Biegliśmy wszyscy przez długi biały korytarz szpitala do sali, wskazanej nam przed chwilą przez jedną z pielęgniarek. Honey powiadomiła nas, że Hiro jest już opatrzony, ale dalej nie potrafią go dobudzić. Mówiła też, że znaleziono go w morzu obok płynącej nieopodal barki. Ludzie zauważyli go, gdy spadał i w ten sposób w ogóle go znaleźli. Włosy na ciele zjeżyły mi się, gdy się o tym dowiedziałam. Czy ten idiota w ogóle wiedział, ile miał szczęścia?!
- Przepraszam - mruknęłam do lekarza, na którego niechcący wpadłam, a biegłam pierwsza. Za mną Wasabi krzyczał, próbując mnie uspokoić. Z jednej z sal wybiegła pielęgniarka, zatrzymując pozostałych i robiąc im pogadankę na temat tego, żeby siedzieli cicho i nie biegali po szpitalu. Ja spojrzałam tylko w tył i biegłam dalej. Wasabi rzucił mi tylko krótkie spojrzenie, rozmawiając z pielęgniarką. Dobrze wiedziałam, gdzie biegnę.
Weszłam do pustej sali, nie licząc śnieżnobiałego łóżka. Miałam wrażenie, że czas nagle płynie wolniej, jak zawsze, gdy był przy mnie Hiro. W końcu zobaczyłam chłopaka leżącego pod białą kołdrą, jego twarz pokrywały opatrunki i bandaże, ale jego niesforne włosy i tak spod nich wystawały. Poczułam wreszcie ulgę, nareszcie nie musiałam myśleć nad tym, czy żyje. Był tutaj, cały i zdrowy.
- Ty idioto - mruknęłam, chwytając Hiro za rękę. Po co mu to było? Po co w ogóle powiedziałam mu o Ithanim?
Usiadłam obok wpatrując się w śpiącego przyjaciela, jego powieki wciąż były zamknięte. Jeżeli nadal jest w śpiączce, to znaczy że było z nim naprawdę źle. Jego dłonie wciąż były zimne.
- Hiro - szepnęłam, gdy weszli pozostali. Honey usiadła na krześle obok, chłopcy stali.
- Co z nim? - spytała ze smutkiem. - Nie budzi się?
Pokręciłam głową. Czyli czekałam i znowu będę czekać? Naprawdę już miałam dość. Niedługo potem przyszła ciocia Cass, ustąpiłam jej miejsca. Staliśmy bez słowa, gdy ciocia wypytywała, co się właściwie stało. Postanowiliśmy jej powiedzieć o wszystkim.
Zajęli się tym Honey i Fred, ja postanowiłam trochę odpocząć, Wasabi mi towarzyszył. Byłam mu wdzięczna, że przy mnie był. Rzadko kiedy czułam cokolwiek, no wiecie. Nigdy się tak jeszcze nie bałam jak o tego gamonia, śpiącego sobie niepozornie w tej durnej sali.
Trzymałam w drżących dłoniach kubek z kawą, Wasabi wpatrywał się w nie z uwagą.
- Musisz iść się położyć, odwiozę cię do domu - powiedział.
- Nie - rzuciłam krótko.
- Zamierzasz czekać, aż Hiro się wybudzi, hę? - spytał. Odwróciłam wzrok. Przecież dobrze wiedział, że ma rację. - Słuchaj, wiem, że się o niego martwisz, jak my wszyscy, ale wyglądasz naprawdę źle spojrzałam na niego z gniewem, wiedział, że lepiej mi nie dogryzać na temat wyglądu. Wasabi podniósł dłonie do góry - wiesz, o co mi chodzi. Po prostu przeszłaś najwięcej, zaraz za Hiro. Wypoczniesz i się nim spotkasz, ba, sam ciebie tu przywiozę, żebyś sobie nic po drodze nie zrobiła.
Pomyślałam, że w sumie sen to nie taki głupi pomysł, gdy wyobraziłam sobie jeszcze kilka godzin oczekiwania. Tak naprawdę, to zasnęłam zaraz w samochodzie Wasabiego, nie wiem jakim cudem dostałam się do domu, albo on mnie przeniósł, albo mój tato, bo obudziłam się już w domu.
Wstałam późnym południem, słońce grzało wszystkie okna w moim pokoju. Gdyby był tu mój ojciec, pewnie by je zasłonił, ale wtedy spałabym dalej.
