- GoGo, wstawaj, bo nie zdążymy! - usłyszałam nad swoją głową, którą zaraz zakryłam poduszką. Honey, zabiję cię, przyrzekłam sobie, po czym na potwierdzenie moich słów, poczułam na głowie miękki, puchaty materiał, który prawdopodobnie pochodził z łóżka przyjaciółki.
- Lemon, już nie żyjesz - mruknęłam, przecierając oczy wewnętrzną stroną dłoni. Usłyszałam głośny śmiech, po czym rozległy się kroki i zostałam sama w naszej sypialni.
Wtuliłam się w jedwabną pościel i ponownie zamknęłam swoje oczy, dopóki nie usłyszałam chichotu tuż nad sobą. Już miałam znów krzyknąć na Honey, by dała mi święty spokój, gdy wtem spostrzegłam się, że na brzegu mojego łóżka siedzi Hiro w zielonej bluzie i prostych jeansach. Aha, czyli najwyraźniej każdy już zdążył wstać, tylko nie ja.
- Dzień dobry, śpiąca królewno - przywitał mnie szerokim uśmiechem. Westchnęłam głośno i opadłam zrezygnowana na poduszkę. Zaśmiał się znowu. Akurat jego głos był dźwiękiem, którego mogłabym słuchać w nieskończoność.
- Nie chcę nigdzie iść - burknęłam, chyba nie do końca świadoma moich słów.
Hiro nachylił się tak, że poczułam jego ciepły oddech tuż nad moim uchem.
- Radziłbym ci wstać, zanim Honey tu wróci - poradził mi cicho, a ja otworzyłam jedno oko, spoglądając na niego spode łba. - Wygląda na spiętą.
- Powiedz mi coś, czego nie wiem - odparłam, ale wstałam, zmuszona nieco jego obecnością. Miałam na sobie prostą koszulkę z dekoltem, który zawsze odkrywał jedno moje ramię i krótkie spodenki. Usiadłam na brzegu łóżka i przeciągnęłam się, zamykając oczy. Nie musiałam ich otwierać, by mieć pewność, że Hiro na mnie patrzy. Miałam ochotę się uśmiechnąć, czując to zawstydzające mnie uczucie. - Co to za zapach? - spytałam nagle, marszcząc brwi. Albo ktoś coś przypalał, albo Honey próbowała naprostować sobie włosy.
Hiro wstał i roześmiał się.
- Wasabi robi dzisiaj śniadanie. - odparł. - Lepiej zachowaj dla siebie uwagi na temat jego gotowania - taka mała rada. Fred zdążył już dzisiaj go wkurzyć.
- Zaczynam tęsknić za twoimi śniadaniami - powiedziałam, a Hiro zarumienił się lekko.
- Ty wiesz, że ja też - rzekł, zanim opuścił naszą sypialnię.
Eric poprosił Wasabiego, Hiro i Freda o pomoc przy drobnych pracach fizycznych, jak wyładowanie sprzętu nagrywającego i głośników z bagażnika jego samochodu. Zdecydowali, że to dobry pomysł, bo, jak to określił Freddie, "dadzą nam chwilę na ogarnięcie się". Zaczynałam się już obawiać pomysłów Honey, która obiecała, że zrobi mnie na bóstwo. Abigail nie potrzebowała jej pomocy - mówiła, że ma sporo kuzynek, które uparły się, że pomogą jej przy poprawkach do sukni ślubnej.
Śmiałam się pół ranka, widząc jak chłopcy starają się zapanować nad swoimi muszkami i krawatami. O dziwo, jedyną osobą, która to ogarniała był Fred, nie licząc oczywiście Honey, która krążyła wokół nich jak pszczoła na łące pełnej kwiatów. Uparła się nawet, że przewiąże czarną wstążkę wokół głowy Baymaxa i zawiąże ją na kształt muchy. Robot zgodził się, wyczuwając chyba, że z Honey nie ma żartów w sprawach mody.
