7/31/2016

Wyznanie

   Tańczyliśmy do samego rana, bawiąc się z cudowną rodziną Abigail. Nawet raz zdarzyło mi się zatańczyć z samym Callaghanem, który zdołał się nieco rozluźnić. Najbardziej wzruszającym tańcem okazał się ten z jego córką i tego nigdy nie zapomnę. Łzy, które spływały mi po policzkach nie były wcale sztuczne, gdy widziałam, jak Abigail błyszczą się oczy, gdy patrzy na swojego ojca, jakby miała go już nigdy więcej nie zobaczyć. Scena ta była tym smutniejsza, że jej ojciec jutrzejszego dnia miał wrócić za kratki, więc ich dość symboliczny taniec oznaczał prawdziwe rozstanie.
   Hiro spoglądał w moim kierunku prawie cały czas, a ja nie mogłam zaprzestać odwzajemniania tych spojrzeń. Choć wśród gości tańczyliśmy całkiem normalnie, jak przyjaciele, to to, w jaki sposób na siebie patrzyliśmy, zdradzało wszystko. Jednocześnie żałowałam tego, co się wydarzyło, choć z drugiej strony nie chciałam tego przerywać. Bałam się, że gdy wrócimy do San Fransokyo, znów będzie tak samo. Najgorsze było w tym wszystkim to, że nie wiedziałam, czego chcę. Bycie z Hiro napawało mnie jednocześnie strachem jak i podnieceniem. Pozostawała jednak kwestia naszej różnicy wieku. Serce podpowiadało mi, że to nieistotne, zaś rozsądek nakazywał dokładne przemyślenie tej opcji. Hiro był młodszy ode mnie dwa lata, ale rzadko kiedy zwracałam na to uwagę. Fakt, że zazwyczaj spędzał czas z osobami starszymi od niego, sprawił, że po jego zachowaniu ciężko było wywnioskować wiek, nie mówiąc już o jego dojrzałym wyglądzie.
   Starałam się myśleć nad tym, ale gdy był blisko, myślenie stawało się pojęciem względnym. To tak, jakbym próbowała nabrać wody w dłoń. Zawsze część wyślizgiwała się małą strużką z moich rąk.
- Polubiłeś już taniec? - zapytałam go, gdy tańczyliśmy ze sobą po raz kolejny. Hiro radził sobie w tańcu tak dobrze, jakby tylko to robił przez całe życie. Przeczuwałam, że to sprawka Tadashiego, w końcu jego brat również doskonale tańczył. Być może udzielił swojemu braciszkowi jakiś lekcji.
   Hiro uśmiechnął się wesoło i zakręcił mną wkoło, po czym zatrzymał moje biodra, gdy stałam tyłem do niego i objął swoimi ciepłymi ramionami. Poczułam, jak po moim ciele przechodzi pozytywny prąd.
- Może trochę - wyznał mi do ucha, bo muzyka była naprawdę głośna. Choć, podejrzewałam, że gdyby nawet grali dużo ciszej, to i tak by to zrobił. Jego usta załaskotały mnie w ucho. - Chyba rzeczywiście zależy to od partnerki.
   Może to głupie, ale zastanawiałam się nad jego słowami. "My będziemy decydować o tym, co powinniśmy". Chodziło mu o naszą przyjaźń? Cały czas chodziło mi to po głowie. Co jeśli on nie zauważał problemu w naszej przyjacielskiej relacji i dla niego nie stanowiło różnicy, czy dalej byliśmy przyjaciółmi, czy pojawiło się między nami coś więcej? Nie chciałam tego. Nie chciałam, by traktował mnie jak zabawkę, którą można odłożyć na półkę, a w tej chwili czułam wątpliwości co do jego zamiarów.
   Skończyliśmy nad ranem. Abigail złapała nas, zanim wsiedliśmy do taksówki i odjechaliśmy do Saint Palace i obiecała, że jutro nas odwiedzi i zabierze nas do hotelowej kawiarni. Najwidoczniej wolała poświęcić czas nam, niż swojej rodzinie, co wydawało mi się dość dziwne.
   Gdy wróciłam do naszego pokoju dzielonego z Honey, nagle wszystkie moje myśli powróciły, jakby zajmowały miejsce coraz mniej odczuwalnego alkoholu. Położyłam się na moim łóżku i zapatrzyłam w sufit, zastanawiając się, czemu to ja mam takiego pecha w życiu. Mój pierwszy chłopak wykorzystywał mnie, bił i poniżał, a gdy już zdołałam się wyleczyć z nieszczęśliwej miłości, trafiłam na kolejnego chłopaka, tym razem całkowicie odmiennego, do którego nie wiedziałam nawet, co czuję. Co gorsza, nie byłam nawet pewna tego, co on czuje do mnie.
   Zagryzłam wargę, myśląc o naszym pocałunku. Tak bardzo tego pragnęłam, że gdy w końcu się to stało, zaczęłam mieć poważne obawy co do naszej relacji. Co jeśli to wpłynie na naszą przyjaźń, myślałam sobie. Nie wybaczyłabym i sobie, i jemu, gdyby jeden pocałunek miał to wszystko zepsuć. No dobra, może trochę więcej niż jeden, niewinny pocałunek.
