Abigail odezwała się dzień później. Siedziałam wtedy z Hiro w moim pokoju, a jego zainteresowanie tym razem spoczęło na moich pracach. Gdy napotykał na swoją podobiznę, jego usta układały się w lekkim uśmiechu, a on spoglądał na mnie z rozbawieniem. Mówiąc szczerze jego towarzystwo sprawiało, że naprawdę czułam się lepiej. Każdego dnia opowiadał mi o postępach w warsztacie oraz o plotkach w Agendzie. Naprawdę nie wiedziałam, jakim cudem to wszystko łączył, dlatego tym bardziej doceniałam to, że tu był.
- Dlaczego akurat Instytut Robotyki, a nie Wyższa Szkoła Artystyczna? - spytał mnie, odkładając arkusz na mój stolik nocny. Oboje leżeliśmy na moim łóżku, pogrążeni żywo w dyskusji. Cieszyłam się, że jego nagłe zainteresowanie moimi starymi zdjęciami z dzieciństwa minęło, bo od tamtej pory bałam się go zostawiać samego w moim pokoju.
- Z tego powodu, co ty - odparłam, wrzucając arkusz do szuflady w biurku. - Mógłbyś przecież dostać się do wszystkich uczelni w tym kraju, a jednak wybrałeś robotykę - zauważyłam. Hiro jakiś czas spoglądał na mnie z zastanowieniem, kiedy nagle jego telefon dał znać o sobie długim sygnałem.
Mój przyjaciel usiadł prosto i spojrzał na wyświetlacz. Zdołałam zauważyć, że jego twarz wyrażała zaskoczenie.
- Tak? - spytał i pogrążył się w rozmowie, chodząc po moim pokoju. Obserwowałam go z ciekawością, zastanawiając się, czy to Yoko, czy może słodziutka Sam przypomniała sobie o jego istnieniu. W sumie nie powinno cię to obchodzić, usłyszałam głos rozsądku w mojej głowie, który szybko zakończył moje dalsze rozmyślania. - Nie ma sprawy, odezwę się, dzięki. - powiedział w końcu i zerknął na mnie z tajemniczym uśmiechem.
- I jak? Ciocia zaczęła się martwić? - zagadnęłam go, wiedząc dobrze, że z ciocią rozmawiałby na pewno inaczej. Położyłam się na plecach, składając ręce za głową. Hiro usiadł koło mnie i uśmiechnął się ponownie w taki sposób, że miałam ochotę zmusić go, by powiedział, co jest grane.
- To Abigail - odpowiedział w końcu, a ja zamrugałam szybko, zdziwiona.
- Serio?
- No. Chyba... nie tak wyobrażaliśmy sobie jej wesele - powiedział, drapiąc się po swoich lśniących włosach. Patrzyłam na niego, jakby mówił w innym języku. - Jej narzeczony mieszka ponad czterysta kilometrów stąd. - dodał, a ja poczułam, że tracę całą moją chęć uczestnictwa w całej tej ceremonii.
Na zewnątrz wiatr huczał nieprzerwanie, owiewając mój dom chłodnymi podmuchami. Był to poniekąd pretekst, by zatrzymać Hiro w tym miejscu, choć czułam się nieco winna, że spędza ze mną tak dużo czasu. Nie chciałam go powstrzymywać od jego zajęć, a już i tak wystarczająco się dla mnie poświęcał. Moim jedynym usprawiedliwieniem na bycie taką egoistką było to, że Hiro sam proponował swoją pomoc, choć prawdę powiedziawszy w ogóle mnie to nie usprawiedliwiało.
Zaczęłam rysować linie na miękkim kocu w kwiaty wiśni, który okrywał moją pościel, zastanawiając się, czy kilkugodzinna jazda samochodem będzie warta całego tego wesela.
- Nie podoba mi się to - mruknęłam, a Hiro trącił mnie lekko w ramię.
- Hej, teraz najlepsze - odparł, niczym prezenter telewizyjny, którego każdy chce udusić za przedłużanie momentów wyczekiwania. - Abigail załatwiła nam bilety na samolot. Wszystko w ramach zaproszenia, jak to stwierdziła.
- I twierdzisz, że latanie samolotem jest dobrym pomysłem? - zapytałam. - Przecież wiesz, że Wasabi nie znosi latać.
