2/16/2015

Chwilowe wahania nastrojów

- Baymax, co ty w sumie robisz? - spytałem pulchnego robota, przegrzebującego mój śmietnik.
   Robot wyciągnął ze śmietnika pustą puszkę po coli i trzy duże spinacze biurowe.
- Dbam o twoje zdrowie - powiedział mechanicznym głosem. - Ostre przedmioty są źródłem urazów skóry, krwawień, a nawet...
- Dobra, wiem - przerwałem mu, rzucając się na fotel. Odetchnąłem głęboko. - Baymax, to nie ostre puszki mnie teraz interesują. - zerknąłem na zdjęcie brata wiszące nad moim biurkiem, oprawione w złotą ramę. Robot podreptał obok mnie.
- Tadashi - rzekł, kierując swój wzrok na mnie. - O czym teraz myślisz, Hiro? 
   Westchnąłem, przypominając sobie, co zrobiłby mój brat na moim miejscu.
- Tadashi zawsze wiedział, co chce robić. Chciał pomagać innym. A czego ja chcę?
   Obróciłem się na fotelu, ignorując plakat z uniwersytetu. Tak, wiem, czy wszystko musi mi to przypominać? Przez pięć miesięcy dzieło Callaghana było kontynuowane, gdy nasz profesor został aresztowany, tak w sumie, trochę się do tego przyczyniliśmy. Teraz uniwersytet robotyki w San Fransokyo miał przejść w ręce doktor Eve Yoko. Podobno przez pewien czas Krei również walczył o to stanowisko.
   Wyrwałem się z zamyślenia, gdy ciocia Cass weszła do pokoju. W dłoni trzymała talerz z ciasteczkami. Ktoś tu się zakradł do kawiarni.
- Jak tam, Hiro? - spytała troskliwie, całując mnie w czoło. - Wymyśliłeś już coś?
   Gdy znów zbudowałem Baymaxa, według wzorca brata nie miałem tak naprawdę nic do roboty. A więc musiałem znaleźć jakiś nowy pomysł. Tylko akurat w takich momentach mój mózg był bezużyteczny. Ugryzłem jedno z ciastek cioci, kręcąc smętnie głową w odpowiedzi.
- Nie martw się, Tadashi też miał czasem takie problemy. 
- Tak? - spytałem zdziwiony.
   Ciotka rzuciła mi przepraszające spojrzenie.
- Dobra, zapomnij, co mówiłam - po czym ruszyła w stronę schodów. - Aha, jak byś czegoś potrzebował, to tylko zawołaj!
   Usiadłem znów na moim fotelu, obserwując jak Baymax odbija od ściany piłkę do tenisa, gdy usłyszałem głos ciotki:
- Hiro, mógłbyś może pomóc mi z pralką?
   Kazałem Baymaxowi zostać w pokoju i popędziłem pomóc cioci. Wcześniej rolę mężczyzny w domu sprawował mój brat i to on naprawiał urządzenia domowe, gdy była taka potrzeba. Teraz musieliśmy sobie radzić bez niego, a szczerze mówiąc roboty kuchenne i inne sprzęty były tak banalne w obsłudze, że zajmowało mi to najczęściej koło pół minuty.
   Gdy wróciłem, zobaczyłem, że Baymax odebrał moją wiadomość od reszty ekipy i właśnie z nimi rozmawia.
- Jak tam Hiro, Baymax? - usłyszałem głos Honey. Była dla mnie trochę jak starsza siostra, której nigdy nie miałem.
- Hiro źle się czuje, ma wahania nastrojów i mało je - odpowiedział robot. - Chcecie go odwiedzić?
- Dobra, stary, już dość opinii medycznej - zaśmiałem się pod nosem, jakbym powiedział coś śmiesznego. O rany, naprawdę ze mną źle. - Nic mi nie jest.
   Rozejrzałem się po obecnych. Znajdowali się w uniwersytecie, już z daleka widziałem białe ściany i błysk lamp fluorescencyjnych, których używał Wasabi w swoim gabinecie.