- GoGo, coś taka spięta? - spytała mnie Honey, odrzucając na bok swoje szpilki. Narzekała, że całkowicie ją obtarły. Wyglądała, jakby przeszła w nich cały maraton, a nie małą altankę na pięćset osób.
   Zerknęłam na nią i skrzywiłam się. Nie wiedziałam, jak mam jej to powiedzieć. Wkurzy się, czy raczej ucieszy? Honey zobaczyła moją minę i usiadła obok mnie, na krawędzi łóżka, ściągając przy tym swoje złote kolczyki.
- Mów zaraz, bo zaczynam się bać. - powiedziała poważniej, patrząc na mnie zmęczonym wzrokiem. Zamknęłam oczy, podświadomie pragnąc znaleźć się w innym miejscu. Jednocześnie wiedziałam, że Honey mi nie odpuści, więc im szybciej zaspokoję jej ciekawość, tym lepiej dla mnie.
- Hiro i ja... - zaczęłam, ale głos mi się nieco załamał. Jak miałam jej to powiedzieć? Honey zamrugała jak sowa tymi swoimi jaskrawozielonymi oczami.
- Powiedział ci coś? - dopytywała się z zainteresowaniem. Zerknęłam na drzwi, upewniając się, że są szczelnie zamknięte. Jeszcze tego brakowało, żeby Hiro to usłyszał. - Pokłóciliście się? No dawaj, bo nie wytrzymam!
- Całowaliśmy się - rzuciłam krótko, a wielkie oczy Honey stały się jeszcze ogromniejsze. Spojrzała na mnie, jakby patrzyła na zielonego stwora, który przyleciał z kosmosu, by rozwalić Ziemię. Byłam przekonana, że tej odpowiedzi raczej się nie spodziewała.
   Skoczyłam szybko i zdążyłam zakryć jej usta, zanim wydobył się z nich piskliwy krzyk. Znałam ją tak dobrze, że przeczuwałam, że dokładnie tak mogłaby się zachować, tym bardziej, że od początku namawiała mnie, bym dała szansę Hiro.
- Zamknij się, bo cię usłyszą - syknęłam z rozbawieniem, ale przyjaciółka chichotała radośnie.
- Nasz Hiro? - pisnęła dużo ciszej niż jej pierwszy wybuch radości, który zdążyłam nieco ucieszyć. - Żartujesz sobie...
- Nie - powiedziałam poważnie, siadając na łóżku prosto. Honey spojrzała na mnie z zastanowieniem. Zdołałam usłyszeć chrapanie Wasabiego w pokoju obok. Miałam nadzieję, że Hiro również śpi, zmęczony wydarzeniami nocy.
- To skąd ta mina? - zapytała moja przyjaciółka, jakby nie rozumiała mojej reakcji. - Źle całował?
   Roześmiałam się szczerze i cisnęłam w nią drugą poduszką. Jakby nie było, straciłam już amunicję. Lemon usiadła na czubku mojego łóżka, jakby bała się, że zamiast poduszek, następna pójdzie w ruch moja lampka nocna.
- Żartujesz sobie? - prychnęłam, przypominając sobie dotyk jego niezaspokojonych ust. Miałam ochotę się roztopić na samo wspomnienie, a to, co czułam w tamtym momencie, było wprost nie do opisania... - To było... niesamowite.
- To w czym problem? - spytała mnie Honey, marszcząc brwi, jakby kompletnie tego nie rozumiała. Jej biała sukienka zgniotła się, gdy usiadła po turecku na eleganckiej pościeli.
- Honey, jesteśmy przyjaciółmi - w tym problem - moja przyjaciółka wywróciła oczami, po czym westchnęła ciężko.
- Przecież to z przyjaźni rodzą się najpiękniejsze romanse - odparła i tym razem to ja miałam ochotę wywrócić ze znudzeniem oczami.
- Naczytałaś się zbyt dużo książek - mruknęłam, a Honey wspięła się po łóżku i usiadła naprzeciw mnie, chwytając moje dłonie w swoje własne.
   Nigdy nie miałam starszej siostry i chyba nie musiałam jej mieć. Honey zastępowała mi ją w stu procentach. To jej mogłam się wyżalić o każdej porze dnia i nocy nawet z najgłupszych, najbardziej błahych spraw i ona zawsze mnie wysłuchiwała, a kiedy trzeba było, potrafiła mnie ochrzanić, że za bardzo się przejmuję. Tak też było i w tym momencie.
- Skarbie - powiedziała, patrząc mi w oczy. - Skoro byłaś szczęśliwa, to czemu się martwisz? Hiro nie jest Ithanim i dobrze o tym wiesz, w końcu to ty znasz go najlepiej. Dlaczego nie chcesz dać wam szansy?
