5/06/2016

Wymówka

   Znalazłam miejsce w Agendzie, w którym mogłam posiedzieć w osamotnieniu - okazało się, że dziesiąte piętro, jako to najwyższe, jest najmniej uczęszczane przez pracowników. Gdzieniegdzie zdarzały się odgłosy wybijania danych przez gibkie palce ekspertów na klawiaturach, ale zazwyczaj towarzyszyła mi swobodna cisza, która stała się ostatnio moim kompanem. Natrafiłam na zawiły koniec korytarza, tuż przy szklanej szybie, za którą rozciągał się przejrzysty widok na padający w mieście śnieg. Ludzie wyglądali z tej perspektywy jak mrówki, spieszące się do własnych domów, by spędzić ten czas z rodziną. Ja jednak byłam uwięziona w Agendzie do czasu, aż sprawa Wave'a się wyjaśni - wtedy się dowiemy, czy jesteśmy na razie wolni, czy ruszamy na misję, by go schwytać.
   Czułam, że Yoko będzie się wkurzała, jeżeli nie będą mogli mnie znaleźć w Agendzie, ale nie interesowało mnie to - już wystarczająco irytował mnie fakt, że nie mogłam siedzieć w domu z ojcem, tylko tu, w Agendzie. Można więc powiedzieć, że działałam jej naprzeciw.
   A tak naprawdę, to miałam nadzieję, że zanim Hiro mnie odnajdzie w licznych korytarzach, piętrach i gabinetach Agendy, wyruszymy na misję. Chowałam się jak małe dziecko, myślałam z uczuciem wstydu, ale wiedziałam, że nie potrafiłabym się zmierzyć z własnymi uczuciami dotyczącymi mojego przyjaciela. Musiałam to wszystko sobie poukładać. Dać sobie czas, tak jak mówił mój ojciec. Pozwolić losowi, by zadbał o nasze stosunki. Na razie nie to było najważniejsze.
   Siedziałam oparta plecami o ścianę, wpatrując się w przestrzeń za oknem. Fascynowały mnie kręte ulice, dalsze autostrady i drogi, wyobrażałam sobie siebie na jednej z nich, tnącej powietrze w moim własnym motocyklu. Od kilku miesięcy pracowałam nad własnym modelem wraz z moimi przyjaciółmi z wyścigów. Nawet nie myślałabym, że kiedyś będziemy współpracować i że moglibyśmy stworzyć taką ekipę, dopóki to nie nastąpiło. Teraz nie wyobrażałabym sobie mojego wynajmowanego warsztatu bez Emmy, Jareda, Stike'a i Skandara. Byliśmy jak palce jednej ręki, niezawodni. A wszystko po to, by pomóc mi wygrać Grand Prix Racing.
   Korytarz przede mną skręcał w prawo i łączył się z tym głównym od windy, ale nie słyszałam żadnych kroków, mimo pracujących w biurach ludzi. Mijały wolno minuty, a ja zatracałam się w myślach o motoryzacji, które z wolna uwalniały mnie od macek myśli o Hiro. Ze znużeniem obserwowałam płatki śniegu przyklejające się do szyby, by zaraz potem ustąpić ciepłu, przebijającemu się od środka budynku. Było w tym coś nostalgicznego - coś, co wprawiało mnie w uczucie pustki. W końcu znudzona tym uczuciem, zamknęłam oczy, starając się zapominać o idealnych, białych płatkach, pochłanianych przez sztuczne ogrzewanie.
   Byłam pogrążona w czymś między snem, a jawą, zbyt rozgoryczona, by móc pogrążyć się w ramionach Morfeusza. Dzisiejszy stres i uczucie zwątpienia zaczynało opadać a mój oddech zdążył już się uspokoić. Nagle naszły mnie myśli o mamie - przypomniałam sobie jej błogi, delikatny uśmiech, duże, ciekawe świata oczy. Miała niesamowite podejście do świata - była cicha, wrażliwa, dobroduszna... Całkiem inna niż ja. Ja byłam czymś, co w ogóle nie powinno przyjść na świat w rodzinie, którą tworzyli tak empatyczni ludzie. Nie przypominałam ojca - nie miałam głowy do interesów, ani tego naturalnego opanowania, z jakim przyjmował nawet najgorsze wieści. Nie byłam też mamą, bo nie wspierałam potrzebujących i nie uśmiechałam się szczerze do tych, którzy mnie krzywdzili. W takim razie kim byłam?
   Usłyszałam ciche, swobodne kroki, które wyrwały mnie z moich głębokich rozmyślań. Obróciłam głowę od chłodnej powierzchni ściany i niemal zamarłam, widząc skradającego się ku mnie Hiro z rękami w kieszeniach. Zauważył to, że się rozbudziłam na dźwięk jego kroków i uśmiechnął się dość nieśmiało.
- Mam wrażenie, że zawsze znajdziesz miejsce, do którego nikt nie przychodzi - powiedział cicho, stając naprzeciw. Nie wstałam, skupiając wzrok z powrotem na mieście, w którym śnieg przestał już sypać. Zachowaj równowagę, powtarzałam sobie w myślach.
- Śledzisz mnie? - zapytałam beznamiętnym głosem, udając obojętność, choć tak naprawdę ucieszyłam się, że mnie odnalazł.
   Kąciki jego ust drgnęły, a Hiro wyciągnął ręce z kieszeni i usiadł naprzeciw mnie, zapatrzony także w szare, smutne ulice.
- Skąd - odparł wprost. - I tak bym nie zdołał - dodał poważnie, patrząc na mnie z nutą rozbawienia. - Jesteś dla mnie za szybka.
   Miałam ochotę się zaśmiać, przypominając sobie, jak wyciągnęłam go do parku Riverrun, by pokazać mu, jaką prędkość osiągnęłam w moim stroju. Biegliśmy wtedy przez pół miasta, a Hiro i tak ledwie za mną nadążał, nie mówiąc już o tym, że gdy wreszcie dotarliśmy do stawu pośrodku tej naturalniejszej części miasta, to oddychał ciężko, nie mogąc nabrać powietrza, podczas gdy mój puls ledwie odebrał ten bieg jako rozgrzewkę.
- Wszystko gra, Go? - zapytał po chwili przerwy, patrząc na mnie wymownym spojrzeniem. Nie zerknęłam na niego, starając się zmusić wszystkie moje zmysły do skupienia na jakimkolwiek punkcie, tylko nie na jego zaniepokojonej twarzy.
   Nie wiedziałam, co mam odpowiedzieć, więc milczałam. Mogłabym go skłamać, że wszystko gra, a wtedy ta rozmowa nie miałaby sensu - mogłabym też powiedzieć prawdę, ale na to nie miałam ani siły, ani odwagi. Nie potrafiłam mu powiedzieć wprost, że czuję się koszmarnie.
   Hiro obrócił głowę w bok i westchnął ciężko, jakby dał sobie spokój z dalszym wypytywaniem.
- Tak, wiem, nawaliłem - powiedział wprost, zapatrzony w podłogę. To przekonało mnie, by na niego wreszcie spojrzeć. Widziałam jego splecione dłonie, potargane, czarne jak noc włosy, wąskie usta... - Ostrzegałaś mnie przed Sam, a ja nie słuchałem... - w końcu odważył się i spojrzał mi w oczy, a po mojej skórze przeszedł przyjemny prąd, który paraliżował moje płuca wstrzymujące oddech. - Przepraszam cię, Go.
   Czułam się zagubiona. Nie wiedziałam nawet, co powiedzieć. Szczerze mówiąc, czekałam na moment, gdy coś powie, cokolwiek, skierowanego tylko do mnie, ale tak naprawdę bardziej spodziewałam się tego, że wróci do Sam i totalnie nie przejmie się tym, że wtedy uciekłam. Poza tym nie domyśliłabym się, że będzie mnie w stanie jeszcze przeprosić. Honey miała rację - patrzyłam na niego miarą Ithaniego...
- Nie masz mnie za co przepraszać - powiedziałam nieco szorstko, starając się zachować dyscyplinę w moich rozwianych jego obecnością myślach. Nie muszę ukrywać, że było to cholernie trudne zadanie.
   Hiro skrzywił się i oparł głowę o przezroczystą szybę.
- Owszem, bo widziałem twoją reakcję - odparł cicho, jakby powierzał mi sekret.
   Obróciłam głowę, czując się tak, jakbym była przed nim całkiem naga. Znał doskonale moje uczucia, nie potrafiłam teraz nic przed nim ukryć, chociaż nie wiem, jakbym się starała. W momencie, w którym opuściłam pędem mieszkanie Honey, odkryłam przed nim wszystkie karty, nieodwracalnie.
   Zapadła między nami ciężka cisza, która po raz pierwszy nam przeszkadzała. Zawsze potrafiliśmy spędzać czas bez liczenia minut niemowy pomiędzy naszymi często długimi rozmowami - teraz czułam, jak przygniata mnie ciężar, którego nie potrafiłam zrzucić ze swoich pleców bez obnażania się jeszcze bardziej.
   Hiro w końcu odetchnął.
- Słabo idzie nam ta przyjaźń - mruknął nieco poirytowany nie tyle mną, co sytuacjami, które ostatnio miały miejsce. Nie potrafiłam się z nim nie zgodzić, w końcu wspomnienie jego i Sam całujących się wciąż przyćmiewało resztę moich i tak pogubionych myśli.
