11/16/2016

Plan na przyszłość

https://www.youtube.com/watch?v=S2oxFIsENgM

   GoGo przyszła wcześniej niż zwykle. Spodziewałem się jej dopiero koło dziesiątej, kiedy w kawiarni robił się większy ruch. Wtedy łatwiej było się zwinąć, gdy pracownice cioci miały pełne ręce roboty. Nie obawiałem się, że zostawię je z natłokiem pracy - radziły sobie o wiele lepiej ode mnie, głównie z tego powodu, że były kobietami. Nawet, jakbym był mistrzem świata w przyrządzaniu kawy i wykładaniu tacek ze świeżymi ciastami na wystawę, to nie potrafiłbym ogarnąć przy tym masy zamówień, kasy i dodatkowo rozmów ze stałymi klientami tak jak one.
- Hiro, mógłbyś podać mi numer do tego adwokata, który był tu w zeszły weekend? - zapytała mnie Alissa. Była może dwa lata starsza ode mnie, a działała tak sprawnie, jakby miała pięć par rąk zamiast jednej. - Powinien leżeć koło kasy.
   Akurat stałem obok, więc nie było problemem namierzenie małej, białej karteczki z wypisanymi cyframi. Na razie w kawiarni zajęte były tylko trzy stoliki, gdzie ludzie z nieco zaspanymi spojrzeniami sączyli kawę z białych kubków i czytali poranną gazetę. Pani Yaki-Yo, która odwiedzała nas w każdy wtorek, siedziała tuż przed kasą na wysokim stołku, rozmawiając żywo o polityce ze stojącą na kasie Mary. Kobieta obróciła się w moją stronę i uśmiechnęła się, gdy ująłem w ręce drobny świstek.
- Czyżbyś miała problemy z prawem? - spytałem z uśmiechem Alissę, dołączając do niej na zapleczu. Miała w dłoni telefon, a przed nią leżał plik dokumentów.
   Jej ciemne loki spływające po ramionach zawsze kojarzyły mi się z cocker spanielami, ale nie byłem na tyle śmiały, by podzielić się z nią moją uwagą. Jeszcze wyłapałbym ręcznikiem, który zawsze nosiła na ramieniu. Mimo iż była starsza ode mnie, sięgała mi ledwie do ramion ze swoją drobną sylwetką. Czasem naprawdę nie potrafiłem uwierzyć, jakim cudem przemierza kawiarnię w takim tempie. Albo miała w rodzinie zawodowego biegacza, albo często chodziła na siłownię, a może i jedno, i drugie. Wiedziałem na pewno, że odkąd pojawiła się w kawiarni, starała się najbardziej ze wszystkich pracownic. Próbowałem ją kilka razy zagadywać, ale była dość małomówna, mimo że z jej twarzy nigdy nie schodził uśmiech.
- Niee, to dla mojego taty... - odpowiedziała, po czym zerknęła na mnie i spuściła wzrok, jakby powiedziała coś nie tak.
- Wszystko gra? - spytałem ją, ale pokiwała tylko głową i wyszła z zaplecza tak szybko, jak się pojawiła. Zmarszczyłem brwi, zastanawiając się nad jej reakcją. Pierwszy raz widziałem ją taką podminowaną. Postanowiłem, że gdy ruch się nieco zmniejszy, to spytam ją o to ponownie. Wyraźnie widziałem, że potrzebowała z kimś porozmawiać, a ja byłbym w stanie jej pomóc, skoro już nie raz robiłem dużo trudniejsze rzeczy. W końcu, praktycznie rzecz biorąc, raz nawet zeznawałem w postaci obrońcy w sądzie, więc mógłbym sobie dopisać prawo do moich licznych doświadczeń.
- Hiro, ktoś do ciebie - zawołała do mnie Mary zza kasy. Ruszyłem obojętnie w kierunku wnętrza kawiarni i od razu zobaczyłem GoGo stojącą przed Mary po drugiej stronie kasy. Uśmiechnąłem się szeroko na sam jej widok. Akurat moja przyjaciółka była osobą, z której widoku zawsze będę się cieszył.
   Odwiązałem fartuch z moich bioder i położyłem pod ladą. Mary raczej nie będzie miała mi za złe jeśli na trochę zniknę. Pod nieobecność cioci to ona tu rządziła, aczkolwiek uwielbiała mnie najbardziej ze wszystkich, bo jako jedyny maskowałem jej liczne podwędzanie deserów z półki przed moją ciocią.
