9/30/2016

Nadzieja

https://www.youtube.com/watch?v=_65tLeIWtx0

   Siedziałam w apartamencie, trzymając Sam za rękę i drżąc za każdym razem, gdy usłyszałam kroki niedaleko drzwi, tak jakbym czekała na to, że Yoko przyjdzie i z szerokim uśmiechem oświadczy nam, że misja się powiodła.
   Byłam już naszpikowana lekami uspokajającymi, ale mimo to czułam się niespokojnie. Od stresu kręciło mi się w głowie, ale ani na chwilę nie poprosiłam Sam, bym mogła odpocząć. Obie trwałyśmy w niemym oczekiwaniu na to, co miała przynieść misja Wasabiego.
- Czy agenci często mają specjalne przyzwolenie na zabijanie? - spytałam beznamiętnie, chcąc zacząć jakikolwiek temat. Ta cisza powodowała, że czułam się jeszcze gorzej. Sam spojrzała na mnie z zaskoczeniem, jakby oczekiwała, że nie odezwę się aż do powrotu moich przyjaciół.
- Bardzo często, zwłaszcza ci, którzy otrzymują trudne misje. - powiedziała spokojnie, jakby recytowała jakąś formułkę z książki. - Agenda chce zapewnić jak najlepszą możliwą opiekę agentom, a często bez najprostszej formy obrony jest to bardzo trudne.
   Zamilkłam. Nie miałam pomysłu, jak kontynuować ten temat. Tak naprawdę słabo mnie to interesowało. Chciałam po prostu słyszeć czyiś głos, inaczej moje myśli całkiem pociągnęłyby mnie na dno.
- Naprawdę go kochasz, co? - spytała nagle Sam, patrząc na mnie czujnym wzrokiem dziewczyny, która była w stanie wychwycić wszystko z mojej bladej twarzy.
   Przygryzłam wargę. Byłam pewna, że tak, ale nie wiedziałam czy powinnam jej to mówić. Nadal jej nie ufałam, zresztą mogłaby wykorzystać ten fakt przeciw mnie.
   Moje myśli powróciły do Hiro. Jak mogłam nie kochać kogoś, kogo brak wywrócił moje życie do góry nogami? I to w ciągu zaledwie trzech dni. Co on musiał znieść przez ten czas?
- Powinnam cię przeprosić - zaczęła Sam. - Chyba znowu weszłam między was...
   Spojrzałam na nią ze zdziwieniem, zastanawiając się, czy ta rozmowa w ogóle ma sens. Chłopak, którego kochamy obie właśnie był w olbrzymim niebezpieczeństwie, a my rozmawiamy na temat naszych uczuć wobec niego. To było żałosne.
- Wtedy, kiedy spotkałam się z nim pod dworcem... - zaczęła, najwyraźniej niechętnie rozpoczynając ten temat. - Naprawdę miałam nadzieję na to, że zmienił zdanie, nawet go wtedy pocałowałam... - miałam nadzieję, że Sam nie zobaczyła oburzenia w mojej minie, bo próbowałam go jak najdokładniej zamaskować. Niestety, ostatnio moje próby ukrycia jakichkolwiek uczuć były zazwyczaj nieudolne. - A potem ta kartka. On myślał o tobie, kiedy to pisał. O mnie nie pomyślał ani przez chwilę. Potrzebował tylko kogoś, kto mógłby tą informację dostarczyć do Agendy. Razem z nagraniem.
- Dlaczego mi to mówisz? - spytałam ją podejrzliwie.
- Bo nie jestem osobą, za którą mnie masz - powiedziała, patrząc mi w oczy. Zauważyłam, że w trakcie tej rozmowy przestałyśmy się trzymać wspierająco za ręce. - Naprawdę nie wiedziałam, że coś między wami jest. Zależało mi na Hiro jak na nikim innym i to wtedy u Honey... Gdybym wiedziała, że tak zareagujesz, nigdy bym tego nie zrobiła, przysięgam.
- A więc mimo to spróbowałaś po raz drugi wtedy pod dworcem? - spytałam, nie widząc ładu w jej tłumaczeniach. Nie interesowały mnie. Może ona czuła się zobowiązana mi to wytłumaczyć, ale ja wcale nie chciałam znać szczegółów jej relacji z Hiro. Najchętniej po prostu zamknęłabym ten rozdział. Sam chyba tego nie rozumiała.
