Przechadzałem się po San Fransokyo, myśląc o całej wczorajszej podróży. Nie myślałem, że ciocia tak bardzo ucieszy się na mój widok, ale z drugiej strony ja również się za nią stęskniłem. Musiałem to zrozumieć - w końcu teraz miała tylko mnie. Wypytywała mnie dosłownie o wszystko - od ubioru panny młodej do wyposażenia w naszym apartamencie. Opowiedziałem jej wszystko z ogromną dozą cierpliwości, pomijając jednak fakt, co stało się między mną a GoGo. Nie chodziło o to, że wstydzę się mówić takie rzeczy cioci, ale po prostu sam nie chciałem robić sobie nadziei. Domyślałem się, co może myśleć sobie GoGo i nie traktowałem tej sprawy tak, jakbyśmy byli razem. Może to był czysty przypadek? Łut szczęścia, że znaleźliśmy się w takich okolicznościach. Kochałem ją, ale nie zamierzałem traktować tego, jakbyśmy już coś sobie obiecali. Nawet, jeśli bardzo tego chciałem.
Szedłem przez centrum, rozglądając się roztargnionym spojrzeniem po wystawach sklepowych, gdy wtem zauważyłem postać na końcu ulicy, którą poznałbym od razu. GoGo spacerowała w moim kierunku w swojej jasnofioletowej kurtce, czarnych legginsach i krótkich kozaczkach. Rozglądała się wokół, jakby wcale się ze mną nie umówiła, co tylko spowodowało u mnie uśmiech.
- Cześć, Hiro - odezwała się wesoło na przywitanie, całując mnie w chłodny policzek. Objąłem ją na przywitanie, tym razem tylko jako przyjaciel. Co dziwne, wcale nie skakaliśmy z ról - przyjaciel, dziewczyna, wręcz przeciwnie. To wszystko dopełniało się w spójną całość, bo byliśmy wszystkim. Nasza przyjaźń była tak mocna jak nigdy przedtem.
Spojrzałem na jej twarz i uśmiechnąłem się. Pomimo że wyglądała dość normalnie, to na jej ustach gościł błyszczyk. Co ta Honey ci zrobiła, Go?
-Hej, Go - powiedziałem cicho. - Jak tam powrót?
GoGo odetchnęła i ujęła mnie pod ramię, ruszając wolnym krokiem w kierunku oceanu.
- Dobrze - odpowiedziała. - Zdziwisz się, ale spędziłam wczoraj pół wieczora na opowiadanie ojcu o weselu. Kurczę, nawet nie wiedziałam, że jestem taka rozmowna.
- No widzisz - odparłem, przyciągając ją bliżej siebie, byleby jak najbardziej zakryć ją przed zimnem. Nieco odzwyczailiśmy się od tutejszej pogody, dlatego ciężko było nam powrócić do grubych zimowych kurtek i ciepłych rękawiczek. - Cieszę się, że coraz więcej razem rozmawiacie.
- To gdzie idziemy, Hamada? - zapytała, patrząc na mnie, jakby spodziewała się jakiejś zaskakującej odpowiedzi.
- Zależy od ciebie - odparłem z uśmiechem. - Zgłodniałaś?
- Strasznie - odpowiedziała szczerze z szerokim uśmiechem.
Wracaliśmy o zmierzchu, spoglądając tęsknie na słońce zachodzące nad plażą. Spędziliśmy miło czas w restauracji prowadzonej przez mojego przyjaciela, Gancio, którego poznałem przez przypadek na jednej z wymian. Widziałem po GoGo, że bawiła się dobrze, poza tym miała przez całe popołudnie dobry humor, dlatego cieszyłem się, że potrafiłem go choćby utrzymać.
- Jak ci się podobało? - zapytałem, trzymając ją za rękę i spacerując po południowej części miasta. GoGo szła wolno, jakby wcale nie spieszyła się do domu. Jej policzki zaczerwieniły się od mrozu, ale mimo to wyglądała, jakby nie narzekała na brak ciepła.