Ledwie zniósł podróż na Isla Menor, przypomniałam sobie, starając się wymazać z pamięci jego narzekania. Gdybym nie znała Hiro, mogłabym powiedzieć, że to właśnie Wasabi był najbardziej irytującą osobą we wszechświecie.
Hiro parsknął śmiechem, myśląc pewnie o tym samym i spojrzał na mnie swoimi wielkimi, ciemnobrązowymi oczami, które jak zwykle mnie onieśmielały.
- To tylko dwie godzinki, Go, a myślę, że warto dla takiej imprezy. Poza tym Abigail brzmiała, jakby naprawdę jej zależało na naszej obecności. - czasami miałam ochotę go udusić za to, że każde słowa w jego ustach brzmiały tak rozsądnie. Sprawiał, że każdy przy nim mógłby się poczuć jak skończony idiota. Poza tym ten jego pewny siebie uśmieszek doprowadzał mnie często do furii, nawet jeśli tak bardzo mnie pociągał.
- Trochę dziwna sprawa - odparłam z zamyśleniem, nie ruszając się w miejsca. Hiro siedział obok, spoglądając na mnie z rozbawieniem. Naprawdę nie wiedziałam, co go tak śmieszyło. - Wiesz, ty i Baymax uratowaliście jej życie, a nasza czwórka przyczyniła się do wpakowania jej ojca za kratki. Myślisz, że to dobry powód, by nas zapraszać?
Hiro roześmiał się swoim uroczym śmiechem. W gruncie rzeczy miałam rację, ale pewnie za tym śmiechem kryło się rozmyślanie nad moimi słowami i poszukiwanie kontry. Wzięłam spokojny wdech, czekając na odpowiedź.
- Abigail doskonale wie, że trzymamy się całą paczką. Poza tym, gdyby nie wy, nie udałoby nam się pokonać Callaghana i uratować Abigail. Dobrze o tym wiesz, Go - mówił z lekkim znudzeniem malującym się na jego twarzy. - A poza tym - zaczął nieco niższym głosem, kładąc się obok mnie. - Dalej czekamy na rozstrzygnięcie waszego zakładu z Fredem.
Zaśmiałam się wesoło. A, więc o to mu chodziło, pomyślałam, rozbawiona tym, że mojego przyjaciela tak interesował widok mnie w sukience. W sumie nawet mi to schlebiało.
- Aż tak cię to ciekawi? - spytałam, a Hiro uśmiechnął się szeroko.
- Wierz mi, coś czuję, że widok Wasabiego w stroju Pikachu byłby mniej spektakularny - powiedział z łobuzerskim uśmieszkiem, a ja chwyciłam pierwszą lepszą poduszkę i walnęłam go w głowę. - Eej! - krzyknął i w ostatniej chwili zdołał zasłonić się przed kolejnym uderzeniem. Zabrało mi się na śmiech, gdy widziałam, jak nieudolnie stara się odpierać moje ataki.
W końcu jednak zdołał złapać mnie za nadgarstki, starając się zmusić mnie, bym opuściła moją prowizoryczną broń. Jego włosy sterczały na boki, nieco naelektryzowane przy zetknięciu z materiałem poduszki. Śmiałam się jeszcze chwilę, dopóki nie dotarło do mnie, że Hiro spogląda z pragnieniem na moje usta. Na sam ten widok moje serce stanęło. No dalej, zrób to, słyszałam głosik w mojej głowie, ale nie wiedziałam, czy jest skierowany do mnie, czy do mojego przyjaciela. Hiro jednak spojrzał na bok, a kąciki jego ust wygięły się w delikatnym uśmiechu.
- Czas na mnie - powiedział, wstając. Czułam się zagubiona. Jednocześnie się z nim zgadzałam, ale z drugiej jednak strony wolałabym, żeby był blisko. Nie potrafiłam się zdecydować. Kiwnęłam głową i odprowadziłam go do wyjścia z niezbyt uszczęśliwioną miną.
Kolejne dni spędziłam na pakowaniu się. Hiro powiadomił resztę przyjaciół i opowiedział nam szczegóły całego wyjazdu, łącznie z tym, że będziemy mieszkali w drogim apartamentowcu nad oceanem. W pierwszym momencie zamarłam, czując się niewiarygodnie głupio w całej tej sytuacji. Właściwie kto opłaca to całe wesele, pomyślałam, ale w końcu Callaghan był naukowcem znanym na całym świecie, a jego córka też nieźle sobie dorabiała w dziedzinie naukowej. Musiało się to wiązać z niesamowitą fortuną, więc równie dobrze mogli szastać pieniędzmi na prawo i lewo. Poza tym Hiro powiedział, że Abigail zapewniła go, że wszyscy goście będą mieli wynajęte pokoje w tym samym hotelu.
Honey wydzwaniała do mnie po kilka razy dziennie, pytając o różne szczegóły dotyczące pakowania się. Za jednym razem pytała o ilość sukienek i o rzeczy niezbędne na samo wesele, innym razem o to, jak powinna się przygotować na pozostałe trzy dni pobytu w małym miasteczku narzeczonego Abigail, Bayu-Ville. Tak, okazało się, że pakiet weselny sprowadza się do czterech dni, czyli niemalże do wakacyjnego wypoczynku.
Panna młoda martwiła się jednak o nasze zajęcia. Nie chciała, byśmy przez jej wesele mieli problemy na uniwerku. Wychodziło jednak, że ominą nas tylko dwa wykłady, z których jeden doskonale znał Hiro, a drugi Wasabi, więc nawet nie będziemy musieli ich nadrabiać, jeśli zdołamy wymienić się potem wiedzą.
Dwa dni później każdy z nas przyjechał na lotnisko ze swoimi rzeczami. Honey miała ich najwięcej, co wcale mnie nie zdziwiło. Baymax dźwigał większą część z nich, zostawiając blondynce jedynie małą torebkę. Wasabi zaśmiał się wesoło na ten widok.
- Honey, chcesz, by Baymax znienawidził te twoje torby? - spytał, gdy Hiro starał się schować uśmiech. Ostatnio coraz rzadziej widywałam go z jego robotem. Albo zrobił coś, co obraziło Baymaxa, albo specjalnie go unikał, co było również możliwe. Postanowiłam, że go o to spytam, gdy będziemy sami.
- Sam zaproponował pomoc, w przeciwieństwie do was, dżentelmeni - mruknęła, a Wasabi i Hiro spoważnieli nagle, jakby wzięli sobie jej słowa do serca. Szłam za Honey i Baymaxem, dlatego początkowo nie zwrócili na mnie uwagi.
- Hej wszystkim - przywitałam się, a Hiro jako pierwszy zwrócił na mnie uwagę, witając mnie uśmiechem.
- Cześć, Go - odpowiedział wesoło.
- Tylko jedna torba? - spytał Wasabi, patrząc na mnie ze zdziwieniem. Musiałam wyglądać śmiesznie przy pakiecie Honey i Baymaxa.
- Ej, - zaczęłam obrażonym tonem. - Nie każda dziewczyna musi mieć przy sobie zaraz pół szafy - powiedziałam, a moi przyjaciele wybuchnęli śmiechem, łącznie z wpatrzoną we mnie Honey.
Czekaliśmy długą chwilę na Freda, który o mało co spóźnił się na samolot. Okazało się, że chyba pobił rekord Honey o jedną walizkę. Jego lokaj musiał mu pomóc przytargać na lotnisko cały jego bagaż, a gdy zobaczyliśmy ich wyłaniających się zza ściany, ja jako pierwsza wybuchnęłam głośnym śmiechem, przypomniawszy sobie mój komentarz. Niezła pokazówka, Freddie, pomyślałam, gdy stanął przed nami i wpatrywał się w nasze wstrzymujące śmiech miny.
Samolot przyleciał punktualnie, a my zostaliśmy już wpisani w listę podróżnych dzięki Abigail, która miała na nas czekać na lotnisku w Bayu-Ville. Trochę ciekawiła mnie ta miejscowość - w końcu miała być to malutka mieścinka, a jednak mieszkańcy posiadali tam całkiem spore lotnisko. Czego jeszcze dowiemy się po przylocie?
Zajęliśmy miejsca tak blisko siebie, jak to było możliwe. Wasabi od razu zasnął ze słuchawkami na uszach, oparty o ramię Baymaxa. O dziwo, między Honey, Wasabim a Fredem wybuchła sprzeczka o to, kto będzie siedział koło robota, a wszystko z tego prostego powodu, że Baymax mógłby im robić za poduszkę w czasie podróży. Ogarnęliśmy to z Hiro dopiero wtedy, gdy Fred wyciągnął najmniejszy los, przez co musiał siedzieć obok nas, a nie przy Baymaxie. Obraził się, ale tylko na moment, bo wkrótce zainteresował się przekąskami, roznoszonymi przez stewardessy w białych uniformach.
- Szukasz dziewczyny, Freddie? - spytałam, szturchnąwszy go w ramię. Hiro siedział po mojej prawej stronie, zaglądając z rozbawieniem na kumpla. - Myślę, że te panie są zbyt zajęte pracą, by zwrócić na ciebie uwagę.
- Bardziej spodobał mi się bufet, GoGo, ale dzięki, że interesujesz się moim życiem towarzyskim - odparł Fred, a Hiro obok mnie wstrzymał śmiech na widok mojej miny.
- Agencja matrymonialna Tomago i spółka służy pomocą - mruknęłam, a Freddie zachichotał, ucinając naszą pogawędkę.
Czas spędzaliśmy różnie - Wasabi większość drogi przespał, a Honey czytała książki i oglądała kolorowe magazyny. Nasza trójka, siedząca przed nimi, głównie oglądała filmy na słuchawkach i rozmawiała na różne tematy. Fred dużo opowiedział nam o swojej uczelni. Dowiedzieliśmy się, że wraz z nim szkoli się tam ponad trzystu młodych reżyserów i pół tysiąca aktorów. Te liczby mówiły same za siebie - najwyraźniej Fred bardzo poważnie myślał o swojej przyszłości.
- Myślicie, że dużo osób będzie na weselu? - spytałam nagle w trakcie jakiegoś nudniejszego filmu. Poprzedni spodobał mi się o wiele bardziej, nawet jeśli był komedią romantyczną.
Hiro zerknął na mnie z ukosa.
- Aż tak cię to martwi? - spytał cicho, podczas gdy Fred wpatrzony był w ekran. Ściągnęłam słuchawki i spojrzałam na Hiro z odrętwieniem.
- Nie wiem, co mam o tym myśleć. Im dłużej lecimy, tym bardziej się stresuję. - powiedziała, a Hiro ścisnął moją dłoń.
- W takim razie wyobraź sobie, co musi czuć Abigail - zauważył i uśmiechnął się do mnie ze wsparciem. Nie widziałam, by informacja o weselu w jakikolwiek sposób na niego wpłynęła. Pewnie musiał czuć wiszący nad nami entuzjazm, ale kompletnie nic na to nie wskazywało. - Poza tym też nie czuję się zbyt pewnie - powiedział mi do ucha, a ja spojrzałam na niego ze zdziwieniem.
- Ty?
Hiro roześmiał się cicho, by nie przeszkadzać reszcie podróżujących.
- Nie lubię tańczyć - przyznał szczerze.
Spojrzałam na niego z zaskoczeniem. No proszę, czyli Hiro Hamada wcale nie był tak idealny, za jakiego uważali go inni.
- Nigdy nie tańczyłeś? - zapytałam, a Hiro pokręcił głową.
- Nie, to nie tak. - odpowiedział z tym samym tajemniczym uśmiechem. - Tańczyłem, ale niezbyt mi się to podobało.
- Może trafiłeś na złą partnerkę - podsunęłam, unosząc brwi, a Hiro zachichotał.
- Możliwe - odparł, a Fred zsunął z uszu słuchawki.
- Ej, przegapicie najlepsze - rzucił do nas z obrażoną miną, jako że to on wybierał film.
Wymieniliśmy spojrzenia z Hiro i założyliśmy słuchawki, starając się skupić na filmie, jednak nasze myśli całkowicie od niego odbiegały. W ciągu lotu złapaliśmy się kilka razy za ręce i choć robiliśmy to wcześniej tyle razy, to jednak pierwszy raz poczuliśmy się nieco zawstydzeni, może przez obecność Freda, który zaglądał na nas ciekawie. Byłam przekonana, że nasi przyjaciele chyba nie do końca wiedzą, co jest między nami. Co zabawniejsze, my również nie.
Po przybyciu na miejsce, zauważyliśmy, że Bayu-Ville to rzeczywiście małe miasto, które nawet w porównaniu z San Fransokyo zdawało się być małe niczym główka od szpilki. Lotnisko znajdowało się kilka kilometrów od miasta, z którym łączyła je tylko nazwa.
Na lotnisku czekała na nas Abigail wraz z wysokim, przystojnym mężczyzną o czarnych, wygładzonych włosach i błękitnych oczach. Jego wygląd był dość niecodzienny, w końcu bardzo rzadko widuje się Azjatę, który ma jasne oczy. Abigail trzymała go za rękę, a gdy nas tylko zobaczyła, zamachała nam na przywitanie, ciągnąc swojego przyszłego męża w naszą stronę. Zmieniła się od czasu, gdy widzieliśmy ją po raz ostatni. Wyglądała dużo poważniej, choć z jej ust nie schodził uśmiech. Jej ciemnobrązowe włosy były zaczesane w ciasnego kucyka, a twarz miała gładką i niepomalowaną żadnym kosmetykiem. Jak zwykle wstrząsnęło mną jej podobieństwo do ojca, zwłaszcza jeśli chodziło o te przeszywające zielone oczy.
- Abigail! - wykrzyknął Hiro, zanim brunetka rzuciła mu się na szyję. - Jak dobrze cię widzieć!
- Rany, zaczynałam się już martwić, że nie przylecicie - odpowiedziała Abigail, wędrując po naszych twarzach i przytulając się do każdego z osobna. Baymax uniósł ją do góry, gdy spróbowała go przytulić, przez co wszyscy wybuchnęliśmy głośnym śmiechem. Jej partner stał raczej z boku i uśmiechał się szeroko na nasz widok.
- Cieszymy się, że możemy być z tobą w takim dniu, Abigail - powiedział robot, odstawiając dziewczynę na gładką posadzkę.
Gdy nadeszła moja kolej, Abigail chwyciła mnie mocno w ramiona jak najlepsza przyjaciółka. Zawsze traktowała nas niezwykle ciepło, dlatego czuliśmy się tak dobrze w jej towarzystwie.
- GoGo, ledwie cię poznałam - powiedziała, puszczając mnie. Zmarszczyłam brwi. Wcale się nie zmieniłam od naszego ostatniego spotkania, pomyślałam. - A Hiro, to już w ogóle. Kiedy widzieliśmy się ostatnim razem, sięgałeś mi do ramienia - powiedziała, a Hiro roześmiał się, ukazując rząd śnieżnobiałych zębów.
- Jejku, Abigail, wyglądasz ślicznie - westchnęła Honey, poprawiając okulary na nosie. - Będziesz piękną panną młodą.
Abigail roześmiała się. Była tak radosna, że tryskała szczęściem. Patrząc na nią, każdy miał ochotę się uśmiechnąć.
- Nie wygłupiaj się, Honey - odparła, po czym zerknęła do tyłu na swojego narzeczonego i przyciągnęła go do nas, splatając z nim dłonie. - Przedstawiam wam Erica, mojego przyszłego męża - powiedziała, a chłopak uśmiechnął się ponownie i skinął głową.
- Cieszę się, że mogę was poznać. Wiele wam zawdzięczam - odezwał się dość niskim głosem. - Gdyby nie wy, nie poznałbym mojej Abi. - dziewczyna zmarszczyła nos, jakby chciała mu się pokrzywić i pocałowała go krótko w usta.
- Pokażę wam Saint Palace, spodoba wam się - zarządziła i ruszyliśmy w kierunku wyjścia z lotniska.
Na zewnątrz czekały już dwie wielkie taksówki, przypominające limuzyny. Zapakowaliśmy bagaże z pomocą Erica, który na wszystkie sposoby starał się nam pomóc. Honey niezbyt chętnie korzystała z jego pomocy ze swoimi bagażami, czując się pewnie głupio, że tyle ze sobą wzięła, za to Fred nie przejął się tym wcale, najwyraźniej zadowolony z uczynności nowopoznanego kolegi.
Pojechałam w limuzynie z Baymaxem, Abigail i Honey, a nasz podział wyszedł w sumie przypadkiem. Hiro szybko znalazł wspólny język z Erickiem, a do ich rozmowy wkrótce dołączyli Fred i Wasabi. Czaiłam, że mają pewnie do pogadania o męskich sprawach, dlatego cieszyłam się, że będę mogła pobyć w towarzystwie Abigail.
- Nie stresujesz się? - zapytałam ją, gdy jechaliśmy do Saint Palace, apartamentowca, w którym mieliśmy zamieszkać na te kilka dni. Dziewczyna ożywiła się tematem.
- Chyba powinnam, prawda? - spytała. - Właściwie nie czuję na razie nic, jakby to do mnie nie docierało. Na razie próbuję się oswoić z tym, że będę miała inne nazwisko.
- Już nie będziesz Abigail Callaghan - dodała Honey, wzdychając głośno. Zauważyłam, że atmosfera ślubu przywarła do niej na dobre.
- Już nie - Abigail uśmiechnęła się szeroko. - Od jutra będę nazywać się Abigail Richardson.
Jechaliśmy jakieś pół godziny - przed nami cały czas majaczyła czarna limuzyna z białym pasem, którą jechali chłopcy. W ciągu całej tej drogi rozmawiałyśmy z Abigail. Skarżyła nam się na natłok tych wszystkich przygotowań i brak czasu dla Erica. Powiedziała też, że jej ojciec powinien zjawić się na uroczystości, co zaskoczyło zarówno mnie jak i Honey. Przeczuwałam, że Hiro nie będzie zadowolony z tej wieści.
Saint Palace był wielkim, bogato zdobionym budynkiem postawionym tuż przy skarpie nad brzegiem oceanu. Dokoła wiał mocny, północny wiatr, który przechylał lekko drzewa i porywał zasłony w wejściu. Lokaje pomogli nam z rzeczami, a Abigail załatwiła sprawę zakwaterowania tak szybko, że nawet nie zwróciłam uwagi, że jej przy nas nie ma. Mieliśmy jeden wspólny apartament z trzema sypialniami. Jedna należała do mnie i Honey, druga do Freda i Wasabiego, trzecia do Hiro i Baymaxa. Łatwo było zgadnąć, kto z nas miał najwięcej miejsca dla siebie.
Pomieszczenia były umeblowane bardzo bogato, a ludzie zajmujący się tym hotelem najwyraźniej dbali o każdy najmniejszy element wystroju. Czułam się jak w jakimś prawdziwym pałacu, a nie w czterogwiazdkowym hotelu z widokiem na rozbijające się o skały fale oceanu. Podbiegłam od razu do okna i spojrzałam na ten niesamowity widok zapierający dech w piersiach. Podobno hotel miał tylne wyjście, z którego kamienne schody prowadziły prosto na szarą, spokojną plażę. Nie wiedziałam kiedy, ale byłam pewna, że odwiedzę ją podczas pobytu w tym mieście.
- Pięknie, co? - spytał Hiro, stojąc obok mnie. On również patrzył na plażę, a jego oczy błyszczały jak dwa ciemne koraliki. Uśmiechnęłam się delikatnie i spojrzałam znów przed siebie, biorąc głęboki wdech. Czułam, że zapamiętam te kilka dni spędzone tutaj.
Wybaczcie mi nieco to opóźnienie (miało być co 5 dni, wyszedł tydzień) ale biorę udział w projekcie MAGIS w moim mieście i oprowadzam pielgrzymów z Korei, Tajwanu, Chile, Zambii, Francji itd. i nie za bardzo mam czas by tu wbić i poogarniać co niecoś ;) dobrze że napisałam ten rozdział wcześniej ;33
Mogę tylko obiecać wam że postaram się opisać wesele Abi jak najlepiej <3 :3
~Just Dreamie
Gdy liczysz na kissa, ale przypominasz sobie, że w końcu czytasz bloga Just z najgorszym friendzonem ever.
OdpowiedzUsuńDzięki Just. Naprawdę. A już liczyłam na kissa...
Ale za to, perspektywa Go ❤ Ah, kocham jak jest jej perspektywa bo to zawsze takie... no słodkie :3
W sumie nawet się żaliłam, że bym sobie coś poczytała, a ty mi wyskakujesz z rozdziałem więc... Jeeej! ^^
Ale ojeju, teraz zapowiadają się takie mega świetne rozdziały, bo przecież ślub, wesele *-* No i oczywiście Go w sukience! ^-^ Jejku tak nie mogę się doczekać rekacji Hiro, że aaa!
W ogóle Abi i Eric aww ;3 Mam nadzieję, że z nimi też walniesz coś mega słodkiego haha xd
Więc czekam na next'a i na Hirogo ❤
Oj nie za dużo heheh 😄 Abi i Eric to temat którego nie warto poruszać bo nie będzie się pojawiał zbyt często, skarbie 😊 ale w nexcie bd więcej Hirogo, to mg obiecać 😄 i będzie też nieco śmiesznie
UsuńJa ci narysuje tą Go w sukience normalnie! Hiro będzie zachwycony.
