4/23/2016

Szczera rozmowa

   Wyskoczyłem z kuchni za GoGo i wpadłem do pokoju, w którym siedzieli wszyscy, z tym, że moi przyjaciele przerwali rozmowy, a Honey wstała spanikowana.
- GoGo, poczekaj! - krzyknęła za nią, a Megan wstała z krzesła i pobiegła za czarnowłosą. Zanim zrobiłem choć krok, usłyszałem trzask zamykanych drzwi, ale nie zamierzałem stać bezczynnie.
   Wparowałem do przedpokoju i ubrałem buty, o kurtce już nawet nie myślałem. Megan wpadła również na ten sam pomysł, ale nie zamierzałem na nią czekać - nie, jeśli GoGo mogła być już daleko stąd.
   Wypadłem na ulicę, rozglądając się nerwowo wokół.
- GoGo! - krzyknąłem, poszukując w ciemności jej szczupłej sylwetki. Ulica jednak ziała pustką. Jeżeli GoGo zaczęła biec, to równie dobrze mogła być już teraz koło mojego domu i wątpiłem, bym mógł ją teraz dogonić.
   Rozejrzałem się dokoła jeszcze raz i zawołałem ją, ale nikt mi nie odpowiadał, a ja nie wiedziałem, dokąd mogła pójść. Czułem się jak ostatni kretyn, w sumie nie... Nawet najgorszy kretyn nie zrobiłby czegoś takiego.
- Znalazłeś ją? - spytała Megan, która wyszła za mną z budynku. Pokręciłem tylko głową, a mulatka podała mi moją kurtkę.
   Przyjąłem ją, dopiero teraz wyczuwając chłodny powiew wiatru. Miałem na sobie tylko cienką koszulę.
- Co się tam właściwie stało, Hiro? - zapytała łagodnie, kładąc mi dłoń na ramieniu. Miałem ochotę powiedzieć jej o wszystkim - o Sam, o moich wątpliwościach wobec Go, o tym jak raniło mnie to, że stale ukrywa przede mną swoją przeszłość. Jednak rozsądniejszym było zostawienie tych myśli samemu sobie, zamiast się nad sobą rozczulać. Ja zawiniłem. Ja poniosę tego konsekwencje.
- Wydaje mi się - rzekłem po dłuższej chwili. - że bardzo ją zraniłem.
   Megan odsapnęła, a na jej łagodnym obliczu pojawiły się drobne zmarszczki wokół czoła, gdy się zastanawiała. Wasabi robił tą samą minę, zauważyłem i najprawdopodobniej by mnie to rozbawiło, teraz jednak nie miałem siły na jakikolwiek uśmiech.
- Hiro - zaczęła nieśmiało. - Myślę, że nie ma takich ran, których nie dałoby się zalepić. - powiedziała z powagą. Nie znasz GoGo, miałem jej odpowiedzieć, ale spojrzałem tylko w cień ulicy. - Wracasz na górę?
- Nie - odpowiedziałem wolno. - Przeproś ode mnie Honey i resztę. - powiedziałem, po raz pierwszy dzisiaj pewny swojej decyzji. - Poszukam jeszcze GoGo, a jeżeli jej nie znajdę, to po prostu wrócę do domu. Baymax trafi sam.
   Megan kiwnęła głową ze smutkiem i wróciła do domu Honey ciężkim krokiem. Nie miałem wątpliwości, że przez ten wieczór bardzo polubiła GoGo, stąd ta troska. Miałem tylko nadzieję, że moja przyjaciółka nie zrobi nic głupiego.