   Właśnie trafiła w sedno. Chowałam się za moimi argumentami, ale tak naprawdę były one tylko wymówką na to, że ja bałam się zaangażowania. Mojego zaangażowania. Bałam się powtórki z Ithanim i tylko dlatego nie potrafiłam dać szansy Hiro. Wiedziałam, że ma dobre serce, że jest troskliwy i że nigdy by mnie nie skrzywdził, ale to samo myślałam o Ithanim, gdy się w nim zakochałam. Prawda okazała się całkiem inna, ale wtedy było już za późno, by zrobić krok wstecz i wrócić do tego, co było.
- Honey... To nie takie proste - zaczęłam, nieco zażenowana. Nie wiedziałam, co mam jej odpowiedzieć.
- Nie, GoGo - kłóciła się ze mną, przysuwając się jeszcze bliżej, jakby chciała, by nikt oprócz mnie nie usłyszał jej słów. Popatrzyłam jej w oczy i ta spokojna zieleń nieco mnie uspokoiła. - To jest proste. Trudniejsze było dla was uciekanie od tego, co was łączy. Powiedz mi, czułaś się dobrze w jego towarzystwie, licząc na coś więcej? Pewnie oboje staraliście się to ukryć przed resztą świata.
   Honey mówiła tak, jakby była z nami we wszystkich tych momentach, gdy nasza przyjaźń stawała się tak elastyczna, że nasze gesty i słowa przestały być tylko przyjacielskie. Najlepsze w tym wszystkim było to, że nasi przyjaciele w ogóle nigdy nie widzieli nas w takiej sytuacji, ponieważ zachowywaliśmy się tak dopiero od niedawna. W sumie, jeśli na to spojrzeć, to zaczęło się to od świąt i od pocałunku Hiro z Sam. Przypomniałam sobie o tym i sięgnęłam po nową falę argumentów.
- A co, jeśli on czuje coś do Sam? - zapytałam ją głosem skarconego psa. Moje dłonie zaczynały się pocić, choć rzadko kiedy odczuwałam stres. Przeczuwałam, że tej nocy prawdopodobnie nie zasnę.
   Honey spojrzała na mnie, jakbym wyznała, że pragnę tańczyć balet.
- To w takim razie dlaczego cię przepraszał po tej sytuacji? - spytała i część ciężaru, który dźwigałam spadł nieodwracanie. - Dlaczego mówił ci, że tego żałuje?
- Powiedział, że żałuje, że to widziałam - zauważyłam. - Może wcale nie żałował tego, co się między nimi wydarzyło?
   Jeśli ktoś pytałby, czemu nie lubię Sam, miał tu usprawiedliwienie. U Honey byliśmy wszyscy, a ona wybrała moment najgorszy z możliwych, no chyba że chciała zrobić mi na złość.
   Hiro tego nie zauważał, ale często patrzyła na mnie, jakby chciała, bym poczuła się gorzej. Tak też było za pierwszym razem, gdy poznaliśmy ją wtedy w Agendzie. Może zdołałabym ją polubić, gdyby wtedy nie spojrzała na mnie tak oschle. Nie jestem osobą konfliktową, ale Sam od początku wpisała się w moją czarną listę i to drukowanymi literami.
- Jest tylko jeden sposób, by się tego dowiedzieć - odpowiedziała Honey, jakby nie wiedziała, że to właśnie tej odpowiedzi obawiam się najbardziej.
   Uniosłam ręce, jakbym chciała odepchnąć od siebie sens tych słów.
- O nie - zaczęłam, kręcąc głową. - Nie zapytam go.
- Powiedz mi - Honey mówiła ze spokojem i rozsądkiem, a to były dwie rzeczy, które bardzo łatwo potrafiły mnie rozzłościć. - Czy chociaż raz rozmawialiście o waszej przyjaźni, o tym, co do siebie czujecie?
   Te słowa sprawiły, że poczułam się zakłopotana.
- Nie - odparłam krótko.
- A czy kiedykolwiek ktoś z was chciał zacząć ten temat?
- Nie.
- No to na co czekasz, GoGo - zaśmiała się Honey przyjemnym dla ucha chichotem. - Możesz siedzieć tu i się zastanawiać, albo spróbować się dowiedzieć, co Hiro do ciebie czuje. No dalej, w końcu co ci szkodzi?
- Nasza przyjaźń - mruknęłam smętnie i walnęłam się z powrotem na łóżko. Od tego zaczynały się nasze problemy i na tym się kończyły. Próba rozgryzienia naszej relacji wyglądała jak przenoszenie szkła. Wystarczyło zrobić jeden błąd, by szkło rozbiło się na setki małych kawałeczków i nigdy już nie powróciło do wcześniejszej formy.
   Honey westchnęła głośno.
- Nie wiem, co ci powiedzieć, skarbie, a już na pewno nie o tej porze. Pozwolisz, że przesuniemy tę rozmowę na jutro? - powiedziała, po czym ziewnęła przeciągle. Ja sama także czułam się wykończona całonocnym tańcem i rozmowami.
- W porządku - mruknęłam, ale Honey nie zdołała mnie uspokoić.