   GoGo odpowiedziała coś kasjerce i podeszła do mnie, zarzucając mi ręce za szyję. Pocałowałem ją krótko, czując, że przy niej jestem w stanie zapomnieć o wszystkim, nawet o wczorajszym wieczorze.
- Wyglądasz na wypoczętą - zauważyłem, patrząc jej w oczy. Miała na sobie luźną bluzę i gładkie legginsy w stonowany wzór, który tylko podkreślał jej zgrabne nogi. GoGo uśmiechnęła się w odpowiedzi i złapała mnie za ręce.
- Przemyślałam to, co wczoraj mówiłeś - powiedziała, patrząc mi w oczy. Jej własne tryskały energią, którą starała się mnie zarazić. - Masz rację. Powinieneś zażyć trochę ruchu... Ja na twoim miejscu już dawno bym się zwinęła z domu.
- Chcesz mi to zaproponować czy raczej odradzić? - spytałem ostrożnie. W odpowiedzi uśmiechnęła się do mnie jednym ze swoich najpiękniejszych uśmiechów.
- Mary mówiła, że twoja ciocia wybyła z miasta... - dodała z nutą zadziorności w głosie.
- Naprawdę Tomago namawia mnie do złego? - spytałem, nie dowierzając w to, co widzę. Rozległ się cichy dźwięk dzwonka, oznaczający wejście następnego klienta. Czułem, że z godziny na godzinę ten dzwonek będzie dzwonił coraz częściej, aż w końcu Mary i reszta nie dadzą sobie rady...
   GoGo stanęła na palcach i pocałowała mnie w taki sposób, że poczułem na policzkach rumieńce. Nie musiałem zgadywać, by wiedzieć, że Mary na nas patrzy.
- Nie w kawiarni! - usłyszałem jej donośny głos, przebijający się przez połowę lokalu. Część stałych klientów witających tu co rano zachichotała, widząc zbulwersowany wzrok kasjerki.
- Dobra - burknąłem w jej kierunku, gdy GoGo się ode mnie odsunęła. Gdyby nie to, że rzeczywiście staliśmy w kawiarni, najchętniej w ogóle bym nie kończył tego pocałunku. - Go, nie wiem czy to dobry pomysł, wiesz... - zacząłem nieśmiało przyciszonym głosem. Cały czas miałem na uwadze wydarzenia wczorajszego wieczora i nie chciałem dokładać mojej cioci problemów. Poza tym zaczynałem się zastanawiać czy nie trzyma mnie w domu specjalnie, dowiedziawszy się o tym, jakie ryzyko wiązało się z pracą w Agendzie...
- Wiem z doświadczenia, że lepiej prosić o przebaczenie niż pozwolenie - zauważyła GoGo. Jej pełne usta wygięły się w łuk. - Poza tym to ja cię porywam, więc to ja wezmę to na siebie.
- Tak to nazywasz? - wymruczałem, zastanawiając się czy wyjaśnienie, że moja dziewczyna porwała mnie z domu nie byłoby lekką przesadą. Objąłem ją w talii i przysunąłem do siebie, muskając ustami jej odsłonięte ucho.
- Hiro... - jęknęła znowu Mary, gdy GoGo odchyliła kark w zapraszającym geście.
- Okej, wiem - odparłem, a GoGo się roześmiała, widząc moją minę. Chwyciłem ją za rękę i pociągnąłem za sobą do mieszkania, mając nadzieję, że tam nam już nikt nie przeszkodzi.
   Przeszliśmy przez niski korytarz, zamykając za sobą starannie drzwi. GoGo obejrzała się za siebie, jakby wciąż czuła na plecach wzrok Mary. Zanim jednak zdołała się obrócić i spojrzeć na mnie, przykułem ją do ściany całując tak, jak zrobiła to ona na oczach pracownicy mojej cioci. GoGo drgnęła nieco zaskoczona, ale długo nie pozostała mi obojętna. Poczułem zimny dotyk jej dłoni na moim karku, gdy dziewczyna pociągnęła mnie jeszcze bliżej, jakby dystans dzielący ją ode mnie był stanowczo zbyt wielki. Nasze gorące oddechy mieszały się ze sobą, a bicie serc przyspieszyło do nieprawdopodobnej szybkości. Pomimo że moje oczy pozostawały zamknięte, odczuwałem naraz tyle bodźców, że ledwie dawałem radę je zarejestrować. Smak jej ust, ciepło jej oddechu, ta pociągająca bliskość...