- Nie musisz mi mówić - odparłam równie ciężko, biorąc wdech po dłuższym jego wstrzymywaniu.
   Hiro znów spojrzał mi w oczy z cieniem niepokoju.
- Ale wiesz, że cenię ją bardziej, niż przyjaźń z Sam, prawda? - zapytał, jakby oczekiwał mojej reakcji.
   Już miałam się pohamować i znów milczeć, gdy moja bardziej złośliwa natura odezwała się po długiej nieobecności. Czasem po prostu tak miałam, że musiałam powiedzieć, co myślę, nawet jeśli bywało to nieuprzejme.
- Właśnie widzę jak ta przyjaźń wygląda - powiedziałam ze zniecierpliwieniem, mając na myśli jego relację z Sam. Mogłabym nazwać to kilkoma innymi słowami, ale na pewno nie przyjaźnią - a przynajmniej nie z jej strony. Czułam się głupio, widząc, że rozczulam się nad każdym jego słowem. Kiedyś robiłam to samo z pewną inną, bardzo ważną dla mnie osobą i gorzko żałowałam kłamstw, którymi na co dzień karmił mnie Ithani. Gdy przyłapałam go na całowaniu się z Emily - pokojówką z Hotelu Himiko, wmówił mi, że nic ich nie łączy. Cała ta sytuacja z Sam nieznośnie przypominała mi o tamtym zdarzeniu. Kłopot w tym, że Ithani nie zabiegał o mnie tak, jak Hiro, co nieco uśpiło moją czujność.
   Hiro wywrócił oczami.
- GoGo... - zaczął, ale szybko mu przerwałam.
- Nie musisz mnie za nic przepraszać - powiedziałam, nie odrywając od niego wzroku, by moje słowa głębiej do niego dotarły. - Nie jesteś mi nic winien i nie potrzebuję twojego współczucia. Rób, co uważasz bez myślenia, czy mnie to rusza, w końcu nasza przyjaźń i tak nie jest zbyt wiele warta - mówiąc to wstałam i ruszyłam korytarzem, chcąc zakończyć wreszcie ten dialog, który był dla mnie dobiciem leżącego.
   Hiro jednak skoczył z miejsca i dobiegł do mnie, zanim zdołałam skręcić w bok korytarzem. Poczułam, jak chwyta mnie za rękę i przyciąga do siebie, chcąc zatrzymać. Spojrzałam na niego ze zdziwieniem, tym bardziej, że nie puścił mojej dłoni.
- Nie przyszedłem tutaj, bo tak każe mi sumienie - powiedział odważniej, najwyraźniej zachęcony moimi słowami. - Chciałem naprawić to, co stało się wczoraj. Z Sam... Z Sam naprawdę nic mnie nie łączyło poza przyjaźnią i to ona mnie pocałowała, przysięgam. Nie tłumaczyłbym ci tego, gdyby nie to, że cholernie żałuję, że to się stało i że byłaś tego świadkiem. - patrzyłam w jego oczy jak zahipnotyzowana, zaskoczona tym, z jaką pewnością mi to mówi. Poza tym nigdy nie był tak zdeterminowany przy rozmowie ze mną, co powodowało we mnie jeszcze większą walkę między sercem a rozumem.
 - Wierzysz mi? - zapytał spokojniejszym głosem, patrząc mi czule w oczy. Czułam jego dotyk na moim nadgarstku, gdy jego palce zmierzały w górę mojego przedramienia, rozlewając po skórze falę gorąca. Zaczynałam przestawać dziwić się, że tak na niego reaguję. Bardziej dziwiło mnie to, że choć bardzo kochałam Ithaniego, on nigdy tak na mnie nie działał - nie tak jak Hiro. Tak jakby każdy jego dotyk był naładowany jakimś napięciem.
   Spojrzałam pod nogi zdumiona tym, co przed chwilą usłyszałam. Mógł o tym zapomnieć, zignorować to, puścić w niepamięć, a jednak był tu i starał się mnie za wszystko przeprosić, myślałam, nie mogąc się oprzeć tej myśli. W końcu odetchnęłam, widząc, że czeka na odpowiedź i zerknęłam na niego niepewnie.
- Nie wiem, ja... - zaczęłam, ale z głębi korytarza wyskoczył Wasabi, dysząc ciężko. Oderwałam dłoń od Hiro, jakbym bała się, że Wasabi przyłapie nas na czymś, na czym nie powinien. Hiro tylko wpatrywał się w niego ze zaskoczeniem.
- No... wreszcie was znalazłem - zdążył wydusić, najwyraźniej nie zauważywszy tego, że nam przerwał. - Yoko... Yoko prosiła, żebyśmy się wszyscy zebrali i przygotowali, bo Agenda namierzyła Wave'a.
   Spojrzeliśmy po sobie z Hiro z szokiem, odkładając nasze prywatne sprawy na bok. Teraz liczyła się tylko nasza misja.


