- Dobra, przyznaj, ile razy go uderzyłeś? - spytała GoGo, żując beznamiętnie gumę.
- Ithaniego? Myślisz, że pamiętam? - spytałem, choć pamiętałem niemal każdy cios. Poczułem ból w pękniętej wardze na samo wspomnienie i przypomniałem sobie radość, jaką czułem za każdym razem, gdy Ithani obrywał. Ta myśl mnie przerażała.
GoGo popatrzyła na mnie z szacunkiem.
- Nie spodziewałabym się, że ty... no wiesz. - wzruszyła ramionami, jakby chciała mi udowodnić jednak, że słabo ją to obchodzi. Nagle ogarnęła mnie złość na chłopaka.
- A pamiętasz każdy jego cios wymierzony w ciebie? - spytałem, nie kryjąc gniewu w głosie. GoGo spojrzała na mnie z przerażeniem.
- Nic nie rozumiesz, Hiro... - szepnęła.
- Potrafię zrozumieć wiele - powiedziałem wolno. - ale tego nie potrafię zrozumieć. Czemu nikomu nie powiedziałaś? No, nie zerwałaś z nim?
- Hiro, - GoGo nagle wstała, przeszło mi przez głowę, że zaraz odejdzie, więc zszedłem trochę z tonu. - to nie jest ani czas, ani miejsce na takie rozmowy.
- Puk, puk - Honey wychyliła przez szczelinę w drzwiach swoją głowę. - Skończyliście, słodziaki?
- Jeszcze chwilę - mruknąłem, po raz pierwszy stając na nogi odkąd się tu znalazłem. Zauważyłem przelotnie, że ubrali mnie w białą, gładką piżamę sięgającą poniżej kolan. Zwróciłem się do GoGo - Kiedy w końcu przestaniesz uciekać przed tym tematem, przecież chcę ci pomóc. - dziewczyna zerknęła na mnie, jakby szukała szczeliny w moim łagodnym podejściu, jakiegoś haczyka, który mogłaby wykorzystać. - Tak jak ty pomogłaś mi wcześniej. - dodałem.
GoGo westchnęła.
- To wcale nie... takie proste. Nie zrozumiesz.
- No to mi pomóż to zrozumieć - naciskałem. W końcu dziewczyna odwróciła się do mnie z tak zbolałą miną, że poczułem, że zaraz pęknie mi serce. To już nie była ta sama twarda dziewczyna zakochana w motoryzacji i adrenalinie. Miałem wyrzuty sumienia, że doprowadziłem ją do takiego stanu, ale oprzytomniałem wreszcie, że to była wina Ithaniego, a nie moja.
- Nie teraz - szepnęła, ale ja przyjąłem to jako obietnicę. Zrobię wszystko, żeby pomóc GoGo, przyrzekłem sobie.
Do sali nagle weszli pozostali. Tyle miałem z odpoczynku, pomyślałem od razu, ale cieszyłem się, widząc ich znajome twarze. Z jakiegoś powodu nie chciałem znowu zostać sam, a potęgowała to tylko nieobecność Baymaxa.
- Sory, Fred się niecierpliwił - Wasabi pomachał do nas otwartą dłonią, patrząc na GoGo z dziwną miną. Myślę, że jako jedyny choć trochę domyślał się naszej rozmowy.
- Mam nadzieję, że przez ten czas nie wydrapaliście sobie oczu - zaśmiała się Honey, choć jej mina mówiła jasno, że brała to pod uwagę.
- Nieee, skąd - rzuciłem jej uśmiech, GoGo zapatrzyła się w podłogę. - A tak serio, jak z wami? Nic wam nie jest, nie? - spytałem wszystkich, ale patrzyłem dalej na czarnowłosą.
- Nie, spoko - odpowiedział Wasabi.
- Nigdy nie czułem się lepiej! Freddiezilla domaga się więcej krwi wrogów! - wykrzyknął Fred w momencie, w którym do sali weszła pielęgniarka. Wierzcie mi, nie chcielibyście widzieć jej miny, z jaką popatrzyła na Freda. Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem, nawet GoGo.
- Jak się czujesz, Hiro? - spytała młoda pielęgniarka o krótkich, sięgających do ramion włosach o brązowym kolorze. - Widzę, że już lepiej z taką ekipą przy boku - spojrzała kątem oka na Freda, który zarumienił się od stóp do głów.
- Taak - podrapałem się po głowie, rzucając im wszystkim uśmiech. - Świetni są.
- Cieszę się - wymruczała pielęgniarka. - ale wiecie, że w sali nie mogą przebywać więcej niż trzy osoby? - popatrzyła kategorycznie na każdego z moich przyjaciół. No, tego mogłem się spodziewać.
Przełknąłem głośno ślinę.
- Ten jeden mały wyjąteczek? - poprosiłem pielęgniarkę, która obrzuciła mnie tym samym chłodnym spojrzeniem, co pozostałych. - Nie przeszkadzają mi. No proszę... - poprosiłem grzecznie z uśmiechem.
Kobieta westchnęła w końcu i wyszła, więc uznałem to za "tak".
- No - rzekła GoGo, wstając. - Nasz mały Hiro ma nie tylko parę w pięściach, ale i na języku - mrugnęła do mnie, wiedząc jak zareaguję na "mały Hiro". Przynajmniej zobaczyłem jak się uśmiecha.