- Wasabi, nieźle ci w tej muszce - parsknęłam śmiechem, stojąc w progu. Fred miał przylizane gładko włosy i szary garnitur, w którym powiem szczerze było mu całkiem do twarzy.
- Dzięki, GoGo. - odparł, dbając o każdy najmniejszy element swojego wyglądu.
- Ty chyba nie jarzysz, co to sarkazm? - spytałam, a Freddie zaśmiał się złośliwie, trącając go w ramię.
Spojrzałam na Hiro z lekkim roztargnieniem. Stał przy oknie, poprawiając kołnierz swojej jasnoniebieskiej koszuli. Nie potrafiłam oderwać od niego wzroku, gdy był w smokingu. Czerń pasowała do niego idealnie, jakby był dla niej stworzony. Na samą myśl, jak męsko wyglądał, moje policzki oblewały rumieńce. Miałam ochotę się głośno roześmiać, widząc, jak stara się zawiązać swój krawat.
- Czekaj, pomogę ci - zaśmiałam się, podchodząc do niego. Spojrzał na mnie swoimi głębokimi, ciemnymi oczami i uśmiechnął się lekko, nieco zażenowany. GoGo, opanuj się, myślałam, oddychając nieco płycej, gdy stałam naprzeciw niego.
Odwiązałam jego granatowy krawat i spróbowałam zawiązać go powtórnie. Udało mi się za pierwszym razem.
- Jest coś, czego nie potrafisz, Go? - spytał mnie z rozbawieniem, spoglądając z tym samym uśmieszkiem, co zwykle. Starałam się unikać wzrokiem jego ust, ale od ostatniej sytuacji w moim domu nie było to wcale takie proste.
- Nie potrafię komplementować - przyznałam szczerze, układając krawat na jego gładkiej koszuli. Przez krótką chwilę moje dłonie pozostały na jego torsie. Szybko jednak spostrzegłam się i przyciągnęłam je do siebie, jakby poparzył mnie jego dotyk przez cienki materiał koszuli. Hiro patrzył na mnie spokojnie, jakby wcale się nie spieszyli do pomocy Erickowi. - Wyglądasz bardzo przystojnie - powiedziałam wbrew moim wcześniejszym słowom, w porę nie ugryzłszy się w język.
Hiro uśmiechnął się do mnie, gdy wtem dołączył się do nas Wasabi, który stał obok.
- To też sarkazm, GoGo? - zapytał, a ja zarumieniłam się.
- Nie, to akurat prawda - odparłam, a Hiro roześmiał się. Wasabi spojrzał zagadkowo na mnie i na niego, po czym wrócił do swojej niesfornej muszki z dość dziwną miną.
- Nie spóźnijcie się tylko - powiedział Hiro, puściwszy do mnie oko. Wywróciłam oczami, po czym nachyliłam się do niego i odrzekłam cicho:
- Powiedz to Honey.
Akurat im wyszykowanie się zabrało zaledwie godzinkę i to całej czwórce. Ja i Honey miałyśmy większy problem, a już szczególnie ja. Usiadłam na stołku przy wielkiej toaletce i obróciłam się w kierunku Honey z przestraszoną miną.
- Jesteś pewna, że to dobry pomysł? - spytałam. - Nienawidzę siebie w sukience. Jeszcze możemy się wycofać...
- GoGo, przestań marudzić - Honey machnęła ręką, szukając w torbie tuszy do rzęs i cieni. - Jesteś śliczna! Nie masz powodu, by się tym przejmować. Poza tym będziemy tam gośćmi, więc pewnie i tak nikt nie zwróci na nas większej uwagi.
Masz rację, pomyślałam z zażenowaniem. To tak, jakbym to ja brała ślub, a nie Abigail. Problem w tym, że ja jeszcze nigdy nie brałam udziału w takiej uroczystości i stres zżerał mnie od środka. Nie byłam dziewczyną do przyjęć, wręcz przeciwnie. Źle się czułam w towarzystwie, ale bałam się najbardziej, że ktoś zauważy, że się wyróżniam. Grunt to nie pokazywać tego po sobie, pomyślałam i zamknęłam oczy, gdy Honey malowała je cieniami.