   GoGo przerwała nasz pocałunek, przygryzając nieznacznie moją wargę. Spojrzałem na nią i prawie wybuchnąłem śmiechem, widząc że nie potrafi dojść do siebie. Zamrugała gwałtownie, patrząc na mnie tak, jakby widziała mnie po raz pierwszy na oczy.
- To jest ten Hiro, którego znam - stwierdziła, nie ukrywając uśmiechu. Roześmiałem się głośno, obejmując jej zmarznięte, okryte kurtką ciało.
- Cieszę się, że cię mam - wyszeptałem jej do ucha, gdy nasze rozbawienie minęło. Moje mieszkanie w porównaniu do kawiarni było oazą spokoju. Nic dziwnego, że szybko dopadło mnie znużenie - w końcu nie spałem całą noc.
   GoGo nagle odepchnęła mnie i ujęła moją twarz w obie dłonie, wpatrując się we mnie badawczo, jak wybitny rzeczoznawca. Jej czarne włosy błyszczały w jaskrawym świetle poranka.
- Co się dzieje? - spytała poważnie. Odetchnąłem głośno, domyśliwszy się, że jeżeli GoGo potrafiła wychwycić mój podły nastrój po jednym wypowiedzianym przeze mnie zdaniu, to z pewnością rozgryzie to po mojej minie.
   Zaproponowałem GoGo przejście do salonu, jako mój przedpokój nie był najlepszym miejscem na tego typu rozmowy. GoGo jednak stanowczo odmówiła, każąc mi mówić w tym momencie. Opowiedziałem jej więc przebieg całego wczorajszego wieczoru, łącznie z moim... dziwnym zachowaniem. Gdy wspomniałem, że w tamtej chwili niezbyt nad sobą panowałem, oczy GoGo rozszerzyły się, ale nic nie powiedziała. Stała jednak w jednym miejscu, nie uciekła, więc nie mogło być tak źle. Skończyłem na tym, że od rana nie widziałem mojej cioci, bo ponoć wyjechała po nowy towar, także nie wiem, czego mogę się spodziewać.
- Wróciła do pracy - zauważyła GoGo, gdy skończyłem. - Może niekoniecznie się martwisz, Hiro. Przynajmniej nie leży w łóżku i nie rozpacza...
- Powiedziała tak Mary - odparłem, mając złe przeczucia. - Co jeśli wcale nie zajęła się pracą? Może to tylko wymówka, żeby...
- Och, Hiro - jęknęła GoGo, głaszcząc mnie po policzku. - Za bardzo panikujesz. Zaczynasz sam przypominać swoją ciocię, wiesz?
   Obróciłem głowę, czując, że jej słowa wcale mi nie pomagają. Może byłem lekko przewrażliwiony, ale ciocia dałaby mi znać, gdyby miała wybyć z domu zaraz po świcie. Dlaczego podała mi informację przez Mary? Czyżby nie chciała mi spojrzeć w oczy po tym, co powiedziałem?
- Nie pomagasz, Go - wyszeptałem. GoGo westchnęła, patrząc na mnie surowo, po czym chwyciła mnie za ręce.
- Jeszcze nie, ale zamierzam to zrobić - powiedziała entuzjastycznie. - Zabieram cię stąd, zanim całkiem stracisz głowę. Potrzeba ci zmiany otoczenia. Siedzenie samemu w ciasnych ścianach nic ci nie da...
- Wolałbym siedzieć z tobą w tych ciasnych ścianach - odpowiedziałem, całując ją czule w policzek. GoGo roześmiała się, przekrzywiając głowę. Jej włosy sięgały już do ramion i naprawdę jej pasowały. Widziałem ją kiedyś na jakimś zdjęciu w długich włosach, ale prawdę powiedziawszy przyzwyczaiłem się do naszej, krótkowłosej GoGo.
- Ubieraj się - zarządziła, zapinając swoją zimową kurtkę. - Tylko najlepiej jeszcze zamelduj się u Mary. Nie żeby coś, ale ja sama nabrałabym podejrzeń, gdybyśmy zamknęli się w twoim mieszkaniu na cały dzień...



   Spacerowaliśmy po San Fransokyo dwie godziny. Nie spieszyło nam się nigdzie, a z GoGo mógłbym rozmawiać całe wieki. Szliśmy tak przez odśnieżone ulice, trzymając się za ręce i łapiąc pierwsze promienie słońca po srogiej zimie. Śnieg zaczynał powoli ustępować kwiatom, a na drzewach pojawiały się małe pączki. W końcu niedługo miała przyjść najbardziej pokochana przez Japończyków pora roku - wiosna.
   Dowiedziałem się, że ekipa GoGo planuje pierwsze jazdy próbne zaraz po polepszeniu się pogody z tego względu, że główny tor ćwiczeniowy Grand Prix w Tokyo znajduje się na otwartej przestrzeni. Każdy zgłoszony będzie musiał przejść szereg testów, tak samo i jego sprzęt. Zauważyłem, że GoGo wydaje się dziwnie spięta, gdy o nich wspomina.
- Są aż takie straszne? - zapytałem ją, obejmując ramieniem. Na jej twarzy pojawił się grymas.
- Nie jestem pewna czy twoje... modyfikacje przejdą. - jęknęła. - Mają bardzo surowe zasady. Jeśli uda się przejść przez testy bez większych problemów, to już mamy połowę problemów z głowy.
- Uda się - odparłem, cmoknąwszy ją w policzek. GoGo spojrzała na mnie i uśmiechnęła się.
- Wiesz ile kasy mógłbyś zgarnąć, gdyby twoje silniki okazały się strzałem w dziesiątkę? - spytała mnie, a jej oczy błysnęły w szczerym zainteresowaniu. Nawet tak o tym nie myślałem, choć w sumie rzeczywiście mogłoby się okazać, że o mój projekt walczyliby inwestorzy. Już raz tak się zdarzyło i wywołało to tylko kłopoty. Rynek nauki był naprawdę ciężkim interesem...
- Nie zależy mi na kasie... - zacząłem, choć nie do końca było to prawdą. GoGo chyba to zauważyła, bo zmarszczyła brwi. - No dobra, mam taki jeden pomysł...
- Słucham - odpowiedziała, skupiając na mnie swoje bystre spojrzenie. Grzywka, która wychodziła jej z czapki, zasłaniała jej jedno oko. - Co to za pomysł?
   Podrapałem się po głowie, niepewien jak mam zacząć.
- Chciałbym... założyć fundację. - powiedziałem wreszcie, a GoGo przystanęła z szeroko otwartymi oczami.
   Byłem przygotowany, że ją zaskoczę, ale nie sądziłem, że aż tak bardzo.
- Fundację? - wykrztusiła, a ja złapałem ją za ręce.
- Jeszcze nie teraz... - usprawiedliwiłem się. - Nie mam zdolności prawnej i nie mógłbym sam o niej decydować, dlatego na razie oszczędzam pieniądze z Agendy. Trochę się uzbierało na moim koncie, mówiąc szczerze - dodałem z uśmiechem. - Poza tym po przypadku z Naomi i Larą... Nie chcę pozbawiać ludzi możliwości, tylko dlatego, że nie wiem co zrobić z pieniędzmi.
   GoGo wspięła się na palce i pocałowała mnie mocno, przez co poczułem, że chyba jest za tym pomysłem. Koło nas przejechał tramwaj, jęcząc głośno na oblodzonych torach. Go puściła mnie, a kącik jej ust drgnął w uśmiechu.
- Czyli, że jesteś na tak? - upewniłem się, jako że po jej twarzy ciężko było rozpoznać aprobatę.
- Pod jednym warunkiem - wyszeptała, zbliżając się bardzo blisko mojej twarzy. - Pozwolisz mi sobie pomóc.
   Roześmiałem się głośno, słysząc jej warunek. Nawet mógłbym na niego przystać, choć zastanawiało mnie to, że GoGo ma w głowie jeszcze parę pomysłów na przyszłość... parę kosztownych pomysłów na przyszłość. Przykładowo Grand Prix, na które pójdzie jej pewnie sporo zaoszczędzonych środków.
- Ale nie finansowo - zgodziłem się i przysunąłem się do niej, chcąc ją pocałować, ale GoGo się odsunęła.
- A-a - pokręciła głową. - Mówię poważnie. Jeżeli chcesz stworzyć fundację, to chcę to zrobić z tobą. - nagle posmutniała. - Nie przestajesz mnie zadziwiać, Hiro. I jestem chyba jedną z wielu osób, które przy tobie mają niską samoocenę o sobie.
- Okej, w takim razie to nasz wspólny plan - zgodziłem się. - Ale nie wmawiaj mi, że robię coś innego niż wszyscy...
- Bo tak jest - powiedziała głosem nieznoszącym sprzeciwu i wzruszyła obojętnie ramionami. Jej policzki nieco się zaróżowiły od chłodu, przez co uznałem, że powinniśmy znaleźć jakieś miejsce, żeby się ogrzać.
- Dobra, chodź uparciuchu - zarządziłem, ciągnąc ją za sobą. - Dość dyskusji jak na jeden dzień.
  GoGo zaśmiała się dźwięcznie, wpatrując się we mnie z miną zwycięzcy.
- A masz już może jakąś nazwę? - dopytywała się. Nie lubiłem, gdy moje pomysły to tylko chwilowe myśli, więc tak naprawdę w sprawie fundacji zaplanowałem już niemal wszystko. Wystarczyło tylko poczekać do odpowiedniego wieku.
   Odetchnąłem ciężko, czując, że niepotrzebnie odkrywam przed kimś moje karty. Z drugiej strony była to GoGo, a ja nienawidziłem mieć przed nią tajemnic - w końcu ostatnim razem źle to się dla mnie skończyło.
- Ehmm... Co powiesz na... Fundację Tadashiego? - zapytałem. GoGo otworzyła szeroko usta ze zdziwienia.
   Dokoła pojawiało się coraz więcej ludzi spieszących się do pracy czy szkoły, a auta trąbiły na siebie z pretensją, gdy ktoś zanadto się wlókł. Najwyraźniej chłód nie przeszkadzał im w codziennych nerwach. Miałem wrażenie, że wszystko, co zwyczajne, dzieje się wokół mnie, a ja sam zostałem pochłonięty przez tunel bez dna. Wierzyłem w inną rzeczywistość i to było jedynym tego powodem.
- On byłby zachwycony - powiedziała wreszcie, gdy zdołaliśmy przejść połowę ulicy. - Fundacja z jego nazwiskiem... Hiro, wiesz, że gdy Wasabi, Honey i Fred o tym usłyszą, to będą chcieli się w to włączyć?
- Mają własne potrzeby - wzruszyłem ramionami. - Poza tym już wystarczająco czasu poświęcili na moje pomysły, nie uważasz? Ty zresztą też...
- O nie - GoGo pokręciła głową, patrząc na mnie w taki sposób, który zachęcał mnie by ją pocałować. - Poświęciłam ci stanowczo za mało czasu...
   Nachyliłem się nad nią, gdy wtem usłyszałem czyiś głos.
- Och, Hiro, GoGo - poznałem ją po głosie, jeszcze zanim zdołałem ją zobaczyć. Honey pojawiła się przed nami jak duch. Miała na sobie jasny, optymistyczny płaszcz, który wyróżniał się na tle szarej ulicy. Za nią stała niska dziewczyna ubrana w sposób, który nie często widywaliśmy w San Fransokyo. Większość jej sylwetki przykrywała wielka chustka o fioletowej barwie, a jej jasne loki spływały złota kaskadą po wąskich ramionach.
- Honey - ucieszyłem się, obejmując ją. Nie widziałem jej przez ostatni tydzień, nie licząc rozmów przez telefon. Nic dziwnego, ze tak ucieszyłem się z tego spotkania. - Już myślałem, że cię wcięło.
   Honey roześmiała się, spoglądając na mnie i GoGo z tajemniczą miną. No tak, nakryła nas w trochę zaskakującej sytuacji. Poza tym nikt z naszych przyjaciół nie widział jeszcze, jak się całujemy, więc nic dziwnego, że jest to dla nich dość spory szok.
- Mnie? - spytała, mrugając szybko. Od jakiegoś czasu przestała nosić okulary, a zaczęła soczewki. pamiętam, że zazwyczaj zakładała je, gdy spotykała się z Tadashim, ale to było już bardzo dawno temu. - Skąd... A właśnie, chciałabym wam kogoś przedstawić.
   Obróciła się i objęła swoją niską towarzyszkę ramieniem. Dopiero po chwili zauważyłem, że dziewczyna ma ten sam kolor i kształt oczu, co nasza przyjaciółka.
- To jest Charlotte, moja siostra - przedstawiła nas z dumą Honey. Widziałem, że nie jest uradowana, jakby obecność siostry nieco ją speszyła. Przypomniałem sobie, że przecież Honey pochodzi z Francji i że przesyła rodzinie pieniądze. Z tego, co mi wspominała, mają ogromne długi... - Charlotte, to są moi przyjaciele, o których ci mówiłam - odezwała się do niej po francusku. GoGo opadła szczęka, jako że pierwszy raz słyszeliśmy jak nasza przyjaciółka posługuje się tym językiem.
   Charlotte uśmiechnęła się do nas szeroko, choć jej policzki skryły rumieńce. Domyślałem się, że nie mówi w języku angielskim.
- Bardzo mi miło - odezwałem się do niej, używając francuskiego po raz pierwszy od kilku lat. Honey i GoGo spojrzały na mnie ze zdziwieniem. - No co?
- Kolejny argument, dlaczego marnujesz się w Instytucie - westchnęła GoGo, przymykając oczy. Zaśmiałem się i objąłem ją ramieniem.
- Ty jesteś GoGo Tomago? - zapytała nagle Charlotte, uśmiechając się szeroko. Honey chciała poprawić jej chustkę, ale dziewczyna ją odepchnęła. - Jesteś taka podobna do swojej mamy!
- Co ona mówi? - zapytała nas GoGo z uprzejmym uśmiechem, nie rozumiejąc słów Charlotte.
- Ehh, może Honey powinna ci to wyjaśnić - odparłem, spoglądając na naszą blondwłosą przyjaciółkę.
   Honey potarła sobie ramiona, a na jej ustach pojawił się łagodny grymas.
- Charlotte interesuje się sztuką - wyznała. - Uwielbiała dzieła twojej mamy, a gdy powiedziałam jej, że przyjaźnię się z tobą, chciała cię poznać. Twierdzi, że bardzo przypominasz mamę.
   Spodziewałem się, że GoGo zareaguje smutkiem, albo chociaż irytacją, ale jej twarz nagle rozjaśniła się do takiego stopnia, jakby usłyszała, że wygrała los na loterii. Spojrzała na Charlotte i uśmiechnęła się do niej najprzyjaźniej, jak tylko potrafiła - a musiałem przyznać, że wyglądała z tym uśmiechem nadzwyczaj pięknie.
- W takim razie będę musiała szybko nauczyć się francuskiego - odparła, a wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem. Nawet Charlotte, gdy Honey wyjaśniła jej słowa GoGo.
   Porozmawialiśmy jeszcze chwilę, głównie po angielsku, bo Charlotte wolała się nie odzywać. Nie dziwiłem się jej. Na miejscu siostry Honey też czułbym się wyobcowany w Japonii, słysząc dokoła nieznajomy język. Zauważyłem jednak, że robiła to samo, co Honey - spoglądała to na mnie, to na GoGo, jakby łączyła nas w swojej głowie. Zaczynałem się zastanawiać, o co im chodzi i co takiego nagadała jej o nas GoGo.
- Dobra, musimy lecieć z Lotty - oznajmiła Honey, poprawiając torebkę. Charlotte spojrzała na nią i zamrugała swoimi wielkimi, zielonymi oczami, które wyglądały bardzo znajomo.
- Lotty - powtórzyła GoGo. - Jak słodko...
   Charlotte uśmiechnęła się do niej, choć przez większość czasu patrzyła na nią z wyraźnym uwielbieniem, jakby patrzyła na samą Ayami Tomago, a nie na jej córkę. Domyśliłem się też, że nastolatka zapunktowała u GoGo, wspominając o jej mamie na samym początku znajomości. To jedno chociaż je łączyło - szacunek dla zmarłej artystki.
- Zobaczymy się później - obiecała Honey, ignorując uwagę GoGo. Mrugnęła przy tym znacząco, więc domyśliłem się, że ma na myśli Agendę. Zacząłem się zastanawiać, kiedy ostatnio odwiedziłem budynek instytucji... Poza tym dawno nie widziałem też Sam - dziwnie się czułem, myśląc o tym, w jaki sposób ją wykorzystałem, choć dziewczyna zapewniła mnie, że nie ma do mnie pretensji i że sama postąpiłaby w ten sposób na moim miejscu, gdyby chodziło o jej bliskich. - Nie chcę wam przeszkadzać, gołąbki. Trzymajcie się!
   Uśmiechnęliśmy się w odpowiedzi, żegnając się z dwiema Francuzkami. Swoją drogą z wyjątkiem wzrostu naprawdę mało je dzieliło. Nawet sylwetki miały podobne.
- Honey nigdy nie mówiła nic o swojej rodzinie - zauważyła GoGo. - Nawet nie wiedziałam, że ma siostrę.
- Ja też nie - odpowiedziałem, patrząc na nią z satysfakcją. Łatwo było poznać, że spotkanie z miłośniczką jej mamy poprawiło jej humor. - Naprawdę zamierzasz uczyć się francuskiego?
- I tak zamierzałam to zrobić - odparła obojętnie GoGo, wzruszając ramionami. Jej ręce były schowane w kieszeniach, by nie dopuścić do nich uporczywego mrozu.
- Wcale nie chodzi o to, że chcesz mi dorównać? - zapytałem z pobłażaniem. Trochę znałem GoGo Tomago i zauważyłem, że nie lubi zostawać w tyle, co nie dotyczyło tylko wyścigów.
- Nie schlebiaj sobie - mruknęła, a ja objąłem ją ze śmiechem. - Poza tym i tak miałabym z tym spory kłopot.
- Nie sądzę - odpowiedziałem sekundę przed naszym pocałunkiem.




Dobra, jak za słodko to mówcie :D ale myślę, że wcale nie jest dziwne to, że Hiro i GoGo tak się do siebie zbliżyli po tym, przez co przeszli... no i po tym jak ich odłączono :P czekam na Wasze opinie :33


~Justie

23 komentarze:

  1. Za słodko? Żartujesz?! Jest wręcz idealnie. Miłość Hiro i GoGo jest po prostu sama w sobie słodka a ty genialnie ją opisujesz. Hahaahah Lotte i Honey :,D one są świetne. Ale i tak najbradziej rozwaliła mnie sytuacja w kaawiarni. DNext był super, czekam z niecierpliwością na następny.
    Spokoju, weny pomysłów, radości, uśmiechu i wszystkiego co najlepsze :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahahha :D <3 kocham ;33
      Dzięki wielki :D mam nadzieję że wam się nie znudzi moje opisywanie romansu Hirogo :PP

      Usuń
    2. To się nigdy nie znudzi <3 Zwłaszcza w takiej jakości xDD :*

      Usuń
  2. świetne relacje hiro gogo i nie chodzi mi tylko o kissy ale też o to jak ze sobą rozmawiają naprawde podoba mi się ten rozdział jest taki lekki bardzo przyjemnie się czyta. "lepiej prosić o przebaczenie niż pozwolenie" gdzieś już to słyszałem :) powodzenia przy dalszym pisaniu i pozdro jesteś najlepsza :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba chodzi ci o Dzwonnika z Notre Dame 😂😂 ale że GoGo to taka bad girl to postanowiłam to wykorzystać :33 cieszę się że to zauważyłeś - że mimo że już praktycznie nasz parring jest razem to i tak są najlepszymi przyjaciółmi ^^

      Usuń
  3. No laska tym rozdziałem to zaszalałaś :D tyle romansu tyle pocałunków i tyle namiętności!
    Wybaczam ci tą nieobecność xD
    Tym rozdziałem wygrywasz mnie *--*
    ♥♥♥ Kocham ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahahah okii moja loszko :33 cieszę się że ci się spodobał 😊

