiliśmy. Spojrzałam na białe kanapy i przypomniałam sobie, jak siedzieliśmy tu całą Szóstką, żartując sobie na różne tematy.
   Zamknęłam za sobą drzwi i osunęłam się po nich na podłogę. Moja warga zadrżała. W kilka godzin mój świat rozsypał się na kawałki, jak okna w Lucky Cat Cafe. Hiro jest w niebezpieczeństwie, a my nie jesteśmy w stanie mu pomóc. Nie dał mi nawet znaku życia, choć spotkał się z Sam. Mógł chociaż do mnie napisać, zadzwonić, cokolwiek! Dlaczego tego nie zrobił?
   Schowałam twarz w obie dłonie i zaczęłam szlochać. Utrata Hiro sprawiła, że po raz kolejny pękło mi serce. Nie miałam już siły na dalsza walkę. Mogłam udawać przed każdym, że jestem twarda, że strata nie powoduje we mnie rozłamu, ale prawda była taka, że za każdym razem, gdy traciłam bliską mi osobę, moje serce bolało tak samo. A teraz mogłam ją stracić fizycznie, tak samo jak kiedyś mamę.




Co tam, skarby? Jak Wam się zaczął nowy rok szkolny?? Bo u mnie niezapowiedzianą kartkówką z księgowania dokumentów magazynowo-sprzedażowych...

Ale jestem, żyję :')) Z uwagi na rok szkolny nieco "przeciągnę" tradycję dodawania nna na 6 dni :) mam nadzieję, że nikt mnie za co nie zabije :D

~Just Dreamie

17 komentarzy:

  1. Rok szkolny zaczął się sprawdzianem z angielskiego i zadaniem z polskiego xD. Profil mat fiz a zadania z polskiego i historii.
    Co do przeciągania, no oczywiście, że nikt nie będzie chciał cię eksterminować! Bo kto by wtedy pisał tego cudnego bloga ;).
    A tak poważnie, to next cudowny^^ bardzo mi się podobał i te emocje GoGo. Denerwowała mnie obecność Sam, ale to nic nowego xD. Ona zawsze mnie denerwuje, co by nie zrobiła ;) Za to to jak Go martwi się o Hiro jest tak słodkie, że nwm co powiedzieć. Mam nadzieję, że wszystko się ułoży i będzie dobrze.
    Weny, weny i jeszcze raz weny, kochana <3
    Do nna ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyda mi się tutaj czas, czas, czas! 😄 a tak na poważnie to mam nadzieję że opiszę to dokładnie tak jak to wyglądało w mojej głowie, w której planowałam te posty od miesięcy ^^
      A co do szkoły to nie zazdroszczę :/ mnie najbardziej z tej rachunkowości cisną ale współczuję ci sprawdzianu 😨 to chyba lekkie przegięcie, nie?

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. wow świetny wygląd bloga bardzo pasuje do wydarzeń tak nastraja hmm... ty chyba chcesz nas zabić nadmiarem emocji...

      Usuń
    2. Hahaha dziękuję 😄 tak, dokładnie to mam w planie xD

      Usuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kobieto,kocham cie za to co robisz i brnij w to dalej bo jesteś genialna.Czytając tego nexta byłam cała w nerwach,biedna GoGo, ehh, w co ten Hiro sie wplątał, masakra, ja na miejscu Go to bym sie zapłakała, taka ze mnie wrażliwa osóbka .No ale powiem ci że rozwaliłaś system, ciekawa jestem jakto sie dalej potoczy, mam tylko nadzieje że hiro sie.nic nie stanie.
    No dobra.Ja lece.Trza spać. Sorka że wcześniej nie koentowałam.Tak jakoś wyszło , ale na bloga wchodziłam co dziennie bo myślałam, a nóż, możewstawiła.
    Dużo weny życze, podjarana fanka najlepszego bloga ever :-* :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sory za tyle usunięć ,tele mi coś wariuje ,a poza tym ,amm,jestem początkująca komentująca więc ten no :-D

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. Nic się nie stało 😄 bardzo mi miło że jesteś i komentujesz 😊😊 no więc bardzo się cieszę że tak myślisz i dziękuję 😘 postaram się wymyślić coś fajnego w nextach 😉

      Usuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. .
    ..
    ...
    Nie skomentuję.
    A czemu niby mamy się czepiać sześciodniowych odstępów, co? Masz też mieć czas dla siebie. GoGo zrobiła się teraz taka słodka! Faktycznie, muszę niedługo spróbować fanarta jakiego zrobić eksperymentalnie...
    Nie za bardzo zrozumiałam tego, że Hiro "nie złamał obietnicy"... A nie, już wiem. Czyli chwila, Sam i GoGo na chwilę będą miały rozejm?
    *ta linijka służy do tego żeby przypomnieć ci o marzeniu sama-wiesz-którym*
    Ech, ta szkoła... W piątek mamy sprawdzian z geografii, w poniedziałek z matmy, dalej WOS, chemię, histerię, biologię... Klasa ma mnie w dupie głęboko (jutro wybory przewodniczącego - nie dam im tej satysfakcji i zostanę przynajmniej wice), chłopak z którym się czasem umawiałam (i ciągle czułam przymus, że skoro on coś to ja też muszę) teraz zachowuje się nieprzyjaźnie i obśmiewa mnie (jak przegnie granicę, to ten jeden raz zobaczy demona)... Ale byłam już na rysunku, hiraganę mam obczajoną, zapisałam się na kuratoryja z francuskiego i biologii... Będzie dobrze albo wszyscy zginiemy :D
    ~Piwo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ne, Just-sama, dlaczego innym odpisujesz a mi nie?

      Usuń
    2. Wybacz mi, Piwo ale brakuje mi czasu :// ostatnio nawet zapomniałam dodać nna, stąd to "przesunięcie" uznałam że powinnam się ogarnąć :/ w takim razie już odpisuję, za tego koma i za wcześniejszego :D

      Zacznę może od rozdziału - Hiro obiecał GoGo że jej nie okłamie, a jednak zataił przed nią to, co planował. Nie okłamał jej, bo praktycznie rzecz biorąc po prostu nic nie powiedział, a ona nie spytała. Co do rozejmu to owszem, można tak to nazwać, ale nie przyzwyczajałabym się za długo. Sam ma rogi za uszami...

      A co do fanarta to jestem jak najbardziej za! *-*

      I nie martw się, moja klasa też nie jest jakaś super fajna, grunt żeby ją wytrzymać :) znaleźć towarzystwo, w którym czujesz się dobrze - ja takie mam, nawet jeżeli najbliżej mieszkająca mnie osoba z tych ludzi mieszka 25 km ode mnie :'))

      I widzę że z nauką to też mega ambitna jesteś :ooo a mi się nie chce ruszyć tyłka i spróbować narysowac pracę na konkurs... to się nazywa lenistwo -,-

      Usuń
    3. Raczej to nie ambicja, tylko... Sama nie wiem. Okazało się, że na gimnazjalnym teście nie mogę pisać rozszerzonego franca. Albo mogę, ale tylko jeżeli napiszę angielski rozszerzony. Ta, dwujęzyczna szkoła. Gówno raczej. Od 1. klasy znienawidziłam angielski! Mam z niego potworne zaległości (nie umiem dobrze mówić w szkole, prywatnie szaleję)... Po prostu tylko konkurs może mnie uratować od tego czegoś...
      Jeszcze nigdy w gimbusiarni nie weszłam w tryb demona. Wkrótce to mogę zrobić. Oj się zdziwią 😈😈😈

      Usuń
    4. Chyba zaczynam się obawiać tego trybu :oo

      Usuń