6/03/2016

Sukienka

   Ślub Abigail miał się odbyć dopiero za miesiąc, ale jeśli chodzi o Honey, to w niektórych sprawach naprawdę nie można jej nic przetłumaczyć. Miałam wrażenie, że bardziej interesuje się moim zakładem z Fredem niż ja sama, bo dzisiejszego ranka zarządziła poszukiwanie idealnej sukni na tę uroczystość. Nie musiałam ukrywać, że nie za bardzo znałam się na eleganckich strojach, a kilka godzin w sklepach to dla mnie istna katorga.
- A może ta? - zapytała Honey, wskazując na wiszącą na manekinie sukienkę z długim, tiulowym tyłem o kolorze łososia.
- Chcesz żebym wyglądała jak sushi? - parsknęłam śmiechem, starając się wyprzeć z mojej głowy obraz siebie w czymś takim. Widziałam, że po tak długim czasie Lemon niemal roznosiło od moich komentarzy, ale czasem naprawdę nie mogłam się powstrzymać.
   Nie miałam jednak ochoty przegrywać zakładu z Fredem, że przyjdę na wesele z sukience, więc zakupy z moją przyjaciółką musiały być tylko czubkiem góry lodowej. Z drugiej jednak strony myśl, jak zareaguje Hiro, gdy mnie zobaczy, trochę nakręcała mnie do działania...
- Zaraz cię tu zostawię - jęczała Honey, trzymając na przedramieniu swoją torebkę i huśtając nią przy ruchu rąk, jakby chciała mnie nią uderzyć. - I nie wyjdziesz z tej galerii dopóki sama nie znajdziesz sobie tej cholernej sukienki!
- Dobra, Lemon, wyluzuj - powiedziałam, widząc, że chyba przegięłam. Rzadko kiedy widywałam ją tak poirytowaną, choć musiałam przyznać, że na razie tylko mnie udawało się ją tak wkurzyć. - Zaraz coś znajdę.
- No ja myślę - westchnęła, spoglądając tęsknym wzrokiem na fioletową suknię na wieszaku. Zobaczyłam błysk w jej oczach i od razu pokręciłam głową.
- Zapomniałaś, że mam włosy w tym samym kolorze? - zapytałam, zanim powiedziała choć słowo. - Chcesz, żebym wyglądała jak cukierek?
- Byłabyś w tym mega słodka - zaśmiała się Honey, mimo to zdejmując sukienkę z wieszaka. Rozłożyłam ręce, czując się naprawdę beznadziejnie.
- Serio? - spytałam, gdy wzrok Honey zaczął podążać wśród reszty regałów, jakby jedna sukienka przewieszona przez ramię to było za mało, by ruszyć do przymierzalni.
- Nic z ciebie nie wyciągnę, jeśli będę pytać, więc przeszłam do działania - odezwała się pewnym siebie głosem, stając na palcach, by ogarnąć wzrokiem resztę sklepu. Dziwiło mnie to, bo nie była niską osobą, a na dodatek miała swoje koturny. Zanim jednak zdołałam wywrócić znacząco oczami, w moich rękach pojawiła się ta sama fioletowa sukienka, którą przed chwilą Honey zabrała z wieszaka. - Idź do przymierzalni - nakazała, rozglądając się za sukniami z wystawy. - Zaraz ci coś przyniosę.
   Otworzyłam usta w osłupieniu, chcąc coś powiedzieć, ale wiedziałam, że kłótnia z Honey na temat mody jest niczym walka z wiatrakami. Równie dobrze mogłybyśmy zacząć temat o motoryzacji i to ona byłaby na przegranej pozycji.
   Ruszyłam szybkim krokiem w stronę przymierzalni, zastanawiając się, czy mają tu jakieś tylne wyjście, czy coś w tym rodzaju. Miałam dość zakupów na cały następny rok, choć ten jeszcze nie zdołał się skończyć.
   Stanęłam w przymierzalni i zasunęłam kotarę, po czym bezzwłocznie sprawdziłam telefon. Przejrzałam kilka propozycji designu dla mojego motocyklowego stroju na Grand Prix nadesłanych przez Emmę, ale oprócz tego nie znalazłam żadnych wiadomości od Hiro. Zagryzłam wargę, znów zastanawiając się, czy mój ojciec przypadkiem mu czegoś nie nagadał, gdy odwoził go ostatnio do domu.