   Siedzieliśmy w naszym apartamencie, czekając na Yoko i zastanawiając się, co to właściwie miało oznaczać. Dowiedzieliśmy się o tym gościu zaledwie podstawowych informacji, nie wiedzieliśmy do czego chce użyć mechanizmów, ani jakim cudem uciekł z więzienia. Czułam, że nasza niewiedza o Martinezie Tawiorze może się dla nas źle skończyć.
- Co myślicie o tym wszystkim? - zapytał leniwie Hiro, opierając się na nadgarstku na jasnej kanapie. Wasabi westchnął.
- Nie tak wyobrażałem sobie święta - powiedział wprost, wyraźnie niezadowolony z faktu, że Agenda oderwała go od rodziny.
- Jaki kit wcisnąłeś Megan i swoim rodzicom? - spytałam go bez ogródek. Mimo że Megan była siostrą Wasabiego, to nigdy bym nie przypuszczała, że tak ją polubię. Może i była do niego podobna, ale tylko z wyglądu - przede wszystkim nie wydawała się taka sztywna jak nasz kumpel.
   Wasabi spojrzał na mnie i zmarszczył brwi.
- Moi rodzice to i tak mały problem w porównaniu z Carry - mówiąc to skrzywił się, sugerując, że rozmowa z jego dziewczyną nie należała do najprzyjemniejszych. Honey westchnęła i pogłaskała go po ramieniu.
- Przecież dobrze wiedzieliśmy, że tak to wygląda - odparła, mając na myśli współpracę z Agendą. Szkoda tylko, że i tak część naszego otoczenia była w to wtajemniczona - wiedział o tym mój ojciec, chłopak Honey, który był prawą ręką naszej prezes oraz przyjaciółka Hiro, z tym, że "przyjaciółką" bym jej nie nazwała.
- Łatwo ci mówić - mruknął Wasabi, odpychając dłoń Honey. - Twój chłopak wie o wszystkim, co robisz. Carry nie ma takiej możliwości, a ja nie chcę tego dłużej przed nią ukrywać.
   Hiro spojrzał z obawą na Wasabiego i otworzył usta, żeby coś odpowiedzieć, gdy drzwi się otworzyły, a do środka wmaszerowała dumnym krokiem pani prezes. Za nią majaczyła ciemna sylwetka Robba, który przed jakąś godziną wrócił ze śledztwa. Wyglądał przede wszystkim na zmęczonego, niż zachwyconego swoim odkryciem, co nie było takie dziwne, biorąc pod uwagę fakt, że od rana pracował w terenie.
   Honey poderwała się z miejsca i podeszła do Robba, oplatając go ramionami. Uśmiechnęłam się na ich widok - wyglądali razem naprawdę nieźle, mimo że byli całkiem od siebie różni, szczególnie w wyglądzie. Robb był wysokim, dobrze zbudowanym mężczyzną o karnacji ciemniejszej od Wasabiego, a Honey szczupłą blondynką o długich nogach i gracji motyla.
- Jakieś informacje? - zapytał Hiro, siadając prosto. Yoko zajęła miejsce na kanapie obok niego i westchnęła cicho. Zauważyłam, że znów miała ze sobą jakieś dokumenty, które od razu podała Wasabiemu i Fredowi - domyślałam się, że są to informacje o Wave'ie, w końcu jako jedyni nie widzieli ich na oczy.
- Podajcie je też Baymaxowi - rzuciłam do przyjaciół, przypomniawszy sobie, że robot mógłby zapamiętać dużo więcej niż kilka kartek druku z archiw Agendy. Fred skinął głową i siadł obok robota, by móc czytać razem z nim.
- Nie jest dobrze - powiedziała Yoko, patrząc w blat stołu. Hiro zmarszczył brwi, przyglądając się minie prezes. - Odnaleźliśmy Wave'a na południu Tokyo w jednej z fabryk. Kazałam Robbowi nie zbliżać się zanadto, bo nie wiemy, czy nie jest uzbrojony. Wysłałabym was tam, ale nie chcę, żeby groziło wam jakiekolwiek niebezpieczeństwo, a ta misja jest zbyt ryzykowna.
- To proszę wysłać tylko mnie - odpowiedział Hiro, a my wszyscy zdrętwieliśmy na samą myśl.
- Zwariowałeś?! - krzyknęłam jako pierwsza, choć widziałam, że na językach moich przyjaciół kłębiło się to samo słowo.
- Ucieczka Wave'a z Isla Menor to moja wina - powiedział poważnie, patrząc mi w oczy. Przeczuwałam, że będzie miał to na sumieniu jako swój błąd. - To ja powinienem go dopaść.
- Hiro, zgodziliśmy się na to! - odparłam, szukając w głowie pomysłów, by móc go zatrzymać. Tym bardziej, że widziałam, jak Yoko zastanawia się nad jego propozycją. - Siedzimy w tym wszyscy.