- Właśnie za to cię przepraszam. - odparła. - Nie powinnam była tego robić. Rozmawiałam potem z Honey i wspomniała, że w ostatnim czasie bardzo zbliżyliście się z Hiro. - jej wzrok błądził między mną a małym stolikiem do kawy. - Chcę po prostu, żebyś była pewna, że z jego strony...
- Sam, skończ - nakazałam, odzyskując swój dawny charakter. Nie miałam siły na tego typu rozmowy. - Nie mam siły, by o tym rozmawiać.
   Sam skinęła posłusznie głową nieco zakłopotana faktem, że sama ten temat zaczęła. Pochyliłam się nad moimi kolanami i ukryłam twarz w dłoniach, czując macki migreny zaciskające się wokół mojej głowy. Jeszcze tego mi brakowało, pomyślałam.
- Zrobię ci coś ciepłego do picia - rzuciła pod nosem Sam i poszła do kuchni. W sumie cieszyłam się, że zostawiła mnie samą. Nie chciałam być wobec niej niegrzeczna tym bardziej, że w ostatnim czasie jej ciągła troska o mój stan nieco pomogła mi znieść tę całą sytuację.
   Siedziałam w jednej pozycji tak długo, że moje plecy zaczęły mi ciążyć, a ramiona dziwnie pobolewać. Nie spałam jakieś dwadzieścia cztery godziny, o ile za sen można było uznać moją drzemkę w naszej wspólnej sypialni. Nie potrafiłam jednak zasnąć, myśląc o tym, czy kiedykolwiek jeszcze ujrzę mojego najlepszego przyjaciela. Tak naprawdę stale nazywałam tak Hiro, choć nasza relacja ostatnimi czasy bardzo się zmieniła z silnej przyjaźni na coś o wiele głębszego.
   Wypiłam herbatę zrobioną dla mnie przez Sam i poczułam się nieco lepiej. W dalszym ciągu nachodziły mnie dziwne myśli, ale przynajmniej mój żołądek nieco się uspokoił. Sam zaproponowała, że zrobi mi coś do jedzenia, ale podziękowałam, wiedząc dobrze, że nie będę w stanie przełknąć czegokolwiek.
   Siedziałyśmy jakiś czas w ciszy, potem Sam zaczęła małoistotny temat maszyn, które gwarantuje Agenda przy misji. Mówiła o licznych helikopterach (o dziwo, znając ich wszystkie nazwy), śmigłowcach i innych bardziej zaawansowanych maszynach, które wykupowali co roku od najdroższej firmy lotniczej świata.
   Początkowo mówiła wolno i ostrożnie, ale szybko zauważyła, że gdy mówi, czuję się lepiej, więc zaczęła trajkotać od rzeczy. Byłam jej wdzięczna za te próby. Naprawdę serio zaczynałam ją lubić. Może zachowała się nie fair w stosunku mnie i Hiro, ale nadrabiała to teraz swoją osobą, sprawiając, że do tej pory jeszcze się nie załamałam.
- Planuję wziąć udział w Grand Prix - wyznałam w końcu, gdy temat spoczął na technologii maszyn, o której Sam wiedziała naprawdę sporo. Sama nie wiem, dlaczego jej to powiedziałam. To po prostu ze mnie wypłynęło, jakby od dawna cisnęło się na moje usta. Poza tym chyba potrzebowałam komuś o tym powiedzieć, skoro żaden z moich znajomych, nie licząc naszej Szóstki o tym nie wiedział.
   Sam wytrzeszczyła oczy, patrząc na mnie z podziwem.
- Serio? Łał, nie wiedziałam, że jesteś tak odważna. - rzekła z uznaniem. - Znaczy wiedziałam coś o tym, że interesujesz się motoryzacją, ale nie wiedziałam, że również jeździsz.
