10/11/2016

Psychologia

https://www.youtube.com/watch?v=PT8gcZh_42w

   Mój tato przywiózł mnie pod szpital, gdy zdołałam się już wyspać. Nie myślałam, że będę spała aż tak długo - najwyraźniej sen był mi potrzebny, by się w pełni zregenerować. Gdy spojrzałam na zegarek, dochodziła ósma wieczorem, a ja wciąż leżałam w łóżku. Wzięłam szybki prysznic, przebrałam się w świeże ciuchy i postarałam się nieco zakryć moje wory pod oczami, których się nabawiłam w ciągu ostatnich kilku dni.
   Poszłam do szpitala, dokładnie wiedząc, gdzie mam iść. Zastanawiałam się, jak może się czuć Hiro. Obiecałam mu, że przyjdę później, ale nie myślałam, że to "później" będzie oznaczało ponad dwanaście godzin. Czułam się nieco zawstydzona, ale umysł mi podpowiadał, że to naturalne, że po takiej ilości stresu i strachu człowiek śpi tak długo. Po raz pierwszy od kilku dni czułam spokój, który potęgowało poczucie ulgi. Hiro jest bezpieczny, powtarzałam sobie, jakbym nie potrafiła przyzwyczaić się do nowego stanu rzeczy. Jest tutaj. Jest ze mną.
   Uchyliłam lekko drzwi i zerknęłam przez nie, niezbyt pewna czy do sali, na której leżeli pacjenci, powinno się pukać.
- Można? - spytałam, ale nagle zbladłam na widok dwójki stojącej pośrodku sali.
   Hiro był już w swoich ubraniach, bez tej przerażającej białej koszuli, więc spodziewałam się, że przywiozła je pani Cass. Sam natomiast wyglądała całkiem inaczej niż ta blondwłosa dziewczyna, która pracowała w Agendzie, nosiła proste spódniczki i nie rozstawała się z plikiem dokumentów w ręku. Miała na sobie sportową bluzę, jeansy i trampki, co w ogóle do niej nie pasowało. To tak jak ubrać miss piękności w worek na śmieci.
   Zdębiałam, zastając ich przy rozmowie. Oboje mieli skrzyżowane dłonie i wyglądali na raczej uspokojonych, jakby miło gawędzili na temat codziennych zajęć. Jakby Hiro wcale nie został porwany i torturowany przez znanego w mieście gangstera.
- Tak, pewnie - odpowiedziała Sam i chwyciła swoją sportową torbę, leżącą obok szpitalnego łózka Hiro. Chłopak obrócił wzrok i mruknął pod nosem słowa pożegnania.
   Sam wyminęła mnie ze smutnym uśmiechem i ruszyła w tylko sobie znanym kierunku. Hiro natomiast stał w tym samym miejscu, ale po wyjściu Sam widocznie się rozluźnił, jakby poprzednio tylko udawał. Zamknęłam za sobą drzwi, rozglądając się wokół czujnie, jakbym wyczuwała proch od miny, którą zostawiła tu Sam.
- Wszystko w porządku? - spytałam, a Hiro kiwnął głową, podchodząc do mnie. Zanim się obejrzałam, tkwiłam w ramionach Hiro, którego ciepły oddech rozlewał się po moim karku. Przymknęłam oczy i wtuliłam się w jego silne ciało, które tyle zniosło. Nawet nie sądziłam, że będzie w stanie stanąć na nogi po jednym dniu spędzonym w szpitalu. Albo był niewiarygodnie silny, albo szpital mógł się cieszyć dobrą opinią. - Przepraszam, mogłam przyjść wcześniej...
   Zawahałam się, czując, jak całuje moją szyję. Naszła mnie paniczna myśl, by wyrwać się i uciec, ale nie potrafiłam, bo uczucia, które mnie ogarnęły, były silniejsze niż ten wewnętrzny strach. Czułam się po prostu dobrze. Hiro zaczesał na bok moje sięgające ramion włosy i całował każdy skrawek mojej skóry wystającej znad tylnej części dekoltu, wprawiając mnie w pewnego rodzaju trans.
   Zadrżałam i wyrwałam się, czując, że tracę grunt pod nogami, gdy tak robił. Mimo to pozostałam w jego czułych objęciach, jakbym nie chciała, by całkowicie przestał.
- Jak się czujesz? - spytałam, w ostatniej chwili powstrzymując się od pogłaskania go po policzku, jak wtedy gdy był pogrążony we śnie.