- GoGo ma rację - włączyła się Yoko, a ja odetchnęłam z ulgą. Hiro zerknął na nią, najwyraźniej niezbyt zadowolony, że obrała przeciwne stanowisko w tej sprawie. - Jeśli wysłanie waszej Szóstki to ryzyko, to nawet przy twoich zdolnościach, Hiro, walka sam na sam z Martinezem to samobójstwo. Ma nad nami przewagę.
- Nie wystarczającą - burknął Hiro i opadł na oparcie kanapy, krzyżując ręce. Wolałam, żeby był nieźle wkurzony, niż żeby ryzykował życie, starając się zatuszować błąd naszej misji. To nie tak, że mu nie ufałam - widziałam go w akcji i czułam, że pewnie jeszcze nas czymś zaskoczy, po prostu ryzyko było za duże, a ja nie chciałam go stracić.
   Yoko pominęła komentarz Hiro i wyciągnęła z kieszeni małe urządzenie, przypominające wyglądem zwykłego pilota. Kiedy go jednak uruchomiła, zaczął wysyłać niebieskawą poświatę, która z wolna układała się w przestrzenną mapę. Yoko położyła pilota na stole, tak by obraz terenu się wyrównał i żebyśmy wszyscy go dobrze widzieli.
   Zmarszczyłam brwi, przypominając sobie, gdzie widziałam to urządzenie. Spotkałam się z nim podczas prezentacji Instytutu - był to projekt Harrisa Docksona, absolwenta naszej uczelni, który ściśle współpracował z jednym z największych laboratoriów w Japonii. Sam prototyp videokamery - bo tak nazwał swoje urządzenie - był wart kilka milionów dolarów, tym bardziej, że nie przedstawiał zapisanego zrzutu pewnego obszaru, jak mapa, ale przesyłał dane bezpośrednio z tego miejsca. Czyli, jeżeli ktoś zacząłby się kręcić w pobliżu miejsca, które zbadał Robb za pomocą videokamery, zobaczylibyśmy to na przestrzennym ekranie.
   Niebieskie światło rzuciło blask na twarze wszystkich wokół, a Robb podszedł do włącznika światła tuż przy drzwiach i wcisnął nieznany nam guzik, który uruchamiał metalowe rolety w naszym apartamencie. Usłyszeliśmy rytmiczny huk, gdy metal spotkał się ze spodem parapetu, a gdy zapadła cisza, zostaliśmy pogrążeni w głębokiej ciemności, którą rozjaśniał tylko szafirowy blask videokamery.
- Wave był widziany tu i tu - wskazała Yoko, gdy skończyliśmy podziwiać projekt Docksona. Był to dowód na wysokie fundusze Agendy, bez dwóch zdań. - Nie wiemy, jaką powierzchnię ma sama fabryka, bo część jej powierzchni jest wynajmowana jednak mamy świadomość, że podzielono ją na wiele segmentów, a w każdym z nich może kryć się Wave.
- Czyli jednym słowem - streścił Hiro z nutą zniecierpliwienia w głosie. - Wave może być wszędzie.
- Nie - zaprzeczyła Yoko z łobuzerskim uśmiechem, który wyglądał u niej co najmniej niecodziennie. Wystawiła swój długi palec i wskazała jedną ze stref na krańcu fabryki. - Jesteśmy prawie pewni, że skrywa się tu. Problem w tym, że musielibyście przejść całą fabrykę, by się do niego dostać.
- Skoro to videokamera, to dlaczego nie możecie po prostu sprawdzić, gdzie jest Wave? - zagadnął Wasabi. Właśnie, pomyślałam, marszcząc brwi. Skoro mieliśmy pełny obraz na fabrykę i na to, co się w niej akurat znajduje, to równie dobrze moglibyśmy zobaczyć Wave'a tak, jakby Agenda pozostawiła tam zwykłą, ukrytą kamerę. Yoko ścięła brwi i nakazała coś Robbowi ruchem głowy.
   Chłopak podszedł do stołu i kliknął na strefę, w której rzekomo miał się znajdować Wave, jednak niebieski obraz zamigotał i rozmazał się, jakby Robb zepsuł całe urządzenie. Zasłoniliśmy oczy przed oślepiającym blaskiem, dopóki Robb nie wrócił do trybu obrazu całej fabryki i widok na budynek nie wrócił do swojego normalnego światła.
- Widzicie? - spytała Yoko. - Wave jest specjalistą - dobrze wie, że korzystamy z videokamery, dlatego zablokował nam dostęp do pięciu pomieszczeń gospodarczych. W jednym z nich z pewnością przebywa.
- Ale skąd wiadomo, w którym? - zapytała nieśmiało Honey. - Zanim przeszukamy pierwsze pomieszczenie, może uciec przez te pozostałe do wyjścia.