- Było miło - odpowiedziała, patrząc na mnie z lekkim uśmiechem. - Masz wielu znajomych z różnych miejsc. Nie wiedziałam, że jesteś tak popularny.
Roześmiałem się, nie wierząc w to, co słyszę.
- Ja? Popularny? Skąd... - odpowiedziałem, ale GoGo cały czas patrzyła na mnie z tym samym podziwem w oczach, jakby nie słyszała tego, co mówię.
- Ale ludzie cię szanują - odparła swobodnie, spoglądając na jasnoróżowe niebo.
- To nie ja jeżdżę na motorze i wygrywam wyścigi - zauważyłem, spoglądając na nią, jakby nie do końca wiedziała, o czym mówi. GoGo westchnęła cicho.
- Hiro, jest mało osób, które szanują mnie... Prawdziwą mnie, a nie Tomago. Czasami myślę, jakbym była kompletnie inną osobą niż ta, którą próbuję grać. - nagle zerknęła na mnie i stała się bardziej spięta, jakby powiedziała coś nie tak. - Przepraszam, nie powinnam mówić takich rzeczy.
- Nie masz za co mnie przepraszać - odpowiedziałem, patrząc jej w oczy. Gdy byliśmy sami, jej spojrzenie zdawało się miękkie i ciepłe, niczym roztopiona czekolada w chłodne, zimowe wieczory, takie jak ten.
Stanęliśmy pod domem GoGo, jakby nasz wspólny czas dobiegł końca. Zauważyłem na podjeździe samochód jej ojca, dlatego byłem pewien, że już sama sobie poradzi. Raczej niezbyt lubiłem, gdy zostawała sama w domu, nawet jeśli była dorosła. Samotna dziewczyna w dużym, pustym domu to nie lada zachęta zarówno dla złodziei jak i o wiele gorszych typów.
- Honey chce jutro jechać na dwa dni do Tokyo - powiedziała wprost, patrząc mi w oczy niepewnie. - Wymyśliła, że odwiedzimy Muzeum Sztuki Współczesnej i pójdziemy na zakupy.
- Dobry plan - potwierdziłem, choć niezbyt podobał mi się pomysł o dwóch dniach spędzonych bez niej. - Muzeum powinno ci się spodobać. Byłem tam i nawet na mnie zrobiło wrażenie.
GoGo przysunęła się do mnie i objęła mnie wokół szyi, tak jak wtedy, w naszym tańcu. Na samo wspomnienie tamtej chwili miałem ciarki. Musnąłem dłonią jej talię okrytą grubą kurtką, ciesząc się, że mogę mieć ją przy sobie, w moich ramionach.
- Wolałabym spędzić ten czas z tobą - powiedziała wprost, patrząc mi w oczy. Czułem, jakby czytała mi w myślach. Nachyliłem się i pocałowałem ją w policzek, zatrzymując się przy jej ciepłej skórze na dłuższy moment.
- Zobaczymy się za dwa dni - obiecałem. - A lepiej, żeby Honey nie miała ci za złe, że z nią nie pojechałaś.
GoGo uśmiechnęła się słabo, po czym przybliżyła się do mnie i pocałowała mnie czule w usta. Ciepło rozeszło się po moim ciele, jakbyśmy wcale nie stali na mrozie. Moje wargi wygięły się w uśmiechu, gdy poczułem smak jej błyszczyka. Pomyślałem sobie, że dobrze, że nie użyła szminki, bo ciocia zaczęłaby wypytywać, gdyby zobaczyła jej ślady na moich ustach.
Odsunąłem się od niej na chwilę, gdy przypomniałem sobie o zaparkowanym na podjeździe samochodzie.
- Twój ojciec nas zobaczy - powiedziałem jej z rozbawieniem, a GoGo zaśmiała się tylko.
- No to co? - mruknęła i przyciągnęła mnie do siebie ponownie. Zaczynałem się zastanawiać, jak zareagowałby Daishi, gdyby nas razem zobaczył, ale z drugiej strony, jak twierdziła GoGo, przecież mnie uwielbiał, więc nie powinno być tak źle. Trochę dziwna była sytuacja, że byłem synem jego najlepszego przyjaciela.
Całowaliśmy się tak, jakbyśmy robili to po raz pierwszy, choć z drugiej strony, każdy raz był tym pierwszym. Jakbyśmy stale zaczynali od nowa, na tej samej płaszczyźnie. Jej dotyk i bliskość, uświadamiały mnie, jak bardzo jej pragnę. Ciekawiło mnie tylko, czy GoGo domyśla się, jaka moc drzemie w tym uczuciu.
GoGo odsunęła się jako pierwsza, patrząc mi w oczy z rozmarzeniem. Wokół nas słońce zniknęło już na dobre, podczas gdy my nie potrafiliśmy się od siebie oderwać. Wpadło mi do głowy, że dobrze, że stoimy przed domem GoGo, a nie na przykład w jej pokoju, bo nie wiadomo, jakby skończyły się nasze pocałunki.
- Idź, bo za chwilę Daishi urwie mi głowę - wymruczałem, a GoGo zaśmiała się krótko.
- Boisz się go? - zapytała, unosząc brwi.
- Boję się tego, co mógłby zobaczyć - odparłem nisko, całując ją w odsłonięty kawałek szyi. Go pogłaskała mnie po policzku, jakby naprawdę się ze mną żegnała.
- To do zobaczenia - wyszeptała, patrząc mi w oczy, jakby chciała mnie nimi przyciągnąć bliżej siebie. Złapaliśmy się za dłonie, puszczając stopniowo, im dalej GoGo odchodziła.
- Do zobaczenia - wyszeptałem, patrząc za nią. Stałem tak, dopóki dziewczyna nie weszła na werandę i nie zamknęła za sobą drzwi. Gdy tak się stało, odetchnąłem głośno, jakbym przez cały ten czas wstrzymywał oddech. Ten dzień był niesamowity, tylko dlatego, że spędziłem go z najbardziej niesamowitą osobą.
- Cześć, ciociu! - krzyknąłem od progu. Odpowiedział mi stłumiony głos z kuchni. Obstawiałem, że ciocia robi kolację z pomocą Baymaxa, który powinien był już wrócić ze swojej zmiany w szpitalu. Rzuciłem klucze na stolik przy drzwiach wejściowych i zdjąłem z siebie kurtkę i buty.
Przeszedłem przez schody, kierując się na górę do złączonego salonu i kuchni, z której słyszałem głosy.
- Wreszcie jesteś - powiedziała ciocia, która miała biały fartuch owinięty wokół bioder. Tak naprawdę rzadko widziałem ją bez jakiegoś fartucha. - Baymax zaczął się już niecierpliwić.
- Dzięki za troskę, Baymax - odparłem, opierając się o ścianę przy schodach. Robot pakował muffinki na tackę, dzięki czemu pojąłem, że ciocia wcale nie robiła kolacji. - To na jutrzejszą promocję? - zapytałem, podchodząc do cioci. - Pomóc ci coś?
- Nie trzeba - odparła ciocia, nakładając krem do wypieczonych przez nią ciastek. Nachyliłem się nad miską z waniliowym kremem i przejechałem palcem po krawędzi, próbując kremu. - Hiro! - wykrzyknęła z rozbawieniem ciocia. Ja i Tadashi zawsze tak robiliśmy, gdy ciocia piekła. Nie moja wina, że robiła tak pyszne desery.
Zanim jednak zdołałem się odsunąć, oberwałem po nodze rękawicą do wyciągania blaszek z pieca. Ciocia nie wyglądała, jakby była zdenerwowana, ale jednak coś w jej ruchach kazało mi pomyśleć, że stresuje się przed jutrzejszym dniem.