- Lepiej - odpowiedział cicho, po czym musnął ustami moją skroń. - Dużo lepiej - wymruczał. Wtuliłam się w niego tak delikatnie, na ile było to możliwe, wdychając w płuca jego męski zapach, który sprawiał, że kręciło mi się w głowie. Czułam jak głaszcze mnie po włosach, tak delikatnie jakby bał się, że zaplącze je jeszcze bardziej.
- Wyglądasz na wypoczętą - zauważył z entuzjazmem. Obróciłam się i spojrzałam mu w oczy, jednocześnie bojąc się, że mnie pochłoną. Niestety, było już za późno, żeby zareagować, bo mój oddech nagle przyspieszył, a policzki przybrały kolor jasnego różu.
- Trochę - przyznałam. Na myśl, że przez ten cały dzień zdołałam wyspać te wszystkie nieprzespane noce w Agendzie, odczuwałam błogi spokój. Teraz już nic nie mogło mnie od niego odsunąć - ani zmęczenie, ani lekarze, ani nawet mijający czas.
    Spojrzeliśmy sobie w oczy z wahaniem, jak byśmy robili coś karalnego. Hiro nachylił się i dotknął czubkiem swojej głowy moją głowę, tak, że stykały się nasze czoła i nosy. Zamknęłam oczy, czując na skórze jego ciepły oddech. Mogłam się nim upajać bez końca, jak narkotykiem, którego żadna dawka nie dawała poczucia spełnienia. Po głowie błądziły mi różne myśli, jak zawsze gdy jego usta dzieliły od moich jedynie centymetry. Nie wiedziałam jedynie, dlaczego się waha, dlaczego nie pocałuje mnie tak, jak wczoraj zrobiłam to ja. Czyżby znowu zaczął się bać mojej reakcji? Nie przekonał się, że pragnę tego tak samo, jak on?
- Tęskniłem za tobą - wyszeptał, wyrywając mnie z tych myśli, niczym rybę złapaną na haczyk. Otworzyłam oczy i zauważyłam, że na mnie patrzy - tym samym, pełnym miłości spojrzeniem co w Bayu-Ville. Przez moją skórę przeszło napięcie, jakby dotyk jego czoła wysłał jakiś impuls przez całe moje ciało.
   Uśmiechnęłam się mimowolnie, jakby moje mięśnie odmówiły dalszej służby.
- Widzieliśmy się przecież dzisiaj - odparłam, a usta Hiro wygięły się w łuk.
- Nie o to mi chodzi - odparł cierpliwie. Jego duże, piwne oczy wpatrywały się we mnie jak w ekran. - Miałem na myśli te ostatnie dni...
   Zagryzłam wargę, czując się jak ostatnia idiotka.
- Wiesz, że cały czas o tobie myślałem? - jego niski głos sprawiał, że czułam dreszcz w okolicy ramion. Modliłam się, żeby to on pocałował mnie, bo inaczej sama bym to zrobiła. Zerknęłam na niego ze zdziwieniem, gdy sens tych słów do mnie dotarł. - Cały czas się zastanawiałem, gdzie jesteś, co robisz... - zawahał się na chwilę, po czym wyciągnął rękę i pogładził mnie po policzku, nie przestając patrzeć mi w oczy. - czy myślisz o mnie...
   Miałam ochotę odpowiedzieć, że przez te cztery dni nie funkcjonowałam tak, jak on to sobie wyobrażał. Egzystowałam, jakby ktoś dał mi tlen, ale zamknął mnie w szczelnym pomieszczeniu z pewnością, że mój życiodajny pierwiastek kiedyś się skończy. Tyle słów piętrzyło się w moich ustach, chcąc jak najszybciej wyjść na zewnątrz i zabrzmieć jak najbardziej szczerze, ale mimo to milczałam, czując nagromadzające się we mnie emocje.
- Wiem, że mówię bez sensu - powiedział, uśmiechając się nieśmiało i wbijając wzrok w podłogę, jakby nagle zrezygnował z kontynuowania tego tematu.
- Wcale nie - odparłam, odzyskując głos. Hiro zerknął na mnie nieco zaskoczony, jakby nie spodziewał się, że tak zareaguję. - I... myślę, że wiem jak mogłeś się wtedy czuć...
   Zauważyłam, że zbliżaliśmy się do siebie coraz bardziej jak dwa magnesy o przeciwnych biegunach. Wystarczyłaby tylko chwila, żeby się złączyły.
- To znaczy? - spytał, patrząc na mnie z uwagą.
   Poczułam, że się rumienię. Nie potrafiłam rozmawiać o uczuciach, ja je po prostu okazywałam. Zresztą nie potrafiłam zmieścić wszystkich tych uczuć, które odczuwałam teraz w moim dziwnie pokręconym sercu, w jednym zdaniu. To było dla mnie zbyt trudne.