- Hiro dużo mi pomógł - wyznałam jej, dziwnie ukojona tym tematem. Wsparcie Hiro było czymś, czym można było tylko się pochwalić, bo nie każdy ma szanse mieć tak wspaniałego przyjaciela jak on. - Od początku był za. Potem zaczął pomagać mi w warsztacie. - uśmiechnęłam się na wspomnienie jego pierwszej wizyty u Skandara. - Na początku dużo się mylił, ale szybko ogarnął to, co robimy. Teraz... nie wyobrażam sobie, żeby go z nami nie było. Jest już członkiem mojej ekipy.
   Nagle pomyślałam, co właśnie powiedziałam i zrozumiałam, dlaczego zrobiło mi się lepiej. Cały czas wątpiliśmy, czy Hiro w ogóle żyje. Rozmawianie o nim, o tym, co robił, gdy był tu z nami, sprawiało, że znów zaczynaliśmy wierzyć w to, że tu wróci.
   Sam uśmiechnęła się delikatnie, dość krzepiąco.
- Szkoda, że nie polubiłyśmy się od początku - powiedziała nieśmiało. - Może wszystko inaczej by się potoczyło.
   Ja również się uśmiechnęłam, choć wątpiłam, by ten uśmiech wyglądał ładnie z moimi podkrążonymi oczami.
   Nagle drzwi otworzyły się szeroko, a my podskoczyłyśmy z miejsca, jakby ktoś przyłapał nas na czymś, co łamało przepisy. Gdy zobaczyłam Yoko w progu, aż zadrżałam z przejęcia. Prezes zamknęła za sobą drzwi, dziwnie zasmucona. Poczułam, że moje nogi zaczynają drżeć w napięciu, jakbym już po minie kobiety przewidziała to, co ma nam do powiedzenia.
- Misja się udała - powiedziała wprost, patrząc na nas z ulgą w jej szarych, silnych oczach.
   Westchnęłam tak ciężko, jakby z pleców spadł mi kilkutonowy kamień. Zakryłam usta dłonią i usiadłam na kanapie, podczas gdy Sam wydawała z siebie odgłosy ulgi.
- Jak się czuje? - zapytała, a ja spojrzałam na Yoko z ciekawością.
   Pani prezes usiadła w fotelu i zerknęła na swoją podwładną i jednocześnie siostrzenicę. Sam chyba znała to spojrzenie, bo nagle stała się bardziej oficjalna.
- Na razie jest w szpitalu, ale jego stan jest w normie. - odpowiedziała rzeczowo, po czym skierowała wzrok na mnie.
- Sam, mogłabyś nas zostawić? - spytała, a dziewczyna skinęła głowa i w pośpiechu wyszła, zabierając ze sobą swoje rzeczy.
   Drzwi zamknęły się cichutko, a Yoko odetchnęła, splatając swoje długie palce z wypielęgnowanymi paznokciami o kolorze beżu. Patrzyłam na nią niepewnie, jakby to, co powiedziała przedtem wcale nie było prawdą i jakby kobieta chciała mi teraz opowiedzieć, w jaki sposób przegrali misję.
- Hiro jest w dużo gorszym stanie niż przypuszczaliśmy - usłyszałam w jej głosie prawdziwy smutek, jakby przejęła się losem Hiro. - Co prawda, jego organizm funkcjonuje jak najbardziej poprawnie, ale obrażenia...
   Moje oczy otwierały się coraz szerzej, a ja straciłam głos. Nie potrafiłam wydobyć z siebie ani jednego dźwięku, jakby ktoś zakleił mi usta taśmą. Prezes wyglądała na dziwnie zakłopotaną, ale wyczułam, że chce mi to powiedzieć.
- Ma złamane cztery żebra, liczne rany cięte i ciało pokryte siniakami. Nie zdążyłam go jeszcze zobaczyć, bo Wasabi zdecydował o tym, żeby lądować przy szpitalu. Pokrótce zdążył opisać mi, co tam się wydarzyło i szczerze mówiąc, bardziej martwię się o stan psychiczny Hiro.
- Kiedy będę mogła go zobaczyć? - spytałam, a mój głos był tak cichy, że przypominał szelest. Herbata, której nie zdążyłam wypić, już ostygła, a jej ciepło dziwnie opuściło moje ciało, wstrząsane niepokojącym dreszczem.