- Ej, to jest serio dziwne, najpierw ciocia Cass - powiedział Fred, oglądając się jeszcze za pielęgniarka, jakby badał, czy na pewno sobie poszła. - Teraz ta nadęta pielęgniarka. Potrafisz przekonywać, młody.
Wzruszyłem ramionami. Łopatka powoli przestawała dokuczać.
- Co poradzę na to, że jestem taki słodki? - spytałem z uśmiechem, reszta zaśmiała się na widok mojej niewinnej miny. Westchnąłem. - Ciekawe kiedy mnie wypiszą, mam już dość tej bieli - spojrzałem na swoją piżamę. Naprawdę zaczynałem nienawidzić tego koloru.
- Z tego, co słyszałam to jutro - powiedziała Honey. - A zresztą przy twoim łóżku wisi tabliczka. Sory, tylko ja czytam? - spytała pozostałych, którzy kiwnęli głowami, przytakując. Honey jęknęła, siadając obok GoGo.
- A co z robotami? - spytałem, przypominając sobie kilkanaście maszyn, wyglądających jak Baymax, które zostawiłem w magazynie razem z resztą Szóstki.
- Znaleźli je ludzie z uniwersytetu - powiedział Wasabi. - Połączyli to z twoją osobą i ujęciem Ithaniego. Wierz mi, może nie być za fajnie, kiedy tam wrócimy.
- No to kicha - mruknąłem, panikując. Yoko już mówiła, że jeśli znów nie znajdzie mnie na zajęciach, to po mnie, więc zostało mi tylko zmierzyć się z tym, co o mnie pomyślą na instytucie. - Wywalą mnie.
- Czy ja wiem? - zagadnął Wasabi, mrugając do mnie. - Hej, my też tam byliśmy, nie? Jeśli już to staniemy w twojej obronie, nie miałeś nic wspólnego z tymi robotami.
Wstałem wolno i podszedłem do okna, wyglądając na ulice San Fransokyo.
- O Baymaxie nie wiedział nikt z instytutu, jedynie Callaghan - powiedziałem. - Jeśli zaczną szperać, mogą mi go odebrać, bo Tadashi przecież stworzył go na uniwersytecie i robot należy do uniwersytetu - pojąłem. - Więc nie możemy mówić nic.
- Ale Hiro... Co jeśli... - zaczęła Honey.
- Trudno, nie mają dowodów, że to ja. Muszę trochę odczekać, aż sprawa ucichnie i potem dopiero zbuduję nowe ciało dla Baymaxa - zdecydowałem. Wasabi uśmiechnął się.
- Nie musisz, Hiro. Wzięliśmy jednego robota, któremu rozłączyliśmy jedynie kartę. - Honey oparła ręce na biodrach, rzucając ciemnoskóremu podejrzliwe spojrzenie.
- Rozłączyliśmy? - spytała.
Wasabi wzruszył ramionami.
- Albo ty rozłączyłaś, co za różnica...
- Zaraz, - przerwałem. - chcecie mi powiedzieć, że nie muszę robić niczego, jedynie włożyć kartę do durnego portu i odzyskam Baymaxa? - zapytałem, nie dowierzając. Nie, nasza misja to coś więcej niż sukces. To było aż dziwne.
Wszyscy kiwnęli głowami.
- To się w głowie nie mieści. Nie mieliśmy nawet dobrego planu, a wszystko się udało. Nie myślicie, że to podejrzane?
- Mi też coś tu śmierdzi - przyznała GoGo.
- Sory - mruknął Fred, odsuwając się od niej.
- Żartujesz sobie? - wykrzyknęła dziewczyna, ale wszyscy ją uciszyli, bojąc się, że ta pielęgniarka tu wróci i każe im wyjść.
- Pogadam z ciocią, muszą mnie wypisać dziś. - powiedziałem sam do siebie.- Yoko mnie zabije, jeśli nie zjawię się na uniwerku - spanikowałem.
- Czemu? - Honey zmarszczyła brwi. - Coś przeskrobałeś?
- No, trochę, zdziwię się jak zaliczę rok - mruknąłem, machając dłonią. Nie byłem niemal na żadnym wykładzie, moje szanse były równe zeru. Na zewnątrz widziałem tramwaje podwożące ludzi do pracy, pomimo tego, że dziś była niedziela.
- Taak, geniusz, który zdał szkołę średnią w wieku czternastu lat będzie miał wyjątkowe problemy z zaliczeniem jednego roku na uczelni, który ma w jednym palcu - aż nie dowierzałem, że to wyszło z ust GoGo. Znaczy, to było miłe. Zaskakująco miłe. Jeszcze sposób, w jaki to powiedziała, reszta popatrzyła na nią w osłupieniu, ale chyba ze względu na mnie nie powiedzieli nic.
Wasabi puścił mi oko, a ja przypomniałem sobie naszą ostatnią rozmowę na temat tego, jak to GoGo mnie traktuje. Przyjaciel próbował mnie przekonać, że jestem dla niej kimś wyjątkowym. Jeszcze wtedy w to nie wierzyłem. Teraz sam nie wiedziałem, co miałem myśleć.
W tym momencie do sali wkroczyła dumnie ciocia Cass, trzymając w dłoni cztery papierowe torebki ze słodkościami. Myślę, że przewidziała, że będziemy w pełnym składzie.
- Jemy? - spytała tylko, a ja zauważyłem błyszczące oczy studentów.
Kiedy kolejna część? :) Nie mogę się doczekać!
OdpowiedzUsuń