   Zdziwiłam się, że Honey wyskoczyła z pomysłem zakupów i to tuż po wypisaniu Robba ze szpitala. Całe szczęście, rana nie była poważna, a lekarze z San Fransokyo uporali się z nią tak szybko, że już dziś rano mógł wrócić do domu. Yoko ponoć nakazała mu iść na przymusowy urlop, ale z tego, co mówiła Honey, niezbyt podobał mu się ten pomysł. Zdołałam zauważyć, że Honey coś trawiło i że musiała wymyślić te zakupy tylko po to, by przestać o tym czymś myśleć. Może chodziło o Robba, pomyślałam, starając sobie wyobrazić, jak wyglądałaby ich kłótnia. Zawsze byli tacy zgodni i uśmiechnięci, że jakiekolwiek nieporozumienie musiało graniczyć z cudem.
   Nagle kotara rozsunęła się tak nagle, że aż drgnęłam w zdziwieniu.
- A ty jeszcze nieprzebrana? - spytała mnie Honey, ale szybko zauważyła telefon w mojej dłoni. Zmarszczyła brwi i westchnęła, krzyżując ręce z naręczem kolorowych sukienek, które wyglądały razem jak spory kawałek miękkiej tęczy. - Znowu czekasz na to, że Hiro się odezwie, tak?
- A tam zaraz Hiro... - machnęłam dłonią lekceważąco, chowając telefon do kieszeni. - Po prostu sprawdzałam, czy nikt do mnie nie...
- Kłamiesz, Tomago - przerwała mi delikatnie Honey, mrużąc lekko swoje zielone, przeszywające oczy. - Od rana zaglądasz w wyświetlacz, myślisz, że tego nie widzę?
   Zdrętwiałam, czując się jak mysz zagoniona w róg pokoju. Nie miałam żadnej riposty, którą mogłabym ją uraczyć, poza tym i tak było to zbędne, bo moja przyjaciółka znała mnie często lepiej niż ja siebie sama.
- Nie wiem, co jest nie tak, Honey - wyznałam wprost, rzucając fioletowy materiał na fotel w rogu przymierzalni. - Nie daje znaku życia. Dzwoniłam do niego, ale on...
- Ej, GoGo - Honey nagle zmarszczyła brwi w przypływie troski i położyła mi dłoń na ramieniu. - Przestań myśleć na zapas. Hiro jest dużym chłopcem i da sobie radę - mówiąc to, uśmiechnęła się do mnie łobuzersko, przez co jeszcze boleśniej przypomniała mi o moim przyjacielu.
   Prawda była taka, że nie potrafiłam wybić go sobie z głowy od naszej ostatniej rozmowy, cały czas upajając się tym wspomnieniem. Powtarzałam sobie, że to niczego nie zmienia, że jesteśmy świetnymi przyjaciółmi i że fakt, że wie o mnie tak dużo wcale nie powinien mnie dziwić. Problem leżał jednak w tym, że z Honey przyjaźniłam się dłużej - a na bank nie wiedziałaby nawet połowy z tych rzeczy, które powiedział mi wtedy Hiro. Poza tym to, jak wtedy patrzył mi w oczy, jak głaskał mnie po policzku... Powinnam przestać. Coraz częściej przyłapuję się na tym, że
myślę, by go pocałować i myśl ta powoduje, że przez większą część naszych rozmów wstrzymuję powietrze, starając skupić się na czymkolwiek innym, byle nie na jego twarzy.
- Posłuchaj mojej rady - usłyszałam Honey, powracając myślami do małej przymierzalni. - Zrób to, co mamy dzisiaj w planach i idź do niego. Nie przekonasz się, co się stało jeśli będziesz siedziała bezczynnie cały dzień.
- A jeśli on jest z Sam? - zapytałam poważnie, chociaż cały dzień odpychałam od siebie tę paskudną myśl. Ufałam mu, ale nie potrafiłam zapomnieć o tym, jak bardzo podoba się tej zołzie.
   Honey spojrzała na mnie z takim powątpieniem, że naraz poczułam, jak cała beznadzieja zaczyna mnie opuszczać. Poczułam ulgę, że jest przy mnie właśnie teraz.