- Po prostu... ja... - zaczęłam, ale pomysł wyparował mi z głowy jak lekka, poranna mgła. Chciałam powiedzieć tylko dwa słowa - te, które kiedyś powiedziałam innemu chłopakowi, tak naprawdę nie rozumiejąc jeszcze w pełni ich znaczenia. Wystarczyły tylko cztery dni na to, żebym uświadomiła sobie, co naprawdę znaczą. Sęk w tym, że czuć to jedno, a mieć sobie tyle odwagi, by wypowiedzieć je na głos to drugie...
   Nagle drzwi uchyliły się, a do środka weszła pani Cass, niosąc w dłoniach plastikowy pojemnik z ciastkami. Na nasz widok przystanęła nieco speszona, jakby nie do końca odnalazła się w sytuacji. Sądziłam, że Hiro mnie puści lub odepchnie na widok cioci, ale on nie drgnął ani o krok, za to ja czułam się nieco zawstydzona.
- Przeszkadzam? - spytała, rumieniąc się lekko. Hiro uśmiechnął się szeroko.
- Daj nam kilka minut - poprosił, a pani Cass kiwnęła głową, po czym obdarzyła mnie tajemniczym uśmiechem i wyszła, pozostawiając ciastka na stoliku obok drzwi. Gdy zniknęła, poczułam przygniatający mnie stres, który odbierał mi dech. Czy naprawdę chciałam mu to powiedzieć? W takiej chwili?
   Hiro spojrzał na mnie, jakby się wcale nie spieszył i jakby ciocia stojąca na korytarzu przed jego salą wcale go nie interesowała. W tej chwili był tylko skupiony na mnie. Wzięłam wdech, poddając się mojej ostrożności na dobre.
- Ja też za tobą tęskniłam - przyznałam, wiedząc dobrze, że będę żałować, że nie powiedziałam czego innego. - Te cztery dni... - westchnęłam, nabierając odwagi. - To była dla mnie męczarnia. Bałam się, że cię nie zobaczę, Hiro i ta myśl mnie przerażała. Poza tym nie mieliśmy nic, dzięki czemu moglibyśmy ciebie odnaleźć. Bałam się, że nie zdążymy, że... - przerwałam, bojąc się wypowiedzieć te słowa na głos.
- Wiem, Go - wyszeptał Hiro, uśmiechając się do mnie cierpliwie. - Honey tu była. Powiedziała, że przepłakałaś cały ten czas i że wszyscy się o ciebie martwili.
   Otworzyłam szeroko oczy ze zdumienia. Więc Hiro wiedział o wszystkim - wiedział o Sam, o mojej reakcji na jego porwanie, o naszych próbach odszukania go. Zastałam go z Sam, więc czego mogłam się spodziewać? Dziewczyna towarzyszyła mi przez większość tego czasu, dlatego nic dziwnego, że Hiro usłyszał o tym, co robiłam przez ostatnie dni.
- Go... - zaczął, a moje oczy się zaszkliły. Znowu przestawałam panować nad własnym ciałem. - Nie myślałem, że będzie ci tak ciężko...
- A czego się spodziewałeś? - spytałam, gdy łzy spłynęły po moich policzkach. Miałam wrażenie, że moje oczy są jakby oddzielone od pozostałych części ciała - mimo że płakałam, to sama nie czułam się smutna, wręcz przeciwnie, jakbym otrzymała nowe życie. Hiro skrzywił się i starł kciukiem moje łzy, jakby były maleńkie jak główka od szpilki.
   Widziałam, że chyba nie wiedział, co ma odpowiedzieć. Spoglądał tylko na mnie potulnie, jakby nie do końca pewien, czy warto było poruszyć ze mną ten temat. Nagle przyszło mi coś do głowy i poczułam, że chcę z nim o tym pomówić, nawet jeśli lekarze i sama Yoko byliby temu przeciwni.
- Hiro... - zawahałam się, gdy mój pomysł nieco otrzeźwiał, ale było już za późno. Chłopak czekał na pytanie, które chciałam mu zadać. - Wiem o tym, w jaki sposób Wasabi i reszta zdołali ci pomóc. I słyszałam także o tym, co zrobiłeś...
   Hiro nagle zrozumiał i pokiwał głową z zaciętą miną, jakby wcale nie żałował tego, co zrobił.
- Według mnie po prostu nie miałeś innego wyjścia - dopowiedziała od razu, czując się jak potwór, wychodząc do niego z tym tematem. Mój przyjaciel zamordował kilka osób, a ja miałam zamiar mu to wypominać. GoGo, ogarnij się, póki jeszcze możesz. - I nawet jeżeli będą chcieli cię za to karać, to...
- Go - przerwał mi Hiro, patrząc na mnie, jakbyśmy omawiali dwa różne tematy.