Siedziałam chyba w nieskończoność na tym twardym stołku, aż zapomniałam jak się nazywam. W końcu Honey odskoczyła ode mnie zadowolona.
- Już! - powiedziała, odrzucając na bok błyszczyk. - Nie, nie patrz jeszcze do lustra - powiedziała, łapiąc mnie za ramię tak, bym nie obróciła się przodem do toaletki. - Załóż sukienkę.
Wzruszyłam ramionami i wykonałam jej prośbę. Zauważyłam, że w tym czasie zdołała mi jeszcze zakręcić włosy w miękkie, czarne fale, wijące się wokół twarzy. Pogładziłam je lekko dłońmi i tym bardziej zaciekawiłam się moim nowym wyglądem. Jeszcze nigdy nie kręciłam włosów, jeśli już to je prostowałam, dlatego zżerała mnie momentalna ciekawość.
Wyciągnęłam z szafy moją jasnoróżową sukienkę i ubrałam ją szybko. Gdy wygładzałam jej dół, Honey chwyciła duże lustro stojące w kącie i przekierowała je tak, bym mogła się w nim przejrzeć. Zerknęłam w bok i zdrętwiałam.
Dziewczyna, którą widziałam w odbiciu miała delikatnie pomalowane oczy w kolorze mojej sukienki i długie, czarne jak noc rzęsy. Honey zdołała też znaleźć w swojej pokaźnej kosmetyczce szminkę o tym samym, jaskrawofioletowym kolorze, co pasma moich włosów. Nie mogłam się nadziwić umiejętnościom mojej przyjaciółki. Wyglądałam pięknie i to było jedyne określenie, jakie przychodziło mi do głowy. Musnęłam dłonią moje sięgające ramion fale, które błyszczały w słońcu. Honey tylko odpuściła kręcenie mojej grzywki, którą przetykały fioletowe pasma. Nagle wyobraziłam sobie siebie bez tych pasm, po których kojarzyli mnie moi znajomi. Może wymyślę coś z tym, jak wrócę do San Fransokyo, pomyślałam.
Obróciłam się w swojej sukience, a tiul uniósł się lekko jak puchowa pierzyna. Honey wpatrywała się we mnie z zadowoleniem.
- Honey, masz talent - stwierdziłam, obejmując ją mocno. - Dziękuję.
Dotychczas moim wyglądem chciałam po prostu pokazać, że jestem twarda, ale teraz czułam się zagubiona, patrząc do lustra. Chyba bardziej wyobrażałam sobie siebie w stroju motocyklowym, glanach i ciemnej szmince niż w zwiewnej, kolorowej sukience i brokacie we włosach.
- Szybciej, Honey, spóźnimy się! - wykrzyknęłam, biegnąc do małej kapliczki położonej w centrum olbrzymiego parku Bayu-Ville, w którym miało dojść do zaślubin. Miałam na nogach półbuty w przeciwieństwie do mojej przyjaciółki, która ku mojemu zdziwieniu biegła w szpilkach.
Obie byłyśmy już spóźnione. Przypomniały mi się słowa Hiro i tym bardziej pospieszyłam w kierunku starej, japońskiej kapliczki. Od wczoraj zdążyłam się przyzwyczaić, że zima wygląda tu całkiem inaczej. Miałam na sobie jedynie lekki płaszcz, a nie czułam w ogóle chłodu. Abigail uspokoiła nas, że altana, w której zaplanowali wesele, będzie na pewno ogrzewana, dlatego będziemy mogli bawić się bez kurtek zimowych i płaszczy.