   Położyłyśmy się zaraz potem, ale ja dalej nie mogłam spać. Cały czas rozmyślałam o Hiro, a gdy to robiłam, moje usta układały się w niewyraźny uśmiech. Próbowałam przypomnieć sobie jego rozbawione spojrzenie, pewny uśmiech, zmysłowy dotyk i tym trudniej było mi zasnąć. Rozglądałam się po ciemku po naszej sypialni, szukając jakichkolwiek wskazówek dla mojego problemu na szarych, zaciemnionych ścianach pogrążonych w mroku. Słyszałam oddech Honey, która zasnęła z chwilą położenia swojej głowy na poduszce. Ja zasnęłam dużo później, znacznie bardziej zmęczona niż Honey kiedykolwiek, a przynajmniej tak mi się wydawało.




   Obudziły mnie delikatne promienie słońca przedzierające się przez jasne zasłony. Otworzyłam oczy i przeciągnęłam się, jednocześnie starając się nie myśleć, że może być już grubo po południu. Nie chciałam wychodzić na śpiocha, ale po prostu ostatnio kompletnie się nie wysypiałam. Jednak uspokoiłam się, gdy spojrzałam w bok i ujrzałam długą sylwetkę Honey, przykrytą kołdrą. A więc nie jest jeszcze ze mną tak źle, pomyślałam.
   Chciałam ubrać się w jakieś luźne ciuchy, ale jednocześnie nie chciałam wyjść na dziewczynę bez gustu. Rany boskie, co ta Honey ze mną zrobiła! Otworzyłam szafę jeszcze raz, mając ochotę oprzeć się z bezradnością o jej drzwiczki, gdy nagle moim oczom ukazał się jakiś gładki materiał na mojej półce, którego nie zdołałam poznać.
   Przewróciłam na bok spodnie i wydostałam spod sterty koszulek na ramiączkach białą sukienkę z kieszeniami na biuście, przez co wyglądała jak przedłużona koszula. Nie pamiętałam, bym ją kupiła, gdy wtem przypomniało mi się, że dostałam ją od Honey na moje ostatnie urodziny. Co mi strzeliło do łba, by ją zabrać ze sobą do Bayu-Ville? Ach, no tak. Była jedyną sukienką, jaka miałam, nie licząc tej wczorajszej, którą założyłam na wesele, a uznałam, że lepiej mieć pod ręką coś, w czym można wyglądać elegancko.
   Ubrałam ją szybko i przejrzałam się w lustrze. Zdziwiło mnie to, że nie założyłam jej wcześniej. Albo podczas wykonywania makijażu, Honey wszczepiła mi do głowy jakiś czip zmieniający myślenie, albo naprawdę spodobało mi się chodzenie w sukienkach. Mi, GoGo Tomago.
   Odetchnęłam i ruszyłam do naszego wspólnego salonu, odrzucając na bok moją ochotę, by obudzić Honey w ten sam sposób, w który obudziła mnie wczoraj. Wyglądała na bardzo zmęczoną, gdy kładłyśmy się spać dzisiejszego ranka. Poza tym chyba obawiałam się, że znów poruszy nasz ostatni temat, a ja wolałam go ukryć w dolnej szufladce mojego umysłu. Przynajmniej na razie.
   Przy stole siedział Freddie z zapadniętymi oczami i z kremowym kubkiem w jego długich dłoniach.
- Cześć, GoGo - przywitał się słabo. Na jego widok uśmiechnęłam się złośliwie. Ocho, ktoś tu przeholował z alkoholem.
- Siemka, Freddie - uśmiechnęłam się szeroko, choć rzadko kiedy reagowałam tak na Freda. Głównie nie mieliśmy ze sobą zbyt wiele wspólnego, może to stąd moja lekka niechęć wobec chłopaka. A być może brało się też to z faktu, że żyliśmy w całkiem inny sposób, nawet jeśli wiele nas łączyło. - Jak tam po weselu?
- Wyglądasz, jakbyś przespała całą noc i wstała wypoczęta - zauważył z odrętwieniem i upił łyk kawy. Dopiero teraz zauważyłam Baymaxa, który wstał ze swojego miejsca w salonie i ruszył do kuchni, by przygotować śniadanie. Pomimo że chciał dobrze, czułam, że jeśli go nie przypilnujemy, może podpalić pół hotelu.
- Nie balowałam tak jak ty - odparłam i popatrzyłam na robota. - Hiro już wstał?
- Tak, wyszedł na spacer - odpowiedział Baymax, otwierając górną półkę z czystymi kubkami. - Chcesz coś do picia? Polecam herbatę miętową - mówił, a ja uśmiechnęłam się ciepło. Cieszyłam się, że jesteśmy tutaj razem. Fred zerknął na robota, jakby nie zgadzał się z jego gustem.
- Próbowałeś? - spytałam ze śmiechem, a Baymax pokręcił głową.
- Nie, ale znam skład. Dobrze wpływa na żołądek i obniża stres. Zrobić ci? - zapytał, a ja pokręciłam głowa, wstając od stołu.