- Pani Blinding jest na zwolnieniu? - zapytałem, marszcząc brwi. Dokoła mnie na ladach stały tacki z różnymi ciastkami, wypieczonymi przez ciocię. Przeczuwałem, że zrobiła to wszystko sama i żałowałem, że nie mogłem jej pomóc.
- Owszem, ale zaoferowała się, że pomoże mi z wuzetkami. - odparła ciocia, odkładając miskę do zlewu. - Przynajmniej jeden problem z głowy.
- Na pewno nie potrzebujesz pomocy? - spytałem, zabierając się do mycia naczyń. Ciocia pokręciła stanowczo głową.
- Nie, już skończyłam. W tym roku Dzień Wypieków będzie nieco skromniejszy. Nie mamy pieniędzy, żeby tak szaleć, poza tym teraz będę musiała skupić się na drugiej kawiarni.
Ciocia miała za tydzień podpisać umowę na lokal pod swoją nową kawiarnię. Byłem z niej naprawdę dumny, że postanowiła zaryzykować i powiększyć swoje przedsiębiorstwo.
- Wiesz, że jeżeli będziesz czegokolwiek potrzebowała... - zacząłem, ale ciocia skinęła szybko głową i pocałowała mnie w policzek.
- Mam się do ciebie zgłosić - dokończyła. - Tak, wiem, Hiro, ale wiesz, że nie lubię prosić kogokolwiek o pomoc.
- A w kwestiach finansowych? - spytałem, patrząc na ciocię. Widziałem, że zdębiała. Przeczuwała, że miałem dość sporo zaoszczędzonej kasy na moim koncie, ale najwyraźniej nie spodziewała się, że wyskoczyłbym z taką propozycją. - Ciociu, nie zostawię cię na lodzie. Jeżeli będziesz miała jakiekolwiek długi, albo będziesz potrzebowała pieniędzy, to wiesz, że zawsze masz mnie.
Ciocia przez chwilę stała w miejscu, patrząc na mnie, jakby zobaczyła ducha. Zauważyłem, że jej brązowe włosy przetykają pasma siwizny. Ja dojrzewałem, ale moja ciocia również nie stała w miejscu. Oboje się zmienialiśmy, ja i ona. W końcu ciocia ruszyła się z miejsca i objęła mnie mocno.
- Sama nie wiem, jakim cudem wychowałam takie złote dziecko - powiedziała, a ja uśmiechnąłem się szeroko. - Poza tym znowu urosłeś. Jesteś już wyższy ode mnie.
- Troszeczkę - odparłem, również zauważywszy tę małą zmianę. Tadashi również był wysoki, więc nie było to ani trochę dziwne.
- Co dzisiaj robiłeś? - zapytała ciocia, powracając do swoich wypieków. Baymax spakował już wszystkie ciastka, jakie znalazł w kuchni, dlatego przydałoby się znaleźć mu jakieś zajęcie.
- Baymax, nałożyłeś lukier? - zapytałem, a robot zawahał się, chowając ostatnie ciastko do torebek.
Ciocia spojrzała na robota i walnęła się brudną z masy dłonią w czoło.
- Lukier! - wykrzyknęła, a ja zaśmiałem się głośno.
- W porządku, zajmę się tym - obiecałem, a ciocia zauważyła swoje brudne czoło i szybko zmyła z niego masę pod bieżącą wodą. - A co do moich dzisiejszych zajęć... To byłem z GoGo.
Znalazłem kolorowy lukier w paczuszkach w górnej szafce i rozpakowałem. Wyjąłem muffinki z torebek i ułożyłem na tacce, przygotowując do dekorowania. Ciocia przystanęła nagle przy mnie i spojrzała, jakbym coś przed nią ukrywał.