- Daj mi skończyć - poprosiłam, czując drżenie na myśl, że Hiro mógłby stanąć przed sądem. - Nie chcę, żebyś tego żałował. Ci ludzie zasłużyli na to, po tym, co ci zrobili. Poza tym być może gdyby nie to, to teraz nie byłbyś tu ze mną.
- Nie będę o nic oskarżony - spróbował znowu, tym razem skuteczniej. Otworzyłam szeroko oczy, zastanawiając się, czy to ja nie znam naszego prawa zbyt dobrze, czy może sytuacja Hiro pozwoliła na uniewinnienie go. - Rozmawiałem o tym z Yoko. Agenda ma wpływ na sądownictwo większe niż nam się wydaje. Większość agentów ma pozwolenie na broń i jej używanie i robią to podczas misji... jak policja w razie zagrożenia. Yoko mówiła, że każdy przypadek jest inny i że moje orzeczenie jest pewne po tym, przez co przeszedłem. Poza tym chce, żebyśmy przeszli dodatkowe szkolenia i uzyskali pozwolenie na broń. Misja Wasabiego była mówiąc w skrócie trochę nielegalna, skoro Yoko pozwoliła im na broń, ale ma dobrych adwokatów i z łatwością wywalczy sobie usprawiedliwienie za to, co się stało.
   Mówiąc szczerze, trochę opadła mi szczęka. Miałam ochotę głośno zaprotestować na myśl, że Hiro - ten sam, który ratował ludzi z zawalających się budynków - miałby także odbierać im życie. Poza tym myślałam, że był to dla niego cios - nawet nie przeszło mi przez myśl, że będzie to dla niego tak proste. Nie potrafiłam określić, czy cieszę się z jego zmiany, czy raczej tęsknię za tym chłopakiem, który w przeszłości nie skrzywdziłby muchy.
- Powiedziała ci coś jeszcze? - zapytałam go, spoglądając mu nieśmiało w oczy. Hiro spojrzał w bok i uśmiechnął się tak niesamowicie, że gdyby zrobił to w moją stronę, to prawdopodobnie bym odpadła.
- Że bardzo się cieszy, że jestem cały - odparł z optymizmem. - Swoją drogą wcześniej nie wyobraziłbym sobie, że moja szefowa będzie mnie przytulać.
   Wyobraziłam to sobie i rzeczywiście zebrało mi się na śmiech. Poczułam nagły przypływ sympatii wobec tej kobiety - na początku naszego wejścia do Agendy sądziłam, że będą nas łączyć tylko stosunki pracy, jednak po tym, co się stało, nie potrafiłam patrzeć na Yoko w ten sam chłodny sposób, co wcześniej. Kiedy ją poznałam, widziałam dumną, arogancką panią prezes, która zrobiłaby wszystko, by osiągnąć swoje cele. Dzisiaj wiem, że traktowała Agendę o wiele bardziej poważnie niż przypuszczałam i była dla niej kimś więcej niż przywódczynią. Była jej matką.
- Jeszcze jakieś pytania, Tomago? - wymruczał, gładząc mnie po ramieniu. Spojrzałam mu w oczy i uśmiechnęłam się szeroko. Był w stanie znacznie lepszym, niż podejrzewałam. Nie jeden załamałby się po tym, przez co przeszedł.
   Nagle coś sobie uświadomiłam, patrząc w te ciemne, pozbawione znajomej iskierki oczy - on przed nami udaje. Może i wszystko układało mu się po myśli, nawet w kwestiach prawnych, ale to nie zmieniało faktu, że przeszedł przez istny koszmar. Nie wierzyłam, by ktokolwiek zdołałby znieść coś takiego bez choćby jednej małej szramy na psychice. Hiro był silny, ale to nie oznaczało, że miałby się z tego podnieść, jakby nic się nie stało.
- Tylko jedno - przyznałam z uśmiechem, po czym zbliżyłam się i pocałowałam go w usta, ciesząc się ciepłem jego warg. Chciałabym trwać w tym pocałunku przez wieczność tak, żeby nikt nam nigdy nie przerwał. Hiro odwzajemniał moje pocałunki, ale nie tak natarczywie, jak to robił zwykle - tak jakby czekał, że to ja obejmę prowadzenie.
   Gdy się odsunęłam, jego oczy błysnęły zagadkowo.
- Chcesz, żebym została w szpitalu? - spytałam, wiedząc dobrze, że potrzebuje przede wszystkim spokoju. Nie chciałam mu się narzucać, nawet jeśli twierdził, że za mną tęsknił.
- Chcę - wyszeptał i złożył pocałunek na moim policzku.