- Nie, Baymax, dzięki. Nie wiesz, gdzie poszedł Hiro? - spytałam, a Freddie wbił wzrok w blat, ukrywając uśmiech. - No co? - burknęłam, a przyjaciel pokręcił głową.
- Nic, nic - odparł. - Ale chyba widziałem, jak się szwęda po plaży - odparł, a ja nie ruszyłam się o krok, wyczuwając jakiś podstęp, Gdy jednak nie poznałam po Fredzie żadnego ukrytego haczyka, postanowiłam pójść za jego radą. Zawsze mogłam powiedzieć, że zapragnęłam zażyć świeżego powietrza.
   Opuściłam hotel i zeszłam kamiennymi stopniami na plażę poniżej klifu. Wiatr lekko muskał moje ciało ukryte pod lekką sukienką i ciepłą bluzą. Z tego, co wiedziałam, byliśmy umówieni z Abigail za jakieś trzy godziny. Była więc masa czasu, by się potem ogarnąć. Albo, żeby porozmawiać.
   Wiatr posyłał łagodne fale ku plaży, jakby chciał nakłonić je do bliskości z lądem. Fale jednak powracały, nieugięte, jakby nie chciały ugiąć się przed nieznośnym przypływem. Ich błękit wyróżniał się ciemniejszą linią na tle bezchmurnego nieba. Rozglądałam się dokoła tak spacerując, gdy wtem dostrzegłam znaną sobie sylwetkę, spacerującą dalej, przy linii złączenia ziemi z morzem. Nawet z tej odległości widziałam czarne, gęste włosy Hiro, które układał wiatr.
   Wzięłam głęboki wdech i ruszyłam w jego kierunku, czując nieodpartą chęć, by stąd jak najszybciej zwiać. Co miałam mu powiedzieć? Hej, słuchaj, to co między nami wczoraj zaszło... chciałabym wiedzieć, co jest grane. Chyba nie w ten sposób załatwia się tak delikatne sprawy.
   Miałam nadzieję, że nasi przyjaciele nie siedzą w oknach, a nawet jeżeli, to i tak nie zdołaliby nas zobaczyć. Hiro udał się w tę część plaży, którą dzieliła ściana liści i drzew. Może to i lepiej, pomyślałam, czując na sobie wzrok i wsparcie Honey.
   Hiro nie zauważył mnie, stojąc prawie po kolana w zimnej wodzie, którą spychały na brzeg fale. Oczy miał lekko przymknięte, a jego usta układały się w delikatny uśmiech. Jedynie jego szalejące wśród wiatru czarne włosy wyróżniały się na tle jego spokojnie stojącej postaci.
- Zwariowałeś? - spytałam, okrywając się bluzą. Hiro zerknął na mnie zdziwiony i uśmiechnął się szerzej. - Ta woda jest lodowata.
- Nie jest tak zimna jak myślisz - odpowiedział i wyciągnął do mnie rękę. Kilka sekund zajęło mi zastanawianie się, czy powinnam ładować się w lodowatą toń wody i to na dodatek o tej porze roku.
   Odetchnęłam w końcu i ściągnęłam z nóg moje półbuty, po czym chwyciłam dłoń mojego przyjaciela, zastanawiając się, czy aby nie oszalałam.
- Jak przez ciebie zachoruję... - zaczęłam, a Hiro się roześmiał.
- To wtedy znów będę do ciebie przychodził - odparł i oboje się roześmialiśmy. Fale odeszły w kierunku oceanu, dzięki czemu mogłam stanąć na mokrym piasku, bez konieczności
dotyku z chłodną wodą. Hiro przyciągnął mnie do siebie i nie puścił mojej ręki, wpatrując się w ocean z wrażeniem zadumy. Dopiero teraz zrozumiałam sens w tej całej głupocie.
- Nie wiedziałam, że tak lubisz ocean - powiedziałam cicho, a jego wargi wygięły się w uśmiech, po czym chwycił pewniej moją dłoń.
- Nieczęsto mam szansę się nim nacieszyć - odparł wprost. - Nawet jeśli mamy do niego tak blisko.
   Miał rację. W końcu San Fransokyo leżało nad oceanem. Pomyślałam, że pewnie chodzi o jego brak czasu i poczułam się głupio, jako że ostatni czas spędzał głównie ze mną. Lekko drgnęłam, mając ochotę wyswobodzić swoją dłoń z jego ręki, choć tak naprawdę w głębi serca wcale tego nie pragnęłam. Było mi tu dobrze, tak z dala od świata i ludzi. Gdzie nikt nie patrzył na to, jaka jestem i co robię. Gdzie nie było Ithaniego, Sam i całej Agendy. Byłam tylko ja i on.
   Nagle, gdy zaczynałam już podzielać z Hiro jego harmonię, fale powróciły ze zdwojoną siłą, zalewając moje nogi z szybkością wiatru. Zareagowałam stłumionym piskiem, a Hiro drgnął, choć nie ruszył się z miejsca ani o milimetr. Popatrzył na mnie i roześmiał się głośno.