- Bardzo dużo czasu spędzacie razem - zauważyła. Wzruszyłem obojętnie ramionami, ale prawdopodobnie zdradziły mnie rumieńce na policzkach na myśl, w jaki sposób spędzamy ten wspólny czas.
- Również w Bayu-Ville - odparł Baymax, a ja posłałem mu wściekłe spojrzenie, którego, miałem nadzieję, nie zauważyła moja ciocia. Właśnie wkopał mnie mój własny kumpel, pomyślałem, zauważając ku mojemu zdziwieniu uśmieszek na twarzy Baymaxa. Nie wiedziałem, że tak potrafił.
- W Bayu-Ville? - spytała podejrzliwie ciocia, krzyżując ręce. Nagle zainteresowała się mną, a nie swoimi ciastkami. Starałem się nie odrywać od pracy, choć czułem, że przez jej przeszywające spojrzenie wszystko leci mi z rąk. Równocześnie nie mogłem ukryć uśmiechu. - Czekaj, to o nią ci chodziło, kiedy mi mówiłeś o tej dziewczynie? Chodziło ci o naszą GoGo?
- Jakich kolorów lukru użyć? - spytałem, jakbym nie słyszał tych pytań. Wiedziałem, że ciocia nie ustąpi. - Rok temu stawiałaś na niebieski.
- Czyli to prawda! - ucieszyła się ciocia, obejmując mnie mocno. Ku mojemu zdziwieniu ucieszyła ją ta informacja. - Rany, nie wierzę... Spotykacie się?
- Ciociu... - westchnąłem, czując, że za chwilę dostanę skurczu mięśni policzkowych przez ukrywanie uśmiechu.
- Baymax, ty na pewno wiesz. Jak to jest? - zapytała go ciocia, podlatując do robota, jakby obawiała się, że robot zacznie szemrać coś pod nosem, czego nie usłyszy.
- Sam chciałbym wiedzieć - powiedział wprost mój przyjaciel, a ja poczułem, że powinienem go udusić za to, że mnie sypnął.
- Hiro! - jęknęła moja ciocia. - Nie każ mi dłużej czekać w niepewności! Już ostatnio wymigałeś się od odpowiedzi, pamiętasz?
Westchnąłem głośno i obróciłem się do niej przodem, oparłszy się o ladę.
- Co chcesz wiedzieć? - zapytałem moją ciocię, patrząc na nią zmęczonym wzrokiem.
- To o tej dziewczynie mówiłeś przed świętami? - ciocia ani na chwilę nie chciała dać za wygraną.
- Tak - odparłem wprost z kamienną twarzą. Baymax, jutro się rozliczymy...
- Spotykacie się?
Uśmiechnąłem się i pokręciłem głową, wycierając ręce w kuchenny ręcznik.
- Ciężko stwierdzić - powiedziałem, uśmiechając się mimowolnie. Ciocia nagle złagodniała, widząc moją minę.
- To skąd ten uśmiech? - spytała, jakby wyczerpała się jej ciekawość.
Przetarłem dłonią twarz, mając nadzieję, że nie zafarbuję jej pozostałym na dłoniach lukrem. Życie z moją ciocią było niezłym testem na męską wytrzymałość. Coś czułem, że będę uodporniony na lata.
- Od kiedy? - zapytała, nie mogąc się powstrzymać.
- Od wesela Abi - odpowiedziałem. - To wszystkie pytania?
- Mam ich jeszcze sporo - wyznała, podchodząc do mnie. - Hiro, czemu mi nie powiedziałeś?
- Bo widzisz jak reagujesz - odparłem, wskazując na nią, jakby w całej jej postaci kryła się odpowiedź. - Nie chciałem, żebyś mnie od razu wypytywała. Poza tym, co miałem ci powiedzieć? Sam nie wiem, czy coś z tego będzie...
- Ale zależy ci co? - spytała ciocia Cass, uśmiechając się do mnie ciepło. To był uśmiech, przed którym nie było ucieczki, choćbym nie wiadomo jak był na nią obrażony, ciocia zawsze znajdywała sposób, by mnie sobie zjednać.