Wzięłam przyjaciółkę za rękę i zaciągnęłam przez boczne wejście do kapliczki. Wszyscy już siedzieli, wpatrując się w parę pośrodku kościoła, dlatego zdołałyśmy wślizgnąć się niezauważone. Jedyne dwa miejsca, jakie zauważyłam znajdowały się bardziej z tyłu, ale nie zamierzałam narzekać. Pociągnęłam za sobą Honey i obie usiadłyśmy, poprawiając sukienki. Zdołałam poznać naszych przyjaciół siedzących tuż w trzecim rzędzie dzięki Baymaxowi, który jak zwykle wyróżniał się białym materiałem.
- Patrz, to Abigail - wyszeptała do mnie Honey, machnąwszy kilkakrotnie długimi rzęsami. Miała prostego blond kucyka z podtapirowaną grzywką. W jej uszach drżały długie złote okręgi, pasujące idealnie do jej śnieżnobiałej sukienki.
Zerknęłam we wskazywany przez nią kierunek i rzeczywiście zauważyłam Abigail ubraną w koronkową, białą suknię, której tył sięgał do połowy schodków kapliczki. Obok niej stał pan młody, nie ukrywając swojego uśmiechu na widok Abigail. Zobaczyłam drżenie łez w jej oczach, gdy patrzyli na siebie ze swoim przyszłym mężem i uśmiechnęłam się lekko. Pewnie bardzo się stresuje w tej chwili, gdy wszyscy na nią patrzą, pomyślałam. Przynajmniej ja tak bym się właśnie czuła. Nagle naszła mnie głupia myśl - co ja czułabym w takiej chwili. Radość? Czy raczej strach? Małżeństwo to poważna decyzja, dużo poważniejsza niż choćby wybór studiów czy zakup mieszkania. To coś, co wpływało bezpośrednio na twoje uczucia.
Zerknęłam w kierunku Hiro i zauważyłam, że prawdopodobnie nas szuka, rozglądając się dokoła. Machnęłam do niego dłonią, gdy jego spojrzenie znalazło się w pobliżu, ale kompletnie nie zwrócił na mnie uwagi. Zmarszczyłam brwi, zastanawiając się, czy Honey przypadkiem nie zrobiła ze mnie całkiem innej osoby, skoro nawet mój najlepszy przyjaciel nie potrafił mnie poznać.
Sama uroczystość potrwała tylko chwilę. Abigail i Eric powiedzieli sobie ślubne "tak" i wymienili się błyszczącymi obrączkami. Gdy para się pocałowała, wybuchły brawa i okrzyki, zagłuszające rozmowy poruszonych ciotek i znajomych. Dopiero wtedy dostrzegłam Callaghana stojącego przy swojej córce, który ocierał cieknące po jego policzkach łzy. Na jego widok mnie samej zebrało się na płacz. Oczami wyobraźni widziałam mojego własnego ojca w takim momencie. Mając jedyną córkę, musiał przechodzić to jako nowy moment w jego życiu. Jeśli dla Abigail była to szczególna chwila, to jej ojciec musiał przeżywać ją jeszcze bardziej głęboko.
Honey ocierała wielkie łzy chusteczką, starając się nie rozmazać swojego makijażu. Nagle wszyscy goście ruszyli w stronę wyjścia, pozostawiając parę młodą bezpośrednio pośrodku kapliczki. Ruszyłam z tłumem, spoglądając co jakiś czas w tył na Abigail, która promieniała jak gwiazda, obejmując się czule ze swoim mężem.
Stanęłam z boku, by zobaczyć jak najwięcej. Widziałam, że wszyscy czekają, aż Abigail i Eric opuszczą kapliczkę. Honey stała obok mnie, trzymając w dłoni koszyk ze świeżymi płatkami róż, by obsypać nimi nowożeńców.
Gdy para wyszła z kaplicy, wybuchła wrzawa i oklaski, wszędzie fruwały pachnące płatki kwiatów. Ciotki Abigail pobiegły do niej jako pierwsze, ściskając ją tak mocno, że ja w tamtym momencie na bank bym wysiadła. Nagle ktoś rzucił hasło o bukiecie panny młodej i mężczyźni cofnęli się, zostawiając miejsce dla pań. Honey chwyciła mnie pod ramię. Czułam się, jakby urwała się z innej bajki, która jednocześnie zachwycała mnie swoją formą.