   Yoko kiwnęła głową, jakby w pełni podzielała obawy Honey. Jej szare oczy wyglądały niemal drapieżnie w niebieskim świetle.
- W tym celu, musielibyście cały czas monitorować te pozostałe za pomocą videokamery - powiedziała, zerkając z ukosa na Hiro. Doskonale wiedziałam, co to znaczy. - To trudne zadanie, ale nie jest niemożliwe. Hiro, podejmiesz się?
   Wszystkie oczy skierowały się na przyjaciela, łącznie z moimi. Hiro wyglądał na nieco stłamszonego, jakby nie był już pewien, czy zgadza się na tę misję. Wiedziałam, że wolałby pójść na nią bez nas, ale musiał zdawać sobie sprawę, że na pewno go samego nie puścimy. W końcu jego czarne oczy, w których tańczyły niebieskie światła videokamery, spoczęły na mnie, jakby Hiro oczekiwał mojej odpowiedzi. Poczułam nagłą ochotę, by odwrócić wzrok, ale nie mogłam. Jego oczy przyciągały mnie jak magnes, a ja sama nie wiedziałam, jak mogę przerwać ten kontakt.
   Odetchnęłam cicho i skinęłam głową na znak zgody. Jeśli Hiro zgodzi się na tę misję, to jak zwykle będę się starała jak najbardziej go w tym zadaniu wesprzeć.
- Tak - odpowiedział Hiro pewnym głosem, jakby miał już przygotowaną tę odpowiedź i wcale się nad tym nie zastanawiał. - Za ile ruszamy?
   Yoko uśmiechnęła się z ulgą, jakby pocieszona z postawy Hiro. Robb nacisnął przycisk od rolet i niemal natychmiast do środka naszego apartamentu wpadło światło zachodzącego słońca. Eve Yoko wyłączyła videokamerę, a ostatnie łuny niebieskiej poświaty zniknęły w oka mgnieniu.
- Za godzinę - odpowiedziała z satysfakcją. - Przygotujcie się, a ja obmyślę bardziej szczegółowy plan działania.
   Po tych słowach pani prezes zabrała ze stolika wszystkie dokumenty, po czym ruszyła w kierunku drzwi w towarzystwie Robba. Honey spojrzała za nim tęsknie, ale szybko spochmurniała na myśl o czekającej nas misji. Nie ona jedna.
   Gdy Yoko odeszła, zostaliśmy sami w przygnębiającej ciszy. Atmosfera w apartamencie zgęstniała kilkakrotnie, jakby Agenda uraczyła nas jakimś ciężkim gazem, obezwładniającym nasze wszelkie pozytywne myśli. Mieliśmy przed sobą misję i nie było to byle jakie zadanie - Wave był sprytny, doskonale wiedział, że jest na widoku i zaszył się w miejscu, do którego nie docierały sprzęty Agendy. Ciekawe czy brał pod uwagę fakt, że będzie ścigany przez jej agentów.
- Niezłe święta, co? - odezwał się w końcu Wasabi, przerywając ciszę. Najwyraźniej jemu najmniej przypadł do gustu pomysł o misji w święta, choć nie pomyślałabym, że jest tak rodzinnym typem.
   Freddie siedzący między mną a Wasabim rozochocił się na te słowa.
- Oj, przestańcie - powiedział, po czym rozłożył ramiona i objął mnie i Wasabiego. - Przynajmniej spędzimy te święta razem.
   Honey uśmiechnęła się szeroko, a ja odepchnęłam stanowczo Freda.
- Fred, skończ, serio - odparłam, a reszta wybuchnęła śmiechem. Nawet Hiro.
- Ej, Freddie ma rację - wtrąciła się Honey z pojednawczym uśmiechem. Jej blond włosy kręciły się od mokrego śniegu, z którym musiała mieć pewnie wcześniej do czynienia. - Co tam zadanie, ważne, że nie jesteśmy w tym sami - mamy siebie.
- Grunt to pozytywne myślenie - dodał Hiro nieco zbyt markotnym tonem, jakby nie był do końca przekonany do tej wizji.
   W tym momencie wpadło mi coś do głowy, coś co nieco popsuło całą wizję naszej misji. Obiecałam ojcu, że będę ostrożna i miałam zamiar dotrzymać tej obietnicy - ale gorzej, że on nie wiedział nic na temat naszego zadania, więc pewnie będzie się martwił. Zdziwiłam się nieco moim tokiem myślenia, bo w końcu nigdy nie interesowało mnie, co sobie myśli o moich nocnych wypadach. A zresztą on wiedział, że poszłam do Agendy, więc mógł się domyślić, w jakim celu.
   Hiro nagle zmarszczył brwi, jakby pomyślał o tym samym.
- Myślicie, że pozwolą nam powiadomić kogokolwiek, że wybywamy na jakiś czas? - zapytał zmartwiony. Miał dużo gorszą sytuację niż ja - jego ciocia nie miała zielonego pojęcia, że jej siostrzeniec jest tajnym agentem.