- Myślę, że powinnaś przede wszystkim wypocząć, GoGo - zarządziła Yoko. - Hiro też należy się chwila odpoczynku, po tym, co przeszedł. - gdy posmutniałam, prezes nachyliła się i ścisnęła mnie za dłoń w geście wsparcia. Jeszcze nigdy nie widziałam, by tak bardzo emanowała uczuciami. - Ja też się o niego martwię, ale lekarze są dobrego zdania. Mówili, że ludzie wychodzili z gorszego stanu i powracali do normalnego życia. Hiro jest silny, poza tym ma duże wsparcie - uśmiechnęła się łagodnie, puszczając moją dłoń. Byłam jej wdzięczna za to, w jaki sposób zajęła się tą sprawą. Nie raz słyszałam od Sam, że informatycy dostawali burę za brak informacji na temat tego porwania.
- Zawrzyjmy układ - rzekła prezes, powracając do swojej neutralnej postawy wysoko postawionej zarządczyni. - Prześpisz co najmniej cztery godziny, to wtedy Robb podwiezie cię pod same drzwi szpitala.
- Wolałabym przespać się już w szpitalu... - zaczęłam, nawet jeśli zabrzmiało to dość dziwnie. Przypomniałam sobie o zawale mojego ojca i długiej chwili, gdy myślałam, że więcej go nie zobaczę. Hiro był ze mną przez cały czas. Wyznanie Honey nieco ubarwiło to wspomnienie - dopiero teraz przypomniałam sobie rumieńce chłopaka, gdy nasza przyjaciółka zastała nas splecionych ze sobą we śnie.
- Nie zamierzasz odpuścić, co? - zaśmiała się Yoko. - Hiro już nic nie grozi, jest bezpieczny. Możesz spać spokojnie, moja droga.
   Yoko wstała, a ja razem z nią. Czułam się dużo lepiej, jakbym dostała nowe życie. Hiro był, może nie zdrowy, ale w dobrym stanie, z tego, co twierdzili lekarze, więc może rzeczywiście nie było powodów do niepokoju? Z drugiej jednak strony coś ciągnęło mnie ku szpitalowi, jakby nie wierzyło w słowa Yoko.
- Dziękuję pani za wszystko - powiedziałam cicho, a dyrektorka uśmiechnęła się ciepło i wyszła, zostawiając mnie samą.
   Pomyślałam, że nie ma co tracić czasu i że jeżeli chce opuścić ten budynek, to powinnam się jak najszybciej wyspać. Położyłam się w ubraniu i usnęłam z chwilą zetknięcia mojej głowy z poduszką. Byłam wykończona, ale szczęśliwa. Odzyskam Hiro, myślałam z nadzieją. Już nikt mi go nie odbierze, a już zwłaszcza nie Carlos Mayson.




   Weszłam do szpitala, doskonale wiedząc, w którym kierunku mam iść. Robb żegnając się ze mną, zdradził mi, gdzie leży Hiro. Przeszłam szybko przez recepcję, podpisując się na liście odwiedzających i niemal popędziłam na drugie piętro, do pokoju numer 604.
   Już na korytarzu zauważyłam moich przyjaciół, ubranych w swoje stroje. Wasabi miał na łokciu ślad krwi, ale nie sądziłam, żeby to była jego krew. Fred wyglądał na podłamanego, a twarz Honey przyjęła kolor kredy.
   Spojrzałam na nich i poczułam, jak mój żołądek się wywraca. Ich miny nie zdradzały nic dobrego.
- GoGo - jęknęła głośno Honey i podbiegła do mnie, biorąc mnie w ramiona. Z chwilą gdy położyła głowę na moim ramieniu jej ciało zadrgało, wstrzymując cichy szloch.
- Jak on się czuje? - spytałam podchodzącego do mnie Wasabiego. Jego mina miała w sobie coś z żołnierza - hamowała wszelkie emocje.
- Nie najlepiej. - powiedział z chrypą w głosie. - Na razie śpi. Miejmy nadzieję, że wydobrzeje, bo to naprawdę nie wygląda dobrze.
   Twarz Freda poszarzała, gdy Honey mnie puściła. Zgadywałam, że pomimo że misja się powiodła, to moi przyjaciele mocno ją przeżyli. Samo przyzwolenie na zabijanie wrogów musiało wywołać w nich szok, tym bardziej że nie wyobrażałam sobie mojej przyjaciółki z bronią w ręku.