- Czyżbyś bała się wody? - spytał, a ja spojrzałam na niego rozzłoszczona. Woda rzeczywiście nie była taka zimna, jak przy pierwszym spotkaniu z nią, ale nie chciałam mu tego powiedzieć, udając obrażoną. Zamiast tego zrobiłam coś innego. Nachyliłam się nad pozostającą na plaży falą i posłałam kaskadę lodowatej wody wprost na niego.
   Hiro puścił moją dłoń, ale nie zdążył się zakryć, bo woda przywarła do jego cienkich ubrań, jak metal przyciągnięty przez magnes. Otworzył ramiona, spoglądając na swoją morką, czarną bluzkę, podczas gdy ja wyczułam dobry moment i zaczęłam uciekać w głąb lądu, byle z dala od wody, którą mógłby użyć przeciwko mnie.
- O nie - mruknął pod nosem rozbawiony. - Już nie żyjesz, Tomago - powiedział i ruszył za mną.
   Zdołałam uciec zaledwie kilka metrów, bo piasek ciężko znosił moje gibkie kroki. Często wpadałam w drobne dziury i inne zakamarki, które szybciej zauważał Hiro, omijając je ostrożnie. W końcu jednak potknęłam się o jakąś wystającą gałązkę, gdy próbowałam zerknąć za siebie na goniącego mnie przyjaciela i zdążyłam tylko podeprzeć się dłońmi, zanim upadłam na plecy. Nie wstawałam jednak, śmiejąc się głośno z mojego upadku. Hiro również przystanął, wtórując mi. Można powiedzieć, że w ten sposób zakończyła się nasza wojna.
   Leżałam na chłodnym piasku, nie mając siły ani ochoty wstawać. Hiro podszedł do mnie i wyciągnął dłoń, chcąc pomóc mi wstać. Chwyciłam ją bez zamyślenia i ruszyłam się z miejsca, otrzepując z włosów piasek. Hiro pomógł mi pozbyć się resztek drobinek i spojrzał na mnie swoimi głębokimi oczami, w których utonęłabym o wiele łatwiej niż w bezdennym oceanie.
- Chciałam cię o coś spytać - usłyszałam czyjś głoś, dopóki nie pojęłam, że to mój własny. Mój charakter dał znać o sobie i jak zwykle musiał zepsuć tak nadzwyczajną chwilę. Z drugiej jednak strony najwyższy czas coś z tym zrobić, zanim zabrniemy za daleko.
   Hiro kiwnął głowę, jakby nie odczytał nostalgii w moim głosie. Patrzyłam na jego twarz, z trudem starając się powściągnąć moje emocje. Robiłam rzeczy niemożliwe. Byłam kobietą, która pokonywała własne słabości, która wygrywała z mężczyznami w męskich sportach i nie raz pokazywała, że jest w stanie znieść więcej, niż wygląda. Nagle pojawiła się przede mną nowa słabość, której nawet ja pokonać nie mogłam.
- Słucham - powiedział spokojnie.
   Spojrzałam na swoje stopy nieco zaskoczona jego opanowaniem. Może rzeczywiście to wszystko było tylko jednym wielkim żartem, skierowanym przeciwko mnie?
- Chciałabym wiedzieć... - zaczęłam, ale zawahałam się. Nie potrafiłam mu spojrzeć w oczy, jakby jego spojrzenie było w stanie rozwiać moje myśli, utrudniając mi ich zebranie. - Hiro, właściwie co jest między nami? To, co zdarzyło się wczoraj... - nagle zauważyłam, że spoważniał, jakby zrozumiał, co mam na myśli. Z jednej strony czułam ulgę, z drugiej strony jednak jego reakcja nie była tą, której się spodziewałam. - Chcę, żebyś zrozumiał - zaczęłam ponownie, obracając głowę na bok. Jego widok utrudniłby mi wypowiedzenie tego, co chciałam powiedzieć. - Nie chcę pakować się dwa razy do tej samej rzeki. Nie chcę być ofiarą jakiegoś kolejnego żartu...
- Myślisz, że to był żart? - usłyszałam tak cicho, że przez chwilę myślałam, że się przesłyszałam. To wystarczyło, by wytrącić mnie z myśli na dobre. Spojrzałam mu w oczy ten jeden raz i zdziwiłam się jak bardzo jest poruszony moimi słowami. Jego opanowanie zniknęło, jakbym magicznie pstryknęła palcami.
   Nie wiedziałam, co mam odpowiedzieć, więc staliśmy dłuższą chwilę w ciszy. Hiro patrzył na mnie, jakby chciał doszukać się odpowiedzi w mojej twarzy. Z trudem utrzymywałam z nim kontakt wzrokowy, wiedząc, że jeśli ucieknę gdzie indziej, to nie będę potrafiła spojrzeć w oczy sama sobie.
   Fale starały się nas dotknąć, ale były zbyt daleko, by móc nas dosięgnąć. Słyszałam ich szum w lewej strony i wiatr z prawej, a oba te żywioły przenikały się tworząc tajemniczy nastrój wypełniający ciszę między nami.