   Nie zdołałem jej wczoraj znaleźć, co gorsza całą noc prawie nie zmrużyłem oka - tą właściwą noc, bo siedzieliśmy u Honey dosyć długo. Rankiem czułem się wyzuty z sił i resztek nadziei. Niby po co GoGo miałaby ze mną gadać po tym wszystkim, myślałem, wbijając sobie kołek do własnej trumny. Ciocia nie wróciła aż do popołudnia, bo kurs zajął jej sporo czasu. Niemal mnie to cieszyło - przynajmniej nie widziała, w jakim jestem stanie. Wtedy na pewno pociągnęłaby mnie za język i opowiedziałbym jej o całym incydencie z Sam.
   Koło dziesiątej zadzwoniła do mnie Honey i koniecznie chciała ze mną pogadać. Zgodziłem się dość niechętnie, bo wolałem zostać w tym momencie sam. Poszliśmy razem na spacer do parku Riverrun, a wokół nas zbierały się białe, równe płatki śniegu. Nawet pogoda postanowiła mnie dzisiaj zdołować, pomyślałem, widząc jak biały puch zbiera się na poszarzałych chodnikach.
- Rany, Hiro - usłyszałem na przywitanie. - Wyglądasz jak sto nieszczęść!
- Też miło cię widzieć, Honey - odpowiedziałem ponuro, gdy przyjaciółka wzięła mnie w swoje ramiona.
   Miała na sobie jasny płaszcz, sięgający kolan i wysokie kozaki, wiązane pomarańczowymi sznurówkami. Przyszło mi na myśl, że jeżeli zabraknie nam słońca o tej porze roku, to równie dobrze mogliśmy liczyć na naszą Honey.
- A teraz mów, co się wczoraj stało - powiedziała dobitnie, patrząc na mnie, jakbym kogoś zamordował. - Najpierw uciekła GoGo, potem ty, zaraz Sam...
- Sam też poszła? - zapytałem, dopiero teraz przypominając sobie, że zostawiłem ją tam w mieszkaniu Honey. Świetnie, kolejny punkt dla Hamady.
- Coś mi się wydaje, że całkiem straciłeś wczoraj głowę, co? - zapytała, obserwując mnie uważnie swoimi zielonymi oczyma.
- Chyba coś w tym jest - odparłem, gdy weszliśmy na most. Zapatrzyłem się w ciemną toń lodowatej wody, zastanawiając się przy tym, czy łatwo jest się utopić w takiej temperaturze.
- No więc? - zagadnęła Honey, czekając na odpowiedź. Najwyraźniej nie chciała mi dzisiaj odpuścić.
   Zastukałem w drewnianą poręcz mostu, szukając słów. W końcu się poddałem i powiedziałem wprost.
- Sam mnie pocałowała. Wtedy do kuchni weszła GoGo, a resztę już chyba wiesz... - mówiąc to zamknąłem oczy, żeby nie widzieć reakcji mojej przyjaciółki, która pewnie urwie mi za to głowę. Oczekiwałem naprawdę wszystkiego - że mnie uderzy, nakrzyczy na mnie, spanikuje, cokolwiek, ale Honey milczała, co jeszcze bardziej mnie zirytowało.
- Niepotrzebnie zaprosiłam Sam - westchnęła ciężko, wpatrując się w śnieg pod naszymi stopami.
- Co? - zapytałem, nie rozumiejąc, dlaczego chce wziąć na siebie winę za to, co się stało.
- To moja wina - powiedziała, patrząc mi w oczy. - Dokuczałyśmy sobie z GoGo... zresztą w twojej sprawie i po prostu miałam nadzieję, że obecność Sam skłoni ją do... czegokolwiek w twoim kierunku. Tak, wiem, że brzmi to strasznie głupio.
- Nie wiem, bo nic z tego nie zrozumiałem - powiedziałem szczerze. Kurczę, skoro nawet ja nie rozumiałem, o co chodzi Honey, a jestem przecież uznawany za geniusza, to chyba faceci mają to po prostu wpisane w genach.
    Honey założyła rękawiczki na swoje zaczerwienione ręce.
- Po prostu widziałam, że nie jesteś jej obojętny - powiedziała spokojnie, choć wcale na taką nie wyglądała. - Ale ona wszystkiego się wypierała. GoGo jest typem człowieka, który... nie działa, jeśli nie musi. A obecność Sam skłaniała ją do działań w twoim kierunku, dlatego zaprosiłam ją na tą Gwiazdkę. Nie myślałam, że dojdzie do czegoś takiego...
- Moment - przerwałem jej, próbując ogarnąć cokolwiek z tej babskiej paplaniny. - Twierdzisz, że chodzi tu o jej zazdrość o Sam.