Abigail obróciła się tyłem i chwyciła swój bukiet lilii. Jej liczne kuzynki wybiegły ze wszystkich zakamarków, skacząc pokracznie na swoich szpilkach. Roześmiałam się i odeszłam na bok, gdy Honey na mnie nie patrzyła. To nie dla mnie, pomyślałam w tamtej chwili, czując się jeszcze mniej pewnie niż wcześniej.
Nagle ktoś krzyknął i coś śmignęło mi przed twarzą. W ostatniej chwili wyciągnęłam dłonie, inaczej prawdopodobnie oberwałabym w bok głowy. Spojrzałam na swoje ręce i roześmiałam się głośno, czując, że chyba ten ślub zapamiętam na długo. W dłoniach trzymałam bukiet Abigail, o który biły się wszystkie te wystrojone dziewczyny. Do moich uszu wpierw dotarł śmiech Honey, która wyglądała, jakby już zaczynała obmyślać w głowie plan mojej sukni ślubnej. Wasabi i Fred dojrzeli mnie wśród tłumu i również ryknęli śmiechem, jakby nie dowierzali, żebym mogła złapać bukiet panny młodej. Miło chłopcy, mruknęłam w myślach.
Uśmiechnęłam się szeroko do Abigail, która wyglądała na zadowoloną, że to właśnie ja złapałam jej bukiet. Oczywiście nie byłam idiotką i wiedziałam, co to symbolicznie oznacza. Czyli cały ten sen ślubny wkrótce mnie dopadnie, pomyślałam sobie, gdy wtem tłum się przerzedził i zobaczyłam stojącego nieopodal Hiro.
On również zdołał mnie zauważyć, ale ułamek sekundy zajęło mu rozpoznanie mnie. Widziałam, jak emocje przepływają przez jego twarz, która nie potrafiła zatrzymać tej fali. Uśmiechnął się do mnie delikatnie, biorąc głęboki wdech. Próbowałam wmówić sobie, że jestem zapatrzona w siebie, ale prawda była taka, że widziałam w jego oczach szczery zachwyt, jakby oglądał coś, czego nie widział całe swoje życie. Pomachałam mu nieśmiało, a jego policzki zaróżowiły się. Przez ten jeden moment, gdy nasze spojrzenia się spotkały, miałam wrażenie, że łączy nas dużo krótsza odległość. A może dzieliło nas znacznie mniej niż przypuszczałam?
Dodałam to zdjęcie up there ^ bo... w sumie nwm :D kojarzy mi się z zaślubinami no i jest słodkie Hirogo :33 słyszałam jakieś donosy że jest za mało Hirogo także dla tych spragnionych romansów bd rozdział za 5 dni ;) i to mam nadzieję taki, który pozostanie wam w pamięci :33
Tak więc to małe wprowadzonko mam nadzieję że wam się podobało ;) jeśli nieskładnie składam zdania to wybaczcie, ale tak to jest jak Kolumbijczycy stawiają ci piwo :))
~Thank u <3 Justie
Hahaha Nie moge gogo łapiąca bukiet nie wierze. Fajny rozdział chociaż troche krótki ale co tam mmm nie moge się doczekać nexta pozdro jesteś naj ;)
OdpowiedzUsuńMiał być krótki bo musiałam to podzielić na kilka części 😉
UsuńMam zawał. Boże, mam zawał!
OdpowiedzUsuńJak ona mu ten krawat pomogła założyć, to zdechłam! *-*
W ogóle jak sobie Hiro wyobraziłam to umarłam *--------*
Mmm, a jak Go ten bukiet złapała :33 Coś sugerujesz? 😂
Jezu i te opisy! To wszystko, matko Boska!