- Nie wiem - przyznałam w końcu, a Hiro poruszył się, jakbym wybudziła go z jakiegoś snu. Zerknął w bok, jakby próbował zebrać myśli, podczas gdy ja próbowałam poszukiwać argumentów. Staliśmy teraz po dwóch stronach barykady, jakbyśmy toczyli ze sobą wojnę, a było to nowe uczucie, ponieważ zawsze byliśmy sojusznikami. Bez niego czułam się, jakbym była z góry skazana na porażkę.
   W końcu westchnął i spojrzał na mnie ponownie, biorąc mnie za rękę. Nie zaprotestowałam, ciekawa tego, co mi powie.
- Go, wiesz, że nigdy nie zrobił bym ci czegoś takiego - powiedział poważnie, patrząc mi w oczy. Odwróciłam wzrok, czując gorycz zbierającą się w moich ustach. Nie wiedziałam, czy mu wierzyć, choć jednocześnie już to zrobiłam. Znałam go przecież najlepiej, problem leżał w tym, że znałam go jako przyjaciela. Skąd miałam wiedzieć, co czuje do mnie poza przyjaźnią? Może po prostu dobrze spędzało mu się ze mną czas, a skrycie chciał ze mną postąpić tak jak Ithani?
   Hiro ujął delikatnie mój podbródek i skierował go w taki sposób, bym znów spojrzała w te ciemne, kojące oczy.
- Obiecałem, że nigdy cię nie skrzywdzę - dodał nieco głośniej, jakby chciał mnie co do tego przekonać. Wyrwałam się w jego dłoni, czując, że jego dotyk mnie pali. Znałam dobrze to uczucie, bo czułam to za każdym razem, gdy mnie dotykał, jednak tym razem ten gorąc miał w sobie coś nieprzyjemnego. Coś jak wspomnienie pięknego, wzbijającego się w powietrze samolotu na sekundę przed jego upadkiem.
- Powiedz mi, po co to wszystko - poprosiłam, choć mój głos zabrzmiał twardo. Moje włosy co jakiś czas pojawiały się na mojej twarzy, ale przestałam je układać, jakbym bała się ruszyć choćby o milimetr. Hiro cały czas trzymał mnie za rękę, a ja o dziwo nie pomyślałam, by ją puścić, czując, że jeśli stracę ostatni filar przytrzymujący mnie na ziemi, to runę w otchłań. - Po co mi pomagasz przy warsztacie, albo wtedy gdy zwichnęłam kostkę? Dlaczego przepraszałeś mnie za Sam i czemu starasz się być zawsze blisko mnie wtedy, gdy cię potrzebuję? Jesteśmy przyjaciółmi, ale nie rozumiem, dlaczego mnie traktujesz inaczej niż resztę. Chcesz mi coś udowodnić, czy po prostu robisz to ze współczucia, bo dowiedziałeś się o Ithanim?
   Hiro patrzył na mnie, jakbym była jedynym obiektem na tej plaży wartym uwagi. Jego wargi wygięły się w subtelnym uśmiechu, jakby wiedział coś, czego ja nie wiedziałam. W jego oczach zamigotały dwie gwiazdy w ciemności jego tęczówek.
- Naprawdę się nie domyśliłaś? - zapytał cicho.
   Miałam ochotę pokręcić głową, ale nie zrobiłam tego zbyt skupiona na jego nieco rozbawionej twarzy. Kompletnie nie rozumiałam, co to oznacza.
- Niby czego? - zapytałam dość nieprzyjemnie. Byłam gotowa na ostre słowa, nawet na to, że powie mi, że udawał mojego przyjaciela przez ten cały czas. Tak naprawdę nawet nie wzięłam pod uwagi innej opcji.
   Hiro przysunął się do mnie bliżej, spoglądając na mnie z nieco nieobecną miną. Dotyk jego dłoni przestawał mnie uspokajać. Czułam, że moje serce zaczęło bić szybciej, gdy poczułam na twarzy jego ciepły oddech.
- Kocham cię, Go - wyszeptał.


No, kochani, muszę wam powiedzieć że jednak zdecydowałam się pójść na pielgrzymkę ^^ ale i tu dobra wiadomość - nie zamierzam was na ten czas zostawić 😉 dalej będę dodawała posty, łuhu! Brawo ja xD
~Dreamie







7 komentarzy:

  1. Chyba zajmę sobie kolejkę do koma....❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaki wstyd! Zajęłam sobie kolejkę do koma a skomentuje tak beznadziejnie.... ;') idealna fanka 😂
      A więc... Honey mogła od razu powiedzieć Go, że Hiro nie traktuje jej jak przyjaciółki i że się nią nie bawi. Chociaż mejbi nie byłoby tego wyznania miłości ze strony Hiro. Ale i tak podziwiam blondi xd ona jest świetna. Robi im za swatke :) takie kjuti i najsi *o*
      Hiro ty wiesz jak ja cię kocham. Ty weź ją pocałuj! Nie ważne gdzie 😏 ważne żeby był xd
      Kocham Cię moja lasko :*
      Pisz więcej!