   Zostawiłam Hiro w towarzystwie jego cioci, czując się zbędna, gdy rodzina mojego przyjaciela była w komplecie. Poza tym pani Cass powinna móc spędzić czas tylko ze swoim siostrzeńcem. Ja w tym czasie przeszłam się po szpitalu, rozprostowując moje mięśnie, które były pogrążone w śnie tak długo. W końcu, gdy zauważyłam, że moje chodzenie bez celu irytuje pielęgniarki, postanowiłam kupić sobie kawę w kawiarni na samym dole i poczekać po prostu na korytarzu przed drzwiami do sali Hiro.
   Kawiarka podała mi kubek ze świeżo zmieloną kawą z miną tak ponurą jak pogoda za oknem. Mimo to ja nie potrafiłam przestać się uśmiechać. Hiro żył i miał się dobrze, więc nie miałam podstaw, by podzielać jej nastrój.
   Nagle drzwi do kawiarni otworzyły się, zanim zdążyłam z nich wyjść z kubkiem w dłoni, a w ich progu pojawiła się Yoko w zimowej kurtce. Na mój widok ożywiła się, jakbym pobudziła ją bardziej niż kawa, która prawdopodobnie miała zamiar kupić.
- GoGo, dobrze, że cię tu widzę. Musimy porozmawiać - rzekła, ignorując wymieniane przez pracownicę kawiarni uprzejmości. Yoko wydawała mi się zbyt ożywiona, co napełniło mnie obawą.
   Bez słowa odsunęłam pobliskie krzesło i usiadłam przy stole, zachęcając do tego samego moją przełożoną. Yoko zajęła miejsce i zerknęła ostrożnie na moją twarz.
- Rozmawiałaś z Hiro? - zapytała niczym detektyw, chcący wybadać wszystkie okoliczności śledztwa.
- Tak - odpowiedziałam, biorąc łyk gorącej kawy i od razu parząc sobie język. - Chyba czuje się dobrze.
- Nie do końca - Yoko skrzywiła się, zerkając za siebie, jakby ktoś ją śledził. Siwy kosmyk spłynął z jej koka i wylądował po boku twarzy. Nie wyglądała na wypoczętą, a już na pewno nie na odprężoną.
- Coś się stało? - spytałam, czując suchość w ustach mimo zasmakowanej przeze mnie kawy. Pani Yoko spojrzała mi w oczy, jakby chciała zatrzymać mój wzrok na jej własnych.
- Muszę cię zmartwić, GoGo - powiedziała cicho. - Lekarze stwierdzili, że w chwili misji ratunkowej Hiro miał we krwi podejrzaną substancję. Wiedzą na razie tyle, że nie było to nic z najbardziej znanych narkotyków.
   Odstawiłam ostrożnie kawę, prawie przewracając ją na blat stolika. Moje dłonie zatrzęsły się nagle, jakbym w jednej chwili poczuła nagły chłód szpitala. Sięgnęłam do ust i zasłoniłam je, czując nagły atak paniki. Dopiero rozmawiałam z Hiro, czułam się uspokojona, a teraz na jaw wychodziły nowe fakty ostatnich dni. Ile jeszcze musiałam przejść, żeby znów móc żyć normalnie?
   Yoko odczekała, aż się uspokoję, nie nękając mnie pełnym troski spojrzeniem, jak zrobiłaby to w tej chwili Honey. Jej wzrok spoczął na stoliku i na moim kubku z kawą, jakby bała się spojrzeć mi w twarz. Wyobraziłam ją sobie przynoszącą złe wieści do rodzin agentów, którzy stracili życie przez pracę w Agendzie. Musiała mieć już spore doświadczenie w omawianiu takich kwestii.
- Pani Cass wie? - zapytałam, biorąc głęboki wdech.
   Yoko pokręciła głową.
- Nie chcę, żeby dowiedziała się w taki sposób. Poza tym chciałam cię prosić, żebyś nie mówiła jej o przyznaniu się Maysona do zabójstwa rodziców Hiro. Lepiej będzie dla niej, jeśli dalej będzie wierzyła w to, że jej siostra zginęła w wypadku.
   Po raz kolejny udało jej się wprowadzić mnie w niezły szok.
- Pani wie?
- Tak - Yoko zawahała się, po czym kiwnęła głową. - Dzisiaj w południe rozmawiali z nim dwaj psycholodzy. Ich diagnoza... jest raczej trudna. Hiro nie powiedział im zbyt wiele. Doktor Meyes stwierdziła, że Hiro wyprodukował sobie zdolność do ukrywania traumatycznych przeżyć, co nie byłoby dziwne po śmierci jego brata i późniejszej depresji. Martwi mnie jednak fakt, że większość z osób, których psychika przejęła coś takiego, doznało nawrotu zaburzeń psychicznych w późniejszych latach.