- Raczej wątpię - odpowiedziałam wprost. Nigdy nie umiałam być sztucznie miła, to po prostu oszustwo. - Nie wiemy, czy ktoś nas nie obserwuje, albo nie podsłuchuje naszych rozmów, a jeżeli nagle zadzwonimy do naszych bliskich, to mogliby się skapnąć, że coś jest nie tak.
   Wasabi zmarszczył brwi i spojrzał na mnie, jakbym opowiedziała mu bajkę wyssaną z palca.
- Naprawdę sądzisz, że ktoś może mieć dostęp do naszych połączeń telefonicznych? - zapytał z powątpieniem.
- GoGo może mieć rację - wtrącił się Fred z zamyśleniem. - A co jeśli Wave ma jakiś wspólników? Nie wiemy o nim tak naprawdę nic, a skoro potrafił przełamać urządzenie warte kilka milionów dolarów...
- Tak, tak - mruknął Wasabi, machnąwszy ręką. Nie miałam ochoty go przekonywać do mojej teorii. Najważniejsze, że takie ryzyko istniało - i nie chodziło tylko o Wave'a. Teraz mogliśmy mieć więcej wrogów, którym informacja o naszej nawet krótkiej nieobecności w San Fransokyo byłaby na rękę.
- No świetnie - westchnął Hiro, opadając na kanapę. Wyglądał na mocno zmartwionego. - Ciocia mnie zabije. - mruknął, wplatając rękę w swoje czarne włosy.
   Usiadłam obok niego, starając się go jakoś pocieszyć.
- Ej, nie będzie tak źle - powiedziałam zachęcająco i przez moment zabrzmiałam jak Honey. O zgrozo. - Nie możesz czegoś wymyślić po powrocie?
   Hiro wywrócił wymownie oczami z nieznacznym uśmiechem.
- Cześć, ciociu, nie było mnie całą noc, bo robiłem projekt z robotyki fizycznej, to nic, że są święta... - powiedział, a ja skrzywiłam się lekko. Rzeczywiście fakt, że trwały święta, nie sprzyjał wymyślaniu wymówek. - Poza tym i tak Baymax mnie wyda - dodał, zerkając gniewnie na robota.
- Twoja ciocia zasługuje, żeby znać prawdę - odparł skromnie robot.
- To od razu powiedz jej, że Hiro walczył z przestępcą z Isla Menor - warknęłam, choć robot pewnie i tak nie obraziłby się za mój ton. - Będzie wniebowzięta!
- Chwila, ja też coś muszę wymyślić - odparł Fred, dopiero teraz skupiając się na temacie naszej rozmowy. Honey i Wasabi rozmawiali o czymś po cichu, choć najwyraźniej o coś się kłócili.
- Mam pomysł - zwróciłam się do Hiro, opierającego się o zagłówek kanapy. - Powiesz jej, że wstąpiłeś do mnie i zagadałeś się z moim ojcem. Powinna to kupić, mogłabym nawet przekonać ojca, żeby dał ci alibi.
   Hiro zaśmiał się, błyskając swoimi białymi zębami.
- A jeśli nie będzie nas całą noc? - spytał mnie z powątpieniem. - O, nie - dodał, marszcząc brwi. W jego wyrazie twarzy pojawiło się zawstydzenie. - Przyszłoby jej pewnie do głowy coś bardzo, bardzo głupiego...
   Miałam ochotę zatrzymać się na moment w tej rozmowie i wypytać go o co chodzi, ale mój umysł formułował nowe wymówki, jakie Hiro mógłby podać swojej cioci. Akurat, jeśli chodziło o oszukiwanie dorosłych, to byłam w tym prawdziwym mistrzem - w końcu od lat oszukiwałam ojca, bym mogła brać udział w wyścigach. Pewnie myślał, że jestem niezłą imprezowiczką, albo naprawdę zbuntowaną nastolatką, podczas gdy ja ścigałam się z Ithanim... Naprawdę wolałabym, żeby jego domysły były prawdą.
- W mojej rodzinie w święta zjeżdża się pół rodziny i zazwyczaj siedzimy do rana - powiedziałam lekkim tonem. - Nie powinna się dziwić, że trochę cię to zatrzymało.
   Hiro zamyślił się na chwilę, patrząc mi w oczy, ale szybko jego usta rozświetlił delikatny uśmiech, niemal łobuzerski. Na sam jego widok poczułam, że się rumienię. GoGo, skończ, myślałam stanowczo, starając się powstrzymać moje rozmarzone myśli, które napływały do mojego umysły jak morski przypływ, gdy Hiro był blisko mnie. Zaczynałam już wyliczać w głowie bardzo znaną mi wyliczankę argumentów, dlaczego nie powinnam w ten sposób myśleć o moim przyjacielu, ale umysł to jedno, a serce to drugie. Niestety to drugie miało w tej chwili miażdżącą przewagę.
- Dzięki, Go - wyszeptał z ciepłem w głosie.