- GoGo, chyba powinienem z tobą porozmawiać, zanim tam wejdziesz - zaczął Wasabi, spoglądając ze smutkiem na drzwi do sali, na której leżał Hiro. Dzieliło mnie od niego tak mało, pomyślałam, ale z drugiej strony i tak pewnie spał, a Wasabi wyglądał, jakby miał mi do przekazania coś naprawdę ważnego.
   Zgodziłam się i przeszliśmy do małej kawiarenki - tej samej, w której kupiliśmy z Hiro kawę zaledwie rok temu, gdy mój ojciec leżał na jednej z sali.
   Wasabi usiadł na krześle przy okrągłym, szklanym stoliku i oparł się o niego. Spojrzałam niepewnie na szkło, zastanawiając się czy wytrzyma nacisk łokci mojego przyjaciela.
- Jak ci poszło przewodzenie misją? - spytałam, a Wasabi westchnął w odpowiedzi.
- Hiro robi to lepiej - przyznał szczerze.- Chcesz kawy?
   Pokręciłam przecząco głową. Chyba wyczuł, że chcę przejść bezpośrednio do tematu, bo odchrząknął i wyprostował się, jakby przygotowywał się do rozmowy.
- Pewnie zauważyłaś, że ta misja była dla nas serio trudna, nie? - pogładził ręką swoje dredy, unikając spojrzeń innych ludzi, którzy przyglądali się ze zdziwieniem jego strojowi. W końcu nie wytrzymał i przekręcił bransoletę na nadgarstku, pozostając w swoich wcześniejszych ubraniach, czyli luźnym dresie.
- Rozmawiałem z Rollsem i twierdził, że gdyby Hiro nie uciekł z celi, misja by się nie powiodła...
   Przypomniałam sobie trzech agentów, którzy im pomagali i zrozumiałam, że miał na myśli jednego z nich.
- Jak to? - zapytałam ze zdziwieniem. Hiro uciekł z celi? Jakim cudem?
- Wszystko szło sprawnie, oczyściliśmy teren, tak jak kazała nam Yoko i ruszyłem w kierunku dolnej partii budynku, tam gdzie wcześniej namierzony został Hiro. Rolls z resztą gonili w tym czasie ludzi Maysona, którzy zaczęli uciekać w kierunku tylnego wyjścia.
   Przerwał na chwilę, żeby odetchnąć i spojrzał mi w oczy. Widziałam, że rozmowa ze mną przychodzi mu ciężko.
- Zbiegłem na dół, na parking na przejście łączące główny budynek z celami. Ponoć wcześniej służyły za noclegownie dla tych, którzy zostawiali swoje samochody na parkingu, ale Mayson zmienił to miejsce w coś koszmarnego.
   Nagle się zatrzymał i mocno skrzywił, jakby to wspomnienie wywoływało u niego nieprzyjemne uczucia.
- Usłyszałem strzały i schowałem się za poręczą. Ktoś do mnie celował z dołu. Poznałem, że to Hiro i zacząłem do niego krzyczeć, ale on ani drgnął. Przez chwilę myślałem, że mnie zabije. W końcu upadł i stracił przytomność, a do mnie dołączyła Honey. To, co zobaczyliśmy, gdy dotarliśmy na dół...
   Poczułam wilgoć w kącikach oczu. Hiro miałby zabić Wasabiego? - zastanawiałam się z szokiem. Najwyraźniej przebywał wśród wrogów tak długo, że nie poznał nawet przyjaciół. Przeraziłam się na myśl, że mógłby nie poznać nawet mnie...
- Hiro leżał na podłodze cały zakrwawiony. - wyznał cicho przyjaciel. - Obok niego leżał pistolet, zabił prawdopodobnie trzech lub czterech ludzi, zanim wydostał się na parking.
   Rolls się pomylił. Ci, których gonił, mieli za zadanie zabić Hiro. Mayson wysłał tam trzech snajperów, ale nie wykonali zadania, bo Rolls złapał ich w przejściu. Harley został postrzelony w nogę, ale niezbyt poważnie. Lekarze opatrzyli go i Yoko wysłała z Agendy kogoś, kto odwiózł go do domu.