      Usuń
  4. Przez ten rozdział, tak mega słodki I wgl cudny bardziej stęskniłam sie za swoim chłopakiem .ps musiał na troche wyjechać . Ale powiem ci że ach , aż mi sie ciepło na serduchu zrobiło po pzeczytaniu . Matko , zaczelam sie śmiać jak głupia kiedy Hiro przywital sie po francusku , bo wyobraziłam sb miny dziewczyn I jego reakcje . To tak zabawnie wygladało w mojej głowie xdd . W każdym razie next obłędny jak zawsze . Dużo weny kochana I do nna . <3 <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha 😄 ja też za kimś mocno tęsknię ❤ cieszę się że mogłam pobudzić w Tb takie pozytywne emocje 😊😊 do nna 😘

      Usuń
  5. Świetnie, ogarnęłam, że jest nowy rozdział 4 dni po jego publikacji. 100 punktów dla mnie za spostrzegawczość!
    Nie, to nie było za słodko. Nigdy nie dajesz za słodko. Raczej bardzo słodko, strasznie słodko, ale nie udało ci się chyba jeszcze wywołać u nas cukrzycy :D
    Czy mi się wydaje, czy twój magazyn weny zaczyna się znowu napełniać? Czekam na pełne naładowanie, wyczuwam wtedy bombę!
    W końcu pojawił się na horyzoncie wyścig Grand Prix! Czy czekają nas emocje?
    A jak się miewasz, ręka już w porządku, i szkoła znośna?
    ~Piwo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ręka w porządku, szkoła jak zawsze. A co do weny to tak, zaczynam pracować nad nowym opowiadaniem na wattpada. W nexcie dam wam linka 😘 to dobrze że nie musicie się przeze mnie leczyć xD

      Usuń
  6. Mam pytanko za ile mniej więcej można spodziewać się nexta?
    Ps Uwielbiam twoje opowiadania😃
    Pozdrawiam 🎈

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się może w środę 😉😉 aczkolwiek mi ciężko jest być teraz w stałym terminie, mam nadzieję że zrozumiecie 😊
      PS a ja uwielbiam Was 😁

      Usuń
  7. Jeśli next będzie w środę to umili mi dzień bo mam kartkówkę z Polaka. Jeśli w czwartek to też umili dzień bo mam sprawdzian z historii, a z kolei jeśli będzie w piątek to także umili dzień bo mam sprawdzian przyrody 😊 a nawę jeśli będzie w sobotę bądź niedziele to wtedy będzie to idealne zwieńczenie tego "cudownego" tygodnia 😐
    Pozdrawiam 🎈

    OdpowiedzUsuń
  8. Nawet gdybym nie miała niczego w te dni to tak czy siak umiliło by mi to dzień😃
    Pozdrawiam🎈

    OdpowiedzUsuń
  9. Ogólnie to nie ważne kiedy dodasz bo czasami trzeba trochę poczekać (a cierpliwość jest cnotą) a rozdziały zawsze są the best. Więc mi czekanie nie straszne 😃
    Pozdrawiam🎈

    OdpowiedzUsuń
  10. Taka propozycja, oczywiście wiem ze to twój blog i ty tu rządzisz, ale moim zdaniem fajna by była taka zakładka na blogu z bohaterami opowiadania. Wiem, że każdy wie, kto występuje w tym opowiadaniu i ile czasu zajęło by robienie czegoś takiego, ale to tylko jeden z pomysłów dziewczyny z podstawówki, którego nawet nie musisz brać pod uwagę 😊
    Pozdrawiam🎈

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przemyślę sprawę :) jestem otwarta na takie propozycje :D

      Usuń
  11. Kiedy można spodziewać nexta ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już nie chcę obiecywać i przepraszam was bardzo :( postaram się w weekend bo już połowę go mam ale wzięłam Sb twoją propozycję do serca z tymi postaciami... 😊😊 także dajcie mi czas na ogarnięcie się 😄

      Usuń
  12. Okej to ogarniaj się i czekamy na superowego nexta 😊
    Pozdrawiam 🎈

    OdpowiedzUsuń
  13. Co tam ?
    Pozdrawiam 🎈

    OdpowiedzUsuń