- Przecież on świata poza tobą nie widzi, kochanie - powiedziała z ciepłem, uśmiechając się do mnie, jakbym była małym, nierozumnym dzieckiem.
- Może świata nie, ale ją tak - mruknęłam pod nosem, ciesząc się, że Honey tego nie usłyszała.
   Zmierzyłam pierwszą sukienkę, tę znienawidzoną przeze mnie, fioletową i od razu pokręciłam głową, widząc w lusterku jak prezentują się przy niej moje nogi. Już wiedziałam, że rozkloszowany dół nie jest dla mnie, więc miałam jakiś kierunek, którego mogłabym się trzymać.
   Honey podawała mi przeróżne sukienki - od tych, w których wyglądałam jak starsza pani, do tych, w których wyglądałam na dwa razy grubszą. Nie mówiąc już o tych, które miały olbrzymie dekolty lub ledwie zakrywały pośladki. W końcu odrzuciłam na bok satynową suknię balową, którą ledwie zdołałam z siebie zdjąć. A mówiłam Honey, że nie będę tańczyć w czymś, o co łatwo się potknąć...
   Spojrzałam na siebie w lustrze, zdołowana moją asymetryczną figurą i westchnęłam ciężko. Powinnam na siebie coś założyć, zanim wróci Honey z nowym naręczem sukien, których i tak nigdy nigdzie nie ubiorę. Mogłam się nie zgadzać na ten ślub, pomyślałam ze złością, ale przypomniałam sobie radość Abigail, gdy usłyszała, że będziemy na nim wszyscy. Spojrzałam na leżącą w kącie górę materiałów i zagryzłam zęby. Że niby ja, GoGo Tomago, mam się poddać zwykłym kawałkom sztucznego tworzywa? Przegrać z Freddim? O, nie!
   Podeszłam do mojej prowizorycznej garderoby i zaczęłam przeszukiwać ją z zamkniętymi oczami, obiecując sobie, że pierwsza sukienka, jaką znajdę zostanie przeze mnie zakupiona. Miałam tylko nadzieję, że nie wpadnę na tę, w której wyglądałam jak Cruella de Mon...
   Wygrzebałam ze sterty pudrowy materiał z połyskującego tiulu. Zdziwiłam się, bo wcześniej jej nie mierzyłam. Co prawda, nie lubiłam różu i jakoś średnio pasowała mi wizja chodzenia w czymś takim, ale w końcu bardziej wolałam opuścić ten sklep przed jego zamknięciem.
   Ubrałam szybko sukienkę, zapinając zamek dokładnie w momencie, w którym do przymierzalni bezceremonialnie wtargnęła Honey. Na mój widok suknie, które trzymała, upadły jej pod nogi, jakby od dawna marzyły o kontakcie z posadzką.
- Rany, GoGo! - wykrzyknęła Honey, zasłaniając usta. - Wyglądasz bajecznie!
- Mam się bać? - zapytałam ze śmiechem, ale Honey tylko chwyciła mnie za ramiona i obróciła jednym ruchem w stronę lustra.
   Mówiąc szczerze poznałam siebie dopiero po niespełna kilkunastu sekundach. Moje odbicie miało dość znajomą twarz, ale sylwetka w niczym nie przypominała mojej. Sukienka była prosta, bez zbędnych dekoracji nie licząc tiulowego dołu, odkrywającego ponad połowę moich nóg. Góra sukienki kończyła się nad biustem skromnym dekoltem, odkrywając całe moje ramiona.
- Opłaciło się szperać w tych wszystkich sukienkach, co? - zapytała mnie Honey, obejmując mocno, podczas gdy ja dalej wpatrywałam się z szokiem w lustro. - Teraz to niech lepiej Freddie szykuje kąpielówki, bo zmieciesz go w tej sukience!
   Uśmiechnęłam się słabo, starając sobie wyobrazić miny moich przyjaciół, gdy mnie w tym zobaczą. Pewnie nawet do głowy im nie przyjdzie, że to ja, pomyślałam z rozbawieniem, obracając się z gracją przed Honey. Cóż, może chodzenie w sukienkach nie jest takie złe, jak mi się wydawało?