- A jak z Hiro? - pytałam, szczerze mówiąc, nie interesując się losem agentów, których nawet nie znałam. - Odzyskał przytomność?
- Na chwilę. - przyznał Wasabi, kiwając głową. - Mamrotał coś pod nosem, a potem znowu zemdlał. Teraz jest już chyba po badaniach i ma zszyte rany, więc ma szansę, żeby się wyspać. To był dla niego ciężki czas...
   Westchnęłam i wstałam szybko od stołu. Wasabi spojrzał na mnie z lekkim zaskoczeniem, jakby myślał, że po tym, co mi powiedział, będę wolała zostać w kawiarni.
- Muszę do niego iść - rzuciłam, ale przyjaciel chwycił mnie za nadgarstek, próbując zatrzymać w miejscu.
- GoGo, nie chcę, by to był dla ciebie szok - odparł z dobrze mi znaną troską. Ostatnio patrzył na mnie tylko w ten sposób.
- Chcę przy nim być - rzuciłam pewnie i odeszłam, zanim znów spróbował mnie zatrzymać.
Trafiłam bez problemu na ten sam korytarz i zauważyłam, że Honey i Fred rozmawiają z dwiema pielęgniarkami na końcu przejścia.
   Wykorzystałam moment, że nikt nie spróbuje mnie zatrzymać i weszłam do środka. Sala kryła się za dużymi szklanymi drzwiami, w których stanął lekarz w niebieskim uniformie.
- Pani do kogo? - spytał, patrząc na mnie, jakbym przyszła tu, żeby coś ukraść.
- Do Hiro Hamady - wtrąciłam, spoglądając przez ramię lekarza na szklaną ścianę, za którą prawdopodobnie był mój przyjaciel. Niestety, nie widziałam go, bo szkło było wykonane z chropowatej materii, przez którą obraz był nieco zamazany.
   Ciemna brew starszego lekarza uniosła się w górę, jakby czekał na to, że coś dodam.
- Jestem jego dziewczyną - rzuciłam, zdając sobie sprawę, że tylko wtedy mnie do niego wpuszczą. Z drugiej jednak strony nawet nie musiałam udawać jego dziewczyny. Nasza relacja była naprawdę skomplikowana.
- Skoro tak, to może pani wejść - rzekł wolno, spoglądając w swoje papiery. - Proszę się tylko podpisać. - mówiąc to podał mi swoje papiery i cienki długopis.
   Podpisałam się szybko, nieco rozmazując mój podpis swoją spoconą ze stresu dłonią i wyminęłam lekarza, który otworzył mi drzwi.
   Sala była niewielka, ale bardzo jasna przez duże okno po prawej stronie, z którego do pomieszczenia wpadało światło księżyca. Przy łóżku ze śnieżnobiałą pościelą stała wysoka lampka ze srebrną szyjką. Rzucała delikatną poświatę na leżącego w łóżku Hiro.
   Miał bladą twarz, zmęczoną tym, przez co przeszedł. Ledwie go poznałam przez cienie pod oczami, wychudzone policzki i spierzchnięte usta. Po prawej stronie szczęki znajdował się spory siniak sięgający aż do policzka. Jego kości policzkowe były bardziej widoczne, jakby warunki, w jakich ostatnio funkcjonował, odcisnęły się na jego ciele. Nie miałam odwagi, by odkryć mu ramiona i spojrzeć na jego rany, ale domyślałam się, że twarz musiała być najmniejszym problemem.
   Usiadłam obok niego na łóżku, uważając na jego skrępowane pościelą ciało. Wpatrywałam się w niego z melancholią, ledwie dostrzegając w nim cień dawnego Hiro. Moja warga zadrżała, a po policzkach spłynęły łzy. Spodziewałam się, jak może wyglądać, ale mimo to jego stan wprowadził mnie w szok. Jego klatka unosiła się i opadała ledwie zauważalnie. Spał jak zabity, jakby dalej znajdował się tam, a nie w szpitalu z dwudziestoczterogodzinną opieką.
   Nachyliłam się i musnęłam jego policzek dłonią. Próbowałam powstrzymać łzy, ale wciąż kapały na czystą pościel.