- Brawo, Hiro - pochwaliła mnie Honey sarkastycznie, co kompletnie do niej nie pasowało. Tego typu gatki należały się GoGo. - A myślisz, że była zazdrosna, bo...?
   Uniosłem brew, oczekując, że Honey będzie kontynuować, ale zrobiła to dopiero, gdy zapadła między nami ciężka cisza.
- Och, wy się kochacie! - wykrzyknęła, gdy najwyraźniej zdołałem już wydostać z niej resztki cierpliwości. - Na litość boską, nie rozumiem, dlaczego tak utrudniacie sobie życie.
   Spojrzałem na białe gałęzie połyskujące nad wodą, starając się poskładać całą tę układankę do kupy. Reakcja GoGo jak najbardziej pasowałaby do całego tego zamieszania, ale nie potrafiłem pogodzić się z faktem, że GoGo mogłaby się we mnie zakochać. To było po prostu zbyt... zbyt nierealne, by mogło być prawdą. Mimo to moje serce zareagowało dziwnym ciepłem, które rozeszło się po moim ciele jak rozgrzewający kompres.
- Naprawdę tak myślisz? - zapytałem cicho, nie wierząc w słowa przyjaciółki.
   Honey westchnęła cicho.
- Widzieliśmy was przecież wtedy na Isla Menor. - powiedziała rzeczowym tonem, niczym adwokat, przedstawiający dowody. - I potem, gdy ten budynek się zawalił. Ty nie widziałeś wtedy miny GoGo... Jeszcze nigdy nie widziałam jej takiej wstrząśniętej, chociaż mnie też napędziliście niezłego stracha.
- Ale to jeszcze nic nie znaczy... - mruknąłem z rozbawieniem, jakby Honey chciała mnie przekonać do czegoś, co nie miało miejsca.
- Właśnie, że znaczy - burknęła obrażonym tonem. - Niby czemu wtedy od razu wpadła ci w ramiona, gdy Baymax was wydostał z tych ruin?
   Nie potrafiłem odpowiedzieć. Faktycznie, dziwiło mnie to, choć gdyby w tych ruinach była GoGo, pewnie zareagowałbym tak samo.
- Albo niby dlaczego zazwyczaj się rumieni, gdy rozmawiamy o tobie? - zaszczebiotała Honey, co nieco działało mi na nerwy. Zazwyczaj jej entuzjazm wpływał na nas kojąco i dodawał otuchy, ale był również wadą, zazwyczaj w takich właśnie sytuacjach.
- Obgadujecie mnie? - spytałem, marszcząc brwi, choć z moim głosie słychać było kpinę.
- Czasami - Honey mrugnęła do mnie znacząco. - Ale nie są to rzeczy, o których będę ci teraz mówić.
- Aha, okej - odpowiedziałem tonem, jakby mi to zupełnie nie przeszkadzało, choć byłem ciekawy, co takiego o mnie mówiły. - Ale i tak mnie nie przekonałaś.
   Honey przystanęła naprzeciw mnie, przez co czułem się strasznie niski, bo nie dość, że wciąż przewyższała mnie wzrostem to miała na nogach te wysokie kozaki. Spojrzała na mnie łagodnie, choć w jej wyrazie twarzy nie było nic, co mogłoby mnie uspokoić.
- To nie mnie rysuje na każdym wykładzie. - powiedziała tylko, jakby to zdanie miało zakończyć sprawę. Przypomniałem sobie te szkice znalezione u niej w domu. Z tym argumentem nie potrafiłem się nie zgodzić, w końcu sam ją na tym przyłapałem na ostatnim wykładzie. - Aaa, czyli jednak wiesz o czym mówię? To stąd te rumieńce? - zapytała Honey ze śmiechem.
- Honey, - zacząłem, nie wiedząc tak naprawdę, co mam powiedzieć. - to nic nie zmienia. - westchnąłem ciężko, wiedząc, że komuś muszę się wyżalić. - Ostatnio byłem z Sam w pewnej knajpie i był tam Ithani. Podsłuchałem jego rozmowę i trochę mnie to zdołowało...
    Honey nagle spoważniała.
- Mów dalej - poprosiła.
- Sam twierdziła, że chodziło o przeszłość GoGo. - mówiłem, starając się przypomnieć sobie ten dialog. - Ithani mówił coś o tym, że GoGo wpakowała ich w kłopoty, że złapała ich policja... Mówił też o jakiś pieniądzach a potem podał coś swojemu rozmówcy. Nie wiem, co to było, nie zdążyłem się przyjrzeć...