   Próbowałam się wymigać od tematu Hiro, ale Honey podprowadziła mnie pod same drzwi jego domu, wyliczając wszystkie argumenty, dlaczego powinnam to zrobić. Czułam się głupio zawracając mu głowę, choć przecież wcześniej nie miałam z tym problemu i nawet gdy narzekał na to, że wtrącam mu się w życie, to i tak nie dawałam za wygraną. Z tą myślą weszłam do kawiarni, powtarzając sobie w kółko, że Hiro pewnie najzwyczajniej w świecie siedzi w domu i po prostu o mnie zapomniał.
- Dzień dobry, pani Cass - uśmiechnęłam się słabo, podchodząc do lady. Honey tymczasem zabrała się sprzed werandy z moją sukienką w jednej z jej toreb. Znając życie, gdy będzie miała chwilę, to podrzuci mi ją do domu.
   Ciocia Hiro wychyliła się ze swojego miejsca w białym fartuchu, przybrudzonym gdzieniegdzie polewą czekoladową i cukrem pudrem i odwzajemniła mój uśmiech z taką życzliwością, jakby chciała wziąć mnie w ramiona.
   Muszę powiedzieć, że uwielbiałam tę kobietę. Wszystko, co robiła, czyniła zawsze dla Hiro i Tadashiego i nie poddawała się nawet wtedy, gdy jej to nie wychodziło. Mój ojciec wspominał mi coś o tym, że po śmierci rodziców Hamadów, pani Cass wyprowadziła się z nimi na pewien czas kilkaset kilometrów stąd tylko po to, by zapewnić im bezpieczeństwo. Jednak co kryło się między tymi słowami - o to nawet bałam się spytać. Miałam tylko nadzieję, że to zagrożenie, które im wtedy groziło, nie przebudzi się po kilkunastu latach i że Hiro i jego ciocia będą w dalszym ciągu bezpieczni.
- Witaj, GoGo - odparła, ustawiając muffinki na wystawowej ladzie. - Dawno cię nie widziałam. Słyszałam, że ostatnio byliście z Hiro na jakimś koncercie.
   Dopiero po chwili zajarzyłam, że mój ojciec właśnie w ten sposób usprawiedliwił naszą misję.
- Aaach, tak - sapnęłam, chcąc jak najszybciej zakończyć ten temat. - Jest może Hiro?
   Pani Cass przyjęła zapłatę za swoje wypieki i schowała je do kasy, przeliczywszy szybko w dłoniach.
- Nie, skarbie - odpowiedziała, skupiając się jednak na klientach. Musiała mieć bardzo podzielną uwagę. - Od rana pomaga Wasabiemu. Nie mówił ci?
   Zmarszczyłam brwi, dziwiąc się tym słowom. Wasabi przecież wyjechał na ferie świąteczne do swojej rodziny i miał wrócić dopiero po Nowym Roku. Albo moja intuicja nieco zawiodła, albo Hiro po prostu okłamywał mnie i swoją ciocię. Raczej wątpiłam, by wyjechał wraz z Carry i Wasabim.
- Może - wzruszyłam obojętnie ramionami, nie chcąc dawać po sobie poznać, że nic mi na ten temat nie wiadomo. Nie chciałabym sprzedawać przyjaciela przez moją niewiedzę.
   Pożegnałam się z panią Cass, kupując przy okazji dwie paczki ciastek z kremem dla taty i wyszłam na mróz, zastanawiając się, co dzieje się z Hiro. Gdyby był z Sam, przecież nie musiałby okłamywać swojej cioci, myślałam, i choć ta myśl miała przynieść ulgę, to jednak powodowała jeszcze większe zaniepokojenie.
   Ruszyłam do domu energicznym krokiem, próbując się do niego dodzwonić, ale znów odzywał się brak sygnału. Gdy już niepocieszona, miałam rzucić swój telefon w zaspę śnieżną, zza rogu wyłoniła się znajoma postać w szaro-niebieskiej kurtce. Hiro zatrzymał się i spojrzał na mnie z rozbawieniem, jakby kompletnie nie zdawał sobie sprawy, że dowiedziałam się o jego kłamstwie.
- Wracasz z mojego domu? - zapytał z szerokim uśmiechem, pocierając zmarznięte dłonie, by je ogrzać.
- Tak - odparłam krótko, przystając przed nim. Chyba zdołał wyczuć, ze coś tu nie gra, bo nawet nie próbował mnie objąć na przywitanie. - Możesz mi powiedzieć, dlaczego powiedziałeś swojej cioci, że pomagasz Wasabiemu? Niby jakim cudem, skoro wyjechał?