- Hiro, jak mogłeś mi to zrobić - wyszeptałam cicho, zdając sobie sprawę z tego, że mnie nie usłyszy. Siedziałam przy nim, wodząc delikatnie palcami po jego twarzy.
   Czułam jednocześnie miażdżące uczucie ulgi i strach. Był tutaj, cały i zdrowy, odzyskałam go, ale skąd miałam mieć pewność czy wciąż jest taki sam, czy wydarzenia ostatnich dni go nie zniszczyły? Yoko wspominała, że Mayson torturował go również psychicznie, poza tym nie poznał Wasabiego, więc nie miałam pewności co do tego, jak się zachowa, gdy się obudzi.
   Ujęłam delikatnie jego dłoń, leżącą na pościeli i przyjrzałam się poranionym palcom opatrzonym świeżym bandażem. Uniosłam jego dłoń do moich ust i pocałowałam czule. Przypomniałam sobie, że zrobił to samo, gdy uratował mnie od tego robota i znalazł przy karetce. Pamiętałam również jak mnie wtedy pocałował, pozostawiając pod werandą. Tak nieśmiało i delikatnie, jakby miałby mi zrobić tym gestem krzywdę.
   A jednak nie mogłam patrzeć na jego czułe, ciepłe ręce, nie myśląc o tym, co zrobił. Czy to możliwe, że Hiro mógłby zabić czwórkę ludzi? W głowie mi się to nie mieściło. Znałam go. Nie skrzywdziłby muchy, miał po prostu zbyt dobre serce. A jednak sposób, w jaki Wasabi mi to opowiedział kazało mi się jeszcze raz nad tym zastanowić. Ludzie robią różne rzeczy, gdy znajdują się w potrzasku. Poza tym Hiro raz prawie odpowiadał za śmierć Callaghana a miał wtedy zaledwie piętnaście lat, więc co mogłoby mu przyjść do głowy w wieku siedemnastu?





Dobra, tak jak obiecałam - dodaję :D mam nadzieję, że jesteście zadowoleni z takiego początku weekendu :*

10 komentarzy:

  1. Oj tak, a żebyś wiedziała, że jestem... Codziennie albo mamy kartkówki/sprawdziany albo nam coś umawiają. No bez kurna przesady!
    Pytanie roku: czy taka relacja między Sam a GoGo już się utrzyma? Jak dla mnie spoko, podoba mi się ta idea.
    A ten troll niechaj szybko się budzi ażeby ujrzeć twarz swojej kochanej dziewoi!
    ~Piwo
    Poza tym, co tam u ciebie? Jak pisałam, u mnie urwanie głowy, ciągle nam wpisują jakieś rzeczy. Nie wyrabiamy się!
    A dałabyś jakiegoś soczystego spoilera? Prosim te!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobra - spoiler brzmi tak, że sojusz Sam/GoGo nie potrwa za długo :)
      W nexcie będzie przebudzenie Hiro ;)
      A co do mnie i moich spraw... cóż :D jutro się spotykam z moimi przyjaciółmi, więc dość miły akcencik jak na ten dziwny i męczący tydzień, przez który musiałam przejść :/
      PS: Rozumiem te testy :/ sama przez to przechodzę -,-

      Usuń
    2. A jakiś jeszcze? Poproszę o jak najgorętszy!

      Usuń
    3. Mam na myśli spoiler oczywiście :D

      Usuń
    4. Dah... Mi spoilery zawsze działają niesamowicie na wyobraźnię...
      Dobra, ok.
      Marzy mi się Fred zarywający do Honey, ale teraz konkretniej już.

      Usuń
  2. Łał, świetny rozdział, z reszta jak zawsze, nigdy nas nie zawodzisz, szczerze mówiac to nwm co powiedzieć gdyż jestem w titalnym szoku. Mam nadzieje że Hiro wydobrzeje I bd wszystko tak jak powinno. Nie mg sie doczekać kolejnego nna. Dużo wny kochana I dziekuje za tak świetnego bloga , już nie mg sie doczekać wybudzenia Hiro, tego kochanego ciołka xdd . Noo a wiec pappapapatki słońce I jeszcze raz dużo weny <3 <3 :-*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ci bardzo 😄 motywujecie mnie do dalszego działania <3

      Usuń