- O nie - westchnęła Honey, a w jej zielonych oczach pojawiło się szczere zaniepokojenie.
- Wiesz, o co chodziło? - zapytałem, gdy w moim umyśle zapalił się ogarek nadziei. Honey pokręciła przecząco głową.
- Nie, ale jeżeli Ithani mówił o tym teraz, to znaczy, że naszej GoGo może coś grozić. - powiedziała całkiem poważnie. - Niby dlaczego miałby to sobie przypominać akurat teraz? Może mają jakieś porachunki... sama nie wiem.
   Westchnąłem ciężko. Miałem wrażenie, że bez względu na to, w co wpakowała się GoGo, nie mogłem jej pomóc. Choć naprawdę tego chciałem. Na pewno nie zamierzałem zostawić jej samej na pastwę Ithaniego, to wiedziałem na pewno.
- Pogadaj z nią - powiedziała Honey, patrząc na mnie z nadzieją. - Tobie na pewno powie, o co chodzi.
- Nie jestem tego pewny - odparłem smętnie. - Nie po tym, co się wczoraj stało.
   Próbowałem - dzwoniłem, szukałem jej po tej ucieczce z domu Honey, ale GoGo odcięła się ode mnie, więc nie chciałem się narzucać. Już przeszło mi przez myśl, by po prostu do niej pójść, ale to był naprawdę zły pomysł.
   Przeszliśmy znaczną część parku w trakcie naszej rozmowy. Choć tak naprawdę stałem na tym samym, co wcześniej, to czułem się lżej, móc wygadać się mojej przyjaciółce. Tak naprawdę po raz pierwszy od podsłuchania tej rozmowy mogłem z kimkolwiek porozmawiać. Z Sam nie chciałem już więcej rozmawiać na temat GoGo, o ile w ogóle, a cioci nie chciałem włączać w relację ja - GoGo. Poza tym czułem, że powinienem również przeprosić Sam, w końcu nie tylko w stosunku do GoGo zachowałem się podle - najpierw pozwoliłem na ten pocałunek, a potem zostawiłem ją samą w mieszkaniu Honey i nie odezwałem się do niej ani słowem.
- Hiro - zaczęła Honey nieśmiało po chwili ciszy. - Chciałabym cię spytać tylko o jedno, o ile się nie obrazisz.
  Gdy pozwoliłem jej, żeby kontynuowała, Honey westchnęła, jakby to pytanie przychodziło jej z trudem.
- Chodzi o tą Sam... Nie wiedziałam, że jesteście tak blisko. Tobie tak na niej zależy?
- Właśnie najpotworniejsze w tym wszystkim jest to, że nie - powiedziałem ze wstydem. - Przyjaźniliśmy się, ale widziałem, że ona traktuje mnie inaczej i tego nie przerwałem...
- To znaczy, że ty do niej nic nie czujesz? - spytała Honey, jakby chciała się upewnić. Spojrzałem na przyjaciółkę, jakby zapytała mnie o coś naprawdę banalnego.
- Pewnie, że nie. - odpowiedziałem. Cieszyłem się tylko, że Sam nas nie słyszy. Nie miałbym tyle odwagi, by powiedzieć jej coś tak okrutnego prosto w twarz. Honey uśmiechnęła się do mnie delikatnie, jakby dopiero co trawiła moją odpowiedź.
- A jeśli chodzi o GoGo... - zaczęła z tą samą nieśmiałością, z którą zadała mi to pierwsze pytanie. - To czy ty nadal...?
   Roześmiałem się szczerze. Nieczęsto słyszy się takie pytania. Zwłaszcza od najbliższych przyjaciół.
- A jak ci się wydaje, Honey? - odpowiedziałem, czując, że się rumienię.
   Honey uśmiechnęła się z zadowoleniem, jakby takiej odpowiedzi się spodziewała. Przyciągnęła mnie do siebie i przytuliła, jakby chciała się osłonić przed mrozem. Mimo że była ode mnie sporo wyższa i tak udało jej się położyć głowę na moim ramieniu, choć zgadywałem, że pewnie z niemałym trudem.
- Honey - zwróciłem się do niej, zastanawiając się, czy to ten most widziałem we wspomnieniu przyjaciółki dotyczącym mojego brata. Poza tym naszła mnie dziwna myśl - czy przypominałem jej czasem Tadashiego... - mam do ciebie prośbę.
   Blondynka stanęła prosto i spojrzała na mnie z zainteresowaniem, bo nieczęsto pewnie ją o coś prosiłem. Wiatr zawiał znowu od strony parku, rozrzucając jej włosy na boki.
