12/06/2015

Sekrety wyspy

   GoGo obudziła mnie jakieś dwie godziny później. Moi przyjaciele wyglądali na jeszcze mniej wypoczętych niż poprzedniej nocy, która napędziła nam niezłego stracha. Spojrzałem na przyjaciółkę i zerwałem się z pośpiechem z kamiennej posadzki, od której zmarzłem. Już wolałbym spać na ulicy w San Fransokyo, pomyślałem i nie wiedzieć, czemu, zaraz spotkałem się z moimi wspomnieniami, gdy jechaliśmy na biedniejszą dzielnicę miasta do osamotnionych magazynów, gdzie mieliśmy wykonać nasze zadanie przed tą misją na Isla Menor. Wtedy przez ułamek sekundy zauważyłem ludzi mieszkających w kartonach ustawionych między wysokimi budynkami, w zamkniętych i niedostępnych dla świata zewnętrznego ulicach.
   Wystarczyła mi minuta, by połączyć to, czego dowiedziałem się wcześniej podsłuchując rozmowę Honey i GoGo oraz pomysł na pomoc dla ludzi, których wtedy zobaczyłem, by móc odegrać się na mojej przyjaciółce. I myślę, że było to o wiele okrutniejsze niż zwykła kłótnia z nią.
- Coś się stało? - zagadnęła mnie GoGo, gdy poprawiałem umocowanie mojej opaski na rękę, która uruchamiała mój kostium. Wyłączyłem go, pozostając w moich zwykłych ubraniach, czyli wygodnych jeansach i ciemnogranatowej bluzie. Nie było sensu dalej chodzić w naszych strojach, dopóki wciąż włóczymy się po tunelu.
- Nic - odpowiedziałem krótko, idąc wolnym krokiem w kierunku, który poprzednio zdecydowałem. Nie było sensu się kłócić, poza tym jeśli GoGo przeszła na moją stronę w naszej sprzeczce, to równie dobrze mogłem ją uznać za wygraną.
   Moi przyjaciele po chwili zrobili to samo, doganiając mnie szybko. Tym razem Baymax niósł Honey, która uparła się, że nie chce obciążać zanadto Wasabiego, który z kolei zapewniał ją, że nie męczy się, gdy ją niesie. I bądź tu człowieku cierpliwy z takimi...
    Szedłem w ciszy, zastanawiając się dokładnie nad pomysłem, na który wpadłem. Poza tym wolałem w spokoju wyciszyć moją złość na GoGo, niż psuć to, co zamierzałem. Po głowie jednak krążył mi ów dziwny wzór, który coś musiał znaczyć. Wyciągnąłem w końcu z plecaka mapę, podarowaną nam przez Yoko i zacząłem śledzić linie, zaznaczone na śliskim papierze jako tunele, które udało się wykryć Agendzie.
Nagle stanąłem jak wryty. Te linie... Kształt wyspy. Wszystko wskazywało na to, że jednak ten wzór coś oznaczał...
- Hiro, natrafiłeś na coś? - spytał Wasabi zauważając moją minę. Otworzyłem szeroko usta, wpatrując się w kawałek papieru w moich dłoniach.
- Ta wyspa ma unikalny kształt - wyszeptałem. - To ten kształt, który tworzą postacie na freskach. - wskazałem im pobliski malunek o tym samym wzorze.
- Czekaj, moment... Co? - zapytał Fred wpatrując się zamiast tego w mapę.
Ten sam krzywy czworokąt, który tworzyły głowy czterech postaci na każdym fresku widniał na mapie jako krawędzie wyspy, które zalewała morska woda.
- I co to ma wspólnego z... - zaczęła GoGo, ale jej przerwałem.
- Wszystko. Wiem, czemu nie potrafiliśmy jej odczytać. Po prostu źle ją trzymaliśmy.
Mówiąc to oparłem mapę o ścianę w pobliżu znajomego fresku z czterema postaciami, po czym obróciłem ją tak,aby kształt wyspy odpowiadał ułożeniu postaci na ściennym malowidle.
   Tej czynności towarzyszyła mi niepokojąca cisza. Moi przyjaciele wpatrywali się w ścianę z szokiem, jakby pierwszy raz ujrzeli trzymaną przeze mnie mapę. W końcu jednak GoGo podeszłą do mnie spojrzała znad mojego ramienia.
- Czy to nie jest to miejsce z wodospadem? - zapytała, muskając palcem wskazującym punkt przy niebieskiej linii, wyraźniejszy od reszty. Skupiłem się i zauważyłem, że miała rację. Na mapie ewidentnie widać było mały zbiornik wodny, który minęliśmy.
   Po słowach GoGo reszta się ożywiła. Zaczęliśmy razem analizować drogę, którą przeszliśmy i razem doszliśmy do wniosku, że przeszliśmy już jedną trzecią tej wyspy.
- Patrzcie - wskazała Honey. - W tym miejscu nie ma żadnych tuneli, choć ewidentnie inne do niego wiodą. Myślicie, że to tam mogą ukrywać się przestępcy? - zapytała, ale żadne z nas nie odpowiedziało, zajęte rozmyślaniem nad jej teorią.
   Spojrzałem w końcu na cichego jak zawsze robota, stojącego za mną jak cichy strażnik.
- Baymax, jak daleko są ci obcy? - spytałem, a robot wykonał oczami ruch, jakby marszczył brwi, których nie miał.
- Oddaliliśmy się od tamtego miejsca, a najbliżsi ludzie musieli odejść zbyt daleko, bym mógł ich namierzyć - odpowiedział, a ja zakląłem pod nosem. Im bliżej byliśmy rozwiązania zagadki, tym więcej czekało nas niepowodzeń.
- Nie stresuj się, Hiro - powiedział Wasabi uspokajająco. - I tak jesteśmy blisko. Czuję to.
- Właśnie, stary. Spisałeś się - dopowiedział Fred, klepiąc mnie po ramieniu.
- Baymax, powiesz mi, jeśli namierzysz jakiś obcy ruch w tunelach?
- Dobrze - odpowiedział robot, a ja przekląłem w myślach swoją głupotę, że wcześniej na to nie wpadłem. Oszczędzilibyśmy sobie niepotrzebnego łażenia po tunelach, gdybyśmy wiedzieli, dokąd konkretnie mamy się udać.
- Dobra, to Hiro bierze mapę a my ruszamy do miejsca, które zaproponowała Honey. - zaczęła GoGo oficjalnie, opierając ręce na biodrach. - Kto jest za?
- Ja!
- Ja.
- Ja...
- Ja też!
- To chodźmy - zakończyłem z uśmiechem. To była chyba jedyna decyzja podjęta dzisiaj, na którą zgodzili się wszyscy z nas.
   Honey przytuliła się do Baymaxa, którego biały pancerz emanował ciepłem. Robotowi najwyraźniej noszenie dziewczyny przeszkadzało o wiele mniej niż Wasabiemu, choć oczywiście tamten nie dawał tego po sobie poznać. Zdziwiło mnie to, w końcu  nie widziałem, żeby Wasabi miał tak dobry kontakt z Honey, co wyraźniej zdziwiło Freddiego jeszcze bardziej niż mnie.
   Z godziny na godzinę czułem, że moje nogi wkrótce odpadną. Miałem dość ciągłego chodzenia po wyspie, wolałem już krótką walkę z przestępcami, niż trzy dni pełne wysiłku, który i tak do niczego nie prowadził.
   W końcu po wielu trudach i oglądaniu wciąż tych samych malowanych mdłą farbą ścianach, Baymax wyczuł sygnał. Byłem już na skraju wyczerpania, jak i reszta moich przyjaciół, choć z taktem tego nie pokazywali. Nawet krótkie, acz coraz częstsze przerwy nie pozwalały nam odpocząć, a wyspa ciągnęła się wzdłuż coraz dalej i dalej. Zastanawiałem się, jakim cudem tubylcy wybudowali coś takiego... Oczywiście, nie miało to nic wspólnego z Wielkim Murem Chińskim, choć nie sądzę, by te starożytne tunele miały tak słabą wartość w stosunku do jednego z nowoczesnych cudów świata. Przynajmniej na Wielkim Murze nikt nie rysował dziwnych i trudno odczytywanych obrazów...
- Mam coś - rzekł Baymax, przystając. Spojrzeliśmy na niego, jak na nasze wybawienie od ciągłych spacerów po ciemnych tunelach.
- Co? - zapytał w końcu Fred.
- Idziemy w dobrym kierunku - odpowiedział krótko Baymax, po czym ruszył w dalszą drogę z Honey na rękach, wymijając nas.
- Ale jak to... czekaj, ilu ich jest? Czy są uzbrojeni? - dopytywałem się, ale robot nie odpowiedział na moje pytania.
- Hiro, to sam sygnał. Nie potrafię określić więcej. - powiedział, a ja wypuściłem głośno powietrze, starając się uspokoić. Mogłem mu poprawić te cholerne wskaźniki, irytowałem się. Najwyraźniej pomimo tak dokładnego planowania tej misji i tak musiało pozostać coś, czego nie przewidzieliśmy. Przypomniało mi to obóz kajakarski z Tadashim. Akurat wtedy zapomnieliśmy połowę naszego bagażu. Moja ciocia nie była zachwycona faktem, że musiała przejechać ponad sto kilometrów, by przywieźć nam niezbędne rzeczy.
- Uspokój się - szepnęła GoGo, uśmiechając się do mnie łagodnie i kładąc mi dłoń na ramieniu. - I tak daleko zaszliśmy. Mapa, tunele... To nie poszło na marne.
   Spojrzałem jej w oczy i ze zdziwieniem zauważyłem w jej spojrzeniu szczery podziw, skierowany właśnie do mnie. Mogłem tak patrzeć na nią godzinami, nie przejmując się upływem czasu, gdyby nie fakt, że byliśmy przyjaciółmi, a tak długie spojrzenia nie byłyby czymś naturalnym w naszej relacji. Tak samo jak ten moment w szpitalu, podpowiedziała mi moja złośliwa podświadomość, a ja zaczerwieniłem się od stóp do głów, bardziej ze względu na wspomnienie o chwili, gdy pan Tomago przeszedł zawał, niż chwili obecnej.
   GoGo musiała tego nie zauważyć, bo szła dalej obok mnie, oglądając się spokojnym, niemal leniwym spojrzeniem na boki. Ciemne kosmyki opadały jej na czoło, zasłaniając jej poniekąd widoczność, ale dziewczynie musiało to nie przeszkadzać.
- Baymax - zacząłem, dobiegając na moich obolałych nogach do robota. - Odpal silniki.
   Robot wciąż miał na sobie swój czerwony kostium, dlatego dobrze byłoby to wykorzystać zamiast ciągłego spaceru. Podszedłem do niego i przyłożyłem opaskę na moim nadgarstku do pleców robota, a dwa magnesy automatycznie się załączyły. Moi przyjaciele zrobili to samo, chwytając się pozostałych magnesów i następując na podstawy wokół silników na piętach Baymaxa.
- Trzymacie się? - zapytał robot, a nasza czwórka przytaknęła z ulgą. Honey złapała się ramienia Baymaxa, aby upewnić się, że nie wypadnie z rąk robota, kiedy ten wystartuje. Cóż, Baymaxowi mógłbym powierzyć własne życie, co już nie raz robiłem i miałbym pewność, że da sobie radę.
   Ruszyliśmy z prędkością, przy której nasz powolny chód zdawał się być niemal staniem w miejscu. Tunel nie był zbyt wysoki ani szeroki, ale Baymax nie miał żadnego problemu, by orientować się przy wysokościach sufitu. My skuliliśmy się na jego plecach, które teraz znajdowały się równolegle pod sufitem, aby przypadkiem nie zaczepić o coś głową.
- Jak myślicie, co znajdziemy w tym punkcie? - zapytał z zaciekawieniem Wasabi. Chyba ożywił się po naszej decyzji o locie z Baymaxem. Nie sądziłem nawet, że robot da sobie radę w takich wielkościach, co więcej, nawet nie wiedziałem, gdzie dokładnie chcemy lecieć, a perspektywa wlotu na jakąś ścianę nie byłą zbyt przyjemna. Teraz jednak, gdy miałem przed sobą mapę, mogłem niemal zaplanować nasz lot.
- Czy ja wiem, jakieś rupiecie, może następne zakopane szczątki... - zaczęła GoGo obojętnym tonem, ale jej oczy nie dały się zwieźć i widać było po nich, że przeżyła tamten moment w puszczy, gdy Wasabi i Fred odkryli pole bitewne.
- Wielkie dzięki, Go - mruknęła niezadowolony Freddie. - Od razu mi ulżyło.
   Lecieliśmy tak może z pół godziny, gdy nagle Baymax zwolnił i opadł na ziemię, a my musieliśmy się bardziej doczepić do magnesów na jego ciele, aby nie spaść, gdy robot dotknął ziemi.
- Co się stało? - zapytałem, schodząc znów jako pierwszy. Wasabi zeskoczył tuż za mną, otrzepując ręce.
- Tam coś jest... - zaczęła Honey. Gdy podszedłem obok robota, zauważyłem, że przyjaciółka mruży oczy, jakby coś zauważyła.
- Dwie postacie. Idą w naszym kierunku. - odparł robot.
- Wyłączcie latarki - nakazałem przyjaciołom, którzy błyskawicznie zareagowali na tą komendę, jakby sami wyczuli, że lepszym pomysłem będzie się podkraść do obcych, niż bezpośredni atak.
   Zauważyłem odnogę naszego tunelu w okolicach kilku kroków i machnąłem ręką do pozostałych, skradając się w kierunku wylotu. Może ci obcy pójdą głównym szlakiem, myślałem z nadzieją. Nie zdążyli nas zauważyć, nawet Baymax zachowywał się zbyt cicho, by ktokolwiek zdołał go usłyszeć. Całe szczęście, że pomajstrowałem trochę przy jego głośnych silnikach przed wyjazdem, pomyślałem. Schowaliśmy się za ścianę nasłuchując uważnie.
   Obcy zbliżali się z każdą chwilą, rozmawiając ze sobą. Na pierwszy rzut oka widać było, że nie mają latarek, tylko pochodnie. Nic dziwnego, w takiej głuszy. Jednak słowa, jakich używali do rozmowy, akcenty... Sam nie wiem, jaki mógłby być to język. Zdawał się przypominać japoński, ale nie do końca. Do angielskiego bardzo mu brakowało, był zbyt prymitywny, stanowczy.
   Dopiero, gdy dwójka ludzi wyszła w zasięgu naszego wzroku, zobaczyliśmy ich w pełnej krasie. To nie byli przestępcy. To byli tubylcy! Mieli na sobie szare stroje ze skór, okrojonych przez wprawne ręce. Na dłoniach nosili potężne bransolety, a twarze mieli wymalowane w ciemne wzory. To dlatego nie mogliśmy zrozumieć, po jakiemu mówią. Nie sądziłem, że na tej wyspie zachowa się jakiekolwiek plemię, a już tym bardziej, że nie będzie znało cywilizacji. Zszokowało mnie to. Słyszałem czasem wzmianki o ludach żyjących w Amazonii, które wolały swoją wolność i całkowity brak obcych z zewnątrz niż przedmioty ułatwiające im życie, lekarstwa, pomoce...
   Obracali się wokół, ale nie widzieli nas. Światło pochodni było zbyt słabe, a my staliśmy za daleko. Rozmówcy wyglądali, jakby kłócili się ze sobą, wymachiwali dłońmi w groźnych gestach i warczeli przy niektórych słowach. Najwyraźniej lud był tak brutalnie wychowany, jak pozbawione łagodności i harmonii były ich freski na ścianach. Dopiero po pewnym czasie zauważyłem uczepione do ich pasów potężne noże o długości ich ramion i szerokości dłoni. Ich ostrza były ząbkowane, jakby stworzone do zadawania bólu.
   Czekaliśmy w narastającej ciekawości i przerażeniu, aż tubylcy odejdą, by móc skonsultować się ze zszokowaną resztą. To wywróciło nasze plany do góry nogami. Mieliśmy schwytać przestępców, którzy uciekli, i sprowadzić ich z powrotem do zakładu karnego. Tyle. Nie sądziłem, że ta wyspa będzie skrywała starożytny lud, który najwyraźniej nie posiadał żadnych skrupułów, albo miał zbyt rozchwianą wyobraźnię, sądząc po malowidłach.
   Gdy odeszli, odetchnęliśmy głęboko, chowając się jeszcze bardzie w głąb tunelu i pogrążając się w całkowitej ciemności. Nie świeciliśmy jednak latarki. Za tą dwójką mogli iść kolejni, którzy zauważyliby światło.
- O rany, co to jest? Tego nie było w założeniach! - wymamrotała jako pierwsza Honey, nie wytrzymując. Słyszałem w jej głosie strach, którego nie mogła już dłużej skrywać.
- Zgadzam się z Honey - powiedział Wasabi. - Nie mamy z nimi szans! Widziałeś ich broń?
- Nie możemy się poddać - powiedziała GoGo. - Zaszliśmy już tak daleko...
- No właśnie. - poparł ją Fred łagodnym głosem, jakby jako jedyny nie przejął się całą tą sytuację.
   Uciszyłem ich wszystkich, starając się zachować spokój. Nie, to się chyba nie dzieje naprawdę, pomyślałem. Nic dziwnego, że Ithaniemu nie udało się wykonać tej misji, pomyślałem sobie tym razem bez żadnej satysfakcji.
- Słuchajcie, jeśli tubylcy znaleźli uciekinierów, tamci są w tarapatach. Musimy rozeznać się w sytuacji. Może nas tutaj potrzebują...
- Jak zamierzasz to zrobić? - spytała GoGo, ale natychmiast odpowiedział jej Wasabi.
- Hiro, ty jako jedyny możesz się tam przemknąć niezauważony. Zbadaj sprawę, może rzeczywiście powinniśmy zostać...
   Zanim zdołałem odpowiedzieć, poczułem, że ktoś chwyta moją dłoń w drżącym geście, jakby nakazywał mi pozostać. Choć w ciemności nie potrafiłem zauważyć naprawdę niczego, to jednak gdy przyjaciele mówili, zdołałem mniej więcej odgadnąć, w których miejscach stoją. Zacisnąłem swoją dłoń na ręce GoGo, starając się ją wesprzeć samym dotykiem.
- Okej, ale nie oddalajcie się i nie świećcie światła. Tamci mogą wrócić... - odpowiedziałem.
- Hiro, nie, lepiej zostań... - zaczęła Honey, ale już jej nie słuchałem, puściwszy lekko dłoń GoGo, z którą nie chciałem się rozstawać. Wiedziałem jednak, że bezczynność w tej sytuacji byłaby ogromnym błędem.Prędzej czy później ktoś nas tutaj znajdzie, a wtedy możemy być w sporych tarapatach.
   Włączyłem więc promień, który czynił mnie niedostrzegalnym i zacząłem się skradać do miejsca, z którego wyszli tubylcy. Nie było to zresztą daleko, bo z tej odległości mogłem zauważyć słabą łunę światła, która brała swoje źródło ze szczeliny wyrytej w jednej ze ścian tunelu. Zmrużyłem oczy, porażone nagłym blaskiem światła w dobrze mi poznanej ciemności, a gdy mój wzrok zdołał się do niego przyzwyczaić, wszedłem do środka, osłaniając jeszcze twarz. Pod ziemią mogliśmy spędzić jakieś dwa dni, chociaż zdawało nam się, że trwało to kilka tygodni.
   Kiedy w końcu zdołałem podnieść wzrok, moje oczy otworzyły się szeroko w szoku na widok czegoś, co Agenda na pewno nie przewidziała. Stanąłem na sypkim, złotym piasku, a przed moimi oczami rozciągał się widok na starożytne miasto, zamknięte pod ziemią jak prastary grobowiec. ściany wszystkich budowli były rzeźbione z litej skały - miały w sobie złowrogie piękno, niczym tygrys, przyczajony do skoku. Biel marmuru i złoto piaskowca odciskały się w niektórych blankach i pałacach, jednak najbardziej dziwiło mnie to, że pomimo że miasto to było położone pod ziemią, to wydawało się, jakby stało na miękkich gruntach Isla Menor. Kiedy spojrzałem do góry, zobaczyłem, że światło słoneczne przebija się przez otwór wielkości jednej trzeciej miasta i oświetla go swoim cudownym blaskiem. Więc w taki sposób ci ludzie żyją pod ziemią, pomyślałem, ciesząc się promieniami słońca, muskającymi moje skąpane przez dłuższy czas w ciemności ciało swoim ciepłym dotykiem. Co jeszcze czekało na nas na tej wyspie, pomyślałem z narastającą trwogą.


 
Dobra, tak jak na Czkastrid muszę przyznać, że jest to mój prezent ode mnie dla Was z okazji Mikołajek, bo miałam dodać dopiero za kilka dni :** Bardzo podoba mi się rosnąca popularność mojego bloga, im więcej będzie nas w tej wspólnej przygodzie, tym lepiej <3 Nie mówiąc już o tym że moim nałogiem stało się czytanie waszych komów XD

No, tak postanowiłam że będę pisać rozdział tu i na Czkastrid w weekendy, ponieważ muszę nieco zacząć ogarniać naukę itd w końcu technik ekonomista się kłania, a ja mam niedługo wystawienie ocen ;-; o zgrozo... tak to jest jak ma się dłuuuugie ferie bo święta, praktyki i kolejne ferie a do szkoły wrócę gdzieś przed marcem pewnie :333 ale jednak praktyki oznaczają większy luz więc na pewno o Was nie zapomnę :D

Trzymajcie się kochani, buźka od Just ;*

21 komentarzy:

  1. super rozdzial jestem ciekaw co dalej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Toudi jako oszczędny w słowach xd to do spania a nie bo Just przyjedzie i własnoręcznie cię ulula xd jestem ciekawa jak ci poszło z tym -niespaniem- :dd

      Usuń
    2. 54 godziny i musialem sie polozyc bo naprawde zle sie czulem(podkreslamze bez zadnej kawy ale to i tak marny wynik moj rekord to 80h bez snu i jestem z tego rekordu naprawde dumny:)

      Usuń
    3. i nie radze prubowac tego bez przygotowania mozna sie naprawde pochorowac jesli czlowiek nie jest przyzwyczajony moze to byc durzy wstrzas (musialem to napisac ale i tak was zachecam trzeba pokonywac wlasne bariery i slabosci:D

      Usuń
    4. Brak snu przez 72 godziny i dłużej:

      - Utrata poczucia rzeczywistości i depersonalizacja (przekonanie, że jest się kimś innym).
      - Spada zdolność rozpoznawania kolorów. Pojawiają się halucynacje. U dużej ilości osób nie śpiących od trzech dób pojawia się złudzenie kapelusza - na wysokości czoła odczuwa się pierścieniowaty uścisk wokół głowy.
      - Pojawia się mikrosen - tzw. sen sekundowy. Wykonywana akurat czynność jest mimowolnie przerywana i przez chwilę trwającą maksymalnie do sześciu sekund człowiek patrzy w próżnię. W tym czasie fale mózgowe układają się we wzór typowy dla fazy normalnego snu.
      - Zaopatrzenie mięśni w substancje odżywcze jest mocno ograniczone, co powoduje lekkie drżenie i uczucie odrętwienia rąk i nóg. Z powodu niebezpieczeństwa wystąpienia zapaści wywołanej zmęczeniem nie należy podejmować większych wysiłków. WikipBrak snu przez 72 godziny i dłużej:

      - Utrata poczucia rzeczywistości i depersonalizacja (przekonanie, że jest się kimś innym).
      - Spada zdolność rozpoznawania kolorów. Pojawiają się halucynacje. U dużej ilości osób nie śpiących od trzech dób pojawia się złudzenie kapelusza - na wysokości czoła odczuwa się pierścieniowaty uścisk wokół głowy.
      - Pojawia się mikrosen - tzw. sen sekundowy. Wykonywana akurat czynność jest mimowolnie przerywana i przez chwilę trwającą maksymalnie do sześciu sekund człowiek patrzy w próżnię. W tym czasie fale mózgowe układają się we wzór typowy dla fazy normalnego snu.
      - Zaopatrzenie mięśni w substancje odżywcze jest mocno ograniczone, co powoduje lekkie drżenie i uczucie odrętwienia rąk i nóg. Z powodu niebezpieczeństwa wystąpienia zapaści wywołanej zmęczeniem nie należy podejmować większych wysiłków. Wikipedia :)

      Usuń
    5. O mój Boże, Toudi co ty odwalasz? XD Ja nie prześpię jednej nocy i muszę się koniecznie położyć, a ty nie spałeś przez 54 godziny. :o

      Usuń
    6. przygotownie + czesto nocny tryb zycia i nie jest to niemozliwe chociaz niebezpieczne :)

      Usuń
    7. Jezuniu kochany :oo toudi ja ci naprawdę nastukam kiedyś za to! :o no jak tak można do takiego stanu się doprowadzić i to dobrowolnie... Już lepiej biegać:) wtedy też możesz pokonywać słabości ;)

      Usuń
    8. ojojoj martwisz sie to milo;) ale ja naprawde wiem co robie i zanim zaczynam z jakims takim szalonym pomyslem to sprawdzam wszystko 100 razy tak trzeba co do biegania to trafilas w dziesiatke biegam od dawna i mimo ze teraz mialem przerwe to bardzo to lubie :)

      Usuń
  2. Miałam właśnie dodać komentarz pod ostatnim rozdziałem, ale tak sobie myślę że jest nowy to już nie będę XD

    Dziękujemy Just, za cudowny rozdział.
    Szczerze to zdziwiłam sie, gdy Hiro znalazł to miasto. I też przeraziłam się tych tubylców. Matko Boska, niech oni stamtąd wracają do San Fransokyo. Tęsknie kucze za Sam XD Bez niej nie ma żadnych problemów między Hiro a GoGo, i wszystko jest zbyt kolorowe XD A tak serio to nie tęsknię za Sam. Ale mogliby już wrócić bo myślę, że Hiro troszkę się pokłóci z Sam :D.
    Ale wiesz co? Mi to chyba brakuje cioci Cass. No kurcze, jej kawiarnia i w ogóle. Ciekawi mnie co u niej słychać. Mam nadzieję że nasza szóstka szybko się uwinie na tej wyspie :3

    Ja teraz lecę na Czkastrid, bo szczerze jak usnęłam po szkole to obudziła mnie dopiero moja mama o jakiejś 19.30. No cóż, musiałam iść spać, bo spałam tylko w nocy jakieś 2 godziny bo byłam w szpitalu. :/ Ni ale nie będę Ci zawracać głowy moimi problemami :D
    Życzę ci weny i powodzenia w szkole. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku biedna <3 pomodlę się o twoje zdrówko <3
      Coś mi się właśnie zdawało że wam się nudzić bd ta wyspa xd

      Usuń
  3. Matko, matko, maaaatko !!!! :D Jak ja dawno tu nie komentowałam. Błagam o wybaczenie, ostatnio nie mam w ogóle czasu na czytanie, ale dziś znalazłem chwilę między nauką do kolokwiów i pragnę wyrazić swój szczery podziw :D. Z każdym rozdziałem jestem coraz bardziej pod wrażeniem twojego talentu i wyobraźni. Ta misja jest niesamowita, podziemne tunele, starożytne malowidła, pobojowisko, duchy i ukryte podziemne miasto!!! Normalnie zawodowo! Nigdy bym nie przewidziała takiego rozwoju wydarzeń. I ci tubylcy, normalnie wbiło mnie w krzesło, jeszcze jakichś dzikusów tam brakowało, są przyjaźni czy raczej tacy jak na tych malowidłach? Hiro i Go Go niby coraz bliżej, ale jednocześnie coraz dalej, lubię takie "napięcie", niech Sam coś jeszcze pomiesza, bo Go Go jest tak fajnie o nią zazdrosna :P . Ciekawi mnie kiedy w końcu wydarzy się coś co zmusi ich do wyznania sobie wszystkiego. A i jeszcze mój kochany Frredie zazdrosny o Wasabiego i Honey. Jeju jakie słodkie, jakoś słabo mi do siebie pasują, już prędzej ją widzę z naszym czarnulkiem, ale miłość nie wybiera. Ogólnie Just, opowiadanie jest niesamowite. Z niecierpliwością czekam na dalszy ciąg i powodzenie życzę przy wystawieniu ocen ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, wystawianie ocen najgorsze xd a wgl najgorsze na techniku są 3 - poważnie niby zaliczone więc luz i nie trzeba poprawiać ale jak zostawisz to ci średnia spadnie :// nie lubię tego...
      No, cóż, mogę zapowiedzieć tyle że Honey nie będzie z Wasabim, przykro mi. Chyba jeszcze się nie ogarnęła po śmierci Tadashiego i trochę jej to potrwa. Poza tym Hiro i Go mają jeszcze sporo czasu żeby to sobie po przemyślać na wyspie a Sam możliwe że też namiesza, tłumacząc się Hiro ze swojej "zdrady" dla AZN. No bo wystarczy tylko zatrzepotać rzęsami i już facet świruje, znam ten trik xdd

      Usuń
  4. Cześć! Przybywam z dwu dniowym opóźnieniem, ale mówi się trudno.
    Rozdział bardzo mi się podobał. Robi się ciekawie! Tubylcy? No tego się nie spodziewałam. Muszę się przyznać, że w myślach wyobrażam sobie jak GoGo oni porywają i Hiro ją ratuje <3. Ale to tylko moje marzenia. Rzeczywiście brak tu trochę Sam jak zauważyły dziewczyny, ale z drugiej strony to dobry moment aby Hiro i GoGo wyznali to co do siebie czują :)
    Powodzenia w dalszym pisaniu rozdziałów, powodzenia podczas wystawiania ocen i ogólnie w nauce. Tofinkowa2002

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, poczekacie sb z tymi wyznaniami, poczekacie :D dużo się jeszcze do tego momentu zdarzy a wszystko mam tu *pokazuje na swoją głowę *

      Usuń
  5. Wgl kolega mnie dziś wyśmiał:( idziemy przez miasto i nagle idzie obok taki facet ja się tak na niego paczam o.o przechodzimy obok i ja do kolegi "ty, oglądałeś klopsiki i inne zjawiska pogodowe" a on że noo a ja "a widziałeś tamtego gościa?" A on faza ze mnie xdd naprawdę wyglądał jak Flint (chyba tak to się pisze xdd )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahah, Toudiemu aż mowę odebrało XD Jak widać nie tylko mi czasem odwala XD Też mam tak czasem, że ktoś mi przypomina jakaś postać z bajki albo jakiegoś aktora.:D
      Ale niektórym odwala bardziej XD Na przykład ostatnio z córką partnera mojej mamy która ma 7 lat oglądałam jws2, a że ona tak bardzo lubi Krainę lodu to szuka na chama Elsie chłopaka. XD No i jak już Czkawka zdejmuje swój hełm to ona tak patrzy... Uśmiecha sie... Ja cisnę beke z niej i takie ,,ooo, ja znam ten uśmiech. O co chodzi?" a ona ,,Jest ładny. Ale nie pasuje do Elsy.". I później jeszcze jak Astrid przyleciała to ona takie: ,,To jego przyjaciółka?" a ja jej mówię że nie, że jest jego dziewczyną. I Karolina (tak sie nazywa jakby co xD) patrzy tak na nią i mówi: ,,ładna jest. Ej, a pocałują się?" xD To jej powiedziałam że pocałują sie pod koniec, ale ona do tego końca nie wytrzymała, bo poszła spać ;_;

      Usuń
    2. Jeeej, ale się pośmiałam z tego jak czytałam to w szkole :D ta córka partnera twojej mamy musi być genialna <3 no i wie co dobre xd

      Usuń