Poszłam niepewnie do łazienki, czułam, że moja skóra pali od licznych otarć i siniaków, ale gdy spojrzałam w lustro aż syknęłam. Cały policzek był siny, przecinała go jedna rana, to tu uderzył mnie jeden z robotów podobnych do Baymaxa.
Nałożyłam na niego tyle pudru, że aż sama się sobie dziwiłam, po prostu nienawidziłam ran, a nie raz już byłam posiniaczona przez Ithaniego i musiałam potem wyglądać normalnie przy moim ojcu. W końcu, gdy zdecydowałam, że nie odstaję na tyle od normy, postanowiłam pojechać znów do szpitala i miałam w nosie obietnice Wasabiego.
Kiedy wchodziłam z powrotem do pokoju, kopnęłam coś twardego, co leżało obok drzwi. To był mój kask. Odbił się od ściany, po czym włączył się, brzęcząc jak mały silniczek. Zmarszczyłam brwi i wzięłam go w dłonie.
Z kasku wydobyło się światło - najpierw jedno, potem drugie, aż wszystkie światła pokryły sąsiednią ścianę. Nagle wyłonił się ze wszystkich tych świateł obraz. Widziałam garaż Hiro, dokładniej jego biurko. Na fotelu siedział chłopak, za nim widziałam pracującego Baymaxa.
- Cześć, GoGo - uśmiechnął się Hiro nieśmiało, rumieniąc się. Ja sama uśmiechnęłam się jak głupia w stronę ściany. - Jeśli to oglądasz, to znaczy, że stało mi się coś złego podczas, no wiesz - podrapał się po karku - naszej misji. Chciałem ci po prostu powiedzieć, że wiem o Ithanim o wiele więcej, niż mi to powiedziałaś. Kiedy spędzałem czas z Honey na początku tego roku, to niechcący natknęliśmy się na twój temat. GoGo - powiedział to tak pewnie, że miałam wrażenie, że nie mówi tego ten sam Hiro, którego znam - dlaczego nie powiedziałaś mi, że... że on robił ci krzywdę? - otworzyłam szeroko oczy ze zdziwienia. Honey wiedziała co prawda wszystko, była moją jedyną powierniczką, nie powiedziałam o tym nawet ojcu, ale dlaczego musiał dowiedzieć się o tym właśnie Hiro? Spośród chyba wszystkich ludzi jakich znam, najbardziej nie chciałam, żeby to on wiedział jak słaba byłam w stosunku do tego... Odetchnęłam i skupiłam się z powrotem na Hiro. - Nie myśl sobie, że to wykorzystam, nie - twarz chłopaka co chwilę zmieniała się, jakby nie do końca był pewny tego, co mówi. Ja to widziałam inaczej - był pewny tego, co chciał mi powiedzieć, ale fakt, że musiał to zrobić stawiał go w niepewności - obiecuję. Chcę po prostu, żebyś wiedziała, że pogodziłem się ze śmiercią mojego brata. Żadne nowe informacje nie zmienią tej myśli. Tadashi po prostu odszedł, nie obchodzi mnie, kto przyczynił się do jego śmierci, bo nie będę się mścił - chłopak zacisnął dłonie w pięści. - ale nie pozwolę, żeby ktoś ranił moich bliskich, a mi... - przystanął chwilę, biorąc oddech. - zależy na tobie. I od razu chcę ciebie przeprosić za to, że znowu odepchnę cię od misji. Was wszystkich. Ale nie zamierzam znowu chować się za kimkolwiek. Po prostu chcę, żeby to zostało pomiędzy mną a Ithanim. Bo to on jest winny temu wszystkiemu, co cię spotkało - tutaj film się kończył, a kask wypadł mi z drżących dłoni.
Nie sądziłam... nie wiedziałam, że... kurczę, nawet nie potrafiłam zebrać myśli. Hiro poleciał za Ithanim z mojego powodu. Ta myśl nie dawała mi spokoju. Chłopak zrobił dla mnie coś, czego nie zrobił dla mnie nikt inny w całym moim życiu. Usiadłam, opierając się o ścianę i przytuliłam kask. Po raz pierwszy odkąd pamiętam zaczęłam gorzko płakać z powodu Ithaniego i tego jak mnie traktował tyle lat. Cały czas znosiłam to bez choćby jednej łzy. Teraz w końcu czułam się od niego wolna za sprawą Hiro, bo to on wypełnił pustkę po Ithanim swoją troską o mnie.
Ojejku jakie to wszystko słodkie
OdpowiedzUsuńChcę więcej Hiro i GoGo
Życzę weny: )