   Hiro przeczesał swoje włosy dłonią i skulił się nieco w swoim ciemnym szaliku.
- Mojej cioci musiało się coś pomylić - odparł spokojnie, patrząc mi w oczy. - Nie byłem u Wasabiego, tylko u Lary. Zaprosiła mnie na obiad i Naomi bardzo chciała, żebym tam był. Poza tym ja też cię szukałem. Byłem u ciebie w domu, ale twój tato powiedział, że wyszłaś z Honey na zakupy. Równie dobrze ja mógłbym zwątpić w to, że wybrałabyś shopping z Honey zamiast ślęczenia nad swoim motorem.
   Poczułam się głupio. On naprawdę nie miał powodu, by kłamać, uświadomiłam sobie, patrząc mu w oczy. Tylko coś mi w tym nie pasowało - Cass nie była osobą, która łatwo zapominała takie rzeczy, a już szczególnie jeśli chodziło o jej siostrzeńca. Skoro potrafiła się skupić na pięciu czynnościach jednocześnie, to czy mogłaby mieć problem z zapamiętaniem, gdzie udaje się jej podopieczny?
- Dlaczego nie odbierałeś? - spytałam zamiast tego nieco łagodniej, po czym zawahałam się i dodałam nieco ciszej: - Martwiłam się.
   Hiro uśmiechnął się delikatnie, a ja znów złapałam się na tym, że spoglądam na jego wargi.
- Tak się składa, że Baymax zapakował mi złe spodnie do pralki - przyznał, krzywiąc się przy tym w zabawny sposób. - Wierz mi, że przez następne kilka dni na pewno nie będę mógł odebrać telefonu. 
   Zaśmiałam się mimowolnie, czując, że całe moje zwątpienie znika, zastąpione wyrzutami sumienia. Czułam się głupio, że mu nie ufałam, w końcu był osobą, na której zależało mi najbardziej. Mimo to coś krzyczało we mnie, że powinnam być mniej naiwna i że moja ostrożność w tym przypadku nie jest złą cechą - w końcu już raz się nacierpiałam przez Hiro, gdy zobaczyłam jego i Sam w kuchni Honey.
- Przepraszam - przyznałam w końcu, wydychając głośno powietrze. - Jestem jakaś... podminowana.
- To wina Honey? - zapytał Hiro, nie pozbywając się swojego uśmiechu z twarzy. Miał dar do rozbawiania ludzi - wystarczyło, żeby powiedział tylko kilka zdań i automatycznie poprawiał czyiś nastrój. A mój już w szczególności. - Aż tak źle było na zakupach?
- Pierwsze trzy godziny były koszmarne - wyznałam, czując ciężar minionych godzin na swoich barkach. Miałam ochotę rzucić się Hiro na szyję i trwać tak, dopóki nie polepszy mi się humor. - Ale w końcu... Chyba udało mi się coś kupić.
- No proszę - Hiro wyraźnie się zdziwił tym wyznaniem. - Freddie ma poważny problem. Już wie, że przegrał zakład, czy zamierzasz mu to uświadomić?
- Zrobię to delikatnie - obiecałam i mrugnęłam do niego, starając się sprawiać wrażenie serdecznej. Hiro jednak zbliżył się i spojrzał mi w oczy z powątpieniem.
- Jakbym cię nie znał Tomago - powiedział cicho, tamując śmiech. - Nie potrafisz być delikatna.
- Zdziwisz się - mruknęłam, udając obrażoną. Już widzę jego minę, kiedy zobaczy mnie w tej kiecce, pomyślałam z zadowoleniem.
- Idziesz do domu? - zapytał, obracając się w tył, jakby sprawdzał, czy nikt za nim nie idzie. - Jeśli chcesz mogę cię odprowadzić.
- Nie, tylko skoczę na chwilę zanieść tacie ciasto i... - zaczęłam, ale przerwałam nagle, wpadłszy na pomysł. Skrzyżowałam ręce i spojrzałam na Hiro z wyzwaniem. - Mówiłeś, że chcesz mi pomóc przy Grand Prix, prawda? - zapytałam dla pewności.
   Hiro roześmiał się, widząc moją minę i wzruszył ramionami.
- Dla ciebie wszystko - powiedział i przez chwilę miałam wrażenie, że się rumieni - a może to po prostu zimne powietrze wywołało róż na jego policzkach.
- Świetnie - odparłam z zadowoleniem, biorąc go za rękę. Hiro spojrzał na mnie z lekkim zaskoczeniem, ale nie puścił mojej dłoni. - Czas zapoznać cię z moim miejscem pracy.