Spojrzałem jej w oczy w odpowiedzi. Ciocia Cass klasnęła w dłonie i chwyciła mnie w ramiona, przytulając mocno, jakbym zrobił coś dobrego.
- Keiji byłby zachwycony - zawołała, a ja zdrętwiałem. Jeszcze nigdy sama nie wyszła z inicjatywą, by wspominać moich rodziców, a zwłaszcza mojego ojca, o którym naprawdę rzadko mówiła. Podejrzewałem, że albo mało go znała, albo po prostu nie przypadł jej do gustu, dlatego te słowa sprawiły, że opadła mi szczęka. - Spotykasz się z córką jego najlepszego przyjaciela. Daishi wie cokolwiek na ten temat?
- Nie i mam nadzieję, że szybko się nie dowie - odparłem, myśląc o tym, że dzisiaj całowaliśmy się pod oknami jego domu. Jeżeli tego nie zobaczył, to mogłem liczyć na łut szczęścia. Nie chciałem, by wszyscy o nas wiedzieli. Jeszcze nie.
Heej, no co z wami? :(( gdyby Piwonia i Passion nie trzymały ręki na pulsie to komentarzy nie byłoby wcale :(( to mnie troszkę smuci ;cc
Ale, mówi się trudno, jeśli nie chcecie komentować to nie, ja już i tak robię co mg 😊
A jak na razie to życzę pozytywnego tygodnia ^^
Ja zawsze będę trzymać rękę na pulsie Just.
OdpowiedzUsuńNo ja w cb nie wierze. Megaaaa świetny rozdział. Przyjemnie się czytało, a kiedy Hiro rozmawiał z ciocią, to o mało co ja nie dostałabym skurczu mięśni policzkowych z suszenia ząbków xd
Mrrrrr, dobrze, że nie byli w pokoju Go, bo by się to mogło skończyć....Hehehehe te myśli....
Hiro i Go już się tak nie kryją z uczuciami wobec siebie, co mnie bardzo cieszy, bo w końcu ileż można. Aż się zastanawiam jak na to wszystko zareaguje reszta z Wielkiej Szóstki. No Lemon to już się domyśliła zapewne, ale Wasabi? Fred? Dałabym sobie głowę uciąć żeby zobaczyć ich miny! Y......albo w sumie nie....prędzej rękę. Przecież jak nie będę mieć głowy to nie zobaczę ;)
W każdym razie super, mega zajebiaszczy rozdział, nie mam słów, tchu brakuje, palce odpadają, litery na klawiaturze się ścierają....kończę.
Do nna kochana ;)
Hahahahahah, thx <3
UsuńMyślę że napiszę tą reakcję pozostałych na ich 'relację' bo to jest zbyt kuszący pomysł żeby go odpuścić xDD
No z tą głową to mnie rozwaliłaś hahahaha, ale luz, nikt nie musi tracić ręki xd jedynie trochę czasu na czytanie, którego już nie odzyskacie :))) wybaczcie xD
Nie, nie kryją się, ale z drugiej strony chyba nie za bardzo tego chcą, bo są już tym zmęczeni ;-; ile można udawać że ciało A nie przyciąga ciała B i na odwrót?? XD
Do nna :**
FUCK.
OdpowiedzUsuńChwila nieuwagi i przegapiłam, że wpis został wstawiony wczoraj.
Słodkie to! Chociaż nie, poprawka, to wstęp do akcji ^^ Nie mogę się doczekać!
Czyżby oboje się wstydzili tego, że tatulo mógłby ich "nakryć"? Muszę się zacząć uodparniać na cukier w twórczościach :D
Mordko, poradź mi co mogę zrobić z siostrą. Przez nią chcą mi założyć blokadę rodzicielską! Na ich już mają i nie można na DeviantArt wchodzić, a właśnie się przełamuję i tworzę pierwsze prace do publikacji! No i jeszcze nie umiem obchodzić takiego programu bez ich wiedzy. Czeka mnie ciężka praca... Oj tam, dam radę! Wystarczy że będziesz pisać motywująco.