      Życzę miło spędzonych chwil na pielgrzymce i obyś nam wróciła zdrowa, szczęśliwa i pełna weny!
      Kocham mocno! ❤❤❤❤❤❤

      Usuń
    2. No ja mam taki zamiar ^^ kocham ciebie też, Chi i dobrze to wiesz 😊 no cóż Honey stara się nie wtrącać bo już dobrze wie jak to się kończy 😉 ale może rzeczywiście byłoby łatwiej 😉

      Usuń
  2. AAAAAAA Just, jak ja cię kocham, za to, że dodałaś dzisiaj. No nie mg!!! Juhuuuuuu!!!! Nie będę się musiała dwa tygodnie zastanawiać co będzie dalej! I czy jej powie! AAAAAA szaleję z radości xd.
    W sumie i tak będę się zastanawiała co dalej ale ciul, teraz przynajmniej wiem, że jej powiedział! No świetnieee dsgnsijdvnkwhbsfofwa AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAa padam xd

    Jakie to było słodkieeee, omg no nie strzymam i chyba popuszczę z radości. Hahahah włączył mi się tryb zagorzałej fanki ;)
    No po prostu świetny cały ten next. Rozmowa z Honey. Omnomnomn, one zachowują się na prawdę jak siostry. Są tak super, że na prawdę nie wiem co powiedzieć xD. No i z Fredzillą xd. Bardzo fajna scena, w duchu skakałam z radości jak to czytałam heheh.
    No i najważniejsze. Rozmowa z Hiro! Moje serduszko, rozpadło się na milion pikseli jak to czytałam. Oczywiście z radości! <3 Achhh jak ja kocham Hirogo, no niee....uhuhuhuhuhuhuhhh
    Just, co ty ze mnom do cholery robisz.... :D
    Mam wielką nadzieję, że do San Fransokyo wrócą już jako para no i, że reszta się dowie. No jaaaa....no to poczekam sobie jeszcze 12 dni xd.
    W każdym razie na prawdę dziękuję ci, że napisałaś dzisiaj i, że mogłam przeczytać. To chyba jeden z moich ulubionych rozdziałów (chociaż jakby przyszło co do czego, to pewnie nie zdołałabym wybrać tego najulubieńszego) na tym blogaskuuuu....Jest ono super, no i rzecz jasna ty jesteś super, skoro potrafisz pisać takie cuda.
    Papież poleciał, śdm się skończyły.... Kolumbijczycy też wyjechali?
    Mam nadzieję, że spędziłaś ten czas świetnie no i, że będziesz miała wielką siłę żeby pisać dla nas dalej.
    Niech moc będzie z tobą xD.
    A więc tym wywodem kończę mojego koma i jeszcze raz dziękuję, za tego nexta dzisiaj. Omnomnomnomn....
    Do 12 (piszę to drugi raz... ;P )
    <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahahah właśnie dla takich reakcji warto pisać :D uwielbiam to! :D ostatnio naprawdę sprawiacie że łezka mi się w oku kręci ze wzruszenia :'))

      Może i wrócą, może nie, ale wątpię, że mieliby tyle odwagi, żeby nie dość że spotykać się ze sobą to jeszcze przy reszcie. Raczej obstawiałabym, że będą woleliby to ukrywać przez pewien czas, ale nie spoileruję. Wyjątkiem jest Honey ale ona pierwsza dowiedziała się o uczuciach Hiro do Go i zna GoGO na wylot, więc nic dziwnego ;))

      Tak śdm się skończył, ale mnie nie było w Krakowie dla uściślenia ;) moi Kolumbijczycy co prawda wracają do domu ale ja byłam z nimi tu, w mojej rodzinnej miejscowości w ramach programu Magis przed śdmem na który się wybierali :)) to taki program jezuicki

      A skąd te 12 dni, bo coś mi umknęło? Wakacje pełną parą? Mam nadzieję że wypoczniesz i wrócisz pełna energii :))

      Usuń
  3. DLACZEGO DO PRZECZYTAŁAM TO TYLE PO OBUPLIKOWANIU??? KURWA!!!
    Mój umysł rozsadzon.
    Moje ciało skamieniało na ten krótki czas.
    Moja dusza ma głupawkę i... Nie spodziewałam się tego!
    Bajka o tym jak Hiro po prostu (dobry żart) wyznał GoGo miłość. Just, nie, ten komentarz nie będzie długi, bo brak mi słów. To cudowne, bombowe, i zajebiste przede wszystkim 😊
    Ale ponowię mój postulat: spiknij Honey z Fredem! Chyba tylko tego mi do szczęścia w tej chwili brakuje 😍😍😍😍 Tak więc, prosim te???
    Życzę zniesienia czasu pielgrzymki, dobrej zabawy, i, aha, pamiętaj o prośbach Twoich czytelników (żart?)
    ~Piwo
    P.S: Okucie do rogu dzisiaj skończyć muszę, ostatni dzień warsztatów jest. To pa!

    OdpowiedzUsuń