Nie mogę się wysłowić, aaa! xD Co ty robisz z człowiekiem? :')
Ah, ten art z Hirogo ♡ Boże, w ogóle ja chcę kiss ;-; Jeju, ja sobie już wyobrażam, jak oni zbliżają twarze i.... omfgafpekendkolwldjf! Koniec marzeń! *bije się po twarzy*
Dobra, bo jak widzisz już mi odwala, więc lepiej żebym się nie zastanawiała co dalej napisać xd
Także wiesz. Tam Hirogo chce w kolejnym rozdziale xdd Żebym znowu nie umiała złożyć zdania xd
Ten no, kisski lofki foreverki xd 💖
Hahahahahah 😅😅 Avis ❤ Loffki 😄
UsuńNic nie sugeruję z tym bukietem, co ty chcesz ;x i wspominałam nieco o nexcie że bd bomba a przynajmniej tak przeczuwam widząc wasze reakcje 😃
A co do wyglądu Hiro no to hmm.. Nwm co mam ci odpowiedzieć 😄 najlepszą odpowiedzią był crush GoGo xDD
OMFGOMFGOMFG
OdpowiedzUsuńMój mózg i żołądek protestują! Zbyt dużo emocji!!!! (nie!!!)
Złapała bukiet. Dała się oporządzić Honey. Włosy jej podrosły. A Hiro miał problem z rozpoznaniem swojej, hmmm, przyszłej dziewoi. Fajno! (serio, jednak się ciało buntuje od "nadmiaru" emocji.)
Just, coraz bardziej Cię lubię, wiesz? Naprawdę, przechodzi to wręcz w uwielbienie :D
Aha, i jedna rzecz szczególnie mnie rozwaliła, a mianowicie:
"- Zaczynam tęsknić za twoimi śniadaniami - powiedziałam, a Hiro zarumienił się lekko.
- Ty wiesz, że ja też - rzekł, zanim opuścił NASZĄ sypialnię."
Ja wiem, że to wyrwane z kontekstu, i że chodziło o sypialnię GoGo i Honey, ale jednak ⎝๏ᴥ๏⎠. Tak po prostu.
Oj działasz na wyobraźnię, działasz...
~Piwo
P.S: To jak, jednak byndzie coś między Honey a Fredzillą? :D :D :D
୧óᴥò୨ <= No popatrz na tę mordkę. Jak można jej odmówić?
Hhahahahahahahah Piwo :D rozwaliłaś mnie na łopatki :D
UsuńDoskonale wiem, co napisałam i wiem jak to zabrzmiało :P sek w tym że robię to nieświadomie, a gdy już to zauważę to zostawiam bo mi się to podoba :))) poza tym wiem że macie grzeszne myśli wy niegrzeczni wyy :ppp
Ach, miło mi że mnie uwielbiasz :33 To bardzo budujące kiedy ktoś kto czyta twoje blogi od początku mówi ci coś takiego <3 dzięki Piwo ;))
PS: Next jest twój :**
Buahahahahahah
OdpowiedzUsuńNext superrrrrr, cudowny, przeeesłodki a w szczególności końcówka ;) omnomnom niech zgadnę Hiro złapie muchę, krawat czy cokolwiek rzuca pn młody?
Mam pewną teorię spiskową odnośnie Freda i Honey, mam nadzieję, że się sprawdzi, tak jak Piwo xd.
Hahahh Just, Kubańczykom nie można odmawiać :D
Next świetnyy, już się nie mogę doczekać kolejnego.
A więc za pięć dni?
Napiszesz pewnie coś takiego, że nam wszystkim kapcie pospadają, więc ekhemehkem czeeeekaaamm <3
Do nna ;*
Hahahahah tak :D to już za dwa dni :33
UsuńMam nadzieję, że tak :D Next powinien być... inny. I długi, to na pewno :D
Jedna malutka poprawka *Kolumbijczykom się nie odmawia :D mistrzowie tańca, naprawdę :pp świetni są, jak ja nie polecę do Bogoty to walnijcie mnie w łeb :D fajnie też by było nauczyc się hiszpańskiego, ale to się zobaczy :D na razie powinnam popracowac nad angielskim ;))
To do 27 lipca :***