~Piwo
P.S: Zgadnij dlaczego chcą założyć. Nie, ja nic nie zrobiłam, chyba.
I nie przejmuj się brakiem komów! Zaraz ludzie zaczną się zlatywać jak pszczoły do miodu.
Tak że ten tego, weny życzę, i takie tam inne rzeczy. Za jakie grzechy już niedługo szkoła???
A weź, nawet mi o szkole nie przypominaj :// spotkałam się z kilkoma przyjaciółkami ze szkoły i... to nie było zbyt przyjemne spotkanie. Uświadomiłam sobie, że nie chcę wracać :')))
UsuńA co do siostry to mam to samo, tyle że moja sis jest młodsza a twoja z tego co wywnioskowałam chyba starsza albo cuś ;-; nie no, moja sis to czasem jest do ugadania a czasem kawał z niej gnoja ;DD ale tak ma chyba każde rodzeństwo ;))
So don;t worry! Miej werwę i pisz, choćbyś miała to robić na papierze toaletowym xDD sprzęt to tylko krok w przód do sukcesu - krok który można przeskoczyć ;)
A co do cukru to nie masz co się przyzwyczajać bo next będzie ostatnim przez pewien czas z taką dawką cukru, więc brać póki gorące! :D
~Buziaki, Just :*
Ja w ramach przygotowania zaopatrzyłam się już w zioła na depresję. Ech, nie ma to jak zdziwione miny rodziny.
UsuńS. to moja bliźniaczka. Starsza minutę. Nie jest raczej aż tak zła, tylko... Błagam, śpiewać piosenkę ze "zboczawej" przeróbki bajki, której refren brzmi "Chcę zwiedzać anal", przy śniadaniu, przy rodzicach? WTF WTF WTF W pierwszej klasie publicznie śpiewała czołówkę kanału Z Dupy... To było straszne.
A co do pisania... Pierwsze właśnie nie będzie, tylko obraz. Chyba fractal będzie dobry. Odważyłam się taką urodzinową kolorowankę wrzucić i kilku seniorów strony mnie zachęciło do dalszej pracy ^^ Pisać się przymierzam, jest bliżej niż dalej. Podejrzewam, że jak już się zacznie to każdy następny raz przychodzi łatwiej, co?
Chwila moment.
Co???
Nie będzie cukru??
Czyli będzie rozróba, walka i flaki na ścianie? To ja już czekam. Może za jakieś 10-15 wpisów wyjdą całkiem z friendzone?
~Piwo alias Wszyscy zginiemy
Żebyś wiedziała 😅😅 ty to mnie zawsze przejrzysz droga Piwo 😄
UsuńNo z siostrunią to powiem ci że nieźle masz, aż zaczynam współczuć - moja ma 13 i na razie robi szejki swoim niezbyt szczupłym tyłkiem albo próbuje mi rozkazywać (?)
Tak czy siak mieć siostrę to jak posiadanie wrzodu na... No nieważne. Z czasem człowiek się przyzwyczaja 😆😆
super część a kiedy Hiro i Go się pobiorą?
OdpowiedzUsuńHahahahah :D na razie jeszcze razem oficjalnie nie są :pp
Usuńna samym wstępie *klęczy* Just błagam o wybaczenie za brak komentarzy
OdpowiedzUsuńkom właściwy just co ty robisz z moją głową jest pięknie słodko i szczęśliwie a to oznacza co... nie, nie happy end znając just to nadchodzący mordor... nie mogę sie doczekać! :D
Hahahahahaha mordor? Skąd to przypuszczenie? *nerwowy chichot* no przecież ja nie powiedziałam że happy endu nie będzie : Po prostu... Będzie później xD
Usuń