   Przełknęłam głośno ślinę. Nigdy nie będzie dobrze, myślałam, czując narastające załamanie. Na razie Hiro czuje się dobrze, ale co będzie za rok, za dwa, kiedy objawy się nasilą? Yoko jednak chwyciła mnie za rękę, czym mnie kompletnie zaskoczyła.
- Dlatego potrzebna jest mi twoja pomoc - odrzekła z nadzieją, wpatrując się we mnie swoimi pozbawionymi koloru oczami. - Od razu uprzedzam, że psychologowie tego nie stwierdzili, to tylko moje własne przypuszczenia.
   Słuchałam jej jak zahipnotyzowana. Jeśli istniał choćby cień szansy na pomoc Hiro, to byłam gotowa zrobić dla niego wszystko.
- Myślę, że można temu zapobiec. - wyznała z tajemniczym uśmiechem. - Problem polega na tym, że Hiro skrywa wszystko, co wiąże go z ostatnimi dniami. A co jeśli... jeśli spróbowałby się podzielić z kimś tymi wrażeniami?
   Wtem pojęłam, o co jej chodzi. Nie wiedziałam, co mam na to odpowiedzieć. Nie potrafiłąbym go pociągnąć za język - nie, kiedy wiem, jakie to dla niego trudne.
- GoGo - Yoko nachyliła się i ściszyła głos. - On ma z tobą najlepszy kontakt. Nie chodzi mi o to, żebyś robiła coś na siłę. Jeżeli on będzie w stanie powiedzieć ci coś więcej to postaraj się go namówić do opowiedzenia wszystkiego, a już zwłaszcza o swoich uczuciach. To może mu bardzo pomóc.
   Usiadłam prosto, uśmiechając się lekko do pani prezes.
- Ta prośba chyba nieco wykracza poza nasze stosunki pracy? - zapytałam, nie potrafiąc ukryć uśmiechu. Tej kobiecie naprawdę zależało na zdrowiu Hiro, zarówno tym fizycznym jak i psychicznym.
- Nie proszę jako prezes Agendy - rzekła, prostując się także. Nagle pojawiła się między nami niewidzialna ściana, która przypomniała nam, kim naprawdę dla siebie jesteśmy. - Proszę jako osoba, której zależy na Hiro i która czuje się współodpowiedzialna za to, co się stało.
   Postukałam mechanicznie w stół palcami, zastanawiając się nad odpowiedzią. Próbowałam wszystko to sobie poukładać. Hiro w trakcie morderstwa nie był do końca świadomy tego, co robił, co go w pełni uniewinnia. Lekarze jeszcze nie wiedzą, co to za substancja, ale najprawdopodobniej jest to jakiś narkotyk. W dodatku ma szansę postradać zmysły lub w najlepszym razie mieć traumę do końca życia przez to, co przeszedł. W tym scenariuszu nie było ani trochę nadziei, a jednak ją miałam - dzięki Yoko. Jeżeli jej teoria jest prawdziwa i mogę w jakiś sposób pomóc Hiro, to dołożę wszelkich starań, by odeprzeć te przykre wspomnienia, które go nękały.
   Zauważyłam, że kobieta wyczekuje odpowiedzi, jakby nie była jej pewna. Westchnęłam mimowolnie i skinęłam głową na znak zgody. Twarz Yoko rozjaśniła się.
- Pozostaje tylko jeden problem - powiedziała, poważniejąc nagle.
- Jaki?
- Hiro lunatykował nad ranem - odpowiedziała prezes, zerkając w stronę ekspresów z kawą, w których dwie kobiety przygotowywały gorący napój. Przypomniałam sobie o moi kubku i upiłam łyk, ale dalej wydawała mi się tak mdła, jak rok temu. - Pielęgniarki znalazły go tuż przy recepcji i od tego czasu boją się, że to się może powtórzyć. Nie są przyzwyczajone do biegania po korytarzach za pacjentami.
   Zmarszczyłam brwi. Hiro, co ty jeszcze wymyślisz?
- Doktor Hughman nie zgodził się na częstsze zaglądanie sióstr do sali Hiro, twierdząc, że to przeszkodzi mu w odpoczynku. Natomiast Hiro zaproponował coś innego... - Yoko naciągnęła rękawy swojej kurtki i spojrzała na mnie z uwagą. - Prosił, żeby przywiązywać mu nadgarstek do łózka, żeby nie musiał wstawać i niepokoić innych.
   Nie wiedzieć, czemu, zaśmiałam się, słysząc ten pomysł. Nie miałam wątpliwości, że Hiro mógł coś takiego wymyślić. Wolałby leżeć związany niż stawiać na nogi pół szpitala. Pewnie już czuł się głupio, że narobił problemu pielęgniarkom.
- To nie będzie konieczne - odpowiedziałam, wstając. Chwyciłam w dłonie swój kubek, zauważając, że moja kawa zdołała już wystygnąć. - Zostanę z nim na noc.


   Weszłam do sali, spodziewając się, że zastanę w niej panią Cass. Na mój widok kobieta uśmiechnęła się łagodnie spod swoich cieni pod oczami, z którymi wyglądała o kilka lat starzej. Hiro ściskał ją za rękę, jakby chciał dodać jej otuchy. No tak, chciał pomóc każdemu, kto przeżył czas jego nieobecności, a sam potrzebował największej pomocy.
- GoGo... - uśmiechnęła się pani Cass. - Jak dobrze cię widzieć. Myślałam, że wróciłaś do domu.
   Hiro spojrzał na mnie z takim uczuciem, że po raz kolejny zastanawiałam się, jakim cudem nie zauważyłam tego, co do mnie czuł. Miałam ochotę rzucić się na niego i zacząć całować, ale był to kiepski pomysł, choćby ze względu na jego ciocię.
- Nie - odparłam, siadając naprzeciw, na taborecie. - Pomyślałam, że zostawianie Hiro samego sobie to głupi pomysł.
   Pani Cass powędrowała spojrzeniem od Hiro do mnie i uśmiechnęła się zagadkowo. Martwiłam się, że zaraz się zarumienię na myśl, że wie o tym, co łączy mnie i jej siostrzeńca. Zauważyłam, że mój przyjaciel nie był już podłączony do tego całego sprzętu, który wariował, gdy tylko się do niego zbliżałam.
- Sugerujesz mi coś? - spytał Hiro, patrząc na mnie tym łobuzerskim spojrzeniem.
   Popatrzyłam na niego pobłażliwie, a kąciki jego ust uniosły się w uśmiechu.
- W sumie zgadzam się z GoGo - wtrąciła się jego ciocia, marszcząc brew. - A myślałam, że to z Tadashim miałam problemy. Ty w porównaniu z nim to jak Joker przy Robinie.
   Hiro roześmiał się, słysząc to porównanie. Lubiłam w Cass to, że zawsze mówiła to, co aktualnie myślała. Może dlatego Tadashi i Hiro zawsze byli odporni na wszelką krytykę innych.
- Dzięki, ciociu - odparł, puszczając dłoń cioci. Nagle jednak spoważniał, przyglądając się swojej opiekunce. - Powinnaś wypocząć - wyszeptał, patrząc jej w oczy. Pewnie widział to samo, co ja - zmęczoną i wyczerpaną kobietę.
- Nie zostawię cię tutaj, Hiro - sprzeczała się z nim pani Cass, siadając prosto, tak żeby go lepiej widzieć. Hiro zerknął na mnie i skinął w kierunku swojej cioci, jakby prosił mnie o wsparcie.
- Pani Cass, ja też myślę, że powinna się pani położyć - odezwałam się, a kobieta przeniosła na mnie swoje znużone spojrzenie. - Zostanę z Hiro.
    Cass wahała się dłuższą chwilę, patrząc na mnie ze znużeniem. Jeżeli ja wyglądałam słabo, to ona była chodzącym trupem. Nie chciałam jej tego powiedzieć wprost, ale zaczynałam się o nią martwić. Nic dziwnego, że Hiro stawał na głowie, żeby odesłać ją do domu. Każdemu z nas przydałby się w tej chwili odpoczynek.
- Dobra, wiem, chcecie zostać sami - Cass uniosła ręce na znak porażki. - Jeszcze potrafię się domyślić tak prostych rzeczy.
   Spojrzeliśmy po sobie z Hiro i mało nie wybuchnęliśmy śmiechem, widząc swoje miny. Naprawdę nawet nie przeszło mi przez myśl, żeby próbować pozbyć się Cass, ale ona najwyraźniej miała swoją własną teorię.
- Pójdę jeszcze porozmawiać z doktorem Hughmanem - oznajmiła na odchodnym, obracając się w nasza stronę. - Jeśli będziesz zmęczona GoGo, to wróć do domu. Twój ojciec na pewno będzie się martwił.
- Myślę, że się przyzwyczaił - odpowiedziałam wprost, a Cass posłała mi słaby uśmiech i wyszła. Gdy tylko drzwi się za nią zamknęły, Hiro wypuścił głośno powietrze z płuc, dotykając dłonią swojego torsu, jakby chciał złagodzić ból złamanych żeber.
- Dzięki - rzucił, patrząc na mnie z wdzięcznością. - Już z pół godziny próbowałem ją namówić, żeby odpoczęła. Spędziła tu cały dzień i ledwie trzymała się na nogach.
   Wstałam i usiadłam obok niego na łóżku, w miejscu, które wcześniej zajmowała Cass. Przyjrzałam mu się, próbując zaobserwować zmiany, jakie w nim zaszły od jego wczorajszego przebudzenia. Wyglądał tak samo, a jednak miał w sobie o wiele więcej energii. Nie wiedziałam, czy to posiłki, które przynosiła mu jego ciocia, czy może obecność i wsparcie przyjaciół postawiły go na nogi tak szybko.
- Słyszałam, że lunatykujesz - powiedziałam bez ogródek, a Hiro wywrócił oczami, jakby ten temat go znudził już na samym starcie.
- To lekko przesadzona informacja - odparł naburmuszony. Uśmiechnęłam się, widząc, że powrócił mój dawny Hiro.
- Aha, czyli rozumiem, że nie jestem tu potrzebna na noc, żeby cię pilnować i mogę sobie iść? - zapytałam, wstając i nawet nie zdążyłam odliczyć trzech sekund, tak jak zamierzałam, gdy poczułam jego dotyk na nadgarstku.
- Poczekaj - zaśmiał się, kręcąc głową. Obróciłam się w jego stronę z poczuciem zwycięstwa.
   Hiro wstał z łóżka i nagle znajdował się niebezpiecznie blisko mojej twarzy, kusząc swoim ciepłym oddechem. Spojrzałam mu w oczy z wyzwaniem, na co tylko westchnął ciężko, jakby już zmęczył go mój charakter.
- Dobra, lunatykuję - przyznał niechętnie. - Wcześniej tego nie miałem, więc to musi być jakiś... efekt uboczny, albo coś...
- Zaskakujące po tym, przez co przeszedłeś - zauważyłam zjadliwie. Hiro uśmiechnął się szeroko, spoglądając na swoje nogi.
- Gdybym cię nie znał, mógłbym się poczuć urażony - powiedział, a moje wargi mimowolnie wygięły się w delikatny łuk. - Naprawdę chcesz ze mną zostać? - zapytał przyciszonym głosem.
- To lepszy pomysł niż przywiązywanie cię do łóżka - odrzekłam, biorąc go za rękę. - Jesteś w normalnym szpitalu... Jeszcze.
- Nie musiałaś dodawać - zaśmiał się Hiro obejmując mnie w talii. Cały czas bałam się go dotykać, jakby był skorupką jajka, która mogłaby pęknąć. Nie wiedziałam, jak poważnie jest ranny, nie licząc twarzy, dlatego wolałam się trzymać w bezpiecznej odległości - żeby go nie skrzywdzić. Nawet jeśli wszystko we mnie krzyczało, żeby przerwać ten dystans.
   Hiro nachylił się i pocałował mnie opiekuńczo w czoło. Poczułam się, jakby to on opiekował się mną, a nie na odwrót.
- Cieszę się, że zostałaś - powiedział szczerze, patrząc mi w oczy. Ja również, pomyślałam, jak zwykle nie pokazując uczuć, które starałam się przed nim ukryć.