No dobra, dzisiaj trochę krótko, mam nadzieję, że zabawnie :3 za tydzień szykuje się coś większego i to wam się może spodobać, bo pojawią się nowe postaci, o których już wcześniej wspomniałam, gdy pisałam z perspektywy GoGo ;))

To widzimy się za tydzień mordki i obyście wszystko pozdawali (ja np. miałam dzisiaj próbny egzamin zawodowy i myślę, że go zdam :v *nadzieja matką głupich* )

~Dreamie

11 komentarzy:

  1. Mordko, jaki przyjemny rozdział! Tylko w pewnym momencie przestałam rozumieć jaką sukienkę wybrała. Opiszesz ją?
    Poprawka, znalazłam. Różowa sukienka??? Dlaczego właśnie nie fioletowa? Pal licho, to sukienka, więc będzie ok.
    Zdałam to co miałam zdać! Koniec końców nie byłam odpytywana z chemii, jeszcze tylko strona internetowa i laba do końca roku.
    Pytanie numer dwa: czyli to w przyszły piątek będzie wprowadzenie do Grand Prix? Będzie gorąco... :D
    Mam nadzieję, że Ci dobrze poszedł zawodowy. A właśnie, z czego on był? Podejrzewam, że to głupie pytanie. Trudno... Skąd ja mam wiedzieć? :)
    ~Piwo

    OdpowiedzUsuń
  2. bardzo fajny rozdział troszke krótki ale za to zapowiadający bardzo ciekawe wydzarzenia ekipa Gogo pozna Hiro młodego Geniusz który pewnie będzie miał kilka pomysłów na pomoc przy GrandPrix Pozdro jesteś najlepsza ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj tak ^^ ale jak go przyjmą to druga sprawa 😉

    OdpowiedzUsuń
  4. Do Grand Prix droga daleka ;)) jeszcze dużo się może zmienić...
    To fajnie że mas z górki, ja miałam próbny egzamin zawodowy na kwalifikację A35 (ekonomista) ;) i spoko, ty pytasz, ja odpowiadam 😊

    OdpowiedzUsuń
  5. Ojaaaaaaa pieee...prze.
    Czemu jestem taka głupia, i nie czytam rozdziałów na bieżąco? Oj, oj. No trudno xd Teraz postaram się już czytać na bieżąco, mistrzu ;D

    Hehs, Go w sukience xddd W różowej sukience xddd Już jest zabawnie! :')
    Nie no, ja tu się wcale nie śmieję z GoGo xdd W sumie, ciekawi mnie reakcja Hiro, jak ją zobaczy *a kogo niby nie ciekawi xd* Mam nadzieję, że będzie mieć meeeeeegaaaaaa crusha :')

    Ah ah, Hirogo kwitnie <3 Dżizas, tu jest tyle słodyczy, że moje serduszko się raduje *o* W poprzednim rozdziale, jak on ją po tym policzku tak ten... jeju!! <3 *u*
    Ja to się już nawet normalnie wysłowić nie mogę.... :') Dziefczyno, zasłodziłaś mnie... <3333

    Powiem ci, że w sumie lubię nadrabiać rozdziały. Przyjemnie się czyta, no i mam więcej, tak? xd Jakieś korzyści z tego czerpie jednak.
    No, ale teraz już będę punktualna, a przynajmniej się postaram, hahahah ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spoko, Avis 😅 nikt cię nie potępia a już na pewno nie ja xdd no trochę się zmieniło przez te kilka rozdziałów 😉 to trzeba przyznać. Poza tym będzie coraz więcej akcji i momentów Hirogo 😉

      Usuń
  6. świetny rozdział, zresztą jak zawsze. Coraz bardziej mnie zadziwiasz Tomago xD. No już się nie mogę doczekać przyszłego tygodnia. Czyżby coś z Ithanim?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raczej nie 😉 ale to nie oznacza że nie będzie ciekawie :))

      Usuń
    2. U ciebie jest zawsze ciekawie Just ;)

      Usuń
    3. Miło mi to słyszeć Passion 😊

      Usuń
  7. Super napisane. Musze tu zaglądać częściej.

    OdpowiedzUsuń