- Proszę, nie baw się więcej w swatkę - powiedziałem ze śmiechem, choć sprawa z Sam wcale nie była taka zabawna. Honey uśmiechnęła się szczerze.
- Nie martw się, nie zamierzam - odparła ciepło. - Tylko... Pogadaj z GoGo. To moja ostatnia prośba.
   Westchnąłem. Nie żebym próbował to zrobić od ostatnich dwudziestu czterech godzin... Poza tym nie widziałem powodu, dla którego GoGo miałaby ze mną gadać. Jeżeli Honey miała rację... choć sam nie potrafiłem uwierzyć, że GoGo mogłaby się we mnie zakochać, to oznaczałoby to, że naprawdę ją skrzywdziłem. Poza tym musiałem jeszcze pogadać z Sam, co może być jeszcze trudniejsze od rozmowy z GoGo.
   Kiwnąłem głową z zamyśleniem, ale Honey szturchnęła mnie znacząco.
- Ejj, - powiedziała ze śmiechem. - Dobrze będzie. Znam ją bardzo dobrze, da ci szansę.
   Zapatrzyłem się ponownie w toń wody, tym razem z większym dystansem. Jej spokojny prąd nieco mnie uspokajał, działając jak uspokajające źródełka sprzedawane w co drugim sklepiku z pamiątkami w tym kraju. Nic nie potrafiłem poradzić na to, że mój naród uwielbiał spokój i harmonię - sądząc po tym musiałem chyba mieć jakieś obce geny, bo mój charakter ostatnio nieco odstawał od zachowania tradycyjnego Japończyka. Stałem się bardzo uczuciowy, pomyślałem z zastanowieniem. Może o tą zmianę chodziło Sam.
- Cieszę się, że ty i Robb... - zacząłem z uśmiechem. Honey kiwnęła głową.
- Miałeś kiedyś coś takiego, że... bałeś się w coś zaangażować, bo.. - przegryzła wargę, najwyraźniej hamując łzy. Najwyraźniej nie był to dla niej łatwy temat. Popatrzyłem na niej z zaalarmowaniem, jakby nie wszystko było okej.
- Masz na myśli Tadashiego? - zapytałem cicho, jakby ktoś nas podsłuchiwał. Honey spojrzała na mnie, a w jej oczach zalśniły łzy.
   Potarła dłonie w nerwowym geście i położyła je na poręczy mostu.
- Często przyłapuję się na tym, że o nim myślę - wyznała mi. - A kiedy według rady GoGo staram sobie kogoś znaleźć, wtedy szukam kogoś podobnego do niego... - mówiąc to otarła samotną łzę spływającą po jej policzku. Coś w jej słowach chwyciło mnie za serce - byliśmy sobie bardzo bliscy, nasza pustka, jaką czuliśmy po stracie Tadashiego była porównywalna.
- Robb ci go przypomina? - zapytałem delikatnie. Honey wzruszyła ramionami.
- Trochę gram, wiesz - przyznała, uśmiechając się przez łzy. - Chcę uspokoić GoGo.... i was, że wszystko gra.
   Minęły dwa lata, uświadomiłem sobie. W tym czasie chyba już zdołałem pogodzić się ze śmiercią mojego brata. Pomagała mi pustka w domu i samotne rozmowy moje i cioci. Brakowało mi Tadashiego, ale nauczyłem się z tym żyć, w końcu. Najwyraźniej życie uczuciowe Honey było bardziej skomplikowane.
- Czujesz coś do Robba? - spytałem bez wyrzutów. Nawet jeśli udawała uczucie do Robba, to nie mogłem powiedzieć jej wprost, że to złe. To tak jakby kopać leżącego.
- Coś na pewno - powiedziała, wzruszając ramionami. - Jest naprawdę czuły. Wspiera mnie... Choć nie wie o Tadashim. Nie wiem, czy umiałabym o nim zapomnieć.
- Nie musisz - powiedziałem na głos. Przypomniałem sobie słowa Naomi i uśmiechnąłem się w myślach, że odebrałem tę lekcję od małej dziewczynki. - Tadashi chciałby, żebyś nie była samotna. Chciałby, żebyś ułożyła sobie życie. Jestem o tym przekonany. Poza tym... chyba nikt nie znał go lepiej ode mnie, więc...
   Honey otarła łzy z policzków i uśmiechnęła się do mnie z ciepłem, które bardzo często u niej widziałem. Ona po prostu kipiała pozytywnymi uczuciami, wątpiłem, by potrafiła kogoś nienawidzić.
- Dziękuję ci, Hiro, że jesteś ze mną. - powiedziała ze wzruszeniem.
- Zawsze, Honey - odparłem, odwzajemniając uśmiech.


Witam :33 tak jak obiecałam za tydzień będzie rozdział z GoGo ;) także życzę cierpliwości i widzimy się w nast sobotę! ;)

13 komentarzy:

  1. Jeju, nie wiem co powiedzieć...
    Kurcze, ten rozdział był taki mega uczuciowy. Nie tylko ze strony Hiro, ale też Honey.
    Honey pokazała, jak bardzo zależało jej na Tadashim, co po prostu poruszyło mnie za serce. Jak widać, nie tylko Hiro cierpiał po stracie Tadashiego.
    Ale Honey, pokazała również, że ważne dla niej jest szczęście przyjaciół.
    A Hiro... zauważył swoje błędy. Zobaczył, jak bardzo zranił Go. Zresztą, nie tylko ją. W końcu, jak musiała poczuć się Sam? *Tsa... czasem trzeba trzymać nawet stronę tych, których się nie lubi* Myślę, że obie zasługują na przeprosiny i wytłumaczenie.
    Eh... w coś ty się wkopał Hamada...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie :) sorki że taki krótki no i trochę mało ciekawy ten rozdział ale przyszły będzie ciekawszy, to wam obiecuję :) poza tym chyba chciałam was trochę uspokoić po tym ostatnim ;)

      Usuń
  2. W koncu hiro przejżał na oczy , zgadzam się z avis w stu procentach ,a next boski😃

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję:) Hiro raczej nie należy do bezmyślnych więc nic dziwnego że się ogarnął ;)

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. widze ze honey nadal bardzo brakuje tadashiego mam nadzieje ze jakos to osbie ulozy co do hiro... hm mam nadzieje ze nie zlamie sie przy kturejs z rozmow i wyznzczy granice pomiedzy nim a sam a rozmowa gogo-hiro na pewno bedzie genialna pozdro jestes naj :)

      Usuń
    2. Miejmy taką nadzieję :D z tym że GoGo nie jest raczej rozmowna osóbką i tu może być niemały problem bo na pewno tego typu rozmowy nie przychodzą jej łatwo ;))

      Usuń
  4. Just, nie przekonałaś mnie. Nie przekonałaś. Dalej jest dupkiem.
    Błagam, że on niby nic do Sam nie czuje? Bezsensowne chromolenie. Ażeby go chudy byk wychędożył! Tak, teraz to się tłumaczy, niech se pogada, tylko Honey szkoda, próbowała swatać ze złamanym serduchem. Ale nie ma to jak ta zabawa w podsycanie zazdrości. Plan genialny, na pewno zadziała. Powodzenia ofiaro.
    W sumie, to też biedna Sam. Wygląda na to, że chyba była morową dziewicą, nieszczęśliwą, którą mógł uwolnić tylko pocałunek. Ale wtedy wybawca by zaliczył zgona. I razem by odeszli do krainy cieni. A tak to co? Dał jej zasmakować czegoś, nie w pełni. Nie protestował przecież... Hiro zostawił Sam u Honey jak zużytą rzecz.
    Niby przejrzał na oczy. Haha, dobre. No, przeproś je Hamada. Dostań wilczy bilet. I umrzyj, spadając z górki. Pa pa. Może tak się wydostaniesz z bagna.
    Just, powiedz kiedy będzie następny next. Wiesz, mniej więcej która godzina i dzień. Prażoną kukurydzę sobie sprawię, żeby zagryźć emocje. Eh, będzie ostra jazda. Aha, będzie coś jeszcze o "podchmielonej" rozmowie Ithaniego?
    Piwo :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się żeby był dokładnie za tydzień ale jestem strasznie nieobowiązkową osobą więc wygląda to u mnie różnie:)) o tej rozmowie Ithaniego na pewno będzie, to wam mogę zapewnić.
      Cóż, nie będę bronić Hiro bo rzeczywiście zawinił i to bardzo - mogę powiedzieć tylko tyle że jest młody i niedoświadczony w sprawach damsko męskich, co go jednako jednak usprawiedliwia. GoGo ma inaczej - przyzwyczaiła się do odrzucenia, stąd to że jest taka złośliwa. Sam nie zasłużyła na taki los, to jasne, co raczej nie ułatwia Hamadzie całej tej sprawy

      Usuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. bardzo fajny rozdzialik ;)Hiro pokazał się troszeczkę lepiej niż poprzednio. Współczuję w tym momencie i GoGo i tej głupiej małpie Sam, o co nigdy bym się nie posądziła xd Ale ty mieszasz Just:) Ale to bardzo dobrze, nie moge sie doczekać kolejnego nexta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahah cała ja, lubię mieszać xdd Myślę że w końcu udało mi się obudzić w was jakiekolwiek miłe odczucia wobec Sam, nawet jeśli to współczucie hahaha

      Usuń