   Nie pozmieniali się przez miesiąc wakacji. Honey miała ten sam błysk w oku i dalej uśmiechała się, jakby chciała tym wesprzeć połowę uniwersytetu. Freddie ze swoją pewnością siebie i luzem, który w nim uwielbiałem. Wasabi w poważnym wyrazem twarzy, ale wyglądający dość zabawnie ze sterczącymi na boki dredami. W końcu zerknąłem na GoGo, która patrzyła na mnie z czujnym wyrazem twarzy. Zawsze miałem wrażenie, że ona rozumie mnie najbardziej, lepiej nawet od Baymaxa, no i zawsze była przy mnie jako pierwsza, co mnie często zastanawiało. Mam piętnaście lat, a nigdy nie myślałem o dziewczynach, w dodatku żadna nawet na mnie nie spoglądała. Policzki zapiekły mnie od spojrzenia GoGo, więc odwróciłem wzrok.
- Co tam u was? - spytałem, chcąc odsunąć temat od mojego samopoczucia. Dzięki, Baymax. Pewnie sam do nich zadzwonił, zaraz po przeskanowaniu moich symptomów, co robił co jakiś czas.
- Nie zmieniaj tematu - mruknęła GoGo. - Co jest, Hiro?
   Klasnąłem w dłonie robiąc minę niewiniątka. Muszę odpowiadać? A może po prostu to przemilczę to przestaną wypytywać?
- Hiro... - mruknęła GoGo, czułem, że długo tak nie wytrzymam, aż w końcu tama pękła.
- No dobra, nie mam żadnych pomysłów, okej?! Tadashi miał rację, skończyłem się! To chcecie usłyszeć? - trochę ich chyba wystraszyłem moim nagłym atakiem hormonów, bo patrzyli na mnie nieufnie.
- Cóż za talent dramatyczny, bracie! - wykrzyknął Freddie. Wszyscy popatrzyli na niego, jakby powiedział, że chce zostać połączeniem krokodyla z lwem morskim. Co już zresztą raz zrobił. - To teraz każdy oprowadzi cię po swoim świecie, żeby pokazać ci swoją drogę, a wtedy zmasakrujesz ich ich własną bronią, a ty dalej będziesz szukał swojego "ja"?
   Siedziałem przed monitorem zastanawiając się, czy go przez przypadek nie wyłączyć, udając awarię, ale w San Fransokyo takie rzeczy bywały... w sumie nigdy.
- Fred, to genialne! - krzyknęła Honey. Popatrzyliśmy na nią z szokiem.
- Żartujesz, nie? - prychnął Wasabi. - Chcesz rozpętać armagedon z udziałem piętnastolatka?
   Wywróciłem oczami. Nie lubiłem, kiedy wszyscy podkreślali mój wiek.
- Nie, chodzi o to, żeby dodać Hiro inspiracji! - wyglądała na mocno podekscytowaną. - Spędzi z każdym z nas jeden tydzień, żeby zobaczyć, co robimy i przy okazji nas bliżej poznać. Jesteśmy Wielką Szóstką! Musimy wiedzieć o sobie więcej!
- Ma rację - mruknęła GoGo żując gumę.
- To może poprawić jego chwilowy zły stan emocjonalny - powiedział Baymax.
- I ty przeciw mnie? - spojrzałem na niego z politowaniem.
- Hiro, nie odpychaj nas znowu. W końcu chcemy ci pomóc w czymś, w czym jesteśmy ekspertami. Daj nam to wykorzystać! - Honey naprawdę myślała, że pomysł jest dobry.
- No to dziewczyny już ustaliły - Wasabi wzruszył ramionami. - Jutro o siódmej przyjdziemy na kawę do cioci Cass i obgadamy szczegóły.
- Liczymy na ciebie, Hiro! - powiedział tylko Fred, gdy wyłączyłem kamerę.
   Odetchnąłem. Wcale nie chciałem się zgodzić na ich pomysł. Dobrze mi było samemu i nie chciałem tego zmieniać.

5 komentarzy: