5/25/2015

Zamek z kart

   Baymax wpadł w szał. Ledwie po otworzeniu oczu rzucił się na mnie, przyciskając mnie do podłogi. Spojrzałem z przerażeniem na jego czerwone, świecące wściekłością oczy, naznaczone dwiema punktami, w których odbijała się moja twarz.
- Baymax! - wykrzyknąłem, gdy pięść robota uniosła się nade mną. Gdy miała opaść, a ja zasłoniłem twarz rękami, zauważyłem, że GoGo i Wasabi chwycili robota. Miotał się na wszystkie strony, próbując się do mnie dobrać, naprawdę nie wiem, co w niego wstąpiło. MIałem wrażenie, że mój przyjaciel chce mnie załatwić.
- Hiro, karta! - krzyczała GoGo, trzymając usilnie robota, który po chwili odepchnął ją i rzucił o ścianę.
   Otworzyłem szeroko oczy ze zdziwienia, po czym skoczyłem wprost na robota, unikając jego śmiertelnych uderzeń. Wasabi właśnie wstawał z podłogi, kiedy prawa pięść robota wreszcie mnie dosięgła, a ja padłem jak długi na podłogę, przypominając sobie o wszystkich siniakach, jakie były pamiątką pościgu za Ithanim.
   Nagle piękny sen o udanej akcji przeobraził się w koszmar, którego uosobieniem był robot, namierzający mnie jako cel. Wycofałem się, leżąc na podłodze, ale Baymax był tuż obok. Obróciłem się, unikając w ostatniej chwili jego ogromnej pięści, która rozbiła podłogę
- Baymax! - krzyknąłem, nie dowierzając, że to tak naprawdę dzieje się naprawdę. Robot w ogóle mnie nie słuchał, jakby coś go opętało.
   Niestety dopiero teraz zauważyłem, że wycofałem się do kąta, z którego nie mogłem uciec. Byłem w pułapce.
   Kiedy robot przygotował następny atak, tuż przede mną skoczył GoGo, łapiąc mnie z bluzkę i odciągając na bok. Poturlaliśmy się razem pod biurko, a odgłosy funkcji Baymaxa ucichły.
   Kiedy się ocknąłem, zauważyłem, że razem z GoGo obejmujemy się mocno, jakbyśmy chcieli się nawzajem obronić przed rozjuszoną maszyną. Wasabi uśmiechnął się w naszym kierunku, machając przed posiniaczona twarzą kartą.
- Dobra, kochasie, ale to było dość niebezpieczne, nie sądzicie? - oboje z GoGo odskoczyliśmy od siebie jak oparzeni, otrzepując się. Wasabi dalej nie krył rozbawienia. Dziwne, po próbie zabicia mnie potrafił mieć uśmiech od ucha do ucha.
- Co się właściwie tutaj stało? - spytała GoGo chrapliwie.
   Podszedłem do Wasabiego i wziąłem do ręki kartę. Coś mi w niej nie pasowało, ale nie wiedziałem do końca co to takiego. Pierwsza myśl, jaka mnie naszła po obejrzeniu dokładnie serca robota to to, że ma wirusa manewrującego całym systemem. Jeśli nie uda mi się go usunąć, to już nigdy nie zobaczę Baymaxa.
- Nie mam pojęcia - przyznałem. Bardzo wkurzało mnie coś, czego nie wiem, ale teraz doprowadzało mnie to niemal do furii.
   Wasabi wskazał na kartę.
- Jesteś pewny, że to ta?
- Nie, musiałbym ją zeskanować, ale na moje oko raczej ta, bo była podpisywana ręcznie. - odpowiedziałem. Pismo mojego brata było aż nad zbyt wyraźne.
   Włożyłem kartę do skanera i odpaliłem komputer. Jeśli rzeczywiście to nie ta karta to mogłem mieć tylko nadzieję, że Ithani jakimś cudem ukrył tę właściwą. Zacząłem przeglądać zawartość karty, szukając czegoś, co wskaże mi błąd. Wasabi i GoGo stanęli za mną.
- Znasz na pamięć cały zapis? - spytała dziewczyna. Kiwnąłem głową. Był dość prosty, więc nie miałem z tym większego problemu.
- To nie ta karta - wymruczałem, gdy znalazłem błędy. Nie było w niej zapisu danych, których szukałem. Rzeczywiście, ktoś bardzo dobrze ją podrobił.
- Myślisz, że Ithani zrobił to specjalnie? - spytał Wasabi. Wzruszyłem ramionami.
- Mam tylko nadzieje, że nie zniszczył tej prawdziwej - wyszeptałem, modląc się, by moje słowa okazały się prawdą.
   Nagle cały obraz z płaskiego monitora zniknął. Zmarszczyłem brwi.
- Co jest? - warknąłem, próbując przywrócić system do porządku, ale na ekranie pojawiły się słowa, które zajęły najwyraźniej cały system.

Robotyka to nie zabawa, Hiro. Przegrałeś.




   Cała nasza trójka stanęła jak wryta, nie mogąc wydobyć z siebie czegokolwiek. Sens wypowiedzi był jasny, a ja nie zamierzałem nawet zgadywać, co się stało z prawdziwą kartą.
   Wstałem od biurka i ruszyłem w stronę wyjścia z garażu. To nic, że pewnie połowa moich systemów padła przez wirus jednej karty, chociaż moje oprogramowania były niemal nie do zdarcia. Przegrałem. Przegrałem walkę o przyjaciela, teraz wiedziałem to na pewno.
- Hiro! - krzyknął za mną Wasabi, ale mnie już nie było w garażu. Kątem oka zauważyłem, że przyjaciel siada przy komputerach i próbuje coś majstrować.
   Szedłem chodnikiem, nie zwracając uwagi na harmider dokoła. Samochody pędziły drogą, a moje myśli odbijały się od czaszki tłumiąc wszystkie dźwięki.
   Przypomniałem sobie to, co zrobiłem Baymaxowi, zostawiając go samego w domu, gdy poszedłem do GoGo. Tak, to wszystko to moja wina. jak mogłem być tak nieodpowiedzialny? Przecież to było logiczne, że prędzej czy później ktoś wykorzysta robota przeciwko mnie. Niepotrzebnie w ogóle się pakowałem w otwarty konflikt z Ithanim.
- Hiro, stój - GoGo złapała mnie za ramię i obróciła w swoją stronę. Patrzyliśmy sobie w oczy bez cienia zainteresowania. - Coś się da zrobić, jestem tego pewna.
- Wygrał - wycedziłem. - Nie widziałaś? Karty już nie ma.
   GoGo złapała mnie za ramię jeszcze raz, gdy obróciłem się, żeby odejść.
- Posłuchaj, znam Ithaniego. To pewnie jego kolejne gierki. On chce, żebyś się załamał.
- Udało mu się - znowu odepchnąłem od siebie dziewczynę, która teraz szła obok mnie.
- Naprawdę zamierzasz się poddać? Czy to ten Hiro, który zawsze stawiał na swoim? - jej miły głosik zmienił się w istną burzę z piorunami. - halo, pora się przebudzić! Nie zawsze wszystko idzie po naszej myśli.
- GoGo, zostaw mnie - warknąłem, zastanawiając się przy tym ile razy wymówiłem te słowa w całym moim życiu.
- Nie, bo zrobisz coś głupiego - odpowiedziała GoGo, wbijając we mnie spojrzenie czarnych oczu.
- Znasz mnie - prychnąłem. - Robię same głupie rzeczy.
- Nie wszystkie - GoGo nagle stanęła. Ludzie na chodniku omijali nas, cmokając przy tym z niecierpliwością.
- Niby co na przykład?
- Pokazałeś Ithaniemu na co cię stać - powiedziała poważnie. - Ja ci tego nie zapomnę.
   Odwróciłem wzrok nie mogąc znieść siły spojrzenia dziewczyny. Nie wiem, czym zasłużyłem sobie na taki szacunek, ale coraz bardziej podobało mi się to uczucie po latach uznawania za tego smarkacza, któremu wiecznie się udaje, bo jest geniuszem.
   Nagle telebimy po drugiej stronie ulicy nadały wiadomość, która zwróciła naszą uwagę. Spojrzałem w stronę płaskich telewizorów, jak część wiecznie spieszących się gdzieś ludzi i ujrzałem siwego policjanta, odpowiadającego na czyjeś pytania. Dopiero po chwili zdołałem usłyszeć wypowiedź.
- ... zapewniam, że nasz areszt jest pilnie strzeżony dzień i noc, a szanse na ucieczkę z niego są naprawdę marne, o ile nie niemożliwe. - po skórze przebiegł mi zimny dreszcz, gdy skojarzyłem wypowiedź policjanta z pewną ostatnio złapaną osobą.
- W takim razie jak wyjaśni pan ucieczkę Ithaniego Evansa oskarżonego za współudział w zamachu na Alistaira Krei'a?
   Popatrzyliśmy ze sobą razem z GoGo w niemym szoku. Nie potrafiliśmy wydobyć z siebie czegokolwiek. Oczy GoGo zwęziły się, jak u kotki zostawionej na noc w ciemnym pomieszczeniu. Ten wzrok tętnił przerażeniem. Zdawałem sobie, że muszę wyglądać tak samo albo i gorzej.
   Moja pamięć nie zarejestrowała odpowiedzi pytanego policjanta, która i tak nie miała już żadnej wartości. Ithani. Ithani uciekł.
   Nagle wszystko co zbudowaliśmy, co udało nam się dokonać prysło jak bańka mydlana. Faktycznie poszło za łatwo. Tak łatwo, że nie przewidzieliśmy podstępu przeciwnika. Jak w szachach.
   GoGo chwyciła mnie za rękę i pociągnęła w stronę kawiarni cioci Cass. Nie potrafiłem się ruszyć, jakby moje stopy ktoś zalał cementem.
- Hiro, musimy powiedzieć reszcie. - krzyczała przez tłum, mocno zbulwersowany wypowiedzią policjanta. Najwyraźniej dalej się błaźnił przed dziennikarzem.
- To nie ma sensu. - mruknąłem bezwiednie.
- Hiro, błagam, nie załamuj się - prosiła mnie GoGo, dalej trzymając za rękę. - Chodź.
   W końcu ruszyłem bezwiednie, mając w głowie tylko dwa słowa: za co?

3 komentarze:

  1. Super nie mogę się doczekać nexta: )

    OdpowiedzUsuń
  2. Powiem tak. Już dawno nie czytałam takiej świetnej historii No po prostu wbiło mnie w fotel! Dopiero dzisiaj znalazłam tego bloga i z pewnością będę tu wracać. Uwielbiam Wielką Szóstkę i czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy twojej opowieści :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach dziękuję bardzo ;) Mam nadzieję że ciąg dalszy zaciekawi jeszcze bardziej. Przepraszam za takie opóźnienie, nadrobię to ;) a poza tym zapraszam na resztę blogów :pp

      Usuń