Siemka ludzie :D niestety, skończy mi się dodawanie w terminie, musicie mi wybaczyć ;) po prostu nie wyrabiam z rozdziałami i chcę je przemyśleć :p

A tak poza tym to słabo z komami u was o.O dziękuję Ci Piwo za stałą obecność i czuwanie <3 :D

~Wasza Nieogarnięta Dreamie

PS: Stworzyłam taką "próbkę" na wattpadzie z Hirogo:

https://www.wattpad.com/319290346-one-shots-hirogo-podw%C3%B3zka

Dajcie znać czy wam się podoba ;)

13 komentarzy:

  1. Omg zaczszyt będę pierwsza 😍 *.*
    Rozdział słodki! Takiej słodyczy od dawna mi brakowało. Sama dobrze wiesz ;')
    Jejku podziwiam!
    Mocno kocham ❤❤❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  2. just to co napisze to prawdopodobnie bełkot bo jestem baaardzo zmęczony i zaraz ide spać. Mam wrażenie że troche za bardzo lecisz z akcją co chwile coś się dzieje i z jednej strony to jest fajne ale z drugiej jeśli nie dasz tym swoim marionetkom dnia wytchnienia i normalnego życia to zacznie się to robić dziwne i nudne... a przynajmniej ja tak to widze i właśnie dla tego tak spodobał mi się one-shot to był zajebisty powiew świerzości powodzenia w dalszej twórczości pozdro i nadal jesteś naj :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akcja nie trwa wiecznie 😉 w końcu będziecie za nią tęsknić 😄 ale dziękuję za uwagę toudi, jak najbardziej wezmę ją do siebie 😉 akurat nie przewiduję jakiś mega akcji zwłaszcza w przypadku Hirogo bo ich życie musi się najpierw naprostować 😊

      Usuń
  3. I co? I co? Miło, długo, uroczo! Dobrze, że umieją żartować nawet z możliwego pobytu w szpitalu psychiatrycznym... :D
    Dopiero teraz mi Yoko przestała się wydawać taką zimną matroną, tylko przyjazną kobieciną chcącą jak najlepiej dla swoich podopiecznych, tfu, podwładnych.
    Poza tym, fajnie, że zmieniłaś tło. Odmiana nam się przyda, nie powiem :D
    ~Piwo
    Oprócz tego, dziękuję za wspomnienie o mnie w notce! Tak mi się coś zdawało, że jest dziwnie pusto tu.
    W szkole rozpoczęła mi się kolejna fala urywania głowy. Ciekawie, nie? No ale cóż, trza sobie dawać radę -;- Nic na to nie poradzim. A co u Ciebie słychać?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahaha 😄 z psychiatryka to ja z siostrą co najmniej raz w tyg żartuję że powinni ją tam zamknąć w końcu urodziła się w Złotoryi (czyt. tam jest psychiatryk) dziękuję że doceniłaś tło ❤ dwa dni się z nim męczyłam 😊
      A u mnie... Cóż, tydzień luzu bo próby do przedstawienia na 70 lecie szkoły a w sb jadę do Częstochowy z najlepszą ekipą ever ❤

      Usuń
    2. Ja mam dzisiaj spotkanie do bierzmowania i sprawdzian z chemii...
      Ale to bardzo fajnie że będziesz się dobrze bawić 😎 kochajmy luz!

      Usuń
    3. Dopiero do bierzmo idziesz? o.o współczuję, chemia to przedmiot z którego zawsze byłam słaba xd

      Usuń
  4. Next bokski jak zawsze , mnie także potrzeba było takiej słodyczy , kocham cie za to co robisz , pisz daleej!! Pełen szacun słońce !! :-*
    Weny kochana I do nna :-* <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. bardzo się podoba. Jak zawsze jesteś świetna, genialna, najlepsza! przepraszam za moje ostatnie braki w komach ale wiedz, że czytam wszyściutko co piszesz! Przecudowny next ;*

    OdpowiedzUsuń