OdpowiedzUsuńTak Gogo te dni masz zapamiętać dobrze! Obyście sobie miłość w końcu wyznali a nie ten za przeproszeniem jebany friendzone utrzymywali! Lel xd wiesz jak działają na mnie friendzony skarbie :*
BOWE! Wesele na plaży wyczuwam! Bowe wyczuwam romantyczny spacer z nimi w roli głównej po cieplutkim piasku ukojonym ostatnimi promieniami słońca! Dziki poemat! Ty wiesz zaczęłam się zastanawiać czy Gogo będzie miała jeszcze kiece na poprawiny xd ty weź jej jeszcze kup! Białą plis! Taja zwiewną letnią! BOWE wyglądałaby cudownie 😍😍😍 *-* Hiro nasz mięśniak w garniaku ;) juz nie mogę się doczekać xd a będzie miał muchę czy krawat? Jakie włosy będzie miała GoGo i Honey? Bowe laska Wasa się pokaże!! Ej a Honey tam będzie z Robbem? Co na to Fred? jprd tyle pytan!
Wiesz, że czekam na ślub :* kiedy dodasz następny? ❤❤❤
Kocham mocno!!! ❤❤❤
Hahahah ej spokojnie 😄 Chi, bo eksploduję xdd będzie dobrze już ty się nie martw tak 😊
UsuńHahahhh no Just...ja tu sobie myślę, okey, może w końcu się pocałują, tak po prostu, a tu.....duuupaaa :D. Ty to potrafisz zrobić tak wciągający blog...
OdpowiedzUsuńMegaaaa rozdział, jak zwykle zresztą ;) już nie mg się doczekać nexta i ślubu Abigail, mam wielgachną nadzieję, że Hiro opadnie szczęka jak zobaczy Go w sukience. Różowej sukience...GoGo i różowa sukienka...tego się chłopak zapewne nie spodziewa.
Ojojoj Callaghan przyjeżdża? Mam nadzieję na jakieś, nawet malutkie spięcie między nim a Wielką Szóstką ^^
No więc super opisujesz sytuację i uczucia bohaterów, na prawdę świetnie ci to idzie. Życzę weny, pomysłów i radości z oprowadzania ludzisk :).
Pozostaje pytanie kiedy next? :*.
Pozdrowienia z megaaa gorącej Radawy ;)
W sumie Callaghan nie ma nic do Szóstki bo chyba powinien im być wdzięczny za uratowanie córki. A to, że popełnił błąd i że sobie zasłużył to myślę że wie 😉 a na kissa znów poczekacie mordki xdd
UsuńOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOO
OdpowiedzUsuńJa nie wiem co mam myśleć! Czy na tym ślubie będzie apokalipsa przez "Tatusia"? I właśnie, poprawiny też ważne. Sukienki, garniaki, o w mordę.
Ups, jestem zła, nie skomentowałam poprzedniego wpisu. Ale Google Plus nie wyświetla mi najnowszych postów!
Daj im wyjść z friendzona. Daj. Te rozdziały robią się już tak bardzo sugestywne, pełne tego, no nie wiem, smaczku obserwatorów, że jasna wychędożona trolla morda.
Oprócz prawilnego pairingu Hiro+GoGo, dla mnie prawilny jest jeszcze HoneyxFreddy. Tego Roba nie lubię, nienawidzę wręcz!
~Piwo
Aha, dlaczego wszyscy się na mnie boczą? :D
Na ciebie? No co ty 😄 nie wiedziałam że shippujesz Freda i Honey, ale zapamiętam 😃 możliwe też że nie będziesz miała co shippować 😉 a co do Robba to wrócimy do tematu po powrocie 😊😊 aj friendzone friendzone ❤ zbudowałam go tak mocnego że ciężko im będzie go przełamać, skarby 😄
UsuńO nie!!! Nie będę miała co shippować? Że co??? :C :C :C
UsuńTo im ten friendzone wyłam, tak jak się łamie nadgarstek gdy się podeprzesz przy upadku :D
Hahahahaha 😄😄 zobaczymy jeszcze, Piwo ale nic nie obiecuję ;x 😉
Usuń