 Ołkii ^^ jestem, miał być piąteczek i jest piąteczek ;33 kurczę robię się taka... taka... Obowiązkowa O.O Ja. Just. O.o nie no, nie wierzę...

Mam nadzieję, że nieco was uspokoiłam tą rozmową Hiro i GoGo, ja wgl dzisiaj mam jakiś zryty dzień - wszystko mi przypomina o tym rozdziałku :')) mówiłam właśnie Avis że podczas nauki historii trafił mi się cesarz Hirohito -.- o zgrozo...

Tak więc wyczekujcie do następnego weekendu :* Może być dość ciekawie ;))

21 komentarzy:

  1. Świetny rozdział szkoda tylko że wasabi im przerwał na ale i tak sporo się wyjaśniło. Wydaje mi się że dodałaś sporo wątków wiesz ekipa gogo w warsztacie sprawa podsłuchu w agendzie jestem bardzo ciekaw ci=o dalej i pozdro jesteś najlepsza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No teraz to istny dynamit jeśli chodzi o wątki 😊 miejmy nadzieję że to ogarnę 😉

      Usuń
  2. Mogło być tak pięknie gdyby nie wasabi . Też mam zryty dzień a , next boski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahaha ach ten Wasabi, wszyscy na niego naskoczyli xdd

      Usuń
  3. No a czemu by nie a tak pozatym to jeszcze ciekawi mnie zdanie avis ( ciekawe co powie o tym co zrobił wasabi) .

    OdpowiedzUsuń
  4. Wasabi, czemu się wryłeś w tę rozmowę jak drzazga w rzyć? Czemu???
    Hiro dalej jest dupkiem, ale mniejszym. Musi się jeszcze zrehabilitować kończąc tę rozmowę.
    Następne nexty będą z obławy na tego Wave'a, no nie? Z jakiej perspektywy? Powiem coś dziwnego... Liczę trochę, że zrobisz jakąś krzywdę fizyczną jednej osobie z tej dwójki... Jestem zła XD najlepiej uszkodź GoGo.
    Gdybyś tylko mogła zaszczepić tę punktualność mojemu Siostrusiowi... Byłoby cudnie.
    Piwo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahaha mogę ją nawet oddać, to nie dla mnie 😊 ja jestem wiecznym nieogarem - każdy ci to powie 😄 powiem tak - planuję uszkodzić jednego z tej dwójki ale nie teraz :) ale jak już to zrobię to zobaczycie że warto było czekać 😊

      Usuń
    2. Zaraz, właśnie, piszesz, że na historii masz japońskich cesarzy. Na jakim profilu jesteś?

      Usuń
    3. Hahaha na ekonomie, luz to był tylko mały fragmencik bo dotyczył zajęcia przez amerykanów Japonii 😄

      Usuń
    4. Jeszcze jedno pytanko: kogo uszkodzisz??? Uszkodź dziewoję, prosim te?
      Ale widzisz, już zaczęłam zmieniać nastawienie do Hiro.

      Usuń
    5. No widzę tę poprawę haha i bardzo się z tego cieszę bo w końcu Hiro to główna postać jest ^^

      Usuń
  5. NIE!!!!!!!!!!. Nie możesz ich zachować w jednym kawałku

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic nie mówię na razie ;x w każdym razie Hiro się prosi o kłopoty

      Usuń
  6. Ach ten Wasabi....Tak sobie myślę ,że może jeśli tą uszkodzoną będzie Go, to może będzie tu chodzić może o Ithaniego? Może jej coś zrobi albo coś? A jak to będzie Hiro, to zapewne ja go uduszę xd :D

    OdpowiedzUsuń
  7. No właśnie zobaczymy . Pozdro 😃